Leave a Comment Romski chłopiec, Ernst Lossa zostaje w czasie trwania II wojny światowej wysłany do jednego ze szpitali psychiatrycznych na terenie Niemiec. Trafia tam jednak nie z powodu choroby psychicznej (na którą to nie cierpi), ale dlatego, że przysparza różnych kłopotów wychowawczych. Z czasem okazuje się, iż pomimo dość serdecznego i życzliwego nastawienia, jakie wobec swych podopiecznych wykazuje kierownik tej placówki, dr Werner Veithausen, za jego to zgodą i poparciem, na terenie szpitala dokonywana jest eutanazja wybranych pacjentów. Jest to zresztą część realizowanego przez władze III Rzeszy programu o nazwie T 4, polegającego na zabijaniu osób chorych psychicznie, niedołężnych fizycznie oraz innych uznawanych za zbytnie obciążenie dla „zdrowia narodu niemieckiego i aryjskiej rasy”. Ernst Lossa, gdy zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się na terenie szpitala, próbuje sabotować działania dr Veithausena i jego personelu.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten należy docenić oraz pochwalić, gdyż jego zasadnicze przesłanie jest skierowane przeciwko złu niegdyś dokonywanej przez nazistów eutanazji. W pewien pośredni sposób można to też odnieść do prawodawstwa niektórych współczesnych państw, w których to zezwala się na popełnianie tego zbrodniczego czynu. Co prawda dokonywana przez niemieckich nazistów eutanazja miała charakter nie-dobrowolny, a współcześnie zwykle legalizuje się jej dobrowolne odmiany, jednak w treści filmu nie ma czegoś, co pozwalałoby na wyciągnięcie wniosku, iż jego twórcy nie mają nic przeciwko tej drugiej formie eutanazji. Mądry widz może też bez większej trudności dostrzec w omawianej produkcji negatywne nawiązania do darwinowskiej teorii ewolucji, gdyż w jednej z zawartych tam scen naziści powołują się na „dobór naturalny” uzasadniając swój program eutanazji „elementów społecznie uciążliwych”. Jednym z zaś praw darwinowskiej ewolucji był właśnie tzw. dobór naturalny polegający na tym, iż jednostki słabsze muszą ustąpić jednostkom silniejszym i lepiej przystosowanym.
Film ten ma swą wartość również dlatego, iż pokazuje, że prawdziwie dokonywane niegodziwości mogą być czynione także w subiektywnie dobrych intencjach. Doktor Veithausen, który w filmie jest główną osobą odpowiedzialną za kierowanie w swej placówce programem eutanazji, nie stanowi bowiem przykładu degenerata i psychopaty. Przeciwnie, pokazany on zostaje widzom jako osoba współczująca i życzliwie nastawiona do swych pacjentów, a mimo to godząca te dobre cechy ze strasznym, dokonywanym przez siebie złem.
Można też powiedzieć, iż w filmie w pewien sposób zasugerowana została pozytywna rola wiary chrześcijańskiej, gdyż jedną z osób próbujących przeciwstawić się dokonywaniu eutanazji jest siostra Sophia, która w swym oporze względem tej praktyki kieruje się motywacją religijną (jest ona bowiem katolicką zakonnicą). Co prawda i siostra Sophia nie ustrzegła się w swej wcześniejszej działalności wątpliwych etycznie form współpracy z dokonywaną przez dra Veithausena eutanazją, jednak później próbuje naprawić swe błędy poprzez bardziej stanowczy opór względem tej zbrodni.
Niestety „Sierpniowa mgła” ma też swą poważną wadę, a jest nią promowanie wiary w reinkarnację oraz moc amuletów. W jednej ze scen Ernst Lossa mówi bowiem, iż wedle romskich wierzeń członkowie cygańskiej społeczności po swej śmierci przemieniają się w ptaki, co później jest uwiarygodnione jeszcze jednym z wątków.
Mirosław Salwowski
/.../
Leave a Comment Film ten porusza problem uchylania się od odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy społeczeństwa zachodnioniemieckiego po wojnie. Kwestia ta zostaje poruszona na przykładzie działań młodego prokuratora z RFN – Johanna Radmanna, który w 1958 roku zaczyna ścigać i stawiać przed sądem katów oraz oprawców z obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jego działania ostatecznie doprowadzają do serii procesów sądowych we Frankfurcie nad Menem, w których zarzuty popełnienia zbrodni wojennych postawiono kilku tysiącom nietykalnych dotąd SS-manom (wcześniej w RFN skazano tylko 19 z nich).
