Pewien czas temu jedna z osób zwróciła mi uwagę na tekst autorstwa pani Małgorzaty Tomczak pt. „Rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta – osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami”. W tym opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej” artykule autorka sugeruje, iż między innymi film w reżyserii Agnieszki Holland pt. „Zielona granica” w mocno jednostronny sposób – czyli na korzyść retoryki „proimigracyjnej” – przedstawia sprawę kryzysu na polskiej granicy wschodniej. Pani Tomczak w kontekście takiej retoryki otwarcie nawet stwierdza:
„Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że wytwarzamy fałszywą wiedzę.”
Co prawda, pani Tomczak w żadnym miejscu wspomnianego tekstu nie przyznaje się do czegoś, co można by nazwać mianem „jawnego kłamstwa”, jednak nie ukrywa, że w celu lepszego nastawienia do imigrantów strona – którą niegdyś i ona...
Czytaj dalej...
Hollywood najczęściej kojarzy się z filmami moralnie marnej jakości. Celebracja wolnego seksu, dzikiej przemocy, zaprawiona niemałą szczyptą mniej lub bardziej jawnie antychrześcijańskich aluzji i idei, wypełniało i wciąż wypełnia wielką część amerykańskiego przemysłu filmowego. Niejeden reżyser lub producent nieraz namacalnie przekonał się o niechęci, jaką za Oceanem, względem chrześcijańskich wartości, żywi duża część filmowego establishmentu. Na początku XXI wieku mógłby o tym zaświadczyć Mel Gibson, który na produkcję „Pasji” musiał wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni, albowiem żaden z filmowych potentatów nie chciał inwestować z opowieść o Męce naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nieco wcześniej, podobnego ostracyzmu względem wszystkiego co wyraźnie chrześcijańskie, doświadczył Joseph Barbara z wytwórni „Hanna Barbara”, który opisując 17 la starań o film animowany pt. „The Greatest Adventure...
Czytaj dalej...