Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Film ten został oparty na prawdziwej historii Judy Wood, amerykańskiej prawniczki zajmującej się sprawami imigracyjnymi. W związku ze swą pracą Judy odwiedza jeden z ośrodków imigracyjnych znajdujących się w Południowej Karolinie, gdzie jej uwagę przyciąga pewna pochodząca z Afganistanu niewiasta o imieniu Asefa. Początkowo Asefa jest otumaniona przez podawane jej leki, jednak Judy udaje się wywalczyć to, by stopniowo odstawiono tej kobiecie leki, w skutek czego Asefa może zacząć w normalny sposób komunikować swe myśli. W ten sposób dowiadujemy się zaś o tragicznych przeżyciach Asefy z czasów, gdy mieszkała ona w Afganistanie pod rządami Talibów. Jako że Asefa z pewnych względów nie ma formalnego prawa do uzyskania azylu w USA, Judy postanawia zaangażować się w prawną batalię mającą na celu nadanie jej takiego uprawnienia.
Powyższy film na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej sprawia dość specyficzny problem, jeśli chodzi o sformułowanie jego oceny. Otóż z jednej strony, gdy weźmiemy pod uwagę samą jego bardziej „dosłowną” treść i fabułę, to nie znajdziemy tam wielu rzeczy, do których można by mieć zastrzeżenia. Z drugiej jednak strony, kiedy bardziej wczujemy się w swego rodzaju „ducha” owego filmu oraz bardzo prawdopodobnych interpretacji, które może on – zwłaszcza współcześnie – rodzić, to już takowych zastrzeżeń pojawi nam się na horyzoncie wcale nie mała liczba.
Tak też, patrząc na wspomnianą wyżej „dosłowną” treść tej produkcji to niesie ona za sobą wiele dobrych rzeczy. Ot, choćby zachęca widza do okazywania większej dozy współczucia ludziom, którym z różnych – najczęściej bolesnych dla nich – powodów, przyszło opuścić swój ojczysty kraj i szukać schronienia w innym państwie. Rozmaite biblijne przestrogi tyczące się tego, by nie uciskać przybyszów, znajdują zatem w tym obrazie swój faktyczny wyraz (por. Wj 22, 20 – 22; Pwt 27: 19; Kpł 19, 33-34; Pwt 24, 19 – 22). Ogólnie rzecz biorąc, budujące wrażenie wywołuje również postawa samej Judy Wood, która z oddaniem pracuje na rzecz swych ciężko dotkniętych przez los klientów przedkładając ich dobro nad swe finansowe korzyści. Trudno też tak naprawdę czynić jakiś zarzut odnośnie do tego, iż w filmie tym w niekorzystny sposób ukazane są takie praktyki afgańskich Talibów jak zabranianie dziewczynkom uczenia się w szkołach albo też nadużycia seksualne popełniane przez niektórych z nich wobec osób płci pięknej.
Tak jak jednak już powiedzieliśmy, problemem tej produkcji jest bardziej jej „duch”, a więc coś co można nazwać pewnego rodzaju niedopowiedzeniami w niej zawartymi, które jednak w mniej lub bardziej logiczny sposób wydają się nam być podsuwane. Głównym z takich „niedopowiedzeń” jest sposób obrazowania relacji pomiędzy religią a prawem i rządem. W filmie takie połączenia i więzy są obrazowane tylko w kontekście autentycznych krzywd, jakie spotkały Asefę (oraz nieszczęść dotykających innych osób). Jako że jednak nie ma tu żadnych rozróżnień pomiędzy możliwymi pozytywnymi a negatywnymi relacjami tego typu, widz może dojść łatwo do wniosku, iż takowe więzy są ze swej natury złe, a najlepszym modelem rządów i prawa jest ich laickość. Taka błędna doktrynalnie konkluzja co prawda dosłownie w filmie nie pada, ale w zasadzie rozwój fabuły mocno na nią wskazuje. Kolejnym „niedopowiedzeniem” omawianego obrazu jest jakby „świecka” koncepcja świętości w nim sugerowana. Judy Wood w żaden sposób nie odnosi się wszak w swych dobrych działaniach do Boga i Jego łaski, a odwołania do religii są w tym filmie tak osadzone, że zazwyczaj budzą nieżyczliwe względem takowej skojarzenia. I w tym zatem wypadku łatwo jest dojść do wniosku, iż można być prawdziwym świętym w oderwaniu od Boga i Jego drogocennej łaski. Oczywiście, taka konkluzja byłaby czymś fałszywym, co w niektórych kręgach nazywane jest „herezją dobroludzizmu”. Nie znaczy to, że np. ateiści nie mogą pełnić wielu dobrych uczynków, i że słuszne moralnie postawy przez nich okazywane nie mogą ich doprowadzić ostatecznie do wiary w Boga i poddania się Jego woli oraz panowaniu. To wszystko jest możliwe, jednak z drugiej strony ani dobre uczynki same w sobie, ani wysoki poziom moralności jako taki, nie tylko że nikogo nie uczyni świętym, ale nawet nie otworzy mu bram do wiecznego zbawienia. O ile bowiem prawdą jest to, że złe moralnie życie, któremu towarzyszy wyznawanie prawdziwej wiary, wiedzie nie do Nieba lecz do piekła, o tyle prawdę stanowi też to, iż, jak mawiał św. Jan Chryzostom: „Nic nie pomoże nienaganne życie, jeśli nie towarzyszy mu prostota wiary”.
A zatem, generalnie rzecz biorąc, polecamy ten film z tego powodu, iż w swej bardziej dosłownej treści przekazuje on wiele dobrych i budujących rzeczy. Zalecamy jednak dużą ostrożność, gdy chodzi o możliwe konkluzje oraz interpretacje z niego wynikające.
Mirosław Salwowski
3 marca 2020 17:31