Leave a Comment Hank, zdolny i dość cyniczny adwokat z wielkiego miasta, po tym jak dowiaduje się, iż jego Matka zmarła, zmuszony jest odwiedzić swe rodzinne strony, czyli jedno z małych miasteczek na południu Stanów Zjednoczonych. Jest to dla niego trudne przeżycie, nie tylko dlatego, że będzie musiał się w ten sposób zmierzyć ze śmiercią swej Mamy, ale także z powodu konieczności stanięcia „twarzą w twarz” ze swym Ojcem, z którym łączy go bardzo trudna przeszłość. Kiedy zaś, jego, będący lokalnym sędzią, Ojciec, zostanie oskarżony o morderstwo, Hank podejmując się jego obrony, stanie przed kolejnym wyzwaniem.
„Sędzia” to, w swym głównym nurcie i przesłaniu, raczej dobra opowieść. Wykorzystując wszak tradycyjny dla części hollywo0odzkiej kinematografii wątek zderzenia „wielkomiejskiej” mentalności z prostotą i względnym konserwatyzmem amerykańskiej prowincji (co zresztą już może być policzone za pewien „plus”) twórcy filmu pokazali widzom jak ważne są prawdomówność, uczciwość i gotowość do ponoszenia odpowiedzialności za swe czyny. Można nawet powiedzieć, że tradycyjne wartości i cnoty są jednymi z głównych „bohaterek” tego obrazu. Paradoksalnie rzecz biorąc, film ów – choć szeroko rozwodzi się nad negatywnymi aspektami relacji na linii rodzice (w tym wypadku głównie ojciec) i dzieci – pokazuje ważną rolę kochającej, rozumiejącej i wspierającej się rodziny w życiu człowieka.
Ta produkcja ma jednak też swe istotne wady. Pierwszą z nich jest mnogość użytego w niej wulgarnego języka. Powtarzamy to i będziemy powtarzać, że nie jest konieczne dla ukazania wagi pewnych problemów epatowanie takim odrażającym słownictwem widzów. Dowodem na to jest szereg dobrych i pięknych filmów kręconych dawniej, w których z zasady unikano takiego słownictwa. A nawet, gdyby wulgarny język miał czynić dany film bardziej realistycznym i „życiowo prawdziwym” to przecież nikt nie powiedział, że zadaniem kina jest dokładne odwzorowywanie rzeczywistości w każdym z jej szczegółowym. Ludzie wszak w prawdziwym życiu wydalają też kał, ale na szczęście twórcy filmowi póki co oszczędzają nam widoku owej czynności na ekranie – niestety jednak w warstwie leksykalnej coś co można porównać ze wspomnianą wyżej fizjologiczną czynnością jest w TV, kinie i pewnych nurtach muzyki szeroko rozpowszechniane.
Drugim moralnym i światopoglądowym problemem tego filmu jest to, iż wydaje się on sugerować usprawiedliwienie dla cudzołóstwa. Otóż Hank, wspomniany główny bohater, jest w trakcie rozwodu ze swą dotychczasową żoną. Kiedy zaś wraca w swe rodzinne strony, spotyka tam swą „pierwszą młodzieńczą miłość”. Rozwój fabuły zmierza zaś do wniosku (choć nie jest to jednoznacznie pokazane), iż Hank ułoży sobie na nowo życie z obiektem swych pierwszych miłosnych uniesień i wzruszeń. Ten wątek częściowo jest jednak zrównoważony tym, iż w jednej ze scen widzimy przejmującą rozmowę Hanka z jego małą córką, w której, ta w prostych słowach pokazuje jak wiele zła, zwłaszcza dla dzieci, niesie rozwód rodziców.
Podsumowując: „Sędzia” to kawałek dobrego, konserwatywnego kina z tradycyjnymi wartościami, ale przy jego oglądaniu dobrze jest zachować dużą ostrożność i wypluwać co niektóre elementy. Lepiej też, by ów film oglądali ludzie starsi z już mocno ukształtowanym charakterem oraz poglądami na świętość i nierozerwalność prawowitego małżeństwa.
