Tag Archive: Japonia

  1. Minamata

    Leave a Comment Film ten opowiada o prawdziwej historii z udziałem fotografa Williama Eugene Smitha. Ten ceniony (wręcz legendarny) fotoreporter u schyłku swego życia w wyniku pijaństwa i depresji popadł w tak osobiste, jak i zawodowe kłopoty (niemal nikt nie chciał z nim pracować). Pewnego dnia do Smitha przychodzi dwoje Japończyków (mężczyzna i kobieta), którzy próbują go zainteresować losem mieszkańców japońskiej miejscowości Minamata, gdzie od lat ludzie chorują i umierają od jedzenia skażonych rtęcią ryb. Za owe skażenia odpowiada zaś jedna z wielkich korporacji lekceważąca zasady bezpieczeństwa. Smith zaczyna być poruszony tą historią i postanawia zaangażować się po stronie mieszkańców Minamaty. Na płaszczyźnie moralnej oraz światopoglądowej film ten zasługuje na uznanie, gdyż wykorzystuje się w nim tradycyjny motyw walki dobra ze złem, gdzie dobro reprezentowane jest przez z osoby uboższe i społecznie słabsze, a zło uosobione zostaje w postaci ludzi możnych, bogatych i wpływowych. Mamy tu też idealistyczny motyw w postaci głównego bohatera, który poniekąd również wbrew własnym wadom i słabościom oraz w obliczu silniejszego wroga, staje do boju po stronie krzywdzonych i słabych. Podsumowując tę część naszego opisu: tak jak w Biblii mamy historię walki o wiele mniejszego i słabszego Dawida z rosłym i bardzo silnym Goliatem, tak w tej produkcji jest mowa o czymś podobnym. Wiadomo zaś, że tym podobne historie – zwłaszcza, gdy są w sposób namacalny prawdziwe – dodają nam otuchy i nadziei na podejmowanie walki o bardziej sprawiedliwy świat, w którym mniej będzie krzywdzenia słabych i niewinnych. Pośród wad tego filmu należy wymienić sporą ilość wulgaryzmów, a nawet używanie najświętszego imienia Pana naszego i Zbawcy Jezusa Chrystusa w takiej to właśnie roli. Ponadto, w jednej ze scen pokazany zostaje pozamałżeński, a dość zmysłowy pocałunek pomiędzy Eugene a młodą Japonką – co nie jest w tej produkcji w żaden sposób zganione. Mirosław Salwowski /.../
  2. Ostatni samuraj

    Leave a Comment

    Film opowiada o Nathanie Algrenie, kapitanie armii USA, weteranie wojny secesyjnej, który w 1876 roku przybywa do Japonii z zadaniem wyszkolenia tamtejszych żołnierzy w prowadzeniu walki bardziej nowoczesnymi metodami technicznymi (czyli zamiast tradycyjnych mieczy mają oni odtąd używać broni palnej) przeciwko zbuntowanym samurajom (którzy sprzeciwiają się modernizacji swego kraju ma modłę zachodnią).  Ów człowiek przybywając do tego kraju ma jednak za sobą smutną i mroczną przeszłość – jako żołnierz zabił wielu ludzi (w tym także niewinnych i bezbronnych) i z tego powodu popadł on w depresję, pijaństwo, a nocami dręczą go koszmary senne.  Kapitan Algren i podlegli mu japońscy żołnierze, w jednej z pierwszych bitew z samurajami ponosi sromotną porażkę, a sam dostaje się do niewoli. To jednak nie koniec tego filmu. Otóż główny bohater będąc jeńcem samurajów zaczyna krok po krok przesiąkać wyznawanymi przez nich zasadami (tzw. kodeksem bushido), w skutek czego odzyskuje też dawno utraconą równowagę psychiczną i spokój ducha. Kapitan Algren ostatecznie postanawia przejść w toczącej się w Japonii wojnie domowej na stronę samurajów.

    Na pierwszy rzut oka „Ostatni samuraj” może wydawać się piękną opowieścią o odwadze, waleczności, honorze i wierności wielowiekowej tradycji,  które to wartości pozwalają przywrócić pogubionemu człowiekowi sens i radość życia. Nie ma tu też scen seksu, eksponowania nieskromności czy też nieprzyzwoitych dialogów. Warto jednak zajrzeć głębiej ponad tą miłą powierzchowność owego obrazu i dostrzec poważne dwuznaczności i niebezpieczeństwa się z nim kryjące:

    1. „Ostatni samuraj” na przykładzie bohaterskich i honorowych samurajów, którzy bronią tradycji i kultury swego kraju przed modernizacją w stylu zachodnim, „de facto” przejawia tendencję do idealizacji owej bardziej  tradycyjnej Japonii. Z drugiej strony, co jest dość typowe dla części dzisiejszej kultury popularnej, to właśnie wpływy chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu (uosabiane tu przez USA) są pokazane w owym filmie w nieprzychylnym świetle. Jednak bardziej szczegółowe wejrzenia tak na ogólną historię Japonii, jak i na konkretne historyczne uwarunkowania wojny domowej, która została ukazana w „Ostatnim samuraju”, wskazuje na to, że sugestie zawarte w omawianej produkcji są zdecydowanie fałszywe i niesprawiedliwe.

