Film ten opowiada prawdziwą historię tragicznego rejsu rosyjskiego podwodnego atomowego okrętu „Kursk”. W sierpniu 2000 roku na oczach całego świata doszło wówczas do wypadku owego statku, w wyniku którego śmierć poniosło 118 znajdujących się tam marynarzy. Do takiego tragicznego finału miała też przyczynić się postawa władz rosyjskich, które były niechętne przyjęciu pomocy państw zachodnich w ratowaniu swych marynarzy.
Obraz ten zasadniczo zasługuje na pochwałę, gdyż w przejmujący sposób pokazuje tragedię marynarzy z okrętu „Kursk” podkreślając zarazem silne więzy ich łączące. Obserwujemy wszak tu wzajemne oddanie członków załogi tego statku, przez które w praktyczny sposób realizuje się biblijne i tradycyjnie chrześcijańskie przykazanie miłości bliźniego. W filmie w wyraźny sposób poddana zostaje krytyce swego rodzaju duma i ambicja władz rosyjskich, które nawet za cenę ryzykowania śmierci obywateli swego kraju opóźniają przyjęcie pomocy państw zachodnich. Na uznanie zasługuje też to, iż omawiana produkcja nie epatuje widzów obscenicznością, nieskromnością i seksem (choć można by w niektórych wątkach znaleźć ku temu pretekst).
Jako minus „Kurska” można odnotować pokazane w nim sceny pijaństwa, które osadzone zostały w atmosferze radości i dobrej zabawy. Można się też zastanawiać, czy niektóre z aktów niechęci, jakie były okazywane przez dzieci marynarzy przedstawicielom rosyjskich władz nie szły zbyt daleko.
Mirosław Salwowski /.../
Film „Idealna fala” jest w zasadzie fabularną wersją znanego dokumentu „Przebłysk wieczności”. Opowiada więc tę samą historię młodego Amerykanina – Iana McCormack, dla którego w życiu najważniejszy jest surfing. Pewnego dnia Ian postanawia opuścić na bliżej nieokreślony czas bezpieczny dom i kochającą rodzinę, by w egzotycznych zakątkach świata poszukiwać wolności, przygody i tak zwanej „idealnej fali”. By zrealizować swoje marzenie sprzedaje samochód i wyrusza w drogę wraz z przyjacielem. Podróżują więc razem po różnych „kultowych” dla surferów miejscach, przy okazji wiodąc „imprezowe” życie. W pewnym momencie Ian poznaje też dziewczynę, w której zakochuje się z wzajemnością. Ta znajomość przywiedzie go na Mauritius. Chłopak nie spodziewa się, że na tej pięknej wyspie zamiast szczęścia u boku ukochanej, po spotkaniu z jadowitą meduzą przejdzie przez piekło (jak najbardziej dosłownie) doświadczając rzeczy ostatecznych.
Choć film „Idealna fala” jest może mniej wyrazisty i poruszający niż oparty na tej samej historii dokument „Przebłysk wieczności”, zachowuje jednak najważniejsze elementy z relacji Iana McCormack, a także istotę tej opowieści. Największym zaś atutem tej historii jest jej autentyzm, gdyż jest ona zapisem przeżyć człowieka, który rzeczywiście przeszedł śmierć kliniczną. Wprawdzie prawdziwość przekazu Iana trudno zweryfikować w jakiś obiektywny sposób, to jednak autentyczność jego przeżyć zdaje się potwierdzać trwała zmiana, jaka zaszła w jego życiu. Ze zdeklarowanego ateisty stał się on bowiem gorliwym chrześcijańskim ewangelizatorem. Co więcej, trudno podejrzewać go o chęć wzbogacenia się na sensacyjnej opowieści, gdyż zrzekł się on praw autorskich do swojej historii, dzięki czemu zarówno książka, jak i film „Przebłysk wieczności” mogą być rozpowszechniane za darmo.
„Idealna fala” zatem z chrześcijańskiej perspektywy posiada liczne i ewidentne zalety takie jak:
– uświadamianie widza, że jedyną nadzieją grzesznika na zbawienie jest Jezus Chrystus;
– przypomnienie o tym, że wieczne potępienie jest nie tyle jakąś mało prawdopodobną możliwością, ile nieuchronnym losem każdego, kto znając Jezusa Chrystusa, nie przyjmie go jako swojego Pana i Zbawiciela;
– podkreślanie jak ważną rzeczą jest wytrwała modlitwa, zwłaszcza za osoby, które są daleko od Boga;
– przypomnienie jak ważną rzeczą jest wyznanie grzechów i żal za nie, a także przebaczanie tym, którzy nam zawinili;
– ukazanie pozytywnego wzorca chrześcijańskie rodziny, która funkcjonuje jako chrześcijańska nie tylko „od święta”, ale również na co dzień, co przejawia się chociażby w modlitwach przy każdym wspólnym posiłku.
Pewien moralny niesmak budzić może jedynie (związane z plażowym charakterem filmu) dość częste pokazywanie młodych ludzi w kąpielowej bieliźnie, którą przez społeczną hipokryzję zwykło się określać mianem stroju kąpielowego.
Niemniej jako całość polecamy film i zachęcamy do jego propagowania.
Marzena Salwowska
/.../