Filmy
Kłamca, kłamca

Ocena ogólna:  Dobry ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami (+1)

Tytuł oryginalny
Liar Liar
Rok produkcji
1997
Gatunek
Komedia
Czas trwania
86 minut
Reżyseria
Tom Shadyac
Scenariusz
Paul Guay, Stephen Mazur
Obsada
Jim Carrey, Cary Elwes, Maura Tierney
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Fletcher Reede jest wziętym adwokatem, a zarazem notorycznym kłamcą.  Ta zła cecha pomaga mu wydatnie w zawodowej karierze, ale sprawia, że rani też przy tym swego małego synka. Dodajmy, że jest on też już po rozwodzie, a jego była żona pragnie wziąć ślub ze swym nowym partnerem. Gdy pewnego dnia, Fletcher kolejny raz nie dotrzymuje obietnicy, którą dał swemu synowi i jest nieobecny na jego przyjęciu urodzinowym, ów przy zdmuchiwaniu świeczki z tortu, wypowiada w myślach następującej treści życzenie: „Chcę, aby mój tata nie kłamał przez cały dzień”. O dziwo, to życzenie się spełnia i Reede, nawet wbrew swej woli, na każde pytanie odpowiada zgodnie z prawdą.  Jest to jednak dla niego wyjątkowo kłopotliwe, bo akurat w dniu, w którym spełnia się życzenie jego synka, ma on wziąć udział w rozprawie o podział majątku pomiędzy rozwodzącymi się małżonkami, w której wygrana wymaga przekonania sędziego do sporej ilości kłamstw odnośnie faktycznych okoliczności sprawy będącej jej przedmiotem. Co więcej, sprawa, w której Fletcher ma „kłamać jak najęty” jest bardzo ważna dla kancelarii, w której pracuje i od tego, czy zostanie ona wygrana, zależy dalszy pomyślny przebieg jego prawniczej kariery.

Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej omawiany film jest obciążony bardzo poważnymi wadami i niebezpieczeństwami. Jest tu sporo dosadnych, tak wizualnych, jak i słownych odniesień do seksu (w tym do cudzołóstwa), przy czym nie brakuje też obscenicznych dowcipów i aluzji. Radykalnie nieskromne i bezwstydne stroje (głębokie dekolty, minisukienki, kobieta w samej bieliźnie)  są w niektórych momentach tej produkcji wyraźnie eksponowane.  Mamy tutaj również zdecydowany nadmiar wulgaryzmów i nieprzyzwoitego słownictwa. Sam zaś motyw, w którym spełnia się życzenie wypowiedziane w myślach przy zdmuchiwaniu świeczek jest oczywistym nawiązaniem do jednego z zabobonnych przekonań.

Mimo to jednak, „Kłamca, kłamca” wydaje się nieść ze sobą kilka silnych i ważnych lekcji moralnych. A są to:

Kłamstwo na dłuższą metę nie popłaca, ale niszczy i rani. Chociaż przymus mówienia prawdy, któremu poddany zostaje główny bohater początkowo wydaje się być dla niego zwiastunem życiowej ruiny, w czasie jego trwania coraz bardziej uświadamia sobie on, że kłamstwa, których zwykł się dopuszczać raniły jego bliskich (zwłaszcza małego syna).  Sprawa sądowa, którą miał zamiar wygrać w tradycyjny dla siebie sposób (a więc za pomocą łgarstwa) i tak kończy się dla niego pomyślnie.

Bycie dobrym ojcem jest ważniejsze od pracy i kariery.  Fletcher w pogoni za karierą wyraźnie zaniedbuje swego synka. Wcześniej zaś doprowadziło to do rozpadu jego małżeństwa. Dochodzi nawet do tego,  że zamiast być na przyjęciu urodzinowym swego dziecka, zostaje u własnej szefowej by uprawiać z nią seks w nadziei, iż to ułatwi mu dalszy rozwój kariery. Kiedy musi mówić prawdę nie tylko uświadamia sobie, że był do tej pory złym ojcem, , ale postanawia odtąd  być dobrym, dotrzymującym danych obietnic, tatą. Na końcu filmu widzimy go już nie jako zabieganego i bezwzględnego pracoholika, ale troskliwego ojca, który bierze udział w przyjęciu urodzinowym swego synka.

Należy ryzykować dla obrony sprawiedliwości.  Kiedy Fletcher „musi mówić prawdę” zdobywa się  na odwagę by zdecydowanie przeciwstawić się tym z żądań swej klientki, które w wyraźny i ewidentny sposób krzywdzą jej męża.

Nawet po rozwodzie małżonkowie mogą jeszcze do siebie powrócić i odbudować łączące ich dawniej więzi.  Przez większą część filmu wydaje się, iż małżeństwo głównego bohatera jest już skazane na nieodwracalną porażkę. Żona z którą się rozwiódł nie tylko, że ma już nowego partnera, ale wraz z  synkiem planuje przeprowadzić się z nim do Bostonu. I tym razem okazuje się, że swoisty „eksperyment z prawdą” przynosi dobre i błogosławione owoce. Pod koniec filmu u jej boku widzimy już wszak ponownie Fletchera, a pocałunek jakim się obdarzają, pozwala nam mieć nadzieję, iż jeszcze do siebie wrócą.

Klamca

Podsumowując: „Kłamca, kłamca” mimo poważnych i uciążliwych wad w swych pobocznych wątkach, wydaje się nieść cenne i wartościowe lekcje moralne jeśli chodzi o jego główne przesłanie. Jeżeli chodzi o wyćwiczonych w cnotach chrześcijan to nie sądzimy, by oglