Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Matthew Scudder był kiedyś policjantem z poważnym problemem alkoholowym. Po tym jak w czasie strzelaniny z gangsterami rykoszet wystrzelonego przez niego pocisku zabił przypadkowo 11-letnią dziewczynkę, odchodzi z policji, zrywa z piciem i staje się prywatnym detektywem. Pewnego dnia, do głównego bohatera przychodzi Peter, jego znajomy z lokalnej grupy „Anonimowych Alkoholików”. Peter chce, by Matthew pomógł jego bratu, którego żona została porwana, a następnie brutalnie zgwałcona i zabita. Brat Petera pragnie skorzystać z usług prywatnego detektywa, gdyż sam jest narkotykowym bossem, przez co obawia się powierzać zbyt wielu informacji policji, a, poza tym, chce, by Matthew przyprowadził porywaczy i morderców jego żony do niego samego, nie oddając ich w ręce organów ścigania. Główny bohater początkowo wzbrania się przed współpracą z narkotykowym bossem. Okazuje się jednak, że ludzie, którzy okrutnie zabili żonę brata Petera, działają w ten sposób już od pewnego czasu i ciągle czyhają na nowe ofiary.
Film ten ma niektóre z niestety „tradycyjnych” już dla współczesnego kina wad. Chodzi tu przede wszystkim o eksponowanie wulgarnej mowy, niekoniecznie zaś o nagość i seks – gdyż, choć one są też tu obecne, to pokazane są w tak odstręczającym kontekście (czyli gwałtu, okrucieństwa i śmierci), iż raczej nie powinny stanowić pokusy dla w miarę normalnie ukształtowanych ludzi. Poza tym, jeden z jego znaczących wątków wydaje się nieść dość dwuznaczne przesłanie (o czym więcej za chwilę). Mimo to warto chyba docenić ten film. Za co? Po pierwsze: może dawać on nadzieję tym, którzy uwikłani są w grzech notorycznego pijaństwa. Na przykładzie głównego bohatera widzimy bowiem przejście od długotrwałego przebierania miary w piciu alkoholu do stałej trzeźwości i abstynencji. Po drugie: w obrazie tym jest mowa o wierze w Boga i pewnych tradycyjnych wartościach moralnych (zwłaszcza tych związanych z zerwaniem ze złem, zadośćuczynieniem bliźnim, itp.). I nie wydaje się, by wszystko to zostało tu pokazane w szyderczym czy ironicznym świetle. Myślę, że wielu widzów po wyjściu z seansu może zacząć się zastanawiać nad znaczeniem tych prawd i wartości w swym życiu. Po trzecie: mamy tu dość silnie zarysowany wątek, w którym główny bohater okazuje miłość i troskę nastoletniemu bezdomnemu chłopcu (daje mu jeść, ostrzega go przed fascynowaniem się przemocą, odwiedza go w szpitalu, a także wydaje się – choć nie jest to ostatecznie jasno powiedziane – że pozwala mu u siebie zamieszkać). Po czwarte: choć dwuznacznym elementem tego filmu jest to, iż Matthew zgadza się pomóc narkotykowemu bossowi w ściganiu morderców jego żony mimo wiedzy, że ów chce dokonać na nich swej prywatnej zemsty, to jednak główny bohater zachęca swego klienta, by oddał ich w ręce policji i sądu. Poza tym, wątek, w którym główny bohater prowadzi śledztwo, często przeradza się bardziej w obronę konieczną aniżeli szukanie prywatnej zemsty.
16 lipca 2018 17:38