Tag Archive: chrześcijańskie recenzje filmów

  1. Szach-Mat

    Leave a Comment Film ten został oparty na prawdziwej historii byłego skazańca Eugene Browna. Człowiek ten już jako młody chłopak sprawiał poważne problemy wychowawcze i popadał w liczne konflikty z prawem. W końcu, po tym jak razem z kolegami napadł na bank, trafił (już jako dorosły mężczyzn) na 18 lat do więzienia. Eugene, który był przyzwyczajony do obcowania z różnego rodzaju kryminalistami, początkowo dobrze czuł się za „kratkami”. Po pewnym jednak czasie pobyt w więzieniu stał dla niego uciążliwy. Wówczas to poznał więźnia o imieniu Massey, który oprócz tego, że zaimponował mu życiową mądrością, to dodatkowo nauczył go dobrze grać w szachy. Zbieg różnych okoliczności sprawia, iż Eugene, po skończeniu odsiadywania przez siebie wyroku, staje się nauczycielem szachów dla trudnej młodzieży. Owa pasja i zajęcie tego byłego więźnia i przestępcy okażą się czymś w rodzaju metafory walki o dobre i moralne życie. Na płaszczyźnie moralnej oraz światopoglądowej film „Szach-Mat” jest produkcją godną polecenia. Jest to bowiem – tym bardziej cenna, gdyż oparta na prawdziwych wydarzeniach – opowieść o tym, że i z wielkiego życiowego bagna można wyjść, zmieniając na lepsze życie nie tylko swoje, ale także innych. Ponadto, w obrazie tym, w pozytywnym świetle zostały ukazane takie tradycyjnie chrześcijańskie cnoty jak: przebaczenie oraz próba naprawy czynionego przez siebie zła. Warto również zwrócić uwagę na fakt, iż może w delikatny sposób (ale jednak) film ten wskazuje na rolę Bożej łaski w procesie zmieniania swego życia na lepsze – wszak Massey, wcześniej wspomniany mentor Eugene, w pewnym momencie nadmienia, że to lektura Pisma świętego pozwoliła mu inaczej spojrzeć na świat oraz przewartościować swe dotychczasowe życie. Zaletą powyżej opisywanego filmu jest też to, iż nie ma w nim żadnych scen seksu, obsceniczności, a nieskromność i krwawa przemoc nie są w nim eksponowane. Można więc powiedzieć, iż do jego oglądania w miarę bezpiecznie można również zachęcać nastoletnich widzów (poprawkę należy tu wziąć na pewną, choć niezbyt dużą, liczbę wulgaryzmów w nim zawartych). Mirosław Salwowski ___ Opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem: https://katoflix.pl/film/szach-mat Grafika dołączona została do powyższego tekstu za portalem Filmweb.pl /.../
  2. Lena i Śnieżek

    Leave a Comment Po rozwodzie rodziców Lena zamieszkuje ze swoim ojcem w nowym miejscu – miasteczku na amerykańskim Południu. Jąkająca się, skupiona na samotnej pracy artystycznej w garażu 13-latka jest obiektem częstych kpin ze strony rówieśników. Jedynym jej przyjacielem jest obecnie własny pies. Sytuacja zmienia się, gdy w życiu Leny pojawia się niespodziewanie białe lwiątko, które znajduje w pobliżu bagien. Dziewczynka niewiele myśląc, przygarnia kota i ukrywa go przed ojcem w garażu. Nie wie jeszcze, że lwiątko jest tropione przez dwóch przemytników, którzy mają je dostarczyć swojemu bardzo wymagającemu zleceniodawcy … Produkcja ta to ciepła, sympatyczna opowieść, nadająca się zasadniczo również dla małych dzieci, choć z zachowaniem pewnej wychowawczej czujności (o czym później). Głównym napędem akcji w filmie jest nielegalny przemyt dzikich zwierząt (obejmujący gatunki zagrożone wyginięciem) dokonywany dla czczej rozrywki bogatych ludzi. Ten nielegalny proceder jest słusznie tutaj pokazany jako nietyczny, okrutny i pozbawiony jakiegoś bardziej racjonalnego usprawiedliwienia. Można rzec, że główny czarny charakter tego filmu jest zaprzeczeniem bardziej szlachetnych form myślistwa, gdyż poluje nie np. dla pozyskania pożywienia czy dla dobra ekosystemu, ale wyłącznie dla zaspokojenia swojej próżności, nadto w sposób szkodliwy dla środowiska. Taki rodzaj „łowiectwa” pozostaje w negatywnym kontraście choćby do tego, który zobaczyć można, w również opisanym na naszej stronie „Łowcy jeleni” (http://kulturadobra.pl/lowca-jeleni/). Oprócz próżności i chciwości słusznie piętnuje się też w tej opowieści takie złe rzeczy jak znęcanie się (tutaj: psychiczne) nad osobami w jakiś sposób słabszymi. W omawianym filmie bowiem główna bohaterka jest obiektem szyderstwa dla grupy chłopaków, głównie dlatego, że się jąka. Jest to wątek, z którym pewnie będzie łatwo utożsamić się wielu młodym widzom, mającym w szkole podobne problemy. Lena nadto nie ma w nowym miejscu zamieszkania przyjaciół wśród rówieśników, a chłopak, do którego czuje jakąś wzajemną sympatię, długo nie może zdobyć się na odwagę, by stanąć po jej stronie. Zatem kolejną rzeczą pokazywaną tutaj jako niechlubna i niegodna naśladowania jest tchórzostwo, czy też może zbytnia chęć pasowania do grupy i bycia lubianym. Ważnym wątkiem w tym filmie jest również motyw rozpadu małżeństwa rodziców Leny. Dowiadujemy się, iż jakiś czas temu rozwiedli się oni, z inicjatywy żony, która to weszła w nowy związek i ma już dziecko z nowym „partnerem”. Widzimy, że Lana cierpi z tego powodu, mimo że jej samotny ojciec stara się jak może zapewnić jej ciepły dom i