Filmy
Swingersi

Ocena ogólna:  Wyraźnie zły (-2)

Data premiery (świat)
25 lutego 2020
Data premiery (Polska)
28 lutego 2020
Rok produkcji
2020
Gatunek
Komedia
Czas trwania
90 minut
Reżyseria
Andrejs Ēķis
Scenariusz
Andrejs Ēķis
Obsada
Ilona Ostrowska, Joanna Liszowska, Barbara Kurdej-Szatan, Michał Koterski, Krzysztof Czeczot, Antoni Królikowski, Tomasz Oświeciński
Kraj
Polska/Łotwa
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Film ten opowiada o grupie nieznajomych sobie ludzi, którzy niezadowoleni ze swego życia intymnego postanawiają spotkać się ze sobą by wymienić się partnerami i w ten sposób urozmaicić swe doświadczenia seksualne. Drugim równoległym do tego wątkiem jest przypadkowe spotkanie Bartka (który okazuje się później być homoseksualistą) z szukającą tak erotycznych przygód, jak i zarazem romantycznej miłości Sylwią.

Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten zasługuje na przyganę z dwóch powodów. Po pierwsze: w życzliwy sposób przedstawia się w nim – przynajmniej stałe – związki homoseksualne. Stałość relacji o charakterze homoseksualnym nie czyni ich jednak miłymi w oczach Boga, nawet jeśli są one mniejszym złem w porównaniu do rozwiązłości praktykowanej przez znaczną część sodomitów. Po drugie: chociaż wbrew pozorom jego fabuła nie zmierza do usprawiedliwiania przypadkowego seksu z przypadkowymi partnerami, a raczej kieruje uwagę widzów w stronę docenienia stabilności, a może i nawet wierności w ramach trwałego związku, to aby widz mógł dojść do tego wniosku naraża się go na obcowanie z całą masą obsceniczności, bezwstydu i nieskromności. O ile więc, można powiedzieć, iż w tym konkretnym aspekcie przesłanie tego filmu jawi się jako w miarę poprawne, to osiągnięto je za pomocą niedopuszczalnych moralnie środków wyrazu. Pomijając już bowiem to, że mnogość nieprzyzwoitych scen i dialogów tu zawartych może w raczej łatwy sposób przywieść do grzechu widzów, to w wypadku samych aktorów odgrywanie takich scen po prostu musi oznaczać popełnianie czegoś co jest materią ciężkiego grzechu. Nie jest zaś tak, iż dobry cel usprawiedliwia zastosowanie złych ze swej natury środków wyrazu. Tytułem analogii: niedozwolone moralnie byłoby nakręcenie filmu mającego potępiać znęcanie się nad zwierzętami poprzez umieszczenie w nim scen, które od aktorów wymagałaby nie tyle pozorowanego, ale rzeczywistego męczenia zwierząt. Podobnie na potępienie zasługuje kręcenie filmu, który co prawda w jednym ze swych wątków sceptycznie odnosi się praktykowania rozwiązłości seksualnej, ale jednocześnie wymaga się, by grający w nim aktorzy w rzeczywisty, a nie tylko udawany sposób popełniali w nim pewne nieczyste czyny.

Na sam koniec dodam, że jako autor tej recenzji co prawda zapoznałem się z treścią tego filmu, to jednak uczyniłem to w taki sposób, by części zawartych w nim scen nie widzieć uznając, iż patrzenie na takowe byłoby jednak zbyt dużą okazją do grzechu. Mówiąc konkretniej: oglądając ów film w internecie podczas bardziej wyrazistych scen o charakterze erotycznym w nim się dziejących przeglądałem inne witryny internetowe. Gwoli wyjaśnienia dodam też, że film ten obejrzałem głównie ze względu na to, iż jedną z głównych ról odegrał w nim Michał „Misiek” Koterski, a więc aktor przedstawiany obecnie w niektórych kręgach katolickich jako przykład osoby nawróconej, a przez być może w domyślny sposób kreowanej na pewnego rodzaju ewangelizacyjny „przyczółek” w świecie popkultury. Osobiście od dawna podchodzę z bardzo dużym dystansem wobec tego rodzaju „promocji” wartości katolickich i słysząc o udziale pana Michała „Miśka” Koterskiego w tymże filmie tylko utwierdzałem się w tej swej postawie. Z drugiej strony nie chcąc jednak z góry jednoznacznie krytycznie to oceniać, biorąc pod uwagę, że być może mylę się w swym krytycyzmie w odniesieniu konkretnie do jego osoby, po pewnych wahaniach postanowiłem obejrzeć tę produkcję z jego udziałem. Po zapoznaniu się z nią okazało się jednak, że zasadniczo i w tym przypadku się nie pomyliłem. Zastrzegam przy tym, że nie sugeruję w tym miejscu nawet nieszczerości nawrócenia samego Michała „Miśka” Koterskiego, ale wskazuję na błędność wskazanego wyżej przeze mnie sposobu postępowania sporej części środowisk katolickich, które na swe potrzeby eksploatują tym podobne postawy występujące w świecie popkultury. Innymi słowy: jeśli ktoś tam bardziej otwarcie przyznaje się do wiary w Boga czy praktyk religijnych, to środowiska katolickie będą w przychylny sposób nagłaśniać jego postawę, ignorując jednocześnie inne fakty odnoszące się do zawodowej działalności takiego człowieka (a więc np. udział w sprzyjających niemoralności filmach). Wracając zaś do samego „Miśka” Koterskiego to jestem nawet skłonny przypuszczać, że on się szczerze nawrócił, jednak to czego potrzebuje ten człowiek teraz to kogoś, kto powie mu jasno, że w pewnych filmach nie powinien brać już udziału. Mówienie z kolei takiemu człowiekowi, by pozostał aktorem, gdyż w ten sposób będzie „dawał świadectwo” swemu otoczeniu, bez jednoznacznego nakreślenia mu moralnych granic jakie zachować winien on w swej zawodowej działalności, będzie tylko sprzyjało narastaniu w nim, a także wśród osób go obserwujących, hipokryzji oraz zakłamania (ewentualnie: będzie ośmieszało religię chrześcijańską).

Mirosław Salwowski

8 lutego 2021 10:40