Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
John Luther to znany teleewangelista, który nie ukrywa swojej niechlubnej i burzliwej przeszłości (jak sam mówi w dawnym życiu był sadystą, alkoholikiem i narkomanem). Teraz jednak jest już zupełnie innym człowiekiem – prowadzi życie przykładnego męża i ojca, jest dobry i serdeczny dla ludzi, a przede wszystkim całym sercem oddany jest Bogu i głoszeniu Jego Słowa.
I właśnie miłość do Słowa Bożego, którego „rozwadniania” nie chce i nie może zaakceptować, staje się dla Johna Luthera przedmiotem największej próby. Pewnego dnia bowiem odwiedza go senator Donald Harrison „prosząc”, by jako wpływowy ewangelista poparł projekt ustawy, który zakłada, że publiczne manifestowanie przekonań religijnych dokonywać się może tylko „z pełnym poszanowaniem przekonań religijnych innych wyznań”. Co, oczywiście, w praktyce znacznie ograniczyłoby możliwość otwartego głoszenia Ewangelii. W zamian za poparcie tego projektu senator obiecuje Johnowi duże ulgi podatkowe dla prowadzonej przez niego organizacji. Kiedy ewangelista zdecydowanie i jednoznacznie odmawia, ludzie Harrisona organizują prowokację, która ma go „wykluczyć z gry” – odurzonego zastrzykiem wrabiają w gwałt i morderstwo na nastolatce …
Film ten, jak łatwo można domyślić się już z powyższego zarysu fabuły, ma charakter jednoznacznie chrześcijański. Jego twórcy starają się uzmysłowić widzom z kręgu kultury zachodniej, że prześladowania chrześcijan mogą mieć miejsce nie tylko w dalekich, egzotycznych krajach ale również w krajach tradycyjnie dotąd chrześcijańskich, choć oczywiście z początku nie będą miały krwawego charakteru.
Choć film ten przez krytykę okrzyknięty został jako „paranoiczny”, to trudno przedstawiony w nim scenariusz uznać za wytwór czyjejś chorej wyobraźni. Podobne do proponowanej tu ustawy prawodawstwo zabraniające „religijnej ostentacji” obowiązuje już przecież chociażby we Francji. Główną więc zaletą filmu jest to, że przedstawia bardzo prawdopodobny, i po części już ziszczający się w rzeczywistości, scenariusz prześladowań chrześcijan na Zachodzie, które pod hasłami walki z nietolerancją próbować będą łamać ducha wiernych za pomocą odpowiedniego ustawodawstwa.
Twórcy filmu przedstawili też metodę „uderzenia w pasterza” celem rozproszenia stada. Widzimy tu jak osłabiona po skandalu ze swoim przywódcą, organizacja chrześcijańska, którą kierował John Luther, staje się podatna na różne kompromisy ze światem – część jej członków zostaje zwiedziona wizją „minimalizowania strat”, część przez zwykłe ludzkie ambicje i zawiść skrywane pod pozorem pobożności, część zaś przez zwykłą chciwość. Film zatem uzmysławia, że czy tego chcemy, czy nie, Ziemia jest polem wielkiej bitwy, w której musimy wybrać (jak mówi Luther) albo Boga, albo świat.
Niewątpliwą zaletą filmu jest też postać głównego bohatera, który, choć stosuje nowoczesne metody, by dotrzeć z Ewangelią do jak największej liczby osób, to nie godzi się, by Ją przykrajać do „widzi mi się” współczesnego świata. Stwierdza on wyraźnie, że Pan Jezus jest jedyną „drogą, prawdą i życiem” (J,14,6), zatem on sam nie może głosić czegoś innego.
Pewną konsternację katolików budzić może fakt, że John okazuje się synem księdza, (prawdopodobnie katolickiego), jednak nie jest to wykorzystywane do jakichś ataków na Kościół katolicki, a ojciec głównego bohatera jest ogólnie bardzo pozytywną postacią (nawet jeśli w przeszłości poważnie zbłądził). Pozytywną rolę w filmie odgrywa także inny ksiądz, który pomaga ewangeliście oczyścić się z zarzutów.
I chociaż pod względem artystycznym film nieco rozczarowuje, gdyż trudno mu się równać z hollywoodzkim kinem akcji, które zresztą stara się trochę nieudolnie naśladować, to jedna pozostaje on prostą ale bardzo pożywną strawą. A lepiej chyba zjeść niewyszukane i nieco niedoprawione lecz zdrowe i odżywcze danie, niż wykwintne i dobrze wyglądające lecz zatrute.
Marzena Salwowska
14 maja 2015 18:34