Filmy
Krótki film o zabijaniu

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Data premiery (świat)
11 marca 1988
Data premiery (Polska)
11 marca 1988
Rok produkcji
1988
Gatunek
Dramat
Czas trwania
84 minuty
Reżyseria
Krzysztof Kieślowski
Scenariusz
Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Piesiewicz
Obsada
Mirosław Baka, Krzysztof Globisz, Jan Tesarz, Zbigniew Zapasiewicz, Barbara Dziekan, Aleksander Bednarz, Jerzy Zass, Zdzisław Tobiasz
Kraj
Polska
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Jest rok 1987. Dwudziestoletni Jacek z zimną krwią morduje warszawskiego taksówkarza. Rok później w procesie broni go młody adwokat Piotr Balicki, zdecydowany przeciwnik kary śmierci. Wobec okrucieństwa oskarżonego i niskich pobudek (materialnych) jakimi się kierował wyrok sądu jest przewidywalny -kara śmierci. Sąd apelacyjny utrzymuje to orzeczenie w mocy, a Rada Państwa nie korzysta z prawa łaski. Adwokat odwiedza Jacka w celi śmierci, rozmawiając z nim w ostatniej godzinie jego życia. Ta wizyta zostaje gwałtownie przerwana, gdy nadchodzi czas egzekucji. Wyrok zostaje wykonany.

Dlaczego film ten oceniamy jako wyraźnie niebezpieczny? Odpowiedź jest bardzo prosta: ze względu na jego główną tezę, która stawia na równi morderstwo i karę śmierci. Jest to teza tym bardziej niebezpieczna, że w dzisiejszych czas wiele osób skłonnych jest postrzegać taki pogląd jako „naturalnie” chrześcijański. Tymczasem biblijne przykazanie „nie zabijaj” najwyraźniej nie ogranicza prawa legalnych władz do karania niektórych przestępstw śmiercią, inaczej Bóg byłby w sprzeczności z Samym Sobą, gdy mówi w swoim Słowie na przykład „Nie pozwolisz żyć czarownicy.   Ktokolwiek by obcował ze zwierzęciem, winien być ukarany śmiercią.” (Księga Wyjścia 22,17-18). Prawo miecza (a więc m.in., karania śmiercią) przynależne władzy powtarza również św. Paweł Apostoł w Nowym Testamencie: ” Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.  Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę.  Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle” (List do Rzymian 13,1-5). Tradycyjna wykładnia Magisterium Kościoła także potwierdzała moralne prawo władz cywilnych do wymierzania kary śmierci za szczególnie ciężkie nieprawości: „Zabijania dopuszczonego sposób jest, który onym urzędom należy, którzy mają moc zabijać, za którą mocą według zamierzenia prawa i osądzenia, karzą ludzi złośliwych, a niewinnych bronią. I gdy się oni w tym urzędzie sprawiedliwie obchodzą, natychmiast nie tylko dla takiego zabijania winy żadnej nie mają, ale też Przykazaniu temu Boskiemu bardzo są posłuszni, które zakazuje zabijać. Bo gdy ten jest koniec przykazania tego, aby zdrowie i żywot ludzki był opatrzony, więc się ku temu ściągają one karania przełożonych, którzy porządnie karzą złości, aby żywot ludzki był bezpieczny, gdyby śmiałość i krzywda przez karania powściągnione były” (Katechizm Rzymski według uchwały Soboru Trydenckiego).

To że władze niektórych państw rezygnują z tego przysługującego im prawa, nie oznacza że traci ono w ogólności swoje znaczenie. Na marginesie wspominając słynną nowotestamentową sceną ułaskawienia (nie uniewinnienia) kobiety przyłapanej na cudzołóstwie, warto zauważyć, że Pan Jezus ani jednym słowem przy tej okazji nie podważył prawa nakazującego kamieniować cudzołożników, a jedynie doprowadził do uniewinnienia tej jednej konkretnej niewiasty. Warto też zauważyć, że Słowo Boże nie traktuje na równi również zabójstw. Inną karę przewiduję dla kogoś, kto zabił przypadkowo, czy w afekcie (taka osoba mogła zbiec do jednego z tzw. Miast ucieczki), inną dla tego, kto zabójstwo zaplanował („A gdyby ktoś bliźniego swego umyślnie zasadziwszy się podstępem zabił – i od ołtarza Mego weźmiesz go i zabijesz!” Księga Wyjścia 21,14).

Jak więc widać, zrównanie przez twórców tego filmu różnych rodzajów odbierania ludzkiego życia, w różnych okolicznościach, jest całkowicie niebiblijne i niechrześcijańskie. Na czysto biologicznym poziomie jeszcze można by się z takim podejściem zgodzić: śmierć to śmierć, ten sam proces umierania, tak samo martwe w jego wyniku ciało. Wychodząc jednak trochę poza aspekt czysto fizyczny, warto zauważyć w filmie pewną jednak nierówność, której zdają się nie widzieć jego twórcy. Otóż, skazany morderca ma w gruncie rzeczy lepszą śmierć niż jego ofiara – ma czas na przygotowanie się do tego momentu, forma egzekucji jest zaś tak opracowana, by zaoszczędzić mu niepotrzebnych cierpień (ofiara nie ma takiego szczęścia).

Chęć zrównania bezsensownego morderstwa i należnej za nie kary, widać również w rysunku postaci mordercy i jego ofiary. Te dwie postaci są jakby postawione na szalach wagi, która przechyla się to w jedną to w drugą stronę. Zamordowany taksówkarz jest tu początkowo przedstawiany jako osoba wyraźnie antypatyczna. Jest opryskliwy i nieczuły wobec ludzi, troszczy się tylko o swój samochód, lustruje lubieżnym wzrokiem dziewczynę, która mogłaby być jego córką. Później ten wizerunek nieco się ociepla (karmi bezdomnego psa własnymi kanapkami). W przypadku Jacka odwrotnie – do momentu zbrodni (i po niej) częściej widzimy jego lepsze oblicze. I można by w tym nawet dostrzec jakieś echo biblijnej prawdy, że wszyscy jesteśmy, w jakimś sensie na równi, grzesznikami zasługującymi na śmierć. Tyle że Słowo Boże nie nakazuje karać śmiercią każdego grzechu, a tylko kilka ściśle określonych. Nie umieramy po każdym poważniejszym przewinieniu tylko dlatego, że Bóg codziennie stosuje wobec nas swoje królewskie prawo łaski.

Innym niebezpieczeństwem filmu jest sącząca się z niego trucizna determinizmu. Widoczne jest to zwłaszcza w rozmowie Jacka z adwokatem, kiedy stwierdza on, że gdyby nie śmierć jego siostry nie uciekłby z domu do Warszawy i pewnie nie dokonał swojej zbrodni.

Natomiast na korzyść filmu poczytać można to, że ten determinizm często zdaje się tu ścierać z koncepcją Opatrzności i ustępować jej pola. W filmie tym jest zadziwiająco dużo „przypadków”, które ukierunkowują dalszy bieg wydarzeń. Zaletą filmu jest też, wprawdzie bardzo krótkie i zdawkowe (maskotka diabła w taksówce) zasygnalizowanie realnego, pozaludzkiego zła działającego w świecie.  Pewnym plusem filmu jest też pokazanie jak groźna może być obojętność i zanik więzi w społeczeństwie, co nie pozwala dostrzec narastających w drugim człowieku problemów, zanim dojdzie do jakiejś tragedii. Cenne jest też przypomnienie o miłosierdziu, które wyraża się między innymi w odwiedzaniu więźniów, oraz o tym, że każdemu człowiekowi należy się uwaga i szacunek, niezależnie od tego co uczynił.

Niestety jednak, głównie przez wzgląd na dominującą tu niebiblijną tezę o równorzędności mordowania i kary śmierci, film musimy uznać za wyraźnie niebezpieczny.

Marzena Salwowska

canalplus.pl

canalplus.pl

11 stycznia 2015 17:35