Tag Archive: niemieckie baśnie filmowe

  1. Kraina obfitości

    Leave a Comment Głównym bohaterem tej baśni jest Paul – młodzieniec mieszkający z ubogimi rodzicami i młodszą siostrą Magdą. Chociaż cała rodzina ciężko pracuje, to ledwie starcza, aby jakoś „związać koniec z końcem”. Kiedy więc zachoruje Magda, to dochody familii nie starczają już na jej leczenie. Paul, nie mogąc się pogodzić z tą sytuacją, postanawia zdobyć potrzebne pieniądze, w inny sposób niż dotychczasowa praca. Tak się składa, że w jego miasteczku pojawia się mężczyzna, który opowiada o rajskim miejscu znanym jako „Kraina Obfitości”. Paul zauroczony historią widzi w tej cudownej krainie szansę na wyrwanie się z życia pełnego biedy i mozołu, a przede wszystkim na zdobycie złota, którego potrzeba na leczenie chorej siostry. Rzekomy przybysz z Krainy Obfitości za wskazanie drogi żąda jednak sowitej opłaty, a rodzice Paula, nie dowierzając w opowieści nieznajomego, nie chcą sprzedać na ten cel jedynej kozy. Zdesperowany młodzieniec zabiera więc kozę bez ich wiedzy, a następnie rusza wskazaną przez przybysza drogą … Baśń ta jest całkiem ciekawą i pouczającą antyutopią. Można powiedzieć, iż na przykładzie fantastycznej Krainy Obfitości przestrzega widzów przed poszukiwaniem za wszelką cenę sztucznych rajów, które mają być substytutem tego Utraconego. A zachowanie ostrożności przed czymś, co „wygląda zbyt pięknie, żeby było prawdziwe” może się z pewnością młodym widzom nieraz przydać w dorosłym życiu. Na przykładzie Krainy Obfitości pokazane jest tu zgnuśniałe przez długotrwały dobrobyt oraz brak konkretnej pracy i celu społeczeństwo. Obywatele tej krainy są już skupieni wyłącznie na konsumpcji, wygodzie i dobrej prezencji, do tego stopnia, że niemal całkowicie zatracają uczucia wyższe i swoje człowieczeństwo. Baśń przestrzega przed niebezpieczeństwem pogrążenia się (zamożnego i wysoce zmechanizowanego) społeczeństwa w takim stanie, jednocześnie przedstawiając pewną nadzieję i drogę wyjścia z tej pułapki. Ta nadzieja ukazana jest na przykładzie bohaterki o imieniu Pralina. Dziewczyna ta, mimo iż urodziła się w Krainie Obfitości i nie zna innego życia, to pod wpływem miłości do Paula postanawia porzucić swoje zgnuśniałe otoczenie. Pralinę poza uczuciem do młodzieńca motywuje też chęć pomocy jego chorej siostrze oraz ciekawość zewnętrznego świata. W przeciwieństwie do swoich współziomków, żeby zmienić swoją pustą egzystencję gotowa jest na trudy i pewne ryzyko. Zaangażowanie dziewczyny chroni też Paula przed zatraceniem się w Krainie Obfitości, gdy jest już na tej złej drodze. Z drugiej strony opowieść ta pokazuje, że nie tylko gnuśność i skupienie na konsumpcji są czymś złym dla społeczeństwa. Piętnowana jest tutaj też bowiem sytuacja, w której ciężko pracująca rodzina nie jest w stanie utrzymać się na godziwym poziomie, a nawet opłacić leczenia dziecka. Jako właściwy stan przedstawia się natomiast, to kiedy ludzie z jednej strony nie boją się pracy i wysiłku codziennego życia, z drugiej za swoje trudy spodziewają się godziwego wynagrodzenia. W filmie tym ogólnie pozytywnie pokazana jest też postawa, w której młodzi ludzie nie akceptują pewnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu swoich rodzin i starają się je w sposób godziwy zmienić. Pralina