Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Gotham City od lat pogrążone jest w mroku panoszącej się przestępczości i korupcji. W tej sytuacji ratunkiem dla miasta wydaje się sojusz, a może raczej triumwirat, w skład którego wchodzą porucznik policji James Gordon, prokurator okręgowy Harvey Dent i Batman. Najważniejszym zadaniem tych trzech mężczyzn jest, póki co walka z lokalną mafią, którą próbują uderzyć po kieszeni, przejmując ukryte w bankach fundusze tej organizacji. Sprawy jednak komplikują się przez korupcję w szeregach stróżów prawa, a także przez wejście do gry nieobliczalnego Jokera …
Głównym powodem, dla którego przyglądamy się tej ekranizacji komiksowych opowieści o Człowieku Nietoperzu, jest jej wyraźne zacięcie moralne. W szeregu dziwnie wręcz pompatycznych brzmiących dialogów porusza się tutaj bowiem szereg ważnych kwestii moralnych. I część z dylematów, które rozważają bohaterowie, jest ciekawa i uniwersalna, a wiele odpowiedzi całkiem słusznych.
Zacznijmy może od silniejszych moralnie aspektów tej opowieści. Pierwszym będzie po części sama postać głównego bohatera – nocnego „rycerza”, który za dnia jest szanowanym i wpływowym biznesmenem (Bruce Wayne). Przez większą część filmu Batman nie jest bowiem aż tak bardzo jednostką, która stawia się ponad prawem, jak można by się tego spodziewać. Ba, nawet stara się on ściśle współpracować z policją, a także jako Bruce Wayne wspiera karierę prokuratora okręgowego Harveya Denta, ze względu na jego nieposzlakowaną uczciwość i właśnie poszanowanie prawa. Główny bohater nie dokonuje też samosądów na złoczyńcach, nawet kiedy z pewnością uszłoby mu to płazem. Nie jest więc żadnym „samotnym mścicielem”, ani chyba nawet samozwańczym stróżem prawa. Bliżej mu może do czegoś w rodzaju jednoosobowej, super straży obywatelskiej, gdyż jego działania są raczej wsparciem dla policji niż działaniem wbrew jej. Taki rys tej postaci jest niewątpliwą zaletą filmu. Na docenienie zasługuje też promowanie w postaci Batmana – Wayna takich tradycyjnych cnót jak: rycerskość wobec przeciwnika czy rywala, czy też stawianie szerszego dobra swojej społeczności ponad własny interes. Widać to szczególnie w stosunku głównego bohatera wobec Harveya Denta, który jest jego konkurentem do ręki ukochanej Rachel. Bruce potrafi wznieść się ponad ten fakt, docenić zalety swego rywala i wspierać jego karierę, ponieważ uważa, że będzie to najlepsze dla Gotham City, za które czuje się odpowiedzialny. Odpowiedzialność za losy tego miasta prowadzi tego bohatera również do dramatycznego wyboru, kiedy ratuje najpierw Denta, świadom, że może nie zdążyć uratować Rachel.
Na największą jednak może pochwałę zasługuje w tym filmie klasyczny wątek konieczności walki ze złem, tak w sferze społecznej, jak i w sobie samym. Tę moralną konieczność czy raczej powinność najpełniej symbolizuje tu nie tylko postać Batmana-Wayna, ale jeszcze bardziej Denta, który ma wręcz opinię „rycerza bez skazy”. Bohater ten przez większość akcji pozytywny, w końcu jednak upada moralnie, gdy po osobistej tragedii nie jest w stanie zapanować nad swoimi uczuciami. Upadek tego bohatera skontrastowany jest z postawą Bruca Wayna, który jak najwyraźniej zdaje sobie sprawę, jak ważne jest samoopanowanie, prymat woli i rozumu nad emocjami i instynktami. Nie chodzi o to, że postać ta wyprana jest z ludzkich uczuć, czy emocji, ale jak przystało na dojrzałego człowieka, panuje nad nimi, a nie jest przez nie opanowana. Do czego prowadzą odmienne wybory pokazują zarówno postać „upadłego rycerza bez skazy” Denta jak i głównego czarnego charakteru tej opowieści Jokera. Postać Jokera jest najbardziej znamienna, gdyż jest to człowiek nie tyle nawet upadający przez niezbyt silne opieranie się swoim złym skłonnościom, co