właściwe warunki do dorastania. W jakimś więc sensie negatywnie pokazane jest tu też zjawisko rozwodów. Z pokazywanych zaś pozytywnych rzeczy warto wymienić pewne cechy i postawy, które wyraźnie przejawia główna bohaterka. Lena nie potrafi przejść obojętnie wobec cierpienia bezbronnego stworzenia i stara mu się jak najlepiej pomóc. Poza tym wykazuje takie godne naśladowania cechy jak odwaga, pracowitość czy kreatywność. Mimo że czuje się samotna w nowym miejscu, nie zabiega też na siłę o sympatię rówieśników. Główna bohaterka mimo, iż jest nastolatką, spędza swój wolny czas pracowicie i twórczo, nie wykazuje też skłonności dla typowych dla swego wieku przywar, typu nadmiernie zainteresowanie wyglądem, nieskromnymi strojami, itp. Jeśli chodzi o wątki filmu wymagające większej uwagi ze strony rodziców, to trzeba tu powiedzieć o tym, że główna bohaterka okłamuje swojego ojca odnośnie lwiątka, które też przed nim ukrywa. To złe zachowanie nie spotyka się później z żadną naganą, ani karą ze strony tegoż rodzica. Ogólnie można powiedzieć, że chyba promuje się w tym obrazie model ojca już nadmiernie wyrozumiałego. W pewnym momencie troska o zwierzęta ze strony Leny posuwa się też wyraźnie za daleko, gdyż prowadzi do tego, iż naraża ona życie swoje i kolegi dla ratowania lwiątka. I niestety jej postawa jest pokazywana jako właściwa. Podsumowując, polecamy ten film dla całych rodzin, jednakże zachęcamy do zachowania rodzicielskiej czujności i wskazywania dzieciom niewłaściwości pewnych zachowań pokazanych w filmie jako dobre, bądź neutralne. Marzena Salwowska Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem internetowym: https://katoflix.pl/film/lena-i-sniezek /.../
  3. Razem na zawsze

    Leave a Comment Film ten został oparty na prawdziwej historii Michaela Boyuma, który jako bardzo młody człowiek zachorował na białaczkę. Pośród wspierających go w tym trudnym doświadczeniu osób – poza najbliższą rodziną – znalazła się też jego dziewczyna Michelle, z którą to na sześć tygodni przed swą śmiercią, wziął ślub. W „Razem na zawsze” ukazana została historia tej, choć jeszcze nastoletniej, ale już bardzo głębokiej miłości owego dwojga młodych ludzi. Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten jest zasadniczo godnym polecenia, gdyż stanowi stricte ewangelizacyjną i pro-chrześcijańską produkcję, w której wysławiane są takie cnoty i pozytywnie moralne postawy jak: wiara w Pana Jezusa, zaufanie do Boga, modlitwa, miłość bliźniego (przejawiająca się też w różnych konkretnych uczynkach). Ponadto, mamy tu zawarty również pewien subtelny wątek apologetyczny, gdyż w treści omawianego obrazu przytaczane są także pewne argumenty o charakterze ateistycznym, które to spotykają się z odpowiedzią (lepszą lub gorszą) ze strony głównego bohatera. Niestety jednak musimy wyartykułować też swe raczej poważne zastrzeżenia wobec niektórych elementów tego filmu. Chodzi w tym miejscu o przychylne w nim pokazanie pewnego nieskromnego stroju i tańca, a także tego rodzaju damsko-męskich pocałunków, które robią wrażenie mniej lub bardziej zmysłowych. Obecność tego rodzaju rzeczy w filmie o wyraźnie ewangelizacyjnym i pro-chrześcijańskim przesłaniu jest tym bardziej niebezpieczna, gdyż sprzyja kreowaniu błędnego wrażenia, iż wspomniane wyżej zachowania są moralnie akceptowalne. Ze względu jednak na zasadniczo pozytywny i budujący motyw oraz przesłanie obrazu „Razem na zawsze” polecamy zapoznanie się z nim – choć przy zachowaniu pewnej ostrożności. Mirosław Salwowski — Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem internetowym: https://katoflix.pl/film/razem-na-zawsze Źródła grafiki załączonej do tekstu: https://www.filmweb.pl/film/Razem+na+zawsze-2016-790440https://www.telemagazyn.pl/film/razem-na-zawsze-2842794/ /.../
  4. Opadły liście z drzew

    Leave a Comment Film wojenny, którego fabułę reżyser i zarazem scenarzysta Stanisław Różewicz oparł na cyklu opowiadań własnego brata Tadeusza Różewicza. Losy głównego bohatera – Henryka poznajemy w retrospekcji, kiedy, jadąc w 1947 roku pociągiem nad morze, wspomina on czas niemieckiej okupacji. W jego wspomnieniach ożywają okupacyjna bieda i upokorzenie, zatroskana matka i aresztowana przez Gestapo młodsza siostra. Przewijają się też w jego pamięci warsztat, w którym terminował, późniejsi koledzy z partyzantki, pierwsza miłość – łączniczka Czajka, postrzelony w brzuch niemiecki konfident, innym razem mały chłopiec, którego później zastrzelili Niemcy i wiele innych mniej lub bardziej znaczących zdarzeń. Wreszcie wspomina też powojenne zdarzenia – rozmowę z profesorem, który przyjął go na proseminarium z filozofii. Film ten, chyba całkiem słusznie, jest często określany jako jeden z najdojrzalszych polskich filmów wojennych. Jest to, rzec można, obraz bardzo kameralny, pokazujący II wojnę nie z perspektywy wielkich politycznych rozgrywek i dramatów całych społeczności, ale jednego młodego człowieka, wchodzącego w dorosłość w wyjątkowo trudnych czasach. To przypomnienie, że każda wojna ma również i taki