Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Na pewnej greckiej wyspie szykuje się wesele. Jednak, wychowana przez samotną matkę, przyszła panna młoda (Sophie) nie wie, kto odprowadzi ją do ołtarza. Postanawia więc odnaleźć swojego nieznanego rodzica. Nie będzie to jednak proste, gdyż matka Sophie sama nie wie, kto jest ojcem dziewczyny poczętej pewnego gorącego lata.
„Mamma Mia!” pod względem umiejętności wokalnych niektórych wykonawców, inwencji twórczej, kiczowatej stylistyki (choć rodzaj kiczu odmienny) i (nie)moralnej wymowy śmiało da się porównać ze zjawiskiem disco polo. Jako że serwis KulturaDobra.pl z zasady nie zajmuje się estetyczną oceną filmów, skupię się jedynie na zbieżności w podejściu do kwestii moralnych, jaka zachodzi pomiędzy tym musicalowym tworem a disco polo. W obu znajdziemy bez trudu pochwałę beztroskiej „wolnej miłości” jako wyrazu radości życia, młodości, witalności i swobody ducha. Tyle że w przypadku „Mamma Mia!” rozwiązłość seksualna ma mniej „obciachowe” oblicze starzejących się dzieci kwiatów, podczas gdy disco polo podaje te treści w bardziej przaśny, acz mniej pretensjonalny, sposób. W każdym razie trudno ten cukierkowaty film nakręcony w sielskiej scenerii uznać za godny oczu chrześcijanina. Traktuje on w bardzo lekki sposób rzeczy, nad którymi raczej należałoby zapłakać. Weźmy chociażby zasadniczy wątek tego obrazu – matka głównej bohaterki współżyła w krótkim odstępie czasu z trzema mężczyznami (co raczej spotyka się z pochwałą niż krytyką), wskutek czego dziewczyna nie tylko wychowała się bez ojca, ale nawet nie wie, kto nim jest. Na domiar złego film pełen jest lubieżności (w dialogach, gestach, układach tanecznych), zachęca do braku odpowiedzialności, otwierania się na „wakacyjne przygody” i „korzystania z okazji”. Oprócz promowania heteroseksualnej rozpusty występuje tu ponadto krótki wątek przychylny grzechowi sodomii. Finał zaś tego filmu jest wyrazem ideologii, która zakłada, że małżeństwo to tylko kaprys bądź niekonieczny dodatek do związku dwojga ludzi, a trzech ojców jest równie dobrych, a może i lepszych niż jeden.
Oczywiście można doszukać się w tej produkcji pewnych pozytywnych treści, takich jak pochwała trudnego macierzyństwa – matka Sophi rodzi ją i wychowuje pomimo braku wsparcia i odrzucenia przez rodzinę. Jednakże nieliczne zalety filmu nikną przy jego licznych wadach.
Marzena Salwowska
26 września 2018 15:23