Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Kolejna produkcja duetu Rodriguez -Miller poświęcona Miastu Grzechu. Tak jak poprzednia część „Sin City”, tak i ta utrzymana jest w konwencji kryminału neonoir, a jej kadry stylizowane są mocno na komiksy samego Millera. Całość składa się z trzech bardzo luźno powiązanych ze sobą opowieści, których motywem przewodnim jest poszukiwanie prywatnej zemsty przez mieszkańców tego zdeprawowanego miasta.
Ta część opowieści o Sin City nie jest zasadniczo ani lepsza, ani gorsza (moralnie) niż poprzednia. Widzimy tu nie mniejsze powszechne zepsucie mieszkańców, korupcję władz i policji, ogólny bezsens życia i beznadzieję. Podobne jest też wyraźne zamiłowanie twórców do scen wyrafinowanej, sadystycznej przemocy. Identyczna z poprzednią jest szata graficzna filmu, która wyraźnie estetyzuje i „reklamuje” zło- poszczególne kadry wyglądają wręcz niczym pocztówki z piekła. Podobni są też bohaterowie opowieści -rozwiąźli, cudzołożni, mściwi, podstępni, egoistyczni, okrutni do granic ludzkich możliwości. Jeżeli nawet niektórzy z nich wydają się nieco sympatyczniejsi, to i tak zmieniają się na gorsze, albo marnie kończą. Pewną może innowacją tej części „Sin City” jest fakt, że jej super czarnym charakterem (bo „zwykłymi” czarnymi charakterami są w zasadzie wszystkie ważniejsze postaci) jest kobieta, Ava Lord. Owa tytułowa „damulka warta grzechu” jest zasadniczo dość przewidywalną postacią, gdyż w niej niejako ucieleśnia się ideał kobiecości Miasta Grzechu. Jest to drapieżna modliszka, która osiąga mistrzostwo w manipulowaniu mężczyznami za pomocą erotyki, wykorzystując ich i niszcząc. Chociaż Ava na tle innych kobiet Miasta Grzechu wyróżnia się pewnym wyrafinowaniem, to zasadniczo jest ona bardzo reprezentatywna dla głównych bohaterek „Sin City”, gdyż wszystkie one mają jakiś związek z prostytucją, ewentualnie z pograniczem tego zawodu – Gail pracuje jako prostytutka i sutener, Nancy to tancerka erotyczna, Marcie to kelnerka obsługująca gości w erotycznym wdzianku.
Pewną różnicą w stosunku do poprzedniej części „Sin City”jest może brak tak wyraźnych, jak w poprzedniej części wątków antychrześcijańskich. Chociaż i tu budzić może wątpliwości widok piosenkarki o pseudonimie Lady Gaga, znanej nie tylko z fatalnej estetyki ale i bluźnierczych wyskoków estradowych. Występuje tu ona z rzucającym się w oczy krzyżem, w epizodzie, który wydaje się stworzony tylko po to, aby mogła pojawić się na ekranie. Symbol krzyża jest też eksponowany na piersi jednego z najbardziej sadystycznych bohaterów tego filmu. Niemniej, w tej akurat części „Sin City” nie ma oczywistych wątków antychrześcijańskich. Jest tu natomiast społeczeństwo, które żyje całkowicie wbrew chrześcijańskim wartościom – szerzy się tu nierząd i cudzołóstwo, hazard, morderstwa, korupcja, intrygi i prywatna zemsta. Jakby jednak źli nie byli mieszkańcy Miasta Grzechu, to i tak najgorsi są tu przedstawiciele władzy (uosabianej przez Senatora Roarka, który prześladuje i zabija nawet własnego syna).
I czujemy, że taki obraz tego upadłego miasta nie jest nam niestety przedstawiany, by ostrzec nas, jak wkrótce może wyglądać społeczeństwo Zachodu, jeżeli dalej będzie postępować na drodze odrzucania Bożych norm i przykazań, przed czym przestrzega Pismo św. : „A to wiedz, iż w dniach ostatnich nastaną krytyczne czasy trudne do zniesienia. Albowiem ludzie będą rozmiłowani w samych sobie, rozmiłowani w pieniądzach, zarozumiali, wyniośli, bluźniercy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, nielojalni, wyzuci z naturalnego uczucia, nieskłonni do jakiejkolwiek ugody, oszczercy, nie panujący nad sobą, zajadli, nie miłujący dobroci, zdrajcy, nieprzejednani, nadęci pychą, miłujący bardziej rozkosze niż miłujący Boga, zachowujący formę zbożnego oddania, ale sprzeniewierzający się jego mocy…”
(2 List do Tymoteusza, 3,1-5).
Niestety, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że zło jest w tym filmie estetyzowane i „uromantyczniane”, tak aby nęcić widzów i pociągać ich na dno. Druga więc część „Sin City” nie wnosi nic dobrego, a jest jedynie kolejną, powtarzalną odsłoną tej samej ohydy.
Marzena Salwowska
Ps. Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.
Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski
1 października 2015 16:49