istota świadomie wybierająca brak nad nimi kontroli. Joker reprezentuje tutaj typ osób, które czynią zło nie dla zysku czy rzeczy takich jak władza, sława … a raczej z „czystej” potrzeby „podpalania świata”, niszczenia i destrukcji. Można powiedzieć, że Joker symbolizuje dziecięcą stronę natury człowieka, ale bynajmniej nie chodzi tu o niewinność czy ufność dziecka, tylko o te skłonności, które popychają przedszkolaka, by bez żadnej innej przyczyny dla samej przyjemności niszczenia zburzyć cudzy zamek z klocków. Postać Jokera jest sama w sobie krytyką przeróżnych anarchistycznych ruchów, działań czy tendencji we współczesnym świecie. I jest to niewątpliwie duży atut tego filmu. Pokazuje bowiem, że ten rodzaj zła, jest szczególnie destrukcyjny, gdyż z niego biorą się krwawe rewolucje. Ba, nawet przedstawiany jest jako coś jeszcze gorszego niż tak wielkie zło, jakim jest przestępczość zorganizowana. Jeśli chodzi o konstrukcję postaci Jokera, to docenić tu można jeszcze przynajmniej dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest fakt, że jest on ukazywany jako istota, która nie tylko sama wybiera zło, ale czerpie też satysfakcję z upadku innych i pragnie udowodnić całemu światu, a zwłaszcza Batmanowi, że inni ludzie są równie źli co on sam, wystarczy dać im tylko odpowiedni impuls do działania. I w tym miejscu należy pochwalić twórców filmu, gdyż pokazują, że ludzie są wolni w swoich moralnych wyborach, przez co też nie do końca te wybory da się przewidzieć. Można powiedzieć, że w jakiś niedoskonały sposób relacja Batman-Joker-mieszkańcy Gotham City odzwierciedla relację Bóg-szatan-ludzie. Jednakże nie w sensie jakiegoś bluźnierczego przyrównania Batmana do Boga, ale raczej na zasadzie chyba nie w pełni świadomego wzorowania Jokera na szatanie, który stara się niszczyć i doprowadzać ludzi do ostatecznego upadku, by w ten sposób uderzyć w Boga i wykazać mu swoje „racje”. Ten demoniczny wizerunek Jokera wiąże się też z jego łatwością dostrzegania w ludziach skaz czy słabości moralnych, które może wykorzystać. W postaci tego klauna zawarty też jest jeszcze jeden ciekawy przytyk do współczesnych trendów w patrzeniu na przestępczość. Otóż Joker lubi opowiadać o tym, w jaki sposób powstały blizny na jego twarzy. Każda z tych opowieści jest na tyle smutna, że z pewnością wzruszyłaby ławę przysięgłych i została wykorzystana przez obronę na zasadzie „Oskarżony miał takie ciężkie życie, że nic dziwnego, iż szedł na drogę przestępstwa”. Szkopuł jednak w tym, że wersje tej opowieści wzajemnie się wykluczają i razem tworzą kpinę z nadmiernego psychologizowania przyczyn przestępczości. Podsumowując więc, jako główna zaleta tego filmu jawi się wysiłek pokazania na przykładzie Gotham City całego spektrum źródeł zła w naszym świecie, począwszy od tych bardziej przyziemnych (typu chciwość), po te bardziej transcendentne.
Pewną wątpliwość na płaszczyźnie moralnej budzi zakończenie filmu. Otóż w finale Batman wraz z przedstawicielami prawa dokonują zmowy, postanawiając, że główny bohater weźmie na siebie odpowiedzialność za przestępstwa nieżyjącego Denta. Batman, czyni to, by społeczeństwo Gotham City nie straciło swojego „rycerza bez skazy” i zachowało w mrocznych czasach jakiś ideał. Wydaje się więc, iż końcówka filmu propaguje błędną ideę zakładającą, że rzekomo istnieje coś takiego jak „kłamstwo w dobrej” sprawi, że społeczeństwo można oszukiwać dla jego dobra, a historię fałszować zgodnie z wymogami aktualnej „polityki historycznej”. Z drugiej jednak strony przesłania „Mrocznego rycerza” nie należy rozpatrywać w oderwaniu od innych filmów z Batmanem, w których ukazane zostały zgubne skutki wskazanego wyżej zła, jakim jest okłamywanie i oszukiwanie ludzi.
Marzena Salwowska
14 stycznia 2022 19:24