Mirosław Salwowski
/.../
Leave a Comment Film ten opowiada o dość niezwykłej podróży samochodem pewnego kierownika robót budowlanych (Ivana Locke’a). Otóż pewnego dnia (a raczej wieczoru) Locke postanawia jechać swym autem nie prostu do domu, gdzie czeka na niego ukochana żona i dwaj synowie, lecz do oddalonego o półtorej godziny jazdy szpitala, gdzie na poród dziecka oczekuje pewna kobieta, z którą główny bohater jeden, jedyny raz zdradził swą małżonkę (a owe dziecko jest owocem tego cudzołóstwa). Ivan nie jedzie tam jednak „cichaczem”, nie wyszukuje kłamliwych wymówek, by oszukać swą żonę, lecz otwarcie przyznaje się jej do swej winy, pragnąc by wybaczyła mu jego zdradę, jednocześnie jednak chcąc wziąć odpowiedzialność za swe nieślubne dziecko. I to jest jeden z dużych plusów tej produkcji. Zło choćby i jednorazowej niewierności małżeńskiej i spustoszenia, jakie owa niesie za sobą, zostają tu wyraźnie zasygnalizowane. Można też śmiało powiedzieć, że są tu ukazane takie tradycyjnie chrześcijańskie cnoty i wartości jak przyznanie się do popełnionej przez siebie nieprawości oraz próba jej naprawienia. To jednak nie koniec zalet tego filmu. Główny bohater przedstawiony jest tu, jako osoba wręcz „do bólu” uczciwa, prawdomówna, rzetelna i pracowita. W filmie tym można też odnaleźć pewne negatywne aluzje względem pijaństwa.
Powyższe zalety są jednak mocno osłabione, by nie powiedzieć, że w pewnej mierze psute przez obfitość wulgarnej mowy (która nie jest przez nikogo karcona czy krytykowana). Wątpliwym elementem tego filmu jest też to, iż Locke wyraźnie nienawidzi i kipi złością względem swego nieżyjącego już ojca (który porzucił go w dzieciństwie) i z całej fabuły filmu trudno jest wywnioskować, czy autorzy owej produkcji, pokazali nam to po to, by ową nienawiść i złość jakoś usprawiedliwić czy poddać pewnego rodzaju krytyce (przestrzegając innych przed żywieniem takowych postaw).
Podsumowując: ten film może dać niemało do myślenia pewnym ludziom, ale raczej nadaje się on do oglądania przez niewierzących lub mocno zsekularyzowanych chrześcijan (jeśli bowiem na co dzień żywią się oni śmieciami, spróbowanie nieco nadpsutego, aczkolwiek posiadającego jeszcze dużo zdrowych składników jedzenia, może być dla nich pewnym postępem).
/.../
Leave a Comment Ten niskobudżetowy film opowiada o nawróceniu się do Pana Jezusa pewnego bardzo nieuczciwego sprzedawcy samochodów. Jay Austin (ów handlarz autami) początkowo oszukuje swych klientów i zachęca do tego samego pracowników swej firmy. On ma też żonę (Julię) i syna, jednak nie traktuje ich dobrze. Jay uważa, iż skoro przynosi pieniądze do domu, to tym samym w dobry sposób spełnia swą rolę męża i ojca rodziny. Choć żona Jaya modli się o o jego nawrócenie, on raczej się tym nie przejmuje i kpi sobie ze wspólnot chrześcijańskich. W końcu jednak modlitwy jego żony przynoszą skutek i Jay nawraca się do Pana Jezusa. Wzorem opisanego w Piśmie świętym nieuczciwego poborcy podatków Zacheusza, główny bohater postanawia naprawić wyrządzone przez siebie krzywdy i oddać swym klientom to co uzyskał od nich za pomocą kłamstw i oszustw. Jay już jest zadłużony na niemałą sumę w banku, tak też zwrot nieuczciwie zarobionych pieniędzy, będzie wymagał od niego naprawdę dużego zaufania Panu Bogu. Te działania doprowadzają Jaya i jego firmę na skraj bankructwa… Czy Wszechmocny interweniuje i pobłogosławi uczciwość głównego bohatera? A może będzie on musiał już do końca życia ponosić konsekwencje swych dawnych grzechów?
„Koło Zamachowe” w oczywisty i jawny sposób stanowi pochwałę i promocję chrześcijaństwa i tradycyjnych cnót z niego wynikających takich jak: uczciwość i prawdomówność, zadośćuczynienie bliźnim (w tym wypadku zwrot tego co zostało zarobione w nieuczciwy sposób). W filmie tym brak jest wulgarnej mowy, sprośnych aluzji, przemocy, scen nagości, seksu czy eksponowania nieskromnych strojów – tak więc można go spokojnie i bezpiecznie oglądać z całą rodziną. Mankamentem tego filmu jest kiepska jakość zrobionych do niego zdjęć, ale to oczywiście nie wpływa na jego ocenę moralną i światopoglądową.
Ps. Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.
Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski
/.../