Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Ten znany serial opowiada o losach Enocha „Nucky’ego” Thompsona, przedsiębiorcy i mafijnego gangstera z czasów amerykańskiej prohibicji działającego na terenie miasta Atlantic City, ale również w innych częściach Stanów Zjednoczonych. Thompson w tamtym czasie organizował nielegalny przemyt i rozprowadzanie zakazanego wówczas alkoholu, korumpując polityków i stróżów prawa oraz w krwawy i bezwzględny sposób rozprawiając się ze swymi konkurentami na polu przestępczej działalności. Filmowa postać „Nucky’ego” została oparta na autentycznie istniejącej osobie Enocha L. Johnsona lokalnego polityka z Atlantic City. W serialu tym przedstawiono też wielu z innych mafijnych gangsterów czasów prohibicji, takich jak Al Capone, Lucky Luciano, Arnold Rothstein.
Choć nie można powiedzieć, iż „Zakazane imperium” w jawny sposób pochwala, czy usprawiedliwia szereg ze złych i haniebnych czynów tam pokazanych, tak czy inaczej zasługuje on na negatywną ocenę z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze: serial ów wręcz epatuje widza przemocą, wulgarnością, obscenicznością, bezwstydem i seksem. Niestety nie sposób go oglądać bez zetknięcia się z tymi obrzydliwościami. Po drugie: głównymi bohaterami są tu osoby parające się przestępczością oraz innymi rodzajami niemoralności. To wokół osobowości i perypetii tych ludzi obraca się ogromna większość akcji filmu, postacie zaś np. uczciwych stróżów prawa są w nim pokazane w sposób raczej poboczny, a i tak ostatecznie schodzą one na złą drogę (vide: Nelson Van Alden). W ten też sposób, omawiany serial koncentruje się na złu oraz bezbożności, w pociągający sposób odmalowując ich różne odcienie. Wydaje się jednak, iż nie taki sposób podejścia do nieprawości, pokazuje nam Pismo święte, które naucza: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4, 8).
Pomysł, by kręcić filmy o gangsterach, gdzie większość rzeczy pokazuje się z ich perspektywy, jest tak naprawdę dość wątpliwy i dwuznaczny. Łatwo bowiem wtedy – choćby i mimowolnie – dać się mentalnie wciągnąć w ich świat, zacząć mieć pokusę myśleć tak jak oni i w jakiś sposób oswajać się z czynionymi przez nich obrzydliwościami. Dobre filmy powinny koncentrować się na dobrych ludziach walczących ze złem albo też ukazywać jak źli goście zmieniają się w dobrych – wtedy jest to budujące, pouczające i dające nadzieję. I nie chodzi tu bynajmniej o jakieś „cukierkowate” opowieści, w których nie ma żadnego zła, każdy jest cnotliwy, etc. Wystarczy spojrzeć na Biblię, gdzie nie ukrywa się wad i słabości także zasadniczo pozytywnie pokazanych w niej osób, jednak jej głównymi „bohaterami” – oprócz rzecz jasna Boga i Chrystusa – są ci z ludzi, którzy próbowali służyć Stwórcy, a nie różnej maści złoczyńcy oraz niegodziwcy. W Piśmie świętym mamy wszak np. księgę Jozuego, Rut, Hioba, Izajasza, Daniela, Barucha, ale nie mam za to ksiąg Judasza, Heroda, Poncjusza Piłata czy Faraona.
Mirosław Salwowski
8 kwietnia 2017 13:33