Filmy
Tron we krwi

Ocena ogólna:  Dobry ale z poważnymi zastrzeżeniami (+2)

Tytuł oryginalny
Kumonosu-jō
Data premiery (świat)
15 stycznia 1957
Rok produkcji
1957
Gatunek
Dramat
Czas trwania
106 minut
Reżyseria
Akira Kurosawa
Scenariusz
Akira Kurosawa, Ryūzō Kikushima, Shinobu Hashimoto (na podst. Makbeta Szekspira)
Obsada
Toshirō Mifune, Isuzu Yamada, Minoru Chiaki, Akira Kubo, Chieko Naniwa
Kraj
Japonia
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Historia szekspirowskiego Makbeta przeniesiona w realia feudalnej Japonii. Dwóch samurajów – generał Taketoki Washizu i jego przyjaciel generał Miki wracają przez Pajęczynowy Las ze zwycięskiej kampanii nad wojskami buntowników. W lesie spotykają demoniczną starszą kobietę, która przepowiada im, jaki dokładnie awans spotka każdego z nich w najbliższym czasie oraz to, że Washizu zastąpi swego suwerena księcia i będzie panować na Pajęczynowym Zamku, jego zaś rządy zakończy syn Mikiego, który w końcu przejmie władzę nad księstwem. Washizu opowiada o przepowiedni (której pierwsza część zdążyła się już wypełnić) swojej żonie, Asaji. Ambitna Asaji nakłania męża, by nie cofnął się przed żadną zdradą czy zbrodnią na drodze do przepowiedzianej mu potęgi …

Dzieło to zasadniczo wierne europejskiemu pierwowzorowi jest jednocześnie szekspirowskie i japońskie zarazem. Nie ma tutaj jednak mowy o jakiejś kosmopolitycznej papce, ani bowiem to co europejskie, ani to co japońskie nie traci w tej produkcji swego smaku. To ryzykowne na pierwszy rzut oka przeniesienie Makbeta w realia Japonii z przełomu XV/XVI wieku podkreśla uniwersalność sztuki Szekspira, a także to jak bardzo upadła (po grzechu pierworodnym) ludzka natura jest wspólna dla wszystkich nas niezależnie od szerokości geograficznej, czasów, w których żyjemy, czy koloru naszej skóry.

Uniwersalna historia Washizu -Makbeta pokazuje, że bynajmniej nie trzeba być człowiekiem z gruntu złym, by w pewnym momencie życia zacząć dopuszczać się naprawdę złych rzeczy. Opowieść ta ukazuje bowiem jak łatwo wykiełkować może ziarno zniszczenia posiane przez demoniczne siły, kiedy człowiek pozwoli mu się w swoim sercu zakorzenić. Posiana w w sercu Washizu myśl, że może zostać księciem, trafia na jego naturalną ambicję i szybko się rozrasta. Ziarno to podlewane jest obficie przez jego żonę. Pierwszym jednak błędem głównego bohatera nie jest nawet to, że słucha złych podszeptów swojej żony, a raczej to, że wpierw wysłuchał słów demonicznej istoty i im zawierzył. To bowiem nie żona Washizu, choć ma taki zły wpływ na męża, jest główną siłą sprawczą, która popycha go do zbrodni. Małżonkowie, skoro już raz zaufali Złu stają się jego marionetkami. Wpadając w zastawioną sprytnie pułapkę, realizują tak naprawdę nie przepowiednie, ale plan Złego. Czyli jak to trafnie podsumowuje jeden z bohaterów: Spełniacie jej (wiedźmy) plan, wierząc, że to proroctwo. Ta klasyczna opowieść pokazuje również, jak wiele nieszczęść bierze się też z niepanowania człowieka nad pragnieniami, namiętnościami czy ambicjami; kiedy człowiek przyznaje sobie „prawo do łamania prawa” w dążeniu do spełnienia i samorealizacji. To bowiem, że cała intryga jest nakręcona niejako przez demoniczne siły, nie zwalnia bynajmniej bohaterów z odpowiedzialności indywidualnej. Podkreśla to symbolika Pajęczynowego Lasu, w którym gubią się Washizu i Miki. Las jest tu najprawdopodobniej symbolem tego co, w ich duszy ukryte, żądz i pragnień, które nie poddane rozumowi i przede wszystkim sumieniu, mogą doprowadzić ich do zguby. To od bohaterów zależy, co dalej zrobią z tym, co odkryli w Pajęczynowym Lesie. Historia Washizu -Makbeta to świetna ilustracja do biblijnej przestrogi z Mądrości Syracha (Syr 7.1): Nie czyń zła, aby cię zło nie pochłonęło. Jeszcze bowiem zanim dojdzie do fizycznej zagłady rodu Washizu, zło, któremu się oddał tenże generał i jego żona pochłania też to, co w nich było dobrego. I tak przykładowo ten dzielny przecież samuraj trzęsie się na widok zjawy, jego niezwykle trzeźwo myśląca dotąd żona traci zdrowe zmysły, a długo wyczekiwany owoc ich związku – dziecko, rodzi się martwe. Niezaprzeczalną wartością tej klasycznej opowieści jest zatem jej przesłanie, że nie da się czynić zła bezkarnie i bez konsekwencji.

Jedną z zalet tego filmu, na którą warto też zwrócić baczniejszą uwagę widza, jest sposób, w jaki reżyser pokazuje przemoc, której jest tu zarazem dużo i mało. Dużo poprzez atmosferę obrazu, a także sam fakt, że wiele postaci ginie w nim w brutalny sposób, mało zaś dzięki oględnemu, powściągliwemu sposobowi jej pokazywania. Najlepiej ilustruje to chyba scena, w której główny bohater ginie pod gradem strzał. Sposób pokazania tej śmierci, choć odzwierciedla tragizm postaci i grozę sytuacji, to jednocześnie jest jak najdalszy od makabry. Trudno się oprzeć wręcz wrażeniu, że reżyser celowo zrezygnował z wszelkiego naturalizmu, żeby tej makabry właśnie uniknąć. Ciężko bowiem uwierzyć na przykład w to, że żadna z lecących strzał nie trafiłaby rzeczywiście Washizu w odsłoniętą twarz. Pewnie nie jeden współczesny reżyser, kręcąc podobną scenę, skorzystałby z okazji, żeby uraczyć widza obrazem wypływającego oka czy ogólnie zmasakrowanej głowy. Reżyser tego obrazu nie uległ jednak takiej pokusie, co bardzo mu się chwali.

Jeśli chodzi o wątpliwości, jakie może nasuwać film, to wiążą się one z przeniesieniem opowieści Szekspira z gruntu chrześcijańskiej Europy na pogańską ziemię Japonii. Co z jednej strony jest zabiegiem ciekawym i ma pewne zalety, o których była mowa powyżej, z drugiej może trochę rozmydlać chrześcijańskie przesłanie Makbeta. Ten problem widoczny jest zwłaszcza w zamianie trzech wiedźm na jedną. U Szekspira są to ewidentnie czarownice, a więc osoby parające się czarami, które służą diabłu, w zamian otrzymując od niego np. jakieś moce, wiedzę czy umiejętności. U Kurosawy trzy wiedźmy zastąpione są jedną, a właściwie jakimś pogańskim złym duchem (zwanym tu mono-no-ke). Z tym że trzeba pamiętać, iż w wierzeniach pogańskich złe duchy nie są tym, jak je rozumie chrześcijaństwo. Mimo że budzą one również lęk i niechęć u ludzi, to zazwyczaj jednak są one postrzegane jako niezbędny element kosmicznego ładu oraz istoty na swój sposób pożyteczne, bo wypełniające wolę wyższych bóstw. Takie też skojarzenia wywołuje niestety owa mono-no-ke, która na domiar złego kojarzy się z antyczną Mojrą – prządką tkającą ludzkie losy. Taka zmiana może sugerować, że ludźmi i tak rządzi nieubłagane przeznaczenie i Washizu tak naprawdę nie ma wyboru wkraczając na drogę zbrodni. Z drugie strony takiemu rozumieniu całej historii zdaje się przeczyć, chociażby wcześniej przytoczone tu zdanie o tym, że ludzie spełniają plan owej wiedźmy, wierząc niemądrze, że to przeznaczenie. W takim ujęciu są oni jednak wolni w swoich moralnych wyborach i wiele od tych wyborów zależy.

Mimo powyższych zastrzeżeń, z pewną ostrożnością polecamy ten japoński obraz, gdyż zasadniczo pozostaje wierny moralnemu przekazowi swego chrześcijańskiego pierwowzoru. Zalecamy jednak, by przefiltrować pewne, pomniejsze pogańskie naleciałości.

Marzena Salwowska

16 grudnia 2021 17:33