Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Luke McNamara to student Yale, który w odróżnieniu od wielu swoich kolegów, miejsce na tym prestiżowym uniwersytecie zawdzięcza jedynie własnej pracy, determinacji i talentom. Mimo sukcesów w nauce oraz sporcie martwi się on wizją kolejnego kredytu, który będzie musiał spłacać jeszcze wiele lat po tym, kiedy skończy college i pójdzie na wymarzony wydział prawa. Chłopaka przygnębia też przekonanie, że „nie ma szans” u swojej uroczej koleżanki, której rodzice mają własny odrzutowiec. Najbardziej jednak dręczy go niepokój, że nie zostanie już przyjęty do elitarnego studenckiego bractwa o nazwie Czaszki …
Film ten zasługuje na pochwałę , gdyż jest wyraźną przestrogą przed organizacjami o charakterze tajnym i elitarnym. Innymi słowy przed różnymi stowarzyszeniami, których członkowie, uważając się za lepszych od reszty ludzkości, dążą do sobie tylko w pełni wiadomych celów. W „Sekcie” mamy w sposób dość jasny, może trochę nawet zbyt uproszczony, pokazany system wciągania młodych obiecujących ludzi do takich organizacji i uzależniania ich od siebie. Główne wabiki, jakie pokazuje film, to elitarność, pieniądze, przywileje, wizja władzy i prestiżu. Nie bez znaczenia są też oczywiście takie rzeczy jak poczucie męskiego braterstwa, aura tajemniczości, wspólnie dzielone sekrety, czy efektowne ceremonie. Dużym wabikiem we współczesnym świecie, w którym nieco brak takich rzeczy, jest też sam proces inicjacji do bractwa, wymagający od młodych mężczyzn wykazania się jakimś męstwem. W filmie zabrakło jednego ważnego elementu, a mianowicie bardziej subtelnego duchowego zwodzenia, które jest jedną z większych przynęt tego rodzaju stowarzyszeń. Nie dla każdego bowiem, kto aspiruje do tego rodzaju tajnej organizacji, najważniejsze w tej układance są pieniądze i nadzieja władzy, wieloma zapewne kieruje ułuda, że w ten sposób będą zasadniczo zmieniać świat na lepsze.
Nie mniej jednak „Sekta” pokazuje i tak dużo czynników, które są magnesem takich organizacji. I jak najbardziej trafione zdaje się hasło, które reklamowało ten obraz: „Damy Ci wszystko, czego pragniesz … za pewną cenę.” Tą ceną jest nie tylko moralna wolność człowieka, ale w ostatecznym rachunku jego dusza. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Pisma św.: ” Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt. 16:26).
Dużą zaletą filmu jest też to, że streszcza on w jednym, acz dwukrotnie powtórzonym tu zdaniu, to dlaczego takie organizacje są zagrożeniem dla społeczeństwa. Zdanie to brzmi: „Reguły naszego kręgu, znoszą wszelkie reguły świata zewnętrznego.” Pycha więc członków takich organizacji może już nie tylko sprowadzać się do myślenia o sobie jako o jednostkach superoświeconych, które mają prawo decydować o tym, co jest dobre, a co złe w miejsce Boga, ale już nawet działać, tak jakby byli „bogami”. Działać tak jakby nie obowiązywały już ich żadne prawa, nawet te przyjęte w kodeksie karnym, licząc na to, że bracia ze stowarzyszenia uchronią ich od należnej kary. W filmie ten poziom arogancji i zepsucia jest jeszcze stopniowany w ten sposób, że nie wszyscy członkowie bractwa godzą się na tuszowanie morderstwa, lecz są i tacy, którzy jeszcze uważają, że organizacja nie może przekraczać pewnych granic. Jednakże postawa osób, które dosłownie rozumieją zasadę, że reguły bractwa znoszą te na zewnątrz, wydaje się bardziej konsekwentna i logiczna.
Główny zatem wątek i zasadnicze przesłanie filmu oceniamy zdecydowanie pozytywnie. Ogólnie pozytywną ocenę musimy jednak obniżyć ze względu na pewne poboczne, aprobatywnie pokazane tu złe rzeczy.
Jedną z takich rzeczy jest w tym obrazie scena namiętnych pocałunków pomiędzy parą niepoślubionych sobie osób, która domyślnie kończy się ich stosunkiem seksualnym. Mamy też wyeksponowany (zupełnie nieistotny dla rozwoju akcji) obnażony tors jednego z głównych bohaterów. I jest to prawdopodobnie chwyt obliczony na zainteresowanie głównie żeńskiej części widowni, gdyż, sądząc po komentarzach do filmu, ta scena została dobrze zapamiętana przez niektóre panie i jest przez nie po wielu latach wspominana z niejakim sentymentem. W pewnym momencie u pozytywnej bohaterki filmu widzimy też posążek kojarzący się wschodnią pogańską religijnością (buddyzmem bądź hinduizmem), co można uznać za lekką promocję fałszywych wierzeń. Pewne zastrzeżenia można też mieć do współpracy głównego bohatera ze środowiskiem, z którego wcześniej się skutecznie wyrwał. W domyśle jest to środowisko, któremu nieobca jest drobna przestępczość. I choć tym razem Luke współpracuje z dawnymi kolegami w dobrej sprawie, to niektóre z metod, jakie wspólnie stosują, są co najmniej wątpliwe. Całość jednak tego wątku pozostawia słuszne wrażenie, że od drobnych przestępców „z nizin” gorsi i groźniejsi są ci ze „szczytów”.
Podsumowując, polecamy ten film choć z powyższymi zastrzeżeniami, ze względu na jego oczywistą „antylożową” wymowę.
Marzena Salwowska
6 marca 2020 19:02