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film pt. „Labirynt kłamstw” zasługuje na pochwałę i uznanie. Pokazuje on bowiem etos uczciwego i nieprzejednanego prawnika, który wbrew niechęci, a czasami nawet wrogości otoczenia zdecydowany jest spełniać swój obowiązek polegający na ściganiu złoczyńców. Można powiedzieć, iż główny bohater tego obrazu w praktyczny sposób realizuje następujące słowa naszego Pana i Zbawcy Jezusa Chrystusa: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5, 6). Film ten wskazuje też na trudną, ale potrzebną powinność, która może stać nawet przed całymi narodami. Chodzi mianowicie o obowiązek moralnego napiętnowania niektórych złych aspektów własnej narodowej historii i spuścizny. Zachowując wszelkie proporcje, można rzecz, iż prokurator Radmann przypomina tu biblijnych proroków, którzy nie wahali się otwarcie mówić o grzechach i nieprawościach swych przodków. Przykładowo prorok Jeremiasz w taki sposób wspominał występki swych pobratymców: „Leżeć musimy w hańbie i wstyd nas okrywa, bo zgrzeszyliśmy wobec Pana, Boga naszego, my i przodkowie nasi, począwszy od młodości aż do dziś; nie słuchaliśmy głosu Pana, Boga naszego” (Jr 3, 23).
W zasadzie chyba jedynym poważniejszym zarzutem jaki należy mieć wobec tej produkcji jest to, iż w pewnym momencie pokazuje ona seks przedmałżeński w co najmniej neutralny, jeśli nie przychylny wobec tego grzechu, sposób.
Mirosław Salwowski
/.../
Leave a Comment W filmie poznajemy pewną dobrze funkcjonującą, zżytą rodzinę. Mamy tu więc ojca, opiekuńczego i odpowiedzialnego, trochę pracoholika, w którego jako niekwestionowany autorytet wpatrzone jest dwoje szczęśliwych dzieci. Jest i żona, ciepła, wrażliwa, dbająca o domowników, prawdziwa „strażniczka domowego ogniska”. Dzieci – zaangażowana nastolatka, przeżywająca okres dojrzewania oraz chłopiec, z żywym temperamentem i wyobraźnią, który źle znosi konieczność nagłej zmiany miejsca zamieszkania i otoczenia. Okazuje się bowiem, że głowa tejże rodziny dostaje zasłużony awans, w związku z czym cała familia musi przeprowadzić się do nowego miejsca, które niezbyt przypadnie im do gustu. Zgodnie z zamysłem autorów filmu, widz poznaje i odkrywa prawdę o tym miejscu oczami ośmioletniego Bruna. Chłopcu brakuje tu przyjaciół, jego jedyne zajęcie to czytanie książek przygodowych i zabawa na huśtawce ze starej opony. Nudząc się, szybko znajduje sobie dodatkowe zajęcie, postanawia odkryć, co dzieje się w tajemniczym, ogrodzonym kolczastym drutem miejscu, zwanym przez dorosłych „farmą”. Tu zaprzyjaźnia się ze swoim rówieśnikiem, tytułowym „chłopcem w pasiastej piżamie”.
W sumie rzecz wyglądałaby na kino familijne gdyby nie jeden szkopuł – ten niemal idealny ojciec rodziny to nazistowski zbrodniarz, awansem zaś okazuje się stanowisko komendanta jednego z obozów zagłady. Film, który pod wieloma względami przypomina antyczną tragedię, mimo że pokazuje (raczej nierealną) historię jednej rodziny umiejscowioną w konkretnym czasie historycznym, może być potraktowany jako uniwersalny moralitet na temat niszczącej siły zła. Zło ma tu różny wymiar i poszczególni bohaterowie są w nim skażeni w różnym stopniu. Zaczyna się ono oczywiście od ideologii, która kształtuje najpierw sposób myślenia (przykładem jest tu siostra Bruna), by w końcu doprowadzić do popełniania najgorszych zbrodni (ojciec Bruna dopuszcza się takowych w ramach codziennych obowiązków). Inną postawę wobec zła – bierności i izolowania się, reprezentuje, do pewnego momentu, matka Bruna; w jej wypadku okazuje się to jednak na dłuższą metę niemożliwe; gdyż okrutna prawda w końcu wdziera się do jej życia jak swąd palonych w krematoriach ciał.