wymiar jest niewątpliwie cenne. Dojrzałość tego filmu objawia się też w tym, iż pokazuje wojnę nie tylko, by tak rzec, w jednym kolorze – czerwieni pożogi, ale też w szarości, biedzie i znużeniu okupacji oraz życia w okopach czy też w bliskiej rozpaczy czerni. Jeśli doszukiwać się jakiegoś bardziej konkretnego przesłania w tym filmie, a nie samej narracji, to można chyba powiedzieć, że jest nim pokazanie, iż wojna nie musi być dla człowieka całkowicie destrukcyjnym doświadczeniem. Jest to ukazane na przykładzie głównego bohatera, który mimo wielu strat osobistych, a także bezpośredniego zaangażowania w działania wojenne, potrafi się jakoś pozytywnie odnaleźć w nowej rzeczywistości. Widzimy, jak podejmuje on studia, a także jedzie pociągiem, by zrealizować marzenie z czasów partyzantki – zobaczyć po raz pierwszy morze. W filmie widzimy też wcześniej te rzeczy, które prawdopodobnie przyczyniły się do tego, że Henryk nie zostaje całkowicie zniszczony przez doświadczenia wojenne. Po części zawdzięcza to zapewne dobremu wychowaniu ze strony rodziców, po części zaś zachowaniu pewnych dobrych odruchów moralnych, temu, że nie pozwala sobie on na znieczulicę (przykładowo, zamiast skorzystać z „seksualnych usług” pewnej samotnej matki, zostawia jej pieniądze i odchodzi; nie pozwala dodatkowo poniżać skazanego na śmierć niemieckiego żołnierza). Docenić też można sam sposób pokazywania różnych tragicznych wydarzeń czy okrucieństw wojennych w tym filmie. Tego rodzaju rzeczy są tutaj zwykle opisywane przez samą atmosferę lub też sugestywne detale, cały obraz jest jednak w zasadzie zupełnie pozbawiony krwawych scen. Właściwie jedyną obiekcją wobec tego filmu, jednakże istotną przynajmniej jeśli chodzi o młodych widzów, jest to, że trudno tu odróżnić, kiedy pewne wątpliwe moralnie bądź zdecydowanie złe zachowania są po prostu relacjonowane, a kiedy pochwalane czy też pokazywane jako neutralne. Przykładem może być tu, chociażby scena, w której partyzanci śmieją się aprobatywnie z przechwałek swojego kolegi, który opowiada o swoich seksualnych kontaktach z Francuzkami w czasie kiedy był na przymusowych robotach (bez nieobyczajnych szczegółów). Nadto mężczyzna ten sugeruje, iż po wojnie ma zamiar w pełni oddawać się rozpuście. Jest to jedna z tych scen zawartych w filmie, w odniesieniu do których trudno powiedzieć, w jakim duchu są one pokazywane. Podobnie prezentowane są także pewne złe zachowania ze strony głównego bohatera, np. „obrót” tabletkami z cyjankiem czy namawianie łączniczki do współżycia bez ślubu. Mimo wszystko polecamy ten film, gdyż nie ma w nim jakiejś wyraźniejszej aprobaty dla różnych złych rzeczy, nadto nie ma tam ani krwawej przemocy, ani też obscenicznych scen. Sama zaś opowieść o młodym człowieku wchodzącym w dorosłość w czasach wojny i okupacji może być dla współczesnych widzów interesująca. Marzena Salwowska Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem internetowym: https://katoflix.pl/film/opadly-liscie-z-drzew /.../
  5. Romero

    Leave a Comment Film ten opowiada prawdziwą historię salwadorskiego arcybiskupa Oscara Romero (1917-1980), który wskutek podejmowanej przez siebie obrony praw ludzi ubogich i słabszych, padł śmiertelną ofiarą krwawego zamachu ze strony członków prawicowo nastawionych „szwadronów śmierci”. *** Być może niektórych czytelników tej strony zdziwi fakt, iż zasadniczo pozytywnie oceniliśmy produkcję filmową będącą pochwałą tego kościelnego hierarchy, któremu do dziś niektóre kręgi – mimo jego uroczystego „wyniesienia na ołtarze” (to znaczy dokonanej przez papieża Franciszka kanonizacji) – zarzucają wspieranie socjalizmu, a może i nawet komunizmu, który dodatkowo był krytykiem prawicowego rządu swego kraju. Sami wszak nie kryjemy się ze swymi, ogólnie rzecz biorąc, raczej prawicowymi i konserwatywnymi przekonaniami. Skąd więc taka, a nie inna, ocena z naszej strony filmu o św. Oscarze Romero? Otóż z tego co było dane nam przeczytać krytycznego na temat tegoż biskupa, nie widzimy mocniejszych podstaw do formułowania tezy, iż rzeczywiście był on zwolennikiem potępionych przez Magisterium Kościoła katolickiego błędów socjalizmu czy komunizmu. Sama bowiem, choćby i bardzo gorliwa krytyka tych czy innych nadużyć rządów o charakterze prawicowym albo też pewnych niemoralnych działań prywatnych przedsiębiorców – co było czynione przez arcybiskupa Romero – nie robi jeszcze z nikogo socjalisty albo komunisty. Ów hierarcha poddawał ostrej naganie również pewne działania ze strony salwadorskiej lewicy, a więc raczej trudno zarzucać mu jakąś wyraźniejszą stronniczość skierowaną przeciw prawicy. Jest owszem prawdą, że Romero w jednym z wywiadów powiedział o sobie, iż jest „zwolennikiem teologii wyzwolenia”, jednak szerszy kontekst jego wypowiedzi na ten temat pozwala dostrzec, że nie popierał on łączenia marksizmu i komunizmu z chrześcijaństwem. Święty Oscar Romero mówił wszak też rzecz następującą: „Wyzwolenie Chrystusa i Jego Kościoła nie sprowadza się do wymiaru projektu czysto doczesnego. Nie prowadzą swoich celów do perspektywy antropocentrycznej: do korzyści materialnego lub zaangażowanego w inicjatywę porządku publicznego lub społecznego, ekonomicznego lub kulturowego. Tym bardziej nie może być wyzwoleniem, które wspiera lub jest wspierane przez przemoc”.  