Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Film inspirowany osadzoną w realiach wiktoriańskiej Anglii powieścią Sarah Waters pt. „Złodziejka”. W odróżnieniu od pierwowzoru akcja tej produkcji dzieje się w Korei niedługo przed II wojną światową. Okrzyknięty filmem „perfekcyjnym”, „doskonałym”, „niesamowicie bliskim ideałowi zarówno na płaszczyźnie formalnej, jak i treściowej”. Pod względem moralnym i światopoglądowym jednak stanowi on jedno wielkie plugastwo, stojące chyba niżej od produkcji typu „Borat” czy „Wilk z Wall Street”. Aby nie być gołosłownym należy streścić tę istną orgię nieprawości. Tytułowa bohaterka to wywodząca się z nizin społecznych Sook – hee, oszustka i przestępczyni, która chce osiągnąć awans społeczny. Nawiązuje z nią współpracę inny oszust z tych samych sfer proponując jej „interes życia”. Ma ona zatrudnić się u bogatej i (jak sądzi) znerwicowanej, nieporadnej i naiwnej aż do głupoty arystokratki Hideko, wychowywanej przez bogatego wuja sieroty. Jako osoba przebywająca z nią niemal całą dobę i mająca nań wielki wpływ, Sook – hee ma pannę Hideko nakłonić do ślubu z owym oszustem przedstawiającym się jako „hrabia Fujiwara”. Dzięki temu on ma zyskać prawa do majątku żony, by następnie wysłać ją do szpitala psychiatrycznego, a łupem podzielić się ze wspólniczką. Oszust doprowadził w tym celu do zwolnienia poprzedniej służącej, uwodząc ją i sprowadzając na nią przez to karę za nieobyczajny wybryk. Niewinnie wyglądająca Sook – hee okazuje się być osobą przerażająco wyrachowaną, pozbawioną wszelkiej empatii. Doskonale udaje wierną służącą, a za plecami swej pani śmieje się ze swym wspólnikiem z imputowanych jej infantylizmu, naiwności i głupoty oraz jest zupełnie nieczuła na mającą ją spotkać krzywdę. Jednak wspólnik zbrodni jest despotyczny, nie znosi sprzeciwu, do tego stopnia, że raz, gdy Sook – hee kłoci się z nim, on, wściekły, upokarza ją, zmuszając w tym celu do czynności o charakterze erotycznym. Słabnąca relacja między nimi jest stopniowo zastępowana rodzącym się homoseksualnym romansem z pogardzaną dotychczas panią (odrażające sceny sodomii trwają tu zaś po kilka minut i są przedstawione w najdrobniejszych szczegółach). Ostatecznie jednak, zgodnie z planem, dochodzi do ucieczki Hideko z „hrabią” i służącą oraz ślubu. Jednak do szpitala psychiatrycznego niespodziewanie wysłana zostaje właśnie służąca. Okazuje się bowiem, iż oszust tak naprawdę wszystko zaplanował z Hideko. Obiecał jej on pomoc (rzecz jasna nie altruistycznie, lecz w zamian za majątek) w ucieczce od wuja, który był w rzeczywistości zboczonym tyranem zmuszającym ją do czytania i inscenizowania przed publicznością bogatych, podstarzałych panów perwersyjnych, wulgarnych, sadomasochistycznych historii, które namiętnie kolekcjonował. Nadto wuj zabił (za zbytnią niezależność) bliską jej sercu ciotkę i też żywił wobec Hideko plany matrymonialne (oczywiście również wyłącznie ze względów finansowych). Służąca zaś, na której bezwzględne wykorzystanie oboje się godzili, miała być umieszczona pod nazwiskiem swej pani w murach szpitala, podczas gdy pani miała uciec z kraju pod nazwiskiem służącej, osoby nieznanej, której nikt by nie szukał. Koniec końców Sook – hee ucieka ze szpitala, i wspólnie ze swą byłą panią, będącą teraz jej kochanką dokonuje wyrafinowanej i zabarwionej feminizmem zemsty na oszuście, który je obie chciał wykorzystać. Odurzony przez nowo poślubioną żonę „hrabia” odnaleziony jest przez wuja Hideko, który w zemście za uprowadzenie panny poddaje go wymyślnym torturom (dokładnie pokazanym). Torturowany prosi wtedy o papierosa, który okazuje się być zatruty, przez co paleniem podstępnie uśmierca i oprawcę i siebie. Natomiast „happy end” stanowi kolejna wyrazista scena sodomii dokonywanej po udanej zemście przez Sook – hee i Hideko, które w lesbijskim związku znajdują szczęście i niezależność od odrażających „samców”.
Niech to streszczenie stanowi trzon oceny moralnej owego filmu. A to dlatego, że chyba nikt uczciwy, a już na pewno wierzący katolik nie może mieć po jego przeczytaniu wątpliwości, iż z produkcji tej po prostu kipią dewiacje, nieskromność w skrajnej wprost formie, okrucieństwo psychiczne i fizyczne, zemsta, kłamstwo, wyrachowanie, cynizm posunięty do nihilizmu i co najgorsze sympatia dla części z tych nieprawości. Wszyscy bohaterowie to odpychający degeneraci. Dialogi okraszone „zaledwie” kilkoma, może kilkunastoma wulgaryzmami są okropnie wulgarne w innym sensie- przez permanentne nawiązania do perwersji. Wątki, które mogłyby być dobre (np. krytyka instrumentalnego czy wręcz sadystycznego traktowania kobiet przez niektórych mężczyzn) są totalnie zepsute przez fakt, że bohaterki, którym widz ma kibicować, to osoby kompletnie zdeprawowane (najpierw każda z nich planuje krzywdę drugiej, a później zawierają sojusz, oparty na homoseksualnym związku, a służący bezwzględnemu zniszczeniu ciemiężycieli). Pozytywne bohaterki dają się więc zwyciężyć złu w sobie i zło złem zwyciężają. Bezbożną konkluzją jaka zdaje się nasuwać na końcu filmu wydaje się więc być sugestia, że czasem lepiej, gdy jedna kobieta oddaje się romansowi z drugą, niż miałaby się wiązać z mężczyzną, w którego niejako naturze leży chęć wykorzystania niewiasty; trudno o radykalniejszą formę „jednoczynowego” promowania akceptacji dla homoseksualizmu, feminizmu i „genderowej” koncepcji walki płci”. Podsumowując – film ten nie przedstawia walki dobra ze złem, lecz coś w rodzaju „bójki w diabelskiej rodzinie”, w której dodatkowo mamy się opowiedzieć po jednej ze stron, która w nie mniejszym stopniu zasługuje na potępienie.
Michał Jedynak
6 listopada 2017 14:39