Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Akcja „Obrońców skarbów” rozpoczyna się w momencie, kiedy wiadomo, że losy II Wojny Światowej są już przesądzone, jednak Niemcy nie dają jeszcze za wygraną, grabiąc co się da i niszcząc to, czego nie da się zagrabić. W tej sytuacji dla ochrony najcenniejszych skarbów kultury powołana zostaje do życia amerykańska jednostka specjalna. Jest to szczególny oddział złożony z niezbyt sprawnych, niekoniecznie najmłodszych, nie odznaczających się idealnym zdrowiem i bojowymi umiejętnościami wybitnych ekspertów w dziedzinie historii sztuki. Większość tej naprędce zmontowanej jednostki nie brała dotąd udziału w walkach na frontach II wojny światowej, nie z powodu pacyfistycznych przekonań, czy braku odwagi, ale raczej z tego względu, że stan zdrowia lub wiek dyskwalifikował ich do służby wojskowej. Oddział ten zatem zostaje utworzony specjalnie do ochrony i odzyskiwania dzieł sztuki. Nie jest to zadanie ani łatwe, ani bezpieczne. Bohaterowie filmu muszą zmagać się nie tylko z żołnierzami wroga, ale także z niezrozumieniem ze strony dowódców alianckich, którym troska o dzieła sztuki, gdy wokół ginie tylu ludzi, wydaje się zwykłą fanaberią. Oddział musi się też śpieszyć, żeby zdążyć przed żołnierzami sowieckimi, którzy w przeciwieństwie do Amerykanów, nie zamierzają zwracać odnalezionych artefaktów ich prawowitym właścicielom.
Na początek, przy ocenie tego, opartego na prawdziwych wydarzeniach, filmu warto zauważyć, że prawie nie ma w nim pewnych, często występujących we współczesnym wojennym kinie, negatywnych elementów w rodzaju:
– typowego dla gatunku cynizmu
-kwestionowania pojęcia „sprawiedliwej wojny”
– pogardy dla patriotyzmu, ukazywanego jako wabik na naiwne „mięso armatnie”
– przedstawiania zasad moralnych obowiązujących w czasie pokoju jako nieaktualnych i nieprzystających do sytuacji wojny
Za to, znajdziemy w filmie bezpośrednie lub pośrednie liczne pozytywne odniesienia do takich wartości jak: szacunek dla ludzkiego życia i dziedzictwa kulturowego, honor, patriotyzm, braterstwo, odwaga, rodzina, czy nawet (może nie dość zaakcentowana) pochwała wierności małżeńskiej.
Dużą zaletą filmu jest też jego przesłanie, które nie czyniąc ze sztuki bożka, ukazuje ją jednak jako wartość cenniejszą od złota. I choć film ten wprost nie zachwala chrześcijaństwa, to czyni to niejako przy okazji, gdy wyraża podziw dla sztuki europejskiej. A ponieważ tak się, nie przypadkiem, składa, że większość wartościowej twórczości Starego Kontynentu to dzieła sakralne lub bezpośrednio inspirowane chrześcijaństwem, film pokazuje też kulturotwórcze znaczenie religii.
Niestety, choć film jako całość, wyraźnie wybija się na tle współczesnej kinematografii czystością przekazu i moralności bohaterów, to widnieje na nim kilka plam. Trzeba tu odnotować parę wpadek w dziedzinie języka, takich jak kilka wulgaryzmów i, co gorsza, używanie imienia Bożego nadaremno (w sytuacjach silnego stresu).
Z uwzględnieniem więc powyższej uwagi co do niefrasobliwości używanego tu języka, film można polecić jako wartościową rozrywkę, która przybliża nam jeden z niezbyt znanych epizodów II Wojny Światowej.
Marzena Salwowska
27 lutego 2018 18:33