Nie należy zatem czynić jakiegoś poważniejszego zarzutu św. Oscarowi Romero tylko z tego tytułu, iż w pozytywnym kontekście użył on zwrotu „teologia wyzwolenia”, skoro próbował go rozumieć w bardziej ortodoksyjny sposób. Warto przy tym zresztą dodać, że bardziej kompleksowa krytyka teologii wyzwolenia ze strony oficjalnego Magisterium nastąpiła kilka lat po śmierci Romero – tym bardziej zatem trudno w związku z tym domniemywać, by ów święty używał tego określenia w jakimś buntowniczym względem Kościoła duchu. Nie od rzeczy będzie też wspomnieć o tym, że nawet owa oficjalna kościelna krytyka „teologii wyzwolenia” poddawała przyganie nie wszystkie, ale tylko niektóre z jej elementów. Gdyby więc nawet św. Oscar Romero powiedział już po owej oficjalnej krytyce rzeczy w stylu „Cenię pewne rzeczy w teologii wyzwolenia, ale z niektórymi z nich się nie zgadzam” to wciąż nie czyniłoby to z niego jakiegoś „kościelnego dysydenta” w rodzaju tych teologów i biskupów, którzy kwestionują autorytatywne nauczanie katolickie na temat aborcji, antykoncepcji czy aktów homoseksualnych (tradycyjnie zwanych: sodomią). Skoro więc nie widzimy poważnych zarzutów doktrynalnych wobec arcybiskupa Oscara Romero, to dlaczego daliśmy omawianemu tu filmowi notę „Dobry, ale z poważnymi zastrzeżeniami”? Przesłanką ku temu jest fakt, iż akurat w tej produkcji filmowej przypisane zostały owemu świętemu słowa, które w łatwy sposób mogą być interpretowane jako wsparcie dla pewnych błędów i fałszywych doktryn. Na przykład, w scenie pokazującej spowiedź Romero mówi, iż „nie jest grzechem popieranie teologii wyzwolenia”. Takie sformułowanie jest jednak mocno dwuznaczne, gdyż nie uwzględnia tak pewnych obiektywnie ważnych rozróżnień, jak i tego co w tej kwestii publicznie sam mówił ów święty (patrz wyżej). Ponadto, jako że owa scena pokazuje spowiedź, to jest dość dyskusyjne, czy rzeczywiście arcybiskup Romero coś takiego powiedział – przynajmniej jedna ze stron (spowiednik) owego sakramentu jest bowiem zobowiązana do zachowania absolutnej tajemnicy spowiedzi, druga zaś strona (tzw. penitent) nie może np. nagrywać treści spowiedzi, przez co różne rzeczy tam powiedziane mogą rozmywać się i przeinaczać w jej pamięci. Wracając zaś do plusów owego filmu, należy wskazać na to, iż nie eksponuje się w nim wulgarnej mowy, nieskromności oraz nagości; nie ma tam też scen seksu. Pokazywania przemocy oczywiście nie dało się tam – ze względu na tematykę obrazu – uniknąć, ale i ona nie robi wrażenia bycia ponad miarę czy tym bardziej „rozrywkowo” wydobywaną. *** A zatem podsumowując, doceniamy ten film za życzliwe przedstawienie postaci świętego Oscaro Romero, albowiem ów rzeczywiście wydaje się zasługiwać na takowe ze względu na to, iż odważnie ganił zło, stawał w obronie biednych i słabych oraz wołał o sprawiedliwość. Zwracamy jednak uwagę na to, że pewne uproszczenia tam zawarte mogą być w łatwy sposób interpretowane na korzyść niektórych błędów i fałszywych doktryn – co jest poważniejszym niebezpieczeństwem mogącym wynikać z oglądania owej produkcji filmowej. Mirosław Salwowski Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem internetowym: https://katoflix.pl/film/romero Źródła grafiki wykorzystanej przy pisaniu tego tekstu: https://en.wikipedia.org/wiki/Romero_%28film%29 https://www.catholicsun.org/2018/10/17/actress-says-film-captured-st-romeros-humanity-inner-struggle-courage/ /.../
  6. Ocalić Boga

    Leave a Comment Głównym bohaterem filmu jest czarny pastor „z przeszłością” – Armstrong Cane. Mężczyzna ten wychodzi właśnie na zwolnienie warunkowe po 15 latach. Cane trafił do więzienia, gdyż sprowokowany do bójki z użyciem noża zabił człowieka. Pobyt w zakładzie karnym skłonił go jednak nie tylko do żalu za ten czyn, ale też do głębszej refleksji nad swoim życiem i nawrócenia. Mężczyzna postanawia zatem, że po wyjściu z więzienia będzie służył Bogu i ludziom. Dlatego „wraca na stare śmieci” – do zdominowanej przez narkotykowe gangi dzielnicy, w której się wychował. Przejmuje tutaj prowadzenie kościoła, którego budynek należał wcześniej do jego ojca. Nieruchomość jak i cała parafia są jednak teraz w dość opłakanym stanie. To jednak tylko część problemów, z którymi będzie musi się zmierzyć pastor, gdyż na jego drodze pojawia się Norris – młody dealer narkotykowy. Norris pod wpływem Cane’a zastanawia się nad zmianą swojego życia, co wzbudza gniew jego szefa Blaze’a … *** Film ten jest jak najbardziej godny polecenia. Z założenia bowiem jest to obraz, który ma zbliżać widzów do Boga, skłaniać do nawrócenia i prowadzenia życia zgodnego z nauczaniem Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Historia tu pokazana koncentruje się głównie na ludziach mocno życiowo pogubionych, pokazując, iż póki człowiek