Leave a Comment
Ada McGrath, słysząca, lecz z niewiadomych przyczyn niema panna zgadza się wyjść za mąż za zupełnie sobie obcego farmera z Nowej Zelandii. Wyrusza więc, by rozpocząć nowe życie w dalekiej ziemi, zabierając ze sobą to, co dla niej najcenniejsze, czyli kilkuletnią córkę i fortepian. Stewart – pragmatyczny mąż Ady szybko akceptuje jej nieślubne dziecko, za to niezbyt rozumie, jakie znaczenie w życiu żony ma fortepian. To niezrozumienie będzie miało fatalne skutki. Niezbyt bowiem zainteresowaną mężem Adą zainteresuje się sąsiad, z pozoru prostolinijny analfabeta – George Baines (dodajmy, że w Anglii zostawił on żonę). Mężczyzna ten kupuje fortepian Ady od Stewarta w zamian za spory szmat ziemi. Jako warunek transakcji dodaje jednak lekcje gry na zakupionym instrumencie, których udzielać ma mu Ada. Kiedy jednak zostaje sam na sam ze swoją „nauczycielką” (córka Ady, która miała przyglądać się lekcjom, zostaje odprawiona pod pozorem nieśmiałości ucznia), Baines szybko ujawnia swoje zamiary. Praktycznie molestuje Adę już podczas pierwszej lekcji. Kiedy spotyka się z jej niechęcią i odrzuceniem proponuje jej układ – kobieta odzyska swój ukochany fortepian, jeśli będzie się godzić na różne czynności o charakterze erotycznym z jego strony, podczas gdy będzie grała. Im dalej pozwoli posunąć się mężczyźnie w tych „zalotach”, tym więcej klawiszy odzyska. W ten sposób para ta dopuszcza się kilku lubieżnych czynów. Po pewnym czasie Baines świadomy niegodziwości swojego postępowania zwraca fortepian Adzie bez żadnych dalszych targów. A wtedy kobieta oddaje mu się w pełni dobrowolnie. Romans zostaje jednak odkryty przez męża Ady, który jest oczywiście wściekły i zazdrosny, a nadto sfrustrowany tym, że żona nie wyraża jak dotąd gotowości, by w pełni skonsumować z nim związek. Dochodzi w końcu do tego, że przez pewien czas więzi ją w domu. Później trochę się opamiętuje i postanawia zaufać żonie, że więcej nie spotka się i nie będzie kontaktować z kochankiem. Kiedy jednak Ada dowiaduje się o tym, że Georges planuje rychły wyjazd, postanawia wysłać mu przez pisemne zapewnienie o swojej miłości (mimo że Baines jest analfabetą). To zadanie powierza swojej córce, która jednak jest niechętna związkowi matki, gdyż zdążyła się już przywiązać do przybranego ojca. Dziewczynka zamiast do kochanka matki zanosi wiadomość do jej męża. Stewart, którego zastaje przy pracy z siekierą w ręku, wpada w furię, biegnie do domu i w szale odcina Adzie jeden z palców dłoni. Następnie zmusza przybraną córkę, by zaniosła go Bainesowi, na dowód, do czego jest zdolny, gdyby para kontynuowała romans. Baines jednak nie daje się zastraszyć, odwiedza Stewarta z bronią i zastrasza na tyle, że może odejść spokojnie wraz z Adą, jej córeczką i fortepianem. Para odpływa łodzią, by zacząć nowe życie w innym miejscu. W drodze Ada każe wyrzucić fortepian, który jest teraz balastem, jej noga jest jednak zaplątana w linę przymocowaną do fortepianu, kobieta więc wpada do wody wraz z instrumentem. Przez chwilę zmaga się pomiędzy chęcią utonięcia a wolą życia, to drugie wygrywa, wypływa więc na powierzchnię. Na końcu widzimy, jak para rozpoczyna nowe życie wraz z córeczką Ady. Główna bohaterka, dla której kochanek zrobił metalową protezę palca, udziela korepetycji z muzyki, a sama uczy się wreszcie pomału mówić.
Ten długi i dość szczegółowy opis fabuły to jak najbardziej zamierzony, celowy spoiler. Służyć ma temu, by zniechęcić do oglądania filmu tych z widzów, którzy kierowaliby się przede wszystkim potrzebą zaspokojenia ciekawości. Z pobieżnych opisów tego obrazu, które są zamieszczane na innych portalach, trudno się domyślić pewnych cech tego filmu, tak by podjąć świadomą decyzję co do jego obejrzenia. Czytając zapowiedzi można się wprawdzie łatwo domyślać, że jest to romans z zacięciem feministycznym, ale tym bardziej może zaskakiwać duża dawka lubieżności w tym filmie i dość pozytywne pokazywanie relacji o charakterze klient – prostytutka. Choć pewnie daleko temu obrazowi do ujęć pornograficznych, to ma on charakter wyraźnie lubieżny, pomyślany jest wyraźnie tak, by stopniować napięcie erotyczne pomiędzy parą głównych bohaterów i przekraczać kolejne naturalne granice wstydliwości.
Poza tą ewidentną lubieżnością negatywnie rzuca się w oczy w tym filmie promowanie przekonania, że w życiu najważniejsze są emocje, zmienne uczucia, zaspakajanie swoich pragnień czy marzeń. I że tym wszystkim należy się kierować kosztem wypełniania obowiązków i podjętych zobowiązań. Szczególnie zlekceważonym dobrowolnym zobowiązaniem jest tu małżeństwo. Wprawdzie w przypadku głównej bohaterki jest to związek aranżowany, ale nie możemy mieć raczej wątpliwości, że za jej zgodą, gdyż szybko się dowiadujemy, że jest to kobieta o bardzo silnej woli i charakterze, która nie dałaby się po prostu zmusić do małżeństwa. A ponieważ ta silna wola Ady jest tak bardzo podkreślana, to bez wątpienia również jej cudzołóstwo nie wypływa z jakiejś słabości, ale jest świadomym wyborem, wynikającym z ogólnie przyjętej postawy, by w życiu nie kierować się konkretnymi normami moralnymi, lecz raczej pragnieniami i uczuciami. Ażeby jednak usprawiedliwić taki wizerunek głównej bohaterki i podkreślić jak niekorzystne i opresyjne jest dla kobiety małżeństwo, wprowadzona została w filmie bardzo drastyczna scena, w której mąż odcina Adzie palec siekierą. Choć taki samosąd jest oczywiście karygodny, to nie sposób nie zauważyć, że w myśl filozofii tego filmu powinien on raczej być ukazany z życzliwością, gdyż w tejże chwili Stewart kierował się nie rozsądkiem, a uczuciami, szczerą pasją i zasadnym gniewem. Gdyby był kobietą, to można byłaby tu mowa o prymacie uczuć w czystej postaci.
Innym pobocznym, ale istotnym negatywnym wątkiem jest tu podkreślanie rzekomej wyższości podejścia do ludzkiej seksualności w wydaniu dzikich i pogańskich Maorysów od tego wytworzonego na gruncie chrześcijańskiej cywilizacji.
Oczywiście film ten ma też swoje zalety, z których główną jest chyba podkreślenie, jak fatalny wpływ na małżeństwo może mieć to, że mąż nie liczy się z potrzebami, marzeniami czy zasadnymi ambicjami żony i zbyt łatwo oczekuje od niej, że będzie się ciągle poświęcać. Pytanie tylko czy warto schylać się po okruszyny chleba do kałuży błota?
Marzena Salwowska
/.../