19 komentarzy Bajka ta opowiada o losach dwóch indyków, które za sprawą dość skomplikowanego obrotu wydarzeń przenoszą się ze współczesnych Stanów Zjednoczonych do osady angielskich kolonistów w 1621 roku, z misją zmiany jednej z tradycyjnych cech „Święta Dziękczynienia”. Chodzi mianowicie o to, by Amerykanie przestali przy tej okazji zabijać, a następnie zjadać indyki. Tymi dwoma indykami, które chcą tego dokonać są inteligenty i rozsądny Olo oraz szalony i odważny Franek.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej bajka ta ma pewne mocne strony. Widzimy tu bowiem jak niektórzy z bohaterów ratują życie innych z narażeniem bądź poświęceniem swego własnego życia. Śmiało więc można powiedzieć, iż w „Skubanych” takie wartości moralne jak poświęcenie, miłość i odwaga otoczone są blaskiem i splendorem.
Niestety jednak wszystkie te niewątpliwie dobre rzeczy są tu na służbie bardzo wątpliwego i dwuznacznego celu przyświecającego bohaterom tego filmu. Tym celem jest wspomniane dążenie do tego, by z menu amerykańskiego Święta Dziękczynienia usunąć potrawę z indyka. To ostatecznie udaje się Olowi, Frankowi i jego towarzyszom, gdyż ze współczesnej Ameryki do XVII-wiecznej Nowej Anglii sprowadzona zostaje pizza, którą koloniści wraz z Indianami jedzą zamiast indyków. W ten sposób odwrócony zostaje bieg historii i w Święto Dziękczynienia jest spożywana pizza. Choć do końca nie wiemy jaka to pizza, to niektóre sceny z owej bajki, jak i przede wszystkim jej całość pozwala nam domyślać się, iż nowe świąteczne danie Amerykanów stanowi pizza wegetariańska. W niektórych scenach pokazujących nowy sposób celebrowania „Święta Dziękczynienia” widzimy bowiem na opakowaniach z pizzą napis „Cheese Pizza” (a więc „Pizza z serem”). Przede wszystkim zaś trochę nielogiczną konkluzją filmu, gdzie bohaterowie walczą o to, by nie jedzono mięsa ich „ziomków”, byłoby zastąpienie tego mięsem innych zwierząt. I tu właśnie dochodzimy do głównej wątpliwości wyłaniającej się z fabuły „Skubanych”. Jest nią oczywiście sugestia, iż zwyczaj jedzenia na Święto Dziękczynienia indyczego mięsa jest czymś błędnym albo nawet moralnie nagannym. Skoro zaś nie powinno się spożywać indyków, to za rogiem czai się już następna konkluzja, a mianowicie, iż ludzie nie powinni jeść mięsa zwierząt w ogóle.
Morał zatem do którego logicznie i nieuchronnie zmierzają „Skubani” jest zupełnie niezgodny z tradycyjnie chrześcijańską prawowiernością, dla której jedzenie przez ludzi mięsa, samo w sobie jest jak najbardziej moralnie w porządku. Owszem można pochwalać praktyki ascetyczne niektórych ludzi polegające m.in. na tym, iż rezygnują oni ze spożywania mięsa, ale twierdzenie, iż coś takiego winno stanowić normę moralną dla ogółu ludzi jest błędem i herezją. W samym Piśmie świętym znajdujemy wszak wyraźne ostrzeżenie przed „naukami demonów”, które nakazują m.in. „powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył” (1 Tymoteusz 4, 2-3). W ślad za tym apostolskim nauczaniem, Synod w Gangra w kanonie 5 ogłaszał: „Gdyby ktoś potępiał chrześcijanina za to, że pobożnie i z wiarą spożywa mięso, wyjąwszy krew, mięso z ofiar bałwochwalczych albo z uduszonego zwierzęcia, twierdząc, że w ten sposób pozbawia się nadziei zbawienia, niech będzie wyklęty„. Trzeba niestety zaś powiedzieć, iż bajka „Skubani” ze swym głównym motywem, gdzie pozytywne postacie walczą o to, by ludzie nie jedli mięsa indyków w niebezpieczny sposób zbliża się do tych potępionych przez naukę apostolską i Tradycję Kościoła herezji. A przynajmniej znacznie łatwiej, wypływający z niej morał, interpretować jako naganę niż aprobatę dla spożywania mięsa jako takiego.
Lepiej zatem dać dzieciom w najbliższą niedzielę na obiad solidną porcję indyka lub kurczaka niż iść z nimi na „Skubanych”. Żyjemy co prawda w czasach, gdy nawet stworzone przez Boga pokarmy są skażane przez ludzi antybiotykami lub sterydami, ale lepiej już dawać dzieciom tak zanieczyszczone mięso niż faszerować ich umysły sugestiami otwierającymi je w przyszłości na prawdziwie diabelskie nauki.
Mirosław Salwowski
/.../