żyje, zawsze ma szansę wybrać dobrą drogę. I że nawet jeśli po takim wyborze jego/jej doczesne życie się skończy, to taki wybór jest błogosławioną decyzją – sam bowiem wybrał życie wieczne zamiast potępienia, a innym pozostawił dobry przykład. Jako że film ten jest z założenia obrazem o chrześcijańskim przesłaniu i ma na celu zbudowanie, a nie zgorszenie widza czy też pustą rozrywkę, to każdy jego odbiorca pewnie sam bez trudu odnajdzie w nim pozytywne treści. Warto może nadmienić tylko, iż jest tu między innymi mowa o przemianie życia w wyniku zawierzenia Jezusowi Chrystusowi, wyznawaniu grzechów, przebaczeniu, dawaniu drugiej szansy skruszonym złoczyńcom (co oczywiście nie wyklucza sądowego ich skazania). Jest też sporo mowy o konieczności brania odpowiedzialności za swoje życie, zwłaszcza odnośnie młodych mężczyzn pochodzących z trudnych środowisk. Film pokazuje, że w pewnym momencie taki młody mężczyzna nie może się już całkiem zasłaniać historią rodzinną i wpływami otoczenia, ale musi zdecydować, jaką głową rodziny sam w przyszłości chce być. Z drugiej strony produkcja ta podkreśla, iż są ludzie, a nawet całe środowiska, które rzeczywiście „mają pod górkę” i potrzebują zwykle pomocnej dłoni, żeby wyjść na prostą. Jest tutaj więc jak najbardziej zachowana chrześcijańska równowaga w podejściu do kwestii społecznych. Ciekawym wątkiem jest także przeciwstawienie postawy głównego bohatera, który pragnie być jak najbardziej dostępny dla swoich parafian po to, by móc im lepiej służyć. Liczebność zaś i dochody parafii są dla niego kwestią drugorzędną. Negatywnie z kolei pokazana jest postawa drugiego pastora, który z pozoru odnosi sukces (ma wielu parafian, jest szanowany), jednak zdaje się bardziej być szefem dobrze prosperującej firmy niż sługą Boga i ludzi. Jeśli chodzi o minusy tej produkcji filmowej, to nie ma ich zbyt wiele. Można mieć pewne zastrzeżenia co do „oprawy” nabożeństwa, które prowadzi główny bohater. Niewiasta śpiewająca pieśni uwielbieniowe jest bowiem ubrana w dość nieskromny sposób (choć nie bardzo drastyczny). Nadto pastor używa w odniesieniu do swoich wiernych jako pozytywnego określenia „zbir”, mówiąc „Musimy być wszyscy zbirami Chrystusa„. Wprawdzie chodzi tu zapewne o zbitkę słowną w rodzaju „dobry łotr”, jednakże łatwo coś takiego może być źle zrozumiane, tym bardziej w dzielnicy, w której roi się od prawdziwych zbirów. Takie odwoływanie się w pozytywny sposób do skojarzeń z przestępczością, może mimo innych intencji, w pewien sposób ją afirmować. Co bardziej czujnych katolickich czytelników naszej strony może też niepokoić sam fakt, że główny pozytywny bohater tego filmu jest protestanckim pastorem. Jednakże nie stanowi to większego problemu, gdyż nie porusza się w nim jakiś spornych doktrynalnie kwestii, a przesłanie filmu z powodzeniem może trafiać do chrześcijan różnych denominacji. *** Zdecydowanie zatem polecamy ten film, również do oglądania a całą rodziną. Marzena Salwowska Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem: https://katoflix.pl/film/ocalic-boga /.../
  7. Redeeming Love

    Leave a Comment Film ten został oparty na powieści chrześcijańskiej pisarki Francine Rivers, która na polskim rynku wydawniczym ukazała się pod tytułem „Potęga miłości”. W tej inspirowanej biblijną historią o proroku Ozeaszu opowieści mowa jest o pobożnym młodym farmerze (Michaelu Hosea), który, żyjąc na przysłowiowym amerykańskim „Dzikim Zachodzie”, dostaje od Boga znak, iż ma wziąć za swą żonę, pewną trudniącą się prostytucją kobietę (jej „zawodowy” pseudonim to „Aniołek”). Chociaż – jak będzie o tym poniżej jeszcze mowa – produkcja ta zasługuje na wyartykułowanie wobec niej poważnej krytyki, to, zasadniczo rzecz biorąc (acz z pewnym trudem), możemy docenić ją za fakt wyeksponowania przez nią takich tradycyjnie chrześcijańskich wartości i cnót jak: piękno i godność małżeństwa, seksualna czystość, modlitwa, przebaczenie, prawdomówność, pomoc niesiona bliźnim oraz pokładanie wiary i ufności w Bogu. Na zasadzie kontrastu w filmie tym są zaś piętnowane takie grzechy jak: prostytucja, cudzołóstwo, pedofilia i handel ludźmi. Niestety jednak do tej beczki „pro-chrześcijańskiego” miodu dodano też pokaźną liczbę dziegciu, o którego obecności po prostu nie można zamilczeć. Pierwszą rzeczą którą należy w tym filmie zganić, jest obecność w nim paru bardzo wyrazistych scen seksualnych. Tymczasem, mimo tematyki „Redeeming Love” dałoby się te sceny pominąć, np. poprzez delikatne zasugerowanie, iż dwójka głównych bohaterów będzie ze sobą cieleśnie współżyć. Tymczasem twórcy omawianej produkcji zaserwowali widzom ujęcia czegoś, co w najlepszym przypadku może być nazwane „zaawansowaną grą wstępną”. Taki zabieg nie jest moralnie bezpieczny ani dla widowni, ani tym bardziej dla aktorów mających odgrywać owe sceny. Myślę, że w odniesieniu do tych ostatnich, można przyjąć za bardzo prawdopodobną tezę, iż odgrywanie owych scen, było dla nich materią grzechu ciężkiego. Drugim aspektem owego filmu, który co najmniej rodzi poważne