Leave a Comment Historia dwóch „cinkciarzy” działających w realiach PRL-u lat 70-tych ub. wieku. Młodszy z nich to „Synek”, który ma już za sobą jedną odsiadkę w więzieniu, starszy zaś to Eryk, doświadczony „wyjadacz” jeśli chodzi o oszustwa, nielegalny handel walutami oraz hazard. Kiedy ten drugi grając w karty zostaje oszukany przez swego kumpla, postanawia się na nim zemścić, planując dokonanie wielkiego „przekrętu” (w wyniku którego ów znajomy straciłby dużo pieniędzy). Tak się zaś składa, że mniej więcej w tym czasie, przestępcze drogi „Synka” i Eryka spotykają się ze sobą…
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film zanurza nas w głębokie i wyjątkowo cuchnące bagno. Możemy tu obserwować bowiem takie grzechy, nieprawości i niebezpieczne moralnie sytuacje jak: zażywanie narkotyków, pijaństwo, kłamstwa, prywatna zemsta, kradzież, oszustwa, łamanie prawa, nierząd, zmysłowe tańce, hazard, przypadkowy seks, wulgarność oraz rażąca nieskromność strojów. Można w zasadzie powiedzieć, że cały ten obraz obraca się wokół owych obrzydliwości i wszystko w nim zmierza do tego, by w jakiś sposób oswoić z nimi widza. Trudno się też oprzeć wrażeniu, iż coś, co obiektywnie rzecz biorąc jest wstrętne Panu Bogu, tu jest przebrane w szatę romantycznych, by nie powiedzieć wręcz ckliwych wspomnień – wszak „Synek” i Eryk wspominają swe dawne, pełne grzechu lata, niczym pierwszą miłość do pięknej dziewczyny. Co więcej, o ile w niektórych filmach wybielających np. przestępczość przynajmniej wskazuje się na jakieś wewnętrzne etyczne rozterki czyniących to ludzi, tu widzimy raczej bohaterów bardzo lekko, wręcz cynicznie podchodzących do czynionego przez siebie zła – ono jest ich powszednim chlebem, sposobom na dobry zarobek, czymś nie wzbudzającym większych refleksji czy poważniejszych oporów sumienia. Nie ma tu też pokazanej żadnej postaci, która w wyraźniejszy sposób reprezentowałaby którąś z chrześcijańskich cnót. Krótko mówiąc, większość bohaterów postępuje źle i występnie, albo jest przynajmniej mdła oraz nijaka.
Podsumowując: „Sztos” to nie tylko wyjątkowo bezwartościowy etycznie film, ale również przykład tego, jak próbuje się oswajać widzów z niemoralnością i kryminalnym stylem życia. Szkoda więc czasu by zaśmiecać sobie głowę stertą tego niemoralnego łajna.
/.../