odrzuca gnuśność i konsumpcjonizm swojego ojca, natomiast Paul nie godzi się z nadmierną akceptacją bycia biednym i wyzyskiwanym, jaką zdają się przejawiać jego rodzice. W filmie tym na szczególne wyróżnienie zasługuje też element raczej rzadko spotykany we współczesnym kinie europejskim – pokazanie w pozytywnym kontekście wspólnie modlącej się przed codziennym posiłkiem rodziny. Niewątpliwie wartościowym elementem tej opowieści jest również rodzaj ostrzeżenia przed fałszywymi prorokami, którzy dla własnych korzyści sprowadzają ludzi na manowce, częstokroć snując różne kuszące wizje i składając obietnice bez pokrycia. Najbardziej chyba dyskusyjnym elementem filmu jest wątek, w którym główny bohater wbrew woli głowy rodziny zabiera jedyną kozę -żywicielkę po to, aby kupić za nią drogą do Krainy Obfitości. Zdaje się, że ten fragment opowieści może być dla dzieci nadto skomplikowany. Trudno bowiem nawet dorosłej osobie ocenić, czy mamy tu do czynienia z rzeczywistą kradzieżą, gdyż jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego kradzieżą jest przywłaszczenie dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela (KKK 2408). A tu jest sytuacja o tyle skomplikowana, iż z jednej strony wola ojca wprawdzie obiektywnie jest racjonalna, gdyż słusznie rozeznaje on, że człowiek oferujący drogę do Krainy Obfitości jest oszustem; z drugiej strony syn zabierający kozę jest głęboko przekonany o nieracjonalności tej woli i zabiera kozę w przeświadczeniu, że jest to jedyny sposób na ratowanie ciężko chorej siostry. Choć wątek ten rzeczywiście może przysparzać trudność w jednoznacznej ocenie moralnej, to nie da się zaprzeczyć, iż dzieci prędzej czy później i tak będą się spotykać w realnym życiu ze zbliżonymi dylematami. Mogą więc odnieść jednak pewną korzyść z rozważania takich problemów zawczasu i niejako „na sucho”. Film ten można też docenić za, wprawdzie niewyrażoną wprost, ale jakby przenikającą całą opowieść myśl o Opatrzności Bożej, która strzeże głównego bohatera na wszystkich jego drogach. Polecamy zatem tę filmową baśń, gdyż choć jest to dość krótka opowieść, to zawiera w sobie sporo ciekawych i wartościowych treści. Marzena Salwowska /.../
  2. Królewskie dzieci

    Leave a Comment Film jest adaptacją jednej z baśni braci Grimm. Rzecz dzieje się w pewnym królestwie, którego władca poślubia ubogą dziewczynę z ludu. Takiego mezaliansu nie jest w stanie zaakceptować królowa-matka. Owa pyszna i okrutna niewiasta postanawia zniszczyć małżeństwo swojego syna, usuwając z drogi nie tylko synową, ale też własne wnuki z tego związku. Wmawia ona otoczeniu, że synowa jest przeklęta, przez co dzieci, które rodzi królowi, przychodzą rzekomo na świat jako szczenięta. Po każdym połogu synowej królowa-matka od razu podmienia noworodki na zwierzęta. Następnie rozkazuje swojemu słudze, aby potajemnie mordował prawdziwe królewskie dzieci. Ten jednak za każdym razem wkłada noworodka do koszyka, który puszcza z nurtem rzeki … Ta filmowa opowieść pod wieloma względami wydaje się godna polecenia. Mamy tutaj bowiem wyraźnie zakreślone granice dobra i zła w różnych kwestiach, które i dziś są aktualne. Na szczególną uwagę oraz pochwałę zasługuje sposób ukazania wątku złej królowej, która usiłuje „pozbyć się” trojga niechcianych