niebezpieczeństwo błędnych interpretacji, jest fakt, iż w normalnych okolicznościach, postępowanie jego głównego bohatera (Michaela Hosea), wcale nie zasługiwałoby na pochwałę. Oczywiście, prawdą jest, że generalnie rzecz biorąc, należy starać się pomagać swym bliźnim w wydobyciu się z silnych przywiązań do tego czy innego rodzaju grzechu. Nie wszystkie jednak z metod mających temu służyć mogą być zalecane dla większości ludzi. To zaś, co czyni w omawianym filmie Michael – a więc odwiedzanie przez młodego mężczyznę prostytutki w miejscu jej pracy (czyli domu publicznym) – normalnie rzecz biorąc, jest tym, co tradycyjna teologia moralna zwie „bliską okazją do grzechu„. Zasadniczo rzecz biorąc zaś, bliskie okazje do grzechu, powinny być unikane, a nie poszukiwane czy prowokowane. Owszem, zdarzają się sytuacje, w których ma się moralne prawo, a nawet obowiązek, być zaangażowanym w tego typu okoliczności, jednak coś takiego musi być uzasadnione naprawdę poważną koniecznością (np. sędzia, który zobowiązany jest przeglądać pewne nieprzyzwoite materiały po to, by wydać sprawiedliwy wyrok). Ponadto, bycie w bliskiej okazji do grzechu, nie powinno stanowić czegoś, co bezpośrednio szuka się z własnej inicjatywy, ale raczej winno stanowić narzuconą nam z zewnątrz okoliczność. W normalnym i zwyczajnym porządku rzeczy postępowanie Michaela zasługiwałoby zatem na przyganę i krytykę, a nie pochwałę i doradzanie. Nie zmienia to oczywiście tego, że i w naszych czasach Duch Święty mógłby dać niektórym ludziom specjalne natchnienie, by czynili tak jak Michael, ale i tak nie byłby to sposób postępowania mogący być uznanym za wzór dla większości ludzi. *** A zatem podsumowując: film „Redeeming Love” w swym zasadniczym przesłaniu jest słuszny, szlachetny i zasługujący przez to na pochwałę. Jednak, między innymi, ze względu na użyte w nim środki wyrazu (daleko posunięte sceny erotyczne) należy doradzać najwyższą ostrożność tym spośród chrześcijan, którzy będą chcieli się z nim zapoznać. Mirosław Salwowski /.../
  8. Ambulans

    Leave a Comment Weteran z Afganistanu, były żołnierz marines – Will Sharp desperacko potrzebuje ponad 200 tys. dolarów na eksperymentalne leczenie dla chorej na raka żony. W poszukiwaniu pomocy udaje się do swojego adoptowanego brata (Danny), który kontynuuje rodzinną tradycję napadania na banki. Danny wprawdzie twierdzi, że zerwał z tym zajęciem, jednak wkrótce okazuje się, iż nadal próbuje on dorównać „legendzie” swojego zmarłego ojca. Tak się składa, że Will trafia do brata tuż przed napadem na bank, w którym Danny wraz ze swoją szajką ma zgarnąć 32 miliony dolarów. Potrzebuje jednak do akcji dobrego kierowcy. Po chwili gwałtownych protestów zdesperowany Will przystaje na propozycję brata. Napad nie przebiega jednak zgodnie z planem, gdyż całą akcję komplikuje przypadkowo młody policjant, który upiera się, by wejść do zamkniętej placówki bankowej. Wkrótce dochodzi do strzelaniny, w wyniku której ranny policjant zostaje wzięty na zakładnika, a jego życie próbuje uratować, również pojmana jako zakładniczka, Cam Thompson – ratowniczka z tytułowego ambulansu … Film ten mimo swojego szalonego pędu, znajduje czas na pewne refleksje moralne i ogółem jego wydźwięk zdaje się całkiem pozytywny. W pewnym momencie kluczowe dla akcji staje się ratowanie ludzkiego życia, a zwłaszcza ocalenie niewinnych zakładników. Wartość ludzkiego życia zostaje tutaj więc podkreślona, doceniony jest też trud ludzi, zajmujących się na co dzień ratowaniem bliźnich, których życie bądź zdrowie jest zagrożone. Oprócz ratowników medycznych, którzy zbierają tu największe oklaski, są również pozytywne odniesienia do pracy stróżów prawa oraz żołnierzy. Można też powiedzieć, iż historia braci jest pod wieloma względami pouczająca. Jeden z nich bowiem, zafascynowany swoim złym i okrutnym (podczas napadów na banki) ojcem postanawia iść w jego ślady. Ponieważ podąża tą ścieżką od wczesnej młodości, to ten utrwalony zły wybór niszczy nie tylko jego samego, ale też wiele innych osób. W pewnym sensie ofiarą Danny’ego staje się nawet jego brat, którego zresztą kocha i któremu na swój sposób stara się pomóc. Film ten ilustruje więc duchową prawdę, iż złoczyńcy nie są w stanie na dłuższą metę czynić trwałego i prawdziwego dobra. Danny zresztą sam w pewnym momencie żałuje, że wciągnął brata na drogę przestępstwa i przeprasza go za to. Drugi z braci – Will jest natomiast przykładem człowieka, który ogólnie wybrał dobrą drogę, ale przez brak ostrożności z niej zboczył. Will już na progu dorosłego życia, mimo przywiązania do adopcyjnego brata i rodziny, która go przygarnęła, postanawia odrzucić zło, które się z ową rodziną wiąże. Czarnoskóry mężczyzna postanawia żyć w sposób uczciwy, dobry i pożyteczny dla innych ludzi – wstępuje do armii Stanów Zjednoczonych, zakłada dobrze funkcjonującą rodzinę. Niestety w chwili większej próby podejmuje on złą decyzję. Ponieważ jednak, w przeciwieństwie do swojego brata, Will ma w sobie ogólną dyspozycję ku dobru, to znaczy chce postępować