Przesłanie tego obrazu, mimo że brak w nim jednoznacznych odniesień biblijnych, można by zatem streścić słowami Pisma świętego : „Nie czyń zła, aby cię zło nie pochłonęło” (Syrach 7, 1).
Marzena Salwowska
/.../
Leave a Comment Film przedstawia historię życia i działalności Adolfa Hitlera od narodzin w Braunau nad Inn do przejęcia przezeń pełni władzy w Niemczech po śmierci prezydenta Paula von Hindenburga w roku 1934. Widzimy więc Hitlera podczas pobytu w Wiedniu, na frontach I wojny światowej, podczas puczu monachijskiego, podczas pobytu w więzieniu w Landsbergu i jako wodza coraz silniejszej partii.
Na początku filmu pojawia się cytat Edmunda Burke „dla tryumfu zła wystarczy by dobry człowiek pozostał bezczynny”, co sugeruje że film ukazuje w negatywnym świetle postać i działalność Adolfa Hitlera. Co prawda prawdziwe oblicze zbrodniczego reżimu nazistów ukazało się w latach późniejszych niż przedstawione w filmie, to można się tu doszukać potępienia źródeł nazizmu. Jest to kiełkująca u Hitlera od lat jego młodości nienawiść do Żydów i osób pochodzenia żydowskiego. Co prawda ukazane w filmie oskarżenia w części są słuszne, jak wysoki odsetek osób pochodzenia żydowskiego w ruchach komunistycznych i socjalistycznych czy wśród lichwiarzy, jednak nie uprawnia to do nienawiści do jakiegokolwiek człowieka, poza tym błędne jest obarczanie pewnej grupy odpowiedzialnością zbiorową. Przykładem takiego zachowania jest niechęć Hitlera także do Żydów – niemieckich patriotów. Warto zwrócić także uwagę na pochwałę w filmie cnoty odwagi, choćby na przykładzie dziennikarza Fritza Gerlicha, który pomimo zastraszania i gróźb stara się zdemaskować podejrzane powiązania nazistów i pomimo prześladowań i ostatecznie śmierci w obozie nie żałuje swych decyzji, przeciwnie, wskazuje na konieczność przeciwstawienia się ludziom pokroju Hitlera czy Ernsta Röhma. Innym przykładem jest postawa prezydenta Paula von Hindenburga, który nie zamierza powierzyć Hitlerowi urzędu kanclerza, lękając się odpowiedzialności przed Bogiem.
Film nie jest jednakże jednoznacznie pozytywny. Chyba największym minusem jest ukazanie w sposób pozytywny intrygi komisarza Gustawa von Kahra, który zamierza tworzyć rząd bez NSDAP, okłamując wcześniej Hitlera. Poza tym podczas puczu monachijskiego gen. von Lossow i płk von Seißer okłamują jednego z przywódców puczu gen. Ericha von Ludendorffa, dając słowo honoru że nie poinformują władz o przebiegu wydarzeń. Co prawda zasadniczo (z wyjątkiem łącznego wypełnienia się przesłanek wymienionych przez św. Tomasza z Akwinu) zbrojny opór wobec władzy jest niedopuszczalny, to jednak nie jest to usprawiedliwieniem dla czynów per se niemoralnych, jak kłamstwo. Fakt, iż miało to miejsce w czasach, gdzie coś takiego jak honor oficerski miał jeszcze spore znaczenie można jedynie uznać za okoliczność obciążającą. Poza tym należy pamiętać, że nie istnieją ludzie, którzy czyniliby wyłącznie zło. Tak więc podczas oglądania filmu może pojawić się pokusa uznania, że wszystko co czyni Hitler jest złem, podczas gdy pokazane są także pewne jego pozytywne strony. Na przykład to, iż w młodości był wrażliwym artystą, podczas wojny dzielnym żołnierzem, niewątpliwie był patriotą, choć odrzucenie chrześcijaństwa i kierowanie się nienawiścią doprowadziły w konsekwencji do powstania jednego z najbardziej zbrodniczych reżimów w historii.
Generalnie film ten można uznać za wartościowy, jako propagujący wiedzę historyczną i ostrzegający przed złem nienawiści.
Filip Palkowski
/.../