    Tradycyjne dziedzictwo Japonii symbolizowane w tym filmie przez samurajskich wojowników w niejednym aspekcie było bowiem jawnie złe i przypominało bardzo to co dziś słusznie nazywa się „cywilizacją śmierci”. Pomijając już fałszywe pogańskie religie i duchowości będące religijnym fundamentem tego dziedzictwa, to w kraju tym przez wieki rozpowszechnione było dzieciobójstwo (również aborcja), sodomia (zwłaszcza w buddyjskich klasztorach), okrucieństwo (możni potrafili zabijać swych przypadkowo napotkanych poddanych tylko po to by sprawdzić, jak ostre są ich miecze) oraz honorowe samobójstwo.  Jednym z motywów przewodnich samurajskiego etosu była niezmiennie śmierć – śmierć w bitwie, ceremonialne zabicie samego siebie po to by uniknąć wstydu, konieczność wywarcia krwawej zemsty na tym, który nas krzywdzi. Jakże to wszystko dalekie jest od wzniosłej nauki Pana Jezusa i Apostołów o tym, że Chrystus  „zwyciężył śmierć” (2 do  Tymoteusza 1, 10 ), mamy „nie mścić się sami” (Rzymian 12, 19) oraz „błogosławić i czynić dobrze tym, którzy nas prześladują” (Mateusz 5, 44). Być może właśnie ze względu na te szlachetne zasady chrześcijaństwo tak nie pasujące do tradycyjnej kultury Japonii chrześcijaństwo było bezwzględnie i srodze tępione przez władców i możnych tego kraju. W kontekście omawianego filmu warto przypomnieć, że to właśnie w skutek otwarcia się Japonii na wpływu z krajów zachodnich (czemu przeciwstawiali się samurajowie) chrześcijanie mogli po wiekach krwawych prześladowań znów w miarę swobodnie wyznawać swą religię.

    Wbrew sugestiom zawartym w „Ostatnim samuraju” wielowiekowa tradycja Japonii była zdecydowanie moralnie niższa od chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu i dobrze się stało, że przez otwarcie się na wpływu z USA i krajów europejskich niektóre z negatywnych jej aspektów uległy złagodzeniu i ograniczeniu.

    2. „Ostatni samuraj” w pozytywnym świetle przedstawia działania buntowników przeciwko legalnej władzy (samurajów) oraz zdrajców własnego kraju (postać głównego bohatera, kapitana Algrena). To jest jawnie niemoralne i bezbożne, ponieważ z zasady należy być posłusznym i uległym rządzącym danym krajem, póki ci, nie nakazują nam czynienie czegoś ewidentnie złego. A nawet, kiedy władcy polecają nam grzeszyć, to mamy odważnie odmówić wykonania takiego rozkazu, jednak nie chwytać przy tym za broń i nie wywoływać krwawych rozruchów. Tymczasem w tym filmie widzimy w glorii bohaterów, którzy są nieposłuszni  władzy, gdy ta wprowadza do ich kraju dobre zmiany i jakby tego było mało czynią to za pomocą miecza i rozlewania bratniej krwi.

    3. W filmie tym wyraźnie życzliwie została pokazana jedna z cech tradycyjnego etosu samurajskiego, jaką jest zadawanie sobie śmierci, po to by uniknąć hańby (np. mającej wynikać z bycia pojmanym przez przeciwnika). Widzimy to zwłaszcza w jednej z ostatnich scen tej produkcji, gdy kapitan Algren po początkowych oporach, pomaga swemu samurajskiemu przyjacielowi i towarzyszowi walki popełnić samobójstwo (za jego zachętą wbija mu miecz w brzuch). To jest całkowicie przeciwne moralności chrześcijańskiej, zaś zwłaszcza w kontekście dzisiejszych czasów jakiekolwiek sympatyczne przedstawianie samobójstwa jest bardzo niebezpieczne. Współcześnie mamy bowiem do czynienia z dążeniem do nadania prawnej i moralnej legitymacji jednej z form samobójstwa zwanej eutanazją. Przyjazne przedstawianie zaś samobójstwa dokonywanego zazwyczaj z bardziej błahych powodów niż eutanazja jest tylko niepotrzebnym dostarczeniem argumentów na rzecz tej drugiej z form owej nieprawości.

    Film „Ostatni samuraj” niesłusznie zatem wywyższa pogańskie dziedzictwo Japonii, poniżając przy tym chrześcijańską cywilizację Zachodu. Poza tym gloryfikuje on samobójstwo oraz zbrojny bunt i nieposłuszeństwo przeciwko rządzącym. Coś takiego to zbyt mocna trucizna, której niszczycielskie działania jest tylko trochę osłabiane przez dobre moralnie punkty zawarte w tym dziele. I z tych powodów zdecydowanie odradzamy oglądanie owego i polecanie go innym.

      /.../