w swoim życiu dobrze i uczciwie; to szybko żałuje, że zgodził się wziąć udział w napadzie na bank. Wprawdzie nie od razu wycofuje się z tego pomysłu, jednakże stara się ocalić rannego policjanta, a później (z narażeniem własnego życia) ratowniczkę medyczną. W końcu stawia on też ponad rodzinne więzy obowiązek ochronny bezbronnych zakładników. Film ten może więc bardzo dobrze ilustrować to jak łatwo rozkręca się spirala przemocy i jak trudno jest ją zatrzymać. Jest też pewnego rodzaju przestrogą przed podejmowaniem pochopnych decyzji pod presją lęku czy jakiegoś rodzaju desperacji. Można również powiedzieć, że opowieść ta pokazuje, iż dobry cel nie uświęca złych środków, tak samo jak niesprawiedliwość społeczna (np. brak należytego wsparcia dla weteranów wojennych) nie może być wymówką dla bezprawia. Jeśli chodzi o negatywne aspekty filmu, to trzeba powiedzieć o dużej ilości wulgarnej mowy i, co gorsza, kilka razy święte imię Jezus zostaje w nim użyte w charakterze przekleństwa. Można się także zastanowić, czy niektóre sceny nie są zbyt drastyczne (przykładowo operacja w rozpędzonym ambulansie). Niektóre też ze scen, w których łamane jest prawo, zdają się za bardzo skupiać na tym, że pewne złe czyny mogą być dla niektórych ludzi dobrą zabawą (jak na przykład ucieczka rozpędzonym pojazdem przed policyjnym pościgiem). Twórcy filmu zdają się także na siłę podążać za polityczną poprawnością, dodając pewne ideologiczne wątki, które zresztą nic nie wnoszą i robią wrażenie doklejonych na siłę do rysunku postaci. Chodzi tu przede wszystkim o promowanie tzw. małżeństw jednopłciowych – agent FBI kierujący pościgiem ma „męża”, z którym przeżywa typowe małżeńskie problemy. Innym przejawem stosowania się na siłę do zasad politycznej poprawności, choć już moralnie neutralnym, jest wprowadzanie „rasowych parytetów” – nawet bracia mają tutaj różny kolor skóry. To akurat samo w sobie nie jest złe, tyle że wpisuje się w czyniony bezzasadnie przez pewne środowiska znak równości pomiędzy „mniejszościami seksualnymi” a mniejszościami rasowymi. Pewne wątpliwości może też budzić część zakończenia filmu. Chodzi tu mianowicie o to, że Will zdaje się bezprawnie dysponować częścią skradzionych pieniędzy, prosząc Cam, żeby zadbała o to, żeby trafiły na leczenie jego żony. Jest to pokazane w wyraźnie pozytywny sposób, choć oczywiście nie ma on do tego żadnego prawa, nawet w sensie moralnym. Mimo tych różnych poważnych zastrzeżeń oceniamy film jako ogólnie pozytywny ze względu na jego całościową wymowę. W czasach bowiem, gdy opowieści o przestępcach często relatywizują czy wręcz afirmują złoczyńców warto docenić historię, w której granice pomiędzy dobrem i złem są wyraźniej zaznaczone, a odwracanie się od zła jest pokazywane jako rzecz chwalebna. Marzena Salwowska /.../
  9. Dzień triumfu

    Leave a Comment Produkcja ta, mimo skromnego budżetu i niezbyt dziś znanego tytułu, jest jedną z przełomowych w dziejach kina. Po raz pierwszy bowiem w kinie dźwiękowym widzowie mogli tu usłyszeć postać Jezusa Chrystusa przemawiającego z ekranu. Film ten zresztą jest dość nietuzinkowy także z innego względu – pokazuje osobę Zbawiciela oczami Zelotów. Przedstawiciele owego najbardziej anty-rzymskiego i wojowniczo nastawionego spośród wszystkich żydowskich stronnictw mają tutaj własne plany wobec Jezusa. Widzą w nim charyzmatycznego przywódcę, którego lud może uznać za Mesjasza i który będzie iskrą wzniecającą powstanie przeciwko władzy okupanta. Choć sami są sceptyczni wobec tego, czy to właśnie Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, to jednak uważają, że mogą nim manipulować i wykorzystać do swoich celów. Takie przekonanie żywi zwłaszcza Judasz, który w tej filmowej opowieści jest właśnie zelotą i zbliża się do Pana Jezusa po to, aby Nim w przyszłości „pokierować” … Film ten jest nie tylko istotny ze względu na historię kina, ale ponadto wytrzymuje próbę czasu. Może być oglądany bez znużenia zarówno przez starszych, jak i młodszych widzów. Przystępny jest nawet dla młodszej widowni, gdyż np. scena biczowania Chrystusa jest całkiem poza kadrem, a ukrzyżowanie pokazane jest w oględny sposób. Nie ma tutaj też „pikantnych” scen z życia św. Marii Magdaleny przed jej nawróceniem. W sposobie opowieści o tego rodzaju drastycznych rzeczach film ten zbliżony jest do metody Ewangelistów, którzy również są bardzo powściągliwi w relacjonowaniu ludzkiego okrucieństwa czy też rozwiązłości. Największą oczywiście z zalet tego filmu jest duża ilość ewangelicznego przekazu w nim zawarta. Szczególnie godne pochwały jest to, iż obraz ten zamiast zwyczajowych napisów początkowych otwiera scena, w której Pan Jezus naucza tłum. W ten sposób podkreślony jest fakt, że prawdziwe słowa Chrystusa zapisane w Ewangeliach są znacznie ważniejsze niż fikcyjne obrazy i wątki pokazywane w filmie. W obrazie tym kładzie się nacisk głównie na jeden z powodów odrzucenia (przez większą część ówczesnych Żydów) Jezusa jako Mesjasza i w efekcie Jego ukrzyżowania. Nie bez przyczyny pierwszoplanowe role w tym obrazie przypadły przedstawicielom Zelotów, którzy ze szczególną gorliwością wyczekiwali Mesjasza Zwycięzcy, który zetrze w proch wrogów Narodu Wybranego. Obraz ten pokazuje, jak wielu świadków, a nawet entuzjastów nauczania i cudów Jezusa Chrystusa nie było gotowych na zrozumienie i przyjęcie starotestamentowych zapowiedzi o tym, że Mesjasz najpierw będzie musiał cierpieć, zostać odrzucony i zabity. Film ten pokazuje, że nazbyt skoncentrowani na doczesnych ambicjach i planach politycznych i nieraz nawet zrozumiałych dążeniach (odzyskanie dawno utraconej niepodległości) ludzie mogą nie rozpoznawać planów Boga, czy wręcz się na nie zamykać (jak ówczesna starszyzna Izraela). Obraz ten przedstawia też zróżnicowane ludzkie reakcje na cierpiącego Mesjasza od całkowitego odrzucenia, do nawrócenia po zderzeniu z faktem Zmartwychwstania. Z „wątków pobocznych” warto zwrócić szczególną uwagę na sposób pokazania Marii Magdaleny, a zwłaszcza jej (fikcyjną) rozmowę ze służącą. W zasadzie jedyną trudnością, jaką nastręcza ta filmowa opowieść, jest to, iż zdrada Judasza jest tutaj pokazana jako właściwie omyłkowa. Judasz wprawdzie wydaje Pana Jezusa żydowskim przywódcom religijnym za srebrniki, jak to jest opisane w Piśmie świętym, ale czyni to w ramach pewnej swojej politycznej intrygi. W tym scenariuszu nie spodziewa się on rzeczywistego skazania Chrystusa na śmierć, lecz liczy na to, że cała intryga skończy się zwycięskim powstaniem przeciwko Rzymowi. Judasz więc chce się tu posłużyć Panem Jezusem do własnych celów i wydaje Go za pieniądze, ale w istocie nie zamierza przyczynić się do Jego śmierci. Można się zastanowić, czy nie jest to aby pewne umniejszanie wagi zdrady dokonanej przez Judasza. Z drugiej strony, można powiedzieć, że postać ta jest filmie pokazywana pod pewnymi względami w gorszym świetle niż to można sobie przedstawić na podstawie samych Ewangelii – jako ktoś, kto od początku ma nieczyste intencje wobec Zbawiciela. Wydaje się więc, że twórcy celem zbudowania ciekawego scenariusza po prostu korzystają ze swobody, jaką w pewnej mierze, daje Biblia. przez to, że nie mówi ono zbyt wiele o samej postaci Judasza i jego głębszych czy bardziej złożonych motywach zdrady niż chęć zysku. O braku złych intencji twórców świadczy zresztą fakt, że w scenach, które oparte są na tym, co zapisane w Ewangeliach, relacjonują oni wiernie słowa i zachowanie Pana Jezusa i innych postaci. Podsumowując ten wątek, takie przedstawienie zdrady Judasza wydaje się jeszcze dopuszczalne, choć raczej niefortunne. Niemniej, mimo tej pewnej wątpliwości, czy akurat „pomysł” na postać Judasza jest udany, zachęcamy po sięgnięcia po tę „perłę z lamusa”. Marzena Salwowska Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod poniższym linkiem internetowym: https://katoflix.pl/film/dzien-triumfu /.../
  10. Braterstwo zabójców

    Leave a Comment Film ten opowiada prawdziwą historię Thomasa Martineza, który po swym powrocie z wojny w Wietnamie, nie mogąc odnaleźć się na rynku pracy, zostaje wciągnięty w działalność pewnej ekstremistycznie rasistowskiej organizacji. Organizacja ta („The Order”) jest prowadzona przez Roberta Jay Mathewsa i jej ostateczny cel stanowi obalenie rządu USA oraz wywołanie rasistowskiej rewolucji. Choć początkowo Thomas jest życzliwie nastawiony tak wobec swych nowych kolegów, jak i wyznawanej przez nich ideologii, z biegiem czasu coraz bardziej niepokoją go rzeczy, które tam widzi lub podejrzewa, że mogą one mieć tam miejsce. Na płaszczyźnie moralnej oraz światopoglądowej film ów zasadniczo zasługuje na docenienie, gdyż stanowi pewnego rodzaju przestrogę przed rasizmem oraz samowolnym używaniem przemocy, a także pokazuje drogę człowieka, który zaczyna dostrzegać swe błędy i przynajmniej jakoś próbuje się z nich oswobodzić. Oczywiście jednak nie wszystkie z owych „dróg oswobodzenia” podejmowanych przez głównego bohatera (mam tu myśli głównie: czynione przez niego kłamstwa), obiektywnie rzecz biorąc, zasługują na pochwałę, jednak chodzi nam w tym momencie o samą zasadniczo słuszną jego motywację. Tytułem zastrzeżeń oraz dwuznaczności, jakie może rodzić obejrzenie tego filmu, należy wskazać na obecność w nim dość wyrazistych scen erotycznych (a nawet w pewnym momencie wręcz pornograficznych). Sceny te jednak są raczej krótkie i wydaje się, że przynajmniej z perspektywy reżysera prawdopodobnie miały one na celu tylko zobrazowanie danego wątku, nie zaś jakieś nadmierne prowokowanie czy pobudzanie widzów. Ponadto, być może niektórzy z oglądających ten film ludzi mogą utwierdzić się w swych antypatiach wobec chrześcijaństwa, gdyż pokazani w tej produkcji rasiści jednocześnie są gorliwymi chrześcijanami. Pokazanie jednak faktu, iż np. w treści Pisma świętego tak naprawdę nie było podstaw dla wyznawanej przez nich rasistowskiej ideologii, nie jest trudne i to powinno w dużej mierze neutralizować możliwie antychrześcijańską interpretację tego filmu. Mirosław Salwowski Źródło grafiki wykorzystanej w powyższym tekście: www.filmweb.pl /.../