Filmy
Przedszkolanka (2018)

Ocena ogólna:  Dobry ale z poważnymi zastrzeżeniami (+2)

Tytuł oryginalny
The Kindergarten Teacher
Data premiery (świat)
12 października 2018
Data premiery (Polska)
29 marca 2019
Rok produkcji
2018
Gatunek
Dramat
Czas trwania
97 minut
Reżyseria
Sara Colangelo
Scenariusz
Sara Colangelo
Obsada
Maggie Gyllenhaal, Parker Sevak
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Film opowiada o przedszkolance, Lisie Spinelli, będącej miłośniczką sztuki, a przy tym marzącej o karierze poetki, lecz niemającej potrzebnego do niej talentu. U jednego ze swoich uczniów, Jimmy’ego, odkrywa ona umiejętności, których jej samej brakuje. Spostrzega ona także, że nikt w otoczeniu chłopca (ojciec, opiekunka) nie zauważa jego potencjału. Jej miłość do artystycznej twórczości (czy wręcz obsesja na jej punkcie) sprawia, że, skoro ona sama nie umie pisać dostatecznie pięknych wierszy, postanawia na własną rękę rozwinąć talent ucznia. To jednak prowadzi do bardzo daleko idących skutków.

Omawiany film jest bardzo interesującą produkcją z wielowymiarową, kontrowersyjną postacią tytułową na pierwszym planie. Stawia on widzowi ciekawe pytania, na które odpowiedź jest równie trudna co ocena głównej bohaterki i skłania do zastanowienia się nad istotnymi problemami. 

Pierwszą z kwestii poruszanych w fabule „Przedszkolanki” jest problem dzieci, które przejawiają określone umiejętności, lecz których najbliższe otoczenie nie robi nic, by mogły je one odpowiednio wykorzystać. Słusznie wskazuje się tu, że takie marnowanie darów, jakimi Bóg raczył niektórych obdarzyć, nie może mieć miejsca. Sugeruje się nie bez racji, iż, aby szansa na rozwinięcie talentów dziecka nie przepadła, potrzeba poświęcać mu czas i uwagę, zapoznawać je z kulturą (co wymaga nieraz oderwania się przez opiekunów od przyziemnych, codziennych zajęć) i nie można traktować go w infantylny sposób oraz zbywać jego dziecięcej twórczości jako jakichś „pioseneczek”. Nieraz bowiem utwory takie mogą być dużo bardziej dojrzałe i wartościowe niż wskazywałby na to wiek ich autora. W tym kontekście postać Lisy, starającej się w kreatywny sposób dotrzeć do Jimmy’ego, pobudzić jego wyobraźnię i zmotywować do rozwijania potencjału, skontrastowana z raczej obojętną wobec jego talentu resztą otoczenia może budzić sympatię i stanowić do pewnego stopnia wzór postępowania. Za plus filmu uznać też można pokazanie negatywnych skutków rozpadu małżeństwa, gdyż zaniedbanie chłopca pod wspomnianym względem wynikało w dużej mierze z rozwodu jego rodziców. Ojciec pracujący na utrzymanie siebie i chłopca nie miał czasu ani możliwości dostrzec jego umiejętności oraz rozwijać ich. Opiekunka traktująca spędzanie czasu z chłopcem zapewne po prostu jako sposób na zarabianie pieniędzy też nie wykazywała w tej dziedzinie inicjatywy. Może gdyby w domu, zamiast zawodowej niani, czekała na chłopca jego matka złączona z nim głębszymi uczuciami, chłopiec odnalazłby wsparcie tam gdzie powinien, to jest w rodzinie? Da się zatem rzec, iż tradycyjnie chrześcijańska moralność przeciwna rozwodom i promująca wzorzec zamężnej kobiety spełniającej w pierwszym rzędzie obowiązki żony i matki zyskuje w tym filmie przynajmniej nieśmiałe i być może niezamierzone, ale jednak wsparcie.

Dlaczego jednak Lisa może być dla nas wzorem, jak to wyżej zaznaczono, jedynie do pewnego stopnia? To związane jest z drugą, niemniej istotną, kwestią poruszoną w omawianym dziele. Jest to zaś niebezpieczeństwo uczynienia sobie  z twórczości artystycznej bożka, któremu składa się ofiarę z moralności. Pokusie takiego swoistego bałwochwalstwa ulega właśnie Lisa. O ile można bowiem docenić i pochwalić jej starania o rozwój ucznia, o tyle wiele kroków, jakie w tym celu podejmuje, należy jasno zganić. Krokami zaś tymi są nadmierna ingerencja w prywatne życie Jimmy’ego, bycie zaabsorbowaną jego sprawami do tego stopnia, że w pewnej mierze zaniedbuje ona własną rodzinę (zwłaszcza męża), a w szczególności okłamanie ojca ucznia po to, by chłopiec mógł wziąć udział w wieczorze poetyckim oraz, będące najgorszym ze wszystkich wątpliwych posunięć, uprowadzenie owego dziecka, aby móc mieć je pod stałym nadzorem i wpływać na nie. Choć wpływające na podjęcie tak nieszczęsnej decyzji autentyczna miłość do sztuki i pragnienie, by wyrastały nowe pokolenia artystów, podsycane przez niespełnienie własnych ambicji poetyckich oraz niekompetencję prawowitych opiekunów porwanego, a nadto dobre traktowanie Jimmy’ego przez Lisę po porwaniu pozwalają znaleźć dla tej, jakby nie było, przestępczyni trochę wyrozumiałości, to jednak nie zmienia to faktu, iż czyn taki był drastycznym i niedopuszczalnym przekroczeniem moralnych granic. I na szczęście twórcy nie starają się owego postępowania bohaterki usprawiedliwiać. Momentami portretują ją wręcz jako osobę szaloną bądź będącą na granicy szaleństwa. Pokazują przy tym jak cienka bywa czasem granica między słuszną i piękną, niemal matczyną, troską o innych a jawnym złem i jak łatwo można, nawet mając dobre intencje, ale absolutyzując, ubóstwiając pewne cele, zejść na zgubną drogę krzywdzenia bliźnich. 

Innymi godnymi krytyki czynami Lisy, niewątpliwie związanymi z jej pasją albo raczej obsesją jest prezentowanie na kursie poetyckim, na który uczęszczała, spisanych przez siebie wierszy ucznia jako własnych (by choć przez chwilę poczuć się prawdziwą artystką) oraz cudzołóstwo jakie popełnia z prowadzącym ów kurs, zapewne jedynie z wdzięczności za pochwalenie jej za twórczość, którą sobie przypisała (wobec faktu, iż mąż przedszkolanki portretowany jest tu jako normalny człowiek, jak najdalszy od bycia np. domowym tyranem, zdrada owa jawi się jako szczególnie ciężka do jakiegokolwiek usprawiedliwienia). 

Dobrze też, że pokazano walkę, jaka w sercu Lisy toczy się między dobrem i złem, uwypuklając prawdę o tym, że człowiek może odwrócić się od swych błędów (mam tu na myśli ostateczne ujawnienie prawdziwego autorstwa przypisanych sobie utworów czy też fakt, że bohaterka mimo popełnienia przestępstwa sama wydatnie przyczynia się do złapania jej przez policję). 

Jako zastrzeżenia do tego filmu zgłosić wypada zbyt może śmiałe miejscami (ale nie tak plastyczne jak w zapewne wielu produkcjach) prezentowanie pieszczot małżonków oraz osób popełniających wspomniane cudzołóstwo (choć szczęśliwie nie pokazuje się tu samego obcowania płciowego) oraz pewną niezbyt wielką dawkę niepotrzebnej raczej nagości. Dałoby się bez tych rzeczy obyć bez szkody dla fabuły. 

Jako całość jednak „Przedszkolanka” jawi się jako dzieło dające do myślenia, prezentujące właściwe moralnie wnioski i z tego powodu godne polecenia Czytelnikom. 

Michał Jedynak

13 września 2020 09:47