Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Główny bohater tego serialu, nastoletni Magnus powraca wraz z matką i młodszym bratem do miejsca, w który mieszkał z rodziną w dzieciństwie. A jest to miasteczko Edda, położone gdzieś w malowniczych rejonach na północy Norwegii. Chłopak zdaje się nie mieć wielkich szans, by stać się „popularnym” uczniem w nowej szkole. Nie pochodzi bowiem z zamożnej rodziny, wygląda na trochę nierozgarniętego, cierpi na dysleksję, a fryzurą przypomina „Piasta Kołodzieja”. Niemniej jest to „bóg wcielony”, a mianowicie nordycki władca burzy i piorunów – Thor, tyle że jeszcze prawie nieświadomy mocy, które w nim tkwią. W Eddzie jest jednak kilka osób, które szybko zauważają niezwykłe możliwości Magnusa. Szczególnie interesuje się nastolatkiem najbardziej wpływowa rodzina w miasteczku (a zarazem jedna z najbogatszych w całej Norwegii). Rodzinie tej przewodzi fabrykant Vidar Jutul. Żona tego mężczyzny jest dyrektorką szkoły, do której uczęszcza Magnus ze swoim bratem, a dzieci Vidara (Saxa i Fjor) to jego koledzy ze szkolnej ławki. Nadmierne zainteresowanie nowoprzybyłym nastolatkiem ze strony tej rodziny wkrótce się wyjaśnia, gdy okazuje się, że Jutulowie to w rzeczywistości dobrze zakamuflowani wśród ludzi Olbrzymi. A jako że wedle nordyckiej mitologii Olbrzymi to odwieczni wrogowie bogów, są oni też wrogami Magnusa – Thora. Póki co jednak, nieświadomy zagrożenia Magnus odwiedza wraz ze swoim bratem Lauritsem – Lokim rodzinę Jutulów. W szkole natomiast nawiązuje przyjacielską relację z pewną outsiderką o imieniu Isolde. Dziewczyna ta jest uważana przez rówieśników za fanatyczkę ekologii. Isolde prowadzi coś w rodzaju własnego śledztwa w sprawie zatrucia lokalnych wód, przez co wchodzi w drogę Vidarowi, którego fabryka, jak się łatwo domyślić, stoi za tym skażeniem. Kiedy dziewczyna ginie w rzekomym wypadku, Thor wbrew stanowisku policji i całego otoczenia dochodzi do wniosku, że było to morderstwo …
Serial ten opiera się na bardzo wątpliwym pomyśle, by uczynić pozytywnym bohaterem i domniemanym wzorcem dla młodzieży jednego z fałszywych pogańskich bożków. Zabieg taki może prowadzić do nadmiernego zainteresowania nordycką mitologią wśród młodych ludzi i wytwarzaniem u nich pozytywnego emocjonalnego stosunku do istot, które owa mitologia przedstawia jako bogów.
Nadto mamy tu do czynienia z koncepcją „inkarnacji bóstw”, gdyż bracia Magnus i Laurits to odpowiednio Thor i Loki. A trzeba pamiętać, że pomysł odradzania się niektórych bóstw w różnych ludziach na przestrzeni wieków nie jest ideą występującą tylko w fantastyce, ale w pewnych religiach jest kwestią oficjalnych wierzeń (np. w hinduizmie i buddyzmie tybetańskim). Z tego choćby powodu trudno ten serial potraktować jako czysto rozrywkową fantastykę. Jest on bowiem pewnym nośnikiem fałszywych pogańskich doktryn, które wyznawane są w prawdziwym świecie przez wielu ludzi.
Smutne jest też to, że jak już była mowa, serial ten przybliża jako pozytywnego bohatera młodzieży jednego z pogańskich bożków. A czyni to w czasach, kiedy i tak w różnych krajach Europy rozwija się rodzimowierstwo, czyli próby rekonstrukcji lokalnych przedchrześcijańskich wierzeń. Coraz częściej niestety mamy we współczesnym kinie do czynienia z wykopywaniem szkieletów dawnych bożków, przystrajaniem ich w nowe, kolorowe szaty i stawianiem w miejsce bardziej tradycyjnych dla naszej cywilizacji bohaterów (takich jak chrześcijańscy rycerze czy święci). Twórcom serialu w tym wypadku już jednak nie na rękę pokazywać, że w oryginalnej nordyckiej mitologii owe istoty oprócz pewnych przypisywanych im dobrych cech były jednocześnie opisywane jako kłamliwe, okrutne, wiarołomne i rozpustne. Nie ma też w serialu mowy o tym, że Wikingowie składali nieraz tym bożkom ofiary z ludzi (tu pokazane jest, że takie krwawe ofiary były czynione, ale na cześć złych Olbrzymów).
Trudno więc postacie przedstawionych tu bożków uznać za jedynie uprawniony w ramach gatunku zabieg artystyczny. Warto zwrócić uwagę na scenę, w której główny bohater sam mówi do siebie „jestem bogiem” i stwierdzenie to oznacza, że właśnie odkrywa on swoją „prawdziwą tożsamość”. W dodatku serial ten ma charakter mroczny i poważny, te słowa padają więc też całkiem serio. Nie ma tutaj nawet – w przeciwieństwie do produkcji Marvela – gdzie występują podobne postaci z nordyckiej mitologii, przymrużenia oka czy niejednoznacznego stosunku samych bohaterów do swojej domniemanej boskości.
Serial ten można odebrać wręcz jako lekki policzek dla postchrześcijańskiej Europy, zwłaszcza dla Norwegii, w której toczy się jego akcja. Rzec można, że potomkowie Wikingów obrażają mądrość swoich przodków, którzy w końcu przecież wyrzekli się swoich fałszywych bóstw, przyjmując jedynego prawdziwego Boga. Mamy zatem sytuację, w której wiele wieków po chrystianizacji Norwegii miejsce Jezusa Chrystusa jako obrońca ludzi, rzecznik prawdy i sprawiedliwości, pogromca demonicznych istot zajmuje „wykopany z grobu” Thor.
Ciekawym aspektem tego filmu jest też fakt, że głównym i zasadniczym grzechem, jaki się uznaje w tym postchrześcijańskim świecie, jest niszczenie przyrody. Oczywiście dewastacja przyrody jest złą rzeczą, ale tutaj przykuwa uwagę przeakcentowanie tej akurat nieprawości, przy jednoczesnej ślepocie na inne poważniejsze jeszcze grzechy, na czele z bałwochwalstwem. Nasuwa to myśl, że może najpoważniejszym jeszcze w tym świecie bogiem jest Przyroda (Matka Ziemia?) i dlatego grzechy przeciw niej właśnie są najcięższe. W duchu politycznej poprawności pokazywane są nadto w tym serialu takie złe rzeczy jak pielęgnowanie w sobie przez nastolatków nieuporządkowanych skłonności typu homo- czy biseksualizm, a także heteroseksualne grzechy przeciw czystości, łącznie z pozamałżeńskim współżyciem nastolatków.
Z drugiej strony serial ten ma też pewne wyraźniejsze zalety. Za jedną z nich uznać można, chociażby pokazanie zmagań samotnej (owdowiałej) matki o dobre wychowanie synów (chociaż czasem udziela im bardzo złych wskazówek, twierdzi np. że nie ma nic niewłaściwego w byciu „gejem”). W produkcji tej pozytywnie pokazane są takie dobre rzeczy jak szczerość, prostoduszność, chęć pomagania innym, nonkonformizm, szukanie prawdy i sprawiedliwości. W osobach zaś członków rodziny Jutulów napiętnowane zostały takie złe rzeczy jak pycha, próżność, chciwość, pogarda dla słabszych, cynizm, okrucieństwo, czy traktowanie ludzi jak zabawek (również w sferze seksualnej). I całkiem dobrze zostało tu pokazane, jak te grzechy łatwo i naturalnie łączą się ze sobą.
Podsumowując, serial ten być może nie wyrządzi żadnej szkody dojrzałym i mocnym w prawdziwej wierze odbiorcom, jednakże jest on skierowany raczej do młodej widowni, dlatego uznajemy go za ryzykowny.
Marzena Salwowska
15 maja 2020 17:15