dzieci, jak również to, że owe dzieci zostają przygarnięte (czy też adoptowane) przez bezdzietną parę małżonków. Relacje w tej zastępczej rodzinie są pokazywane wręcz wzorcowo – z jednej strony nowi opiekunowie stają się prawdziwymi, choć oczywiście niebiologicznymi rodzicami dla przybranych dzieci, z drugiej nie utrudniają w żaden sposób dzieciom poznania swoich biologicznych rodziców i cieszą się z faktu ich szczęśliwego odnalezienia. Dzieci natomiast ze swej strony kochają i szanują swoich przybranych rodziców, są im wdzięczne i pomagają na miarę swoich możliwości w ich pracy (ogrodnictwie). Film ten pokazuje, iż da się połączyć postawę miłości i wdzięczności wobec adopcyjnych rodziców z potrzebą poznania tych biologicznych. Może to być tym cenniejsze dla młodych widzów, którzy są w podobnej sytuacji, że dziecięcy bohaterowie tej opowieści zdają się nie żywić do swoich biologicznych rodziców nienawiści, mimo że mogą przypuszczać, iż ci porzucili ich, narażając na śmierć. Baśń ta rzec można jest ogólnie bardzo prolife – „pozbywanie się” dzieci jest tu ukazywane jako coś bardzo złego, a ich ratowanie jako rzecz dobra i szlachetna. Walory edukacyjne ma też niewątpliwie wątek ratowania dzieci przez sługę złej królowej. Ponieważ sposób jego działania bardzo przypomina historię Mojżesza, nadarza się więc tutaj dla rodziców świetna sposobność do wzbudzania u dzieci zainteresowania treścią Biblii. Poza tym wątek sługi, który odmawia wykonania zbrodniczego rozkazu, również może być przyczynkiem do nauki pociech, iż nie wolno czynić zła nie tylko z własnej woli, ale nawet pod silną presją czy przymusem. Film ten może też uczyć dzieci, że również w polityce (czy w jakimś innym obszarze naszych ambicji) cel nie uświęca środków. Patrząc bowiem czysto praktycznie na postępowanie złej matki – królowej, to ma ona pewne racje polityczne. Jej syn żeniąc się z dziewczyną z ludu traci przecież okazje by przez poślubienie jakiejś królewny czy księżniczki związać się korzystnym sojuszem z innym państwem i w ten sposób wzmocnić własne królestwo. Jednak dążenie do politycznych sukcesów złymi metodami jest tu wyraźnie napiętnowane. Baśń ta wyraźnie też chwali miłość i wierność małżeńską. Jest tu także pozytywnie pokazany szereg innych dobrych postaw takich jak wzajemne wspieranie się rodzeństwa, odważne poszukiwanie prawdy czy życzliwe podejście do zwierząt. Pozytywnie pokazane jest w tym filmie również takie działanie władcy jak obniżanie podatków poddanym w trudnej sytuacji, a także dawanie ziemi małorolnym chłopom. Jeśli chodzi o wady tej produkcji, to nie ma ich raczej zbyt wiele, ale trzeba też o nich wspomnieć. Jest tu zatem pokazanie niezamężnej jeszcze pary całującej się dość namiętnie. Sytuacja ta ma nadto miejsce w miejscu bardzo ustronnym (lesie), co z pewnością nie jest zbyt dobrym przykładem dla dorastających dzieci. Nadto jeśli chodzi o dziewczynki, może je to uczyć ryzykownych zachowań w przyszłości. Problematyczne jest też pokazanie w końcowych scenach bardzo pozytywnej postaci – żony króla w mocno wydekoltowanej sukni. Nie mniej polecamy tę filmową baśń, ponieważ większość złych zachowań jest w niej wyraźnie zganiona i spotyka się ostatecznie z karą. Zwycięża zaś dobro, wierność małżeńska i rodzinna miłość. Marzena Salwowska /.../