Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Głównym bohaterem tej animacji, co dość nietypowe w czasach kultu młodości, jest starszy pan o imieniu Carl. Pewnego dnia, kiedy, zmuszony wyrokiem sądu do przeprowadzki do domu spokojnej starości, ma opuścić swój dom, w którym mieszkał samotnie po śmierci ukochanej żony, zamiast tego postanawia odlecieć do Ameryki Południowej. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie to, że odlatuje swoim własnym domem, w dodatku z nieproszonym gościem na pokładzie – nieco namolnym skautem o imieniu Russel.
Zasadniczym motywem tej bajki jest stosunek pomiędzy marzeniami a rzeczywistością oraz między miłością do osób, które już odeszły, przywiązaniem do przeszłości a otwieraniem się na nowe osoby, które mogą potrzebować tych uczuć w czasie teraźniejszym. Twórcy filmu zdają się doceniać znaczenie tak marzeń, jak i rzeczywistości, przeszłości i przyszłości, zachowując właściwe proporcje. Rozpatrując wartości wychowawcze filmu zauważyć można jeszcze kilka jego mocnych punktów:
– Oswajanie dzieci z trudną tematyką: śmierci bliskich osób (żona Carla), bezdzietności (Carl i Ela nie mogą mieć dzieci, choć o tym marzą), starości (przedstawianej tu dość realistycznie z jej różnymi problemami).
– Pokazywanie, że ludzie w różnym wieku są sobie nawzajem bardzo potrzebni i mogą wiele się od siebie nawzajem uczyć.
– Promowanie chrześcijańskiego modelu rodziny: Carl i Ela zawierają błogosławione w kościele małżeństwo, są otwarci na przyjęcie dzieci, tworzą zdrowy związek mężczyzny i kobiety w tradycyjnie chrześcijańskim rozumieniu. Film pokazuje też negatywne skutki rozpadu rodziny – Russel cierpi, gdyż jego ojciec odszedł do nowej kobiety i nie ma dla niego już tyle czasu, ile chłopiec potrzebuje na tym etapie rozwoju.
– Zdroworozsądkowe podejście do wychowywania dzieci. Z wyraźną sympatią jest tu ukazany ruch skautowski, który z założenia oferuje młodym ludziom chrześcijańskie wychowanie. Podejmowanie dobrych wyzwań, stawianie młodym ludziom wymagań i etos szlachetnej przygody są tu wyraźnie docenione. Nie widać tu natomiast większego sentymentu do bezstresowego wychowania, gdzie starsze osoby pełnią rolę „kumpli” młodszych. Przykładowo Carl gani małego skauta, ponieważ myśli (błędnie), że ten zwraca się po imieniu do swojej matki.
– Uwrażliwianie dzieci na godność i sposób myślenia starszych ludzi. Film pokazuje, na przykład, jak często starsze osoby nerwowo reagują na próby ingerowania w ich samodzielność i niezależność.
– Wskazywanie, że przesadne przywiązanie do przeszłości nie jest dobrą rzeczą w żadnym wieku.
– Potępienie nadmiernej ambicji – głównym bohaterem jest tu zwykły sprzedawca balonów, który niczego szczególnego w swym życiu nie osiągnął, zaś czarnym charakterem wielki odkrywca i naukowiec.
U co uważniejszych rodziców film może jednak niektórymi scenami wywoływać uzasadniony niepokój. Chodzi tu o niektóre niewłaściwe moralnie zachowania Carla, kiedy po śmieci żony użera się z developerem, który chce przejąć jego ziemię, i z jego uciążliwymi pracownikami. W pewnym momencie dochodzi nawet do szarpaniny pomiędzy Carlem a jednym z robotników, przy czym starszy człowiek przypadkowo rani młodszego. Wprawdzie zdarzenie to nie jest pokazane jako coś właściwego, ale nie ma też sprostowania (w postaci np. przeprosin ze strony Carla). Zatem sytuacja ta wymaga dodatkowych wyjaśnień ze strony rodziców. Pewnym mankamentem filmu może też być pomysł ratowania zwierzęcia z narażeniem ludzkiego życia. Łagodzone to jest jednak w pewnej mierze przez konwencję animacji, w której zwierzęta mają wiele cech ludzkich.
Nie mniej jednak, polecamy tę produkcję jako sympatyczną bajkę dla całej rodziny, przy której dobrze powinny bawić się tak dzieci, jak i rodzice. Animacja ta dostosowana jest dobrze do możliwości odbioru najmłodszych, nie ma w niej, tak modnych obecnie w bajkach, sprośnych aluzji, okultystycznych i mrocznych elementów, czy innych postmodernistycznych dodatków niezrozumiałych dla dzieci.
Marzena Salwowska
3 stycznia 2015 12:47