Tag Archive: heavy metal

  1. Czy „Metallica” jest satanistyczna i antychrześcijańska?

    Leave a Comment

    Zespół „Metallica” zaliczany jest obok takich kapel jak  „The Beatles”, „Rolling Stones”, AC/DC, Led Zepellin, KISS czy Iron Maiden do klasyków szeroko pojmowanego „rocka”. A jako, że wielu dzisiejszych 30 i 40- latków „wychowywało” się na jego twórczości, wszelkie uwagi krytyczne pod adresem „Metalliki” zbywane i wyśmiewane są jako wyraz „szurostwa”, „nawiedzenia”, „szukania wszędzie diabła” rodem z kazań fundamentalistycznie protestanckich kaznodziejów uważających rock za dzieło szatana. Zdaję sobie sprawę, iż także ten artykuł momentalnie zostanie w ten sposób zakwalifikowany przez zwolenników tego zespołu. Mimo to, odczuwam nieodpartą chęć, by przyjrzeć się „Metallice” z tradycyjnie chrześcijańskiej perspektywy, nie dając zamknąć sobie ust rytualnymi zaklęciami o jej „artystycznym geniuszu”, „muzycznej legendzie”i „głębi przesłania, której nie są w stanie pojąć barbarzyńscy ignoranci”.

    Metallica na rzecz złodziejstwa, sodomii i pijaństwa?

    Zacznijmy od zarzutów mniejszego kalibru. Członkowie zespołu „Metallica” niejednokrotnie pozowali do zdjęć sugerujących ich poparcie dla różnych grzechów.

     I tak np. fotografowali się oni na tle napisu „Alcoholica” (graficznie stylizowanego na logo ich zespołu) z dużymi (czasami wręcz ogromnymi) butelkami alkoholu w dłoniach lub też będących w trakcie picia napojów alkoholowych. Na jednym ze zdjęć można też zobaczyć wokalistę tej grupy. Jamesa Hetfielda odzianego w T-shirt z napisem „Alcoholica”. Słowo „Alcoholica”, które pochodzi od wyrażenia „Alkoholik” (podaję w języku polskim), a więc terminu używanego na określenie osoby uzależnionej od nadużywania napojów alkoholowych. Niektóre ze zdjęć ukazują z kolei członków „Metalliki” – Larsa Urlicha i Kirka Hammetta,  w bardzo dwuznacznych, bo sugerujących homoseksualizm pozach. Chodzi mi w tym momencie o fotografie, na których Ci obejmując się, dotykają się wzajemnie językami, a nawet wprost w ten sposób się całują.

               Warto też wspomnieć, iż pomstujący, jako na okradających „Metallicę” „komputerowych piratów” Lars Urlich, sam kręcił filmik ze swym udziałem, w którym pozorował dokonywanie kradzieży w sklepie.

    „Am I Evil”

    Przypatrzmy się teraz tekstom wyśpiewywanym przez grupę „Metallica” (w niektórych wypadkach będą to grane przez nich „covery” innych zespołów).

    W utworze „Mercyful fate” mamy opis jakiegoś, krwawego satanistycznego rytuału, wezwania kierowane do szatana oraz zapowiedzi czynów nekrofilskich:

    Spacerują nocą/Księżyc zamarzł na błękit/Długie czarne płaszcze – osłona przed deszczem/Ich ładunek musi dotrzeć na miejsce/Teraz nietoperze opuszczają swoje drzewa/Przyłączają się do wołania/Siedmiu szatańskich piekielnych kapłanów/Zmierza do sali /Przynosząc krew nowonarodzonego dziecka, tak,/Aby objąć  spuścizną po Bogu, jeśli nie – to jest to upadek Szatana/Daleko stąd w Egipcie, w dolinie królów/Gdzie zmumifikowani faraoni/Śpiąc udają zmarłych, zaprawdę/Nie dotykaj, nigdy nie kradnij/Chyba, że jesteś tam dla mordu/Inaczej dosięgnie cię klątwa faraonów/Tak, tak dosięgnie cię, klątwa jest na tobie,o tak /Och, klątwa faraonów może być tak śmiertelna/Lub po prostu niszcząca dla twojej przyszłości/Czyniąc ją całkiem ponurą, o tak/ Nie dotykaj, nigdy nie kradnij/Chyba, że jesteś tam dla mordu/Inaczej dosięgnie cię klątwa faraonów/Tak, tak dosięgnie cię, klątwa jest na tobie, /Posłuchaj (posłuchaj, posłuchaj),o tak/Jestem trupem, jestem trupem/Jestem trupem bez duszy /Szatan (Szatan, Szatan), tak/On wziął, on wziął/On wziął swoją zapłatę, odebrał ją ode mnie /Ja (ja, ja), o tak/Jestem w potrzasku, jestem w potrzasku/Jestem w potrzasku jego czarów/Tej nocy (tej nocy, tej nocy), o tak/Idę, idę/Idę do Piekła, w czeluść jego czarów/Wycie podobne do wilka/I wiedźma otworzy drzwi/Pójdź za mną i spotkaj naszą najwyższą kapłankę, tak, o tak/Przyjdź, przyjdź do mego schronienia, tak, o tak/I stań się dzieckiem Lucyfera/Rozbierz  się do naga/Załóż tą białą szatę/Weź ten biały krzyż i idź do środka okręgu, tak, o tak/Przyjdź, przyjdź do mego schronienia, tak, o tak/I stań się dzieckiem Lucyfera /Urodziłem się na cmentarzu/Pod znakiem księżyca/Powstałem z mojego grobu dzięki zmarłym/I uczyniono mnie najemnikiem /W legionach Piekła/Teraz jestem królem bólu, jestem szalony, o tak/Wiesz, że moją jedyną przyjemnością jest słuchać jak krzyczysz/Uwielbiam słuchać  jak krzyczysz/ I z przyjemnością zobaczę, że umierasz/I będę pierwszym, który zobaczy twój pogrzeb/I będę ostatnim, który z niego wyjdzie/ Uwielbiam słuchać  jak krzyczysz/ A kiedy będziesz pod ziemią/Ponownie wykopię twoje ciało /I aby je pohańbić będę się z nim kochał /Och, pani płacz i powiedz żegnaj (żegnaj)/Och, pani płacz i powiedz żegnaj/O tak, musisz się pożegnać/O tak, ponieważ zjem twój umysł”.

     

     W „Jump in the fire”  podmiot liryczny wciela się w postać szatana, który zachęca ludzi, by pójść z nim do piekła:

    „Skacz z własnej woli, albo zepchnę cię siłą/ Ale i tak będziesz mój/ Próbując podtrzymać piekielny ogień/ Tropię cię jak ofiarę/ Żyję twoim życiem jak swoim, jestem tobą,/ Jestem w każdym z was/ Więc sięgnij po moją rękę, złap ją/ I chodź ze mną przez tę ziemię/ Chodź do domu, do którego należysz (…) Skacz, skacz w ogień”.

    Z kolei w utworze „Prince”  otwarcie wyśpiewuje się:

    „Diable weź moja duszę, diamentami odpłacisz’/ Nie obchodzi mnie niebo, więc nie szukaj mnie bo nie zapłaczę’/I będę płonął w piekle, od dnia kiedy umrę”.

    Utwór „Leper Messiah” nazywa Pana Jezusa „trędowatym Mesjaszem”:

    Kłaniaj się trędowatemu Mesjaszowi/ Jego zdumiewające cuda potrzebują/ Twej niedzielnej akceptacji ”.

    Piosenka  „St. Anger” mówi o samobójstwie, roztaczając przed słuchaczami wizję życia, w którym nic nie ma sensu:

    Życie zdaje się uciekać/ Każdego dnia odpływa coraz dalej/ Zagubiło się w sobie/ Nikt i nic się nie liczy./ Straciłem wolę, aby żyć/ Po prostu nie ma niczego więcej do dania/ Nie ma niczego więcej dla mnie/ Potrzebuję końca, aby się uwolnić . Pie…rz to wszystko i niczego nie żałuj (…) Wieszam się na sznurku od medalu /Święty gniew, ogarnia mnie (…) Potrzebuję gniewu by się dobrze czuć /Potrzebuję gniewu tylko dla siebie /Mojego gniewu nie mogę opanować /Potrzebuję gniewu by być sobą /Muszę wyładować swój gniew”.

    W utworach „Seek and Destroy”;  „Die die die my darling”; „Whiplash”; „Am I Evil” mowa  jest o zabijaniu, okaleczaniu, fizycznym pastwieniu się nad bliźnimi, a także złorzeczeniu im. I tym razem podmiot liryczny w owych tekstach nie odcina się od tych nieprawości, ale sam utożsamia się z osobą/osobami, które ich dokonują:

    Szukaj i niszcz /Przeszukujemy wzrokiem scenę /Miasta dziś wieczorem /Szukamy ciebie /By rozpocząć walkę /Diabelskie myśli goszczą /W naszych umysłach /Ale to nic nowego (…)Nasze umysły płoną /Pragniemy zabijania /I ten ogień nie zgaśnie /Dopóki go nie zaspokoimy /Jedna tylko myśl /Nieustannie nas nurtuje /Nie próbuj uciekać, /Bo jesteś tym, którego i tak znajdziemy (Seek and Destroy)

    Umieraj, umieraj, umieraj moje kochanie /Po prostu zamknij swoje śliczne usta /Zobaczę cię jeszcze /Zobaczę cię w piekle (…)” (Die die die my darling);

    Roztrzaskaj swą głowę o scenę /Jak nigdy dotąd /Niech dzwoni, niech krwawi /Niech naprawdę cierpi /W szaleństwie /Twoje skóry i ćwieki /Strącają głowy wokół /Dziś wieczór jest gorąco jak w piekle (…)Donośny hałas ze sceny /Świdruje twe uszy /Kopię cię w d…ę, kopię cię w mordę /Eksploduje uczucie, /Nadszedł czas na wyzwolenie /Na zagubienie się w pier…j swobodzie /Zebraliśmy się tu, by okaleczać i zabijać /Bo to jest to, co chcemy robić (Whiplash);

    Teraz jestem w akcji, pozbawię cię dumy/Rozleję twoją krew dookoła, zobaczę cię ujarzmionym (ą)/Twoja twarz jest pokiereszowana stalą, rany głębokie i udane/Jak wiele razy wcześniej, tak, pachnie tak słodko/Czy jestem zły?Tak jestem/Czy jestem zły?/Jestem człowiekiem („Am I Evil”).

    Te nihilistyczne, sadystyczne, bluźniercze, antychrześcijańskie i satanistyczne wywody uzupełniane są przez to co „Metallica” pokazuje na okładkach swych płyt. A więc okładka płyty „Jump in the fire” (gdzie śpiewa się o szatanie, który zachęca ludzi by szli do piekła) przedstawia bestię z rogami wyłaniającą się z ognia. Nie bez znaczenia jest fakt, iż figurkę tej postaci można było nabyć w oficjalnym sklepie zespołu. Tylna strona okładki płyty „St. Anger” pokazuje z kolei kawałek twarzy trupa w stanie daleko posuniętego rozkładu. Książeczka doń dołączona „zdobiona” jest wizerunkiem postaci ze skrzydłami. Twarz tej postaci, poza tym, że jest nienaturalnie brzydka i namalowana w ciemnym, mrocznym kolorze, jest też wykrzywiona w jakimś koszmarnym grymasie. Z pewnością nie jest to więc sposób, w jaki tradycyjnie portretuje  się w naszym kręgu kulturowym, dobre anioły. Z kolei warstwa graficzna płyty „Kill’ Em All” przedstawia młotek  i plamę krwi.  Przy tym wszystkim, drobnostką wydaje się już fakt pozowania członków zespołu do zdjęć z dłońmi wyciągniętymi w kształcie rogów – geście chętnie używanym przez okultystów i satanistów.

    „Co autor miał na myśli?”

    Wyobraźmy sobie, iż ktoś nie dość,  że wyśpiewywałby teksty w których wcielałby się w postać Adolfa Hitlera, opisywałby zabijanie Żydów, a na okładkach swych płyt zamieszczałby podobizny przywódców III Rzeszy i nazistowskie symbole, to jeszcze grałby owe utwory razem z jawnymi i zdeklarowanymi zwolennikami neonazizmu. Czy nie uznalibyśmy ludzi tak czyniących za co najmniej podejrzanych o sympatię dla hitleryzmu, a przynajmniej ostrzegalibyśmy innych przed ich muzyką jako wyrażającą fascynację tą ideologią? Z pewnością tak. Tymczasem, „Metallica” nie dość, że wyśpiewuje teksty, w których podmiot liryczny wciela się w postać szatana, poniża naszego Pana i Zbawcę, zachęca  innych, by iść do piekła oraz rozkoszuje się przemocą i rozlewem krwi, eksponując na inspirowanych przez siebie obrazach postacie potworów, demonów, węży oraz krwawe sceny, to jeszcze gra powyższe utwory razem z jawnymi satanistami i wrogami chrześcijaństwa. Jak bowiem inaczej nazwać człowieka o artystycznym pseudonimie „King Diamond”, z którym „Metallica” zagrała „Mercyful Fate” (a więc piosenkę opisującą krwawy, satanistyczny rytuał) dnia 7 grudnia 2011 roku??? Albo pana Glenna Danziga śpiewającego do akompaniamentu zespołu „Metallica” piosenkę „Die die die my darling”???

                Poza tym, zastanówmy się, czy gdyby ktoś w podobny sposób co „Metallica” tworzył płyty odnośnie gwałcenia dzieci, czy mielibyśmy jakiekolwiek wątpliwości, iż taka twórczość wyrasta z fascynacji pedofilią i może w łatwy sposób  obniżać próg wrażliwości na ową dewiację? Jakbyśmy traktowali twórczość jakiejś rockowej grupy, w której piosenkach, podmiotem lirycznym jest gwałciciel dzieci, gdzie plastycznie opisuje się seks z dziećmi oraz umieszczone są zachęty do praktykowania pedofilii? A gdyby temu wszystkiemu towarzyszyły okładki eksponujące wizerunki znanych gwałcicieli, symbole ruchu pedofilskiego oraz rozprowadzanie w swych oficjalnych sklepach figurek pedofilów? A do tego jeszcze grupa ta wyśpiewałaby utwory opisujące orgie seksualne z dziećmi razem z jawnymi i zdeklarowanymi zwolennikami pedofilii? Oczywiście, bylibyśmy oburzeni, zaszokowani, odczuwalibyśmy wstręt wobec twórczości takiego zespołu i nasz zdroworozsądkowy i trzeźwy osąd tej sytuacji nie uległby zmianie wskutek mętnych tłumaczeń jego fanów o tym, że to przecież „tylko taki artystyczny performance”, „nie należy tego brać zbyt poważnie”; „to, iż śpiewają o pedofilii, nie znaczy, że ją propagują”. Dlaczego więc wielu daje się zwodzić, gdy właśnie w takim kontekście „Metallica” śpiewa o szatanie, ofiarach mu składanych, piekle, przemocy i rozlewaniu ludzkiej krwi???

    Dziś „Metallica”, jutro Marylin Manson i „Behemoth”

    Fakt, iż twórczość zespołu „Metallica” jest dziś traktowana niczym „święta krowa” bardzo źle wróży na przyszłość. Owszem „Metallica” nie dorównuje w swej antychrześcijańskiej i satanistycznej pasji takim rockmanom jak Marylin Manson czy „nasz” rodzimy „Behemoth”, ale dokąd dojdziemy relatywizując i lekceważąc różne oczywiste przejawy zła, poprzez mówienie, iż przecież istnieją jeszcze większe nieprawości? W ten sposób będziemy tylko jeszcze szerzej otwierać drzwi coraz to wstrętniejszym obrzydliwościom. To, że w historii dokonano wielu ludobójstw nie znaczy, że powinniśmy usprawiedliwiać „pojedyncze” morderstwa. Fakt, iż homoseksualizm, gwałty czy orgie seksualne są gorsze od cudzołóstwa, nierządu czy prostytucji, nie oznacza, że należy przyzwalać na te drugie. Musimy trzymać się twardych Bożych norm postępowania, nie zaś ciągle oglądać na coraz luźniejsze kanony bezbożnej popkultury.

    Mirosław Salwowski

    PS. Powyższy artykuł został opublikowany najpierw na portalu Fronda.pl: http://www.fronda.pl/a/okiem-salwowskiego-czy-metallica-to-zespol-satanistyczny,79663.html

  2. Czy „Heavy Metal” jest niebezpieczny „per se”?

    Leave a Comment

    Część tradycjonalistycznych katolików i fundamentalistycznych protestantów twierdzi, iż – szeroko pojmowana – muzyka rockowa już ze swej natury jest zła lub niebezpieczna, przez co nie nadaje się być nośnikiem ewangelizacji lub promocji innych dobrych treści. Chodzi im o to, iż samo brzmienie/rytm owej muzyki ma być już niszczący dla ludzkiej psychiki i duchowości. Choć zgadzam się z tym, iż wielu reprezentantów pop-rocka często propaguje złe rzeczy, to trudno mi przystać na wyżej wskazany pogląd. Nie uważam bowiem, by sam rytm i brzmienie muzyczne mogło nieść za sobą jakąś kwalifikację moralną. Jednak, kiedy kwestię danego gatunku muzycznego rozważamy w jego szerszym, niedosłownym znaczeniu, a więc nie tylko jako określony rytm, ale również spojrzymy nań przez pryzmat pewnego przesłania, wizji świata i rzeczywistości, który wyłania się z tekstów i „wizualnego image” towarzyszącego danej muzyce, to wówczas dany styl muzyki można w ten sposób ocenić. Chociaż w obrębie określonych gatunków muzyki różni wykonawcy mogą podchodzić w rozmaity sposób do wspomnianych powyżej elementów, to bywa jednak tak, iż da się co do nich wyodrębnić pewnego rodzaju „consensus”, który przyjmowany jest przez ogół muzyków zaliczanych do danego stylu. Przyjrzyjmy się zatem, w owym szerszym, całościowym kontekście, muzyce określanej jako „Heavy Metal” (dalej HM). Jaki „consensus”, jakie charakterystyczne cechy, łączą ogół wykonawców tego rodzaju muzyki? I jak w związku z nimi należy ocenić HM w tradycyjnie chrześcijańskiej perspektywie?

    Wyróżniki „Heavy Metalu”

    Na płaszczyźnie stricte muzycznej HM charakteryzuje się głośnym brzmieniem, wyraźnymi basami oraz intensywnym wokalem.

    Jeśli chodzi o warstwę tekstową, tematyka utworów HM skupia się na tym, co w otaczającej nas rzeczywistości jest złe, ciemne, mroczne, przygnębiające i smutne. Piekło, demony, czary, śmierć, tortury, rozpacz, wojna, morderstwa, cierpienie – to tylko część z listy ulubionych motywów poruszanych w tekstach HM. Oczywiście, nie można powiedzieć, że zawsze owa ciemna i smutna strona naszego świata jest opisywana przez muzyków HM w sposób afirmatywny (choć nie da się ukryć, że tak często właśnie jest). Nie sposób uciec jednak od konkluzji, iż nawet jeśli HM nie zawsze gloryfikuje zło i ciemność, to jego opisywanie jest wręcz obsesją wykonawców tego nurtu. Pośród tysięcy tekstów HM bardzo trudno byłoby znaleźć te z nich, które, w swym głównym przesłaniu, poświęcone są wierze, nadziei, radości, miłości i wszystkiemu temu co czyni nasze życie bardziej dobrym i znośnym. Oczywiście nie kwestionuję, iż takowe również w HM się zdarzają, jednak jeśli już się pojawiają to stanowią bardzo rzadki wyjątek i wynajdywanie ich można wręcz przyrównać do szukania igły w stogu siana. Ogólnie rzecz biorąc, o tematyce utworów HM można napisać to, co na temat tekstów grupy „Black Sabbath” – jednego z prekursorów owego nurtu muzycznego – napisali swego czasu, dwaj badacze historii muzyki rockowej, David Hatch i Stephen Millward, a więc, że koncentrują się one „na ponurej i depresyjnej tematyce w stopniu niespotykanym dotąd w jakimkolwiek gatunku muzyki popularnej„.

    Coś podobnego można powiedzieć o „wizualnym image” HM. Okładki płyt i plakaty koncertów są tu pełne jasnych skojarzeń i odwołań do świata ciemności. Najczęściej, utrzymane w ciemnych, mrocznych bądź ognistych kolorach przedstawiają one rysunki głów demonów, ukrzyżowanych postaci, potwornych noworodków, szkieletów, pentagramów, czarnych świec, numerów 666, scen torturowanych ludzi oraz innych krwawych obrazów. I podkreślam jeszcze raz, iż nie mam tu na myśli tylko jakiejś części sceny HM (np. jawnych satanistów tam działających), ale nakreślony wyżej opis tyczy się jego głównego nurtu, pośród których jak najbardziej można wymienić zespoły, które powszechnie są uważane za wolne od jakichkolwiek podejrzeń o propagowanie satanizmu czy okultyzmu (np. „Metallica” albo „Iron Maiden”). Można w poszczególnych wypadkach spierać o interpretację motywów eksponowania tego typu obrazów, ale znów nie ulega wątpliwości, że tak czy inaczej, ich powszechność w HM pokazuje jak bardzo obsesyjnie „ciemna strona rzeczywistości” zajmuje głowy wykonawców tego nurtu.

    Także strój i sposób zachowania się muzyków HM, mimo pewnych występujących pomiędzy nimi różnic, można podciągnąć pod jeden mianownik. Tym mianownikiem jest eksponowanie swego rodzaju ekstrawagancji i buntowniczości. A więc mężczyźni grający HM niemal zawsze noszą długie włosy (przynajmniej póki wiek im na to pozwala), najczęściej odziewają się też w czarne skórzane spodnie i kurtki, ozdobione okultystycznymi, lub przywodzącymi na myśl śmierć, akcesoriami (np. wizerunkami trupich czaszek). Do tego też dochodzi powszechny wśród wykonawców HM (jak zresztą pośród muzyków innych nurtów też) zwyczaj tatuowania swego ciała. I nie chodzi bynajmniej tu o jakieś pojedyncze, ledwo widoczne tatuaże, ale o duże, rzucające się w oczy malunki na ciele. Słowem: im więcej tatuaży, tym lepiej. Wizualnym wyróżnikiem muzyków grających HM jest też wykonywanie dłonią gestu zwanego „maloik”, który najczęściej ma znaczenie satanistyczne, zabobonne albo wulgarne.

    Myślcie o tym co dobre …

    Jak ma się zatem HM do chrześcijaństwa? Przede wszystkim, niepokój i podejrzenia budzi już samo obsesyjne zainteresowanie wyrażane przez wykonawców tego stylu w tekstach i grafice, złem (moralnym i fizycznym) oraz ciemnością. Obojętnie, czy w danym wypadku mamy do czynienia z otwartą gloryfikacją czy też „jedynie” z rozlewnymi opisami „mrocznej strony życia”, trudno nie dostrzec w takim właśnie podejściu do tej tematyki, głębokiej fascynacji tym co jest diabelskie, złe, występne i chore. Poświęcanie twórczości artystycznej niemal wyłącznie tej sferze naszego życia, z całą pewnością nie jest objawem duchowego zdrowia i równowagi. Co więcej, takie podejście jest sprzeczne z tym, co na temat podejścia do zła, mówi nam Pismo święte. W liście do Filipian czytamy wszak: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (…) wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (tamże: 4; 4, 8). Z kolei, jeden z Psalmów uczy: „Nie będę zwracał oczu ku sprawie niegodziwej (…) tego, co jest złe, nawet znać nie chcę” (tamże: 101, 3-4). Poza tym Biblia naucza też: „Mowa wasza (niech będzie) zawsze miła” (Kol 4, 6); „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca” (Ef 4, 29); „A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych!” (Kol 3, 8).

    Podstawowe pytania, jakie należy zadać w tym kontekście do zwolenników HM są następujące: 1. Jak muzyka, której teksty koncentrują się na opisywaniu zła może być zgodna z nauczaniem Pisma świętego, które przecież nakazuje nam byśmy w swych myślach skupiali się na tym co jest dobre, miłe i prawdziwe? 2. W jaki sposób słowa tekstów, które nieustannie krążą wokół tego co jest złe i smutne, a nieraz wyrażają gniew i złość, mogą nas budować, zachęcać do ciągłego radowania się oraz odrzucania gniewu, zapalczywości i złości (tak jak poleca nam to Słowo Boże)?

    Bardzo wątpliwej jakości argumentem jest tu przywołanie okoliczności, iż przecież same Pismo święte też opisuje i przytacza przykłady czynionego przez ludzi (i demony) zła. „Znaj proporcje, Mociumpanie” – chciałoby się powiedzieć. Biblia nie skupia się na tym, by jak najbardziej szczegółowo opisać to, jak nasza rzeczywistość jest zła, smutna, okropna i przygnębiająca. Koncentruje się ona raczej na tym, by dać nam nadzieję, zaszczepić odwagę i pokazać dobre przykłady. To prawda, że np. niektóre z Psalmów w swej pewnej części wydają się być depresyjne, ale nawet te z nich, nie zatrzymują się na tym, gdyż pokazują drogę do pokonania tego co skłania nas do smutku, rozpaczy i beznadziei.

    Niektórzy próbują też bronić graficznej estetyki HM za pomocą przykładów niektórych, starych kościołów, gdzie umieszczano posągi diabłów (jak np. w katedrze Notre Dame) czy też pewnych starszych dzieł sztuki w rodzaju obrazów przedstawiających „Taniec śmierci” (widzimy tam wszak tańczące kościotrupy). I tym razem porównania te są mało przekonywujące. Po pierwsze bowiem: nie wszystkie wytwory artystyczne sprzed wielu wieków należy uznawać za bezbłędne, a przez to wolne od krytyki. Po drugie zaś: trudno snuć analogie pomiędzy katedrą Notre Dame, a obrazami HM. W katedrze Notre Dame wizerunki demonów są tak naprawdę zupełnie poboczne i umiejscowione w sposób sugerujący, ich zupełnie podrzędną pozycję. W obrazach HM świat ciemności przedstawiony przedstawiany jest na pierwszym planie, jako dominujący, a wręcz zwycięski i wszechogarniający. Osobiście jeszcze nigdy nie widziałem kościoła, którego ściany pomalowane byłyby na czarno, wszędzie rozmieszczono by obrazy i figury ukazujące diabły, trupie czaszki oraz sceny zabójstw, tortur i krwawych rzezi … A gdybym w takowym kościele się kiedykolwiek znalazł, to uciekałbym, gdzie pieprz rośnie.

    Także wygląd muzyków HM trudno uznać za godny pochwały. Noszenie długich włosów przez mężczyzn Pismo święte określa wszak jako „haniebne” (1 Kor 11, 14; Pan Jezus, uwzględniając pewne uwarunkowania kulturowe, nie nosił wcale długich włosów, ale jest to temat na odrębny artykuł). Podobnie zwyczaj ów był traktowany przez wczesną Tradycję Kościoła. W „Konstytucjach Apostolskich”, jednym z najstarszych zapisów wiary i praktyki starożytnych chrześcijan, znajdujemy takie wskazania adresowane do mężczyzn: „nie zapuszczaj włosów na głowie, lecz je skracaj i ścinaj (…) Jesteś chrześcijaninem i człowiekiem Bożym, nie wolno ci zatem zapuszczać włosów na głowie, ani ich zaplatać – bo to przejaw zbytku” (tamże: I: 3, 8; 10). Podobnie podejrzaną moralnie praktyką jest zwyczaj tatuowania swego ciała. Coś takiego zostało zakazane w Starym Testamencie (Kapł. 19, 28). Poza tym, gdy przyjrzymy się gorliwości z jaką Ojcowie Kościoła piętnowali praktykę polegającą jedynie na malowaniu swej twarzy (a więc coś co jest łatwo odwracalne), gdyż widzieli w tym występne poprawianie Bożego dzieła stworzenia, to tym bardziej należy uznać za godne zdecydowanego odradzania tatuaże. Owe bowiem polegają na trwałym oszpecaniu („ozdabianiu”) swego ciała, które nie da się usunąć tak łatwo jak makijaż (a w pewnym stopniu są nieodwracalne). Czyż wreszcie da się uznać za praktyczną realizację zasad skromnego ubierania (co też jest tradycyjnie katolicką normą) się strój krzykliwy i ekstrawagancki w swej wymowie? Przecież jedną z cech skromności jest umiarkowanie, unikanie przesady w ubieraniu się, ozdobach i zewnętrznym wyglądzie.

    Wiele wskazuje więc na to, iż biorąc pod uwagę wszystkie elementy HM, styl ów jest, jako całość, bardzo niebezpieczny z samej swej natury. Gdyby bowiem usunąć z HM obsesyjne zainteresowanie (a właściwie fascynację) „ciemną stroną życia”, to HM przestałby być sobą, stając się może jedną z odmian hard rocka.

    Mirosław Salwowski