Leave a Comment Film z gatunku „apokaliptycznych thrillerów”. John, profesor astrofizyki, dostaje do swych rąk kartkę z tajemniczym ciągiem cyfr, które przed 50 laty wypisała pewna dziewczynka. Okazuje się, że owe liczby są zapowiedzią wszystkich większych katastrof, które dotknęły ziemię w ciągu ostatniego półwiecza. Nie są to jednak tylko zapowiedzi przeszłych wydarzeń, ale także tych, które mają dopiero nastąpić, a ostatnie z nich ma przybrać postać prawdziwej apokalipsy.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten mógłby być całkiem dobrym obrazem. Jest tu bowiem pokazana wartość miłości bliźniego, przebaczenia, nie eksponuje się tu nieskromności, obscenicznych aluzji, seksu, a niektóre ze scen mogą być nawet zinterpretowane jako ukłon wobec chrześcijaństwa. Niestety jednak wszystko to zostało popsute przez niezwykle dwuznaczną sugestię zawartą w końcowych scenach tej produkcji. Otóż, kiedy cały świat ulega zagładzie, dwoje małych dzieci- chłopiec i dziewczynka – zostaje zabranych przez pewne świetliste postaci i zabrane do czegoś w rodzaju nowego raju. Płynąca z tego sugestia jest więc taka, iż owa dziecięca dwójka stanowi swoistych nowych prarodziców, którzy dadzą początek nowej linii ludzkości. A zatem to, co zostało zepsute przez ludzi w starym świecie, zostanie naprawione i odnowione przez dwójkę tych wybranych dzieci. Jakkolwiek by nie interpretować tożsamość owych świetlistych postaci, które zabierają dzieci do owego „nowego raju” (Anioły czy „Kosmici”?) taka wizja końca tego świata stoi w zupełnej sprzeczności z tym, co mówi na ten temat Pismo święte i tradycyjna wykładnia chrześcijańska. Ten świat skończy się bowiem Sądem Ostatecznym, na którym Pan Jezus będzie publicznie sądził ludzkość dzieląc ją na tych, którzy otrzymają nagrodę niebieską i tych co zostaną przez Niego ukarani wiecznym ogniem piekielnym. Ta ziemia owszem zostanie spalona w ogniu i po tym nastanie „nowa ziemia i nowe niebo”, ale początkiem życia na takowych nie będzie żadna para ludzi – po prostu będą tam przebywać ci, których Chrystus raczył obdarzyć wieczną szczęśliwością.
Film „Zapowiedź” przypomina zatem jabłko ze skrytym w jego wnętrzu robakiem. Zachęcająco wyglądająca powłoka kusi nas by zjeść je do końca, ale, gdy wgryzamy się w nie coraz bardziej, naszym oczom ukazuje się wstrętny robak herezji.
/.../