Filmy
Psychoza

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Tytuł oryginalny
Psycho
Data premiery (świat)
16 czerwca 1960
Rok produkcji
1960
Gatunek
Thriller
Czas trwania
109 minut
Reżyseria
Alfred Hitchcock
Scenariusz
Joseph Stefano
Obsada
Anthony Perkins, Vera Miles, John Gavin, Martin Balsam, John McIntire, Janet Leigh
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

W mieście Phoenix w stanie Arizona pewna sekretarka spotyka się w motelu ze swoim rozwiedzionym kochankiem o imieniu Sam. Marion Crane, bo tak nazywa się owa dziewczyna, chciałaby bardzo, by związek ten przestał być potajemny i daje mężczyźnie do zrozumienia, że oczekuje, by ją poślubił. Sam, mimo że również pragnie związać się z dziewczyną, uważa, że nie jest na razie w stanie zrealizować tego z przyczyn finansowych, gdyż musi nie tylko płacić alimenty byłej żonie (do czasu aż ta powtórnie wyjdzie za mąż, ale też spłacać długi zmarłego ojca). Po opuszczeniu motelu Marion musi iść do pracy w biurze nieruchomości, w którym zatrudniona jest już od 10 lat. W biurze tym pojawia się potentat naftowy Tom Cassidy, który kupuje dla swojej córki w prezencie ślubnym dom za 40 tys. dolarów.  Szef Marion zaniepokojony taką sumą pieniędzy mówi Marion, aby złożyła je w sejfie w banku, a on w poniedziałek wypisze czek. Dziewczyna jednak zamiast do banku udaje się do domu, pakuje walizkę i wyjeżdża z gotówką z miasta. Zbaczając z głównej drogi, zatrzymuje się na noc w rzadko uczęszczanym motelu. Właścicielem tego miejsca jest robiący miłe wrażenie, nieco nieśmiały młody mężczyzna – Norman Bates. Norman, który jak twierdzi, opiekuje się w domu obok chorą (i nader zaborczą) matką, proponuje pannie Crane wspólną kolację. Od tego momentu historia Marion zmierza już wyraźnie do tragedii …

„Psycho” Anthony Perkins & Janet Leigh 1960 Paramount Photo by William Creamer **I.V.

Na wstępie omówienia tego obrazu warto przypomnieć, że na naszym portalu nie oceniamy zasadniczo filmów wedle klucza ich artystycznej wartości, lecz według ich światopoglądowej i moralnej treści (patrząc z chrześcijańskiej perspektywy). Dlaczego zatem produkcja ta została oceniona negatywnie (-1)? Odpowiadając na to pytanie, trzeba najpierw przypomnieć, że film ten pochodzi z roku 1960, a zatem ma już 60 lat. Od czasu jego powstania świat kina zmienił się niestety pod wieloma względami na gorsze, tak że jako widzowie zostaliśmy przyzwyczajeni do oglądania scen o wiele bardziej gorszących czy drastycznych niż pokazane w tej produkcji. Może dziś trochę trudno nam zrozumieć, że film ten mógł tak szokować odbiorców, że organizowano przeciw niemu protesty, a niektóre wpływowe środowiska katolickie nawet domagały się jego całkowitego zakazu. To jednak nie świadczy źle o tych oburzonych, ale raczej o naszej utracie wrażliwości. Krótko mówiąc „zgorszonego nic nie zgorszy”.

Głównym zarzutem wobec tego filmu jest to, że wyraźnie przesuwa granice w niebezpieczną stronę. Przesuwa te granice w sposób oczywisty, jeśli chodzi o tworzenie scen mordu charakteryzujących się niezwykłą intensywnością. Pamiętny moment zadźgania Marion pod prysznicem jest tak opracowany, by być „wisienką na torcie” tego filmu. Można zatem powiedzieć, że „Psychoza” jest jednym z prekursorów tych filmów i seriali o seryjnych mordercach, w których bardziej liczy się „wirtuozeria zbrodni” bądź też mistrzostwo ukazania tejże od wartościowszych rzeczy takich jak na przykład schwytanie zbrodniarza czy tryumf sprawiedliwości.

Innym przykładem przesuwania granic w niewłaściwą stronę jest tu kluczowa postać Normana Batesa. I tu film zdaje się prekursorem postrzegania morderców z zaburzeniami psychicznymi jako osoby z góry zwolnione z jakiejkolwiek odpowiedzialności moralnej za popełnione czyny. Odwraca bowiem porządek rzeczy w sposób raczej trudno dla widza zauważalny. Warto więc przypomnieć, że niepoczytalność jest stanem, który stwierdza sąd na podstawie opinii biegłych, jednakże to nie biegli są sędziami w takiej sprawie i nie do nich należy decyzja o uznaniu oskarżonego za poczytalnego, bądź nie, w chwili popełnienia przestępstwa. W zakończeniu „Psychozy” natomiast to właśnie psychiatra w sposób autorytarny, wykluczający z góry wszelkie wątpliwości decyduje o całkowitym zwolnieniu od odpowiedzialności Normana za popełnione morderstwa. I chociaż akurat Bates rzeczywiście wydaje się popełniać morderstwa w stanie niepoczytalności (przekonany, że czyni to jego matka), to problemem jest tu przyzwyczajanie widza do przekonania, że w zasadzie żaden morderca nie decyduje o swoich wyborach, lecz głównie jego dzieciństwo. Wszystkiemu więc winni są rodzice i stłamszona seksualność. Taką właśnie freudowską wizję człowieka przedstawia się w finale widzowi jak prawdę objawioną i taka wizja powielana będzie później w rozlicznych filmach i serialach o zbliżonej tematyce. Bezkrytyczne promuje się tu więc sprzeczną z chrześcijaństwem teorię, w której człowiek jest istotą w zasadzie bezwolną, bo kierowaną przez nieświadomość.

Ostatnim polem przesuwania granic (choć chronologicznie pierwszym), na które chcemy zwrócić uwagę naszego czytelnika, są kwestie obyczajowe. Film otwiera bowiem scena, w której dość roznegliżowana para leży na motelowym łóżku i widz nie ma wątpliwości, że pomiędzy tym dwojgiem doszło niedawno do pozamałżeńskiego zbliżenia. Choć scena ta pewnie dziś nikogo nie zszokuje, a może nawet większości widzów wyda się „niewinna”, to warto przypomnieć, że swego czasu była „przełomowa”, gdyż po raz pierwszy w zatwierdzonym przez cenzurę filmie pokazano kobietę w samej tylko bieliźnie.

Oczywiście poza tymi złymi czy wątpliwymi elementami w filmie tym jest też wątek, który można docenić ze względów moralnych. Chodzi tu o sposób pokazania kradzieży, której dokonuje Marion. Historia panny Crane ilustruje bowiem jak jeden zły czyn może pociągnąć za sobą lawinę zdarzeń trudną do zatrzymania. Marion zresztą w końcu posłucha wyrzutów sumienia i po autorefleksji zamierza zwrócić skradzioną sumę. Choć to, że ginie wkrótce po dokonaniu tej dobrej decyzji w zestawieniu z wymową całości filmu też może być dwuznaczne i podkreślać atmosferę bezwolności człowieka zdeterminowanego przez los. Pewnym moralnym smaczkiem może być natomiast fakt, że do kradzieży w ogóle by nie doszło, gdyby właściciel pieniędzy nie lekceważył obowiązującego prawa, które zabraniało transakcji gotówkowych na tak wysokie sumy. Można więc powiedzieć, że jego postawa została tu ukarana. Niemniej nad pozytywnymi elementami tej produkcji zdają się przeważać te negatywne, ze szczególnym uwzględnieniem nadmiernej intensywności scen mordu, która ma najwyraźniej ekscytować widza.

Marzena Salwowska

9 października 2020 15:56