Filmy
Przed egzekucją

Ocena ogólna:  Dobry ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami (+1)

Tytuł oryginalny
Dead Man Walking
Data premiery (świat)
29 grudnia 1995
Data premiery (Polska)
12 kwietnia 1996
Rok produkcji
1995
Gatunek
Dramat
Czas trwania
122 minuty
Reżyseria
Tim Robbins
Scenariusz
Tim Robbins
Obsada
Susan Sarandon, Sean Penn
Kraj
USA/Wielka Brytania
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o staraniach siostry zakonnej Helen Preajan, mających na celu tak ocalenie przed karą śmierci jednego ze skazańców (Matthew Ponceleta, który wcześniej popełnił morderstwo oraz gwałt), jak i nawrócenie jego duszy.

Na płaszczyźnie etycznej i światopoglądowej film ten wydaje się bardzo trudnym do jakiejś bardziej jednoznacznej oceny. Są w nim bowiem umieszczone, w niemal równej mierze i natężeniu tak rzeczy złe, jak i dobre. Z jednej strony mamy tu herezje, fałszywe doktryny oraz poważne dwuznaczności, z drugiej zaś obserwujemy piękny wątek, w którym siostra Preajan walczy o duszę skazańca, próbując mu uświadomić moralną wagę zła, które popełnił oraz  możliwość zbawienia dlań (które jest dostępne w Panu Jezusie). Jest tutaj też mowa o potrzebie przebaczania naszym winowajcom i krzywdzicielom.

A jakie są herezje, fałszywe doktryny i dwuznaczności tego filmu? Z pewnością czymś takim jest wręcz absolutny sprzeciw wobec kary śmierci w nim wyrażony, w pewnych momentach zrównujący nawet sądowe uśmiercanie winnego bardzo złych czynów człowieka z umyślnym morderstwem wcześniej przez niego popełnionym. Pomijając już doktrynalną fałszywość takiego postawienia sprawy, jego błędność widzimy nawet w świetle samego zdrowego rozsądku. Skazany bowiem za morderstwo i gwałt Matthew Poncelet zanim została wykonana na nim kara śmierci, miał bowiem proces sądowy, w którym mógł się bronić, a po tym jak już owa sankcja została nań orzeczona, dysponował jeszcze na tyle długim czasem, iż mógł spokojnie przemyśleć swe życie, pożegnać się z bliskimi, przekazać innym swą ostatnią wolę, etc. Trudno takie okoliczności wymierzania śmierci złoczyńcy porównać z okolicznościami, w jakich ów zabijał swą ofiarę.  Mężczyzna, którego zabił nie mógł bowiem pożegnać się z bliskimi i rodziną, nie miał prawa do procesu, w którym mógłby się bronić, zaś spokojna refleksja nad swym życiem i zbliżającą się śmiercią, jest co najmniej bardzo trudna w sytuacji, gdy wcześniej jest się pod osłoną nocy nagle zaatakowanym i za chwilę później prowadzonym na rzeź (a przy tym słyszy się krzyki swej ukochanej, brutalnie gwałconej  przez okrutnych oprawców). I nawet, gdyby uznać, że w dzisiejszych okolicznościach historycznych, np. ze względu na rozwój systemu więziennego czy też to, że być może z różnych względów kara śmierci nie zmniejsza występowania brutalnej przestępczości, owa sankcja nie jest już potrzebna, to i tak nieuprawnionym jest stawianie jej na równi z umyślnym, zamierzonym odbieraniem innym ludziom życia czynionym samowolnie i bez wyroku sądowego.

Zresztą przy okazji omawiania tego filmu, warto zauważyć, jak dalekie od postawy choćby św. Pawła Apostoła są rozmaite batalie na rzecz zniesienia kary śmierci. Poplecznicy owych mówią nam wszak: „Mordercy i gwałciciele też mają prawo żyć„, tymczasem wspomniany wyżej Apostoł Narodów będąc postawionym przed sądem rzekł: „Jeżeli zawiniłem i popełniłem coś podpadającego na karę śmierci, nie wzbraniam się umrzeć” (Dzieje Apostolskie 25: 11).

Przed2

Ponadto, w „Przed egzekucją” została zarysowana dość charakterystyczna dla części współczesnego kina próba dzielenia Kościoła i chrześcijaństwa na  dobrą i złą stronę. I nie trzeba się zbyt długo domyślać, kto jest tu przedstawiony jako „jasna”, a kto jako „ciemna strona mocy”. W filmie tym, po jednej strony mamy bowiem niesympatycznego, wzbudzającego emocjonalną niechęć księdza, który wyraźnie jest pokazany jako reprezentant bardziej tradycyjnego podejścia do wiary, moralności i kościelnej dyscypliny (np. zwraca siostrze Helen uwagę na brak u niej zakonnego habitu, broni godziwości kary śmierci). Po drugiej zaś stronie, mamy naszą główną bohaterkę, która poza tym, że gorliwie oponuje przeciwko karze śmierci, to zamiast tradycyjnego dla zakonnic habitu, nosi zwykły dla osób świeckich strój, który dodatkowo jeszcze z ledwością mógł by być uznany za relatywnie skromny nawet dla zwyczajnych niewiast (jej spódnica jest przynajmniej lekko obcisła, z trudnością zakrywa kolana).

Mimo wszystko wydaje się nam jednak, że pokazane wcześniej dobre wątki owego obrazu lekko przeważają nad jego złymi i wątpliwymi aspektami, dlatego też – nie bez wahania – ale zdecydowaliśmy się  dać mu najniższą z pozytywnych ocen, czyli: „Dobry, ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami„.

 

Ps.  Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.

Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski

23 października 2015 17:12