Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Inżynier przemysłu lotniczego Kyle Pratt wraz z małą córeczką wsiada na pokład Jumbo Jeta, który ma je przewieźć bezpiecznie z Berlina do domu. Samolotem leci również trumna ze zwłokami męża Kyle, który zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku (samobójstwa?). Na wysokości kliku tysięcy metrów kobieta zasypia, a kiedy się budzi, przy jej boku nie ma córki. Kyle rozpoczyna poszukiwania, jednak nikt z pasażerów nie pamięta dziecka. Okazuje się też, że zgodnie z dokumentami lotu dziewczynka w ogóle nie wsiadła na pokład. Mimo wszystko, kapitan zgadza się na przeszukanie samolotu, które jednak nic nie daje. Zniecierpliwieni podróżni i załoga poddają w wątpliwość stan psychiczny zrozpaczonej kobiety i zwracają się przeciwko niej …
Dużym atutem tego filmu jest wyraziste ukazanie, jak ważną rzeczą jest prawda. Warto to docenić, mimo że jest dość prawdopodobne, że zamysłem twórców „Planu lotu” było po prostu opowiedzenie trzymającej w napięciu, acz dość prostej historii walki matki o córkę (co też ma pewną wartość), nie zaś stworzenie moralitetu. Tak czy inaczej, wbrew wszelkim relatywistycznym tendencjom współczesnej kultury w „Planie lotu” najważniejsza jest prawda i to prawda obiektywna. Główna bohaterka filmu odnosi zwycięstwo dzięki temu, że uparcie, wbrew okolicznościom i powszechnemu przekonaniu, trzyma się prawdy, która, jak warto przypomnieć, w klasycznym rozumowaniu jest zgodnością sądu (myśli) z rzeczywistością. Oczywiście, chwilami również Kyle ogarniają wątpliwości, jednak jest na tyle silna, że nie daje im się zwieść. Widz rozumie, że gdyby uległa takiemu zwiedzeniu, nie ocaliłaby ani córki, ani samej siebie.
Niestety, ze względu na pewne grzechy języka, których nie ustrzegli się twórcy tego filmu, zmuszeni byliśmy obniżyć jego notę z +3 na +2. Poza bowiem pewnymi pospolitymi wulgaryzmami, zdarza się tu użycie świętego imienia Jezus nadaremno. W tym miejscu warto pochwalić polskich tłumaczy, którzy tak jak i tu, częstokroć naprawiają słowne wybryki oryginału. Inną wątpliwością związaną z filmem może być scena, gdzie główna bohaterka zdaje się czerpać przyjemność z zabicia (w obronie koniecznej) złoczyńcy nastającego na życie jej córki i jej samej. O ile sam czyn (zabicie napastnika w obronie koniecznej) nie budzi tu większych moralnych wątpliwości, to czerpanie z owego aktu przyjemności już tak. Ogólnie jednak rzecz biorąc, przemoc występująca w tym filmie wydaje się adekwatna do rozwoju akcji, a sposób jej pokazywania raczej powściągliwy.
Podsumowując „Plan lotu” wydaje się całkiem dobrą rozrywką, która może skłaniać widza do zastanowienia nad istotą i wartością prawdy.
Marzena Salwowska
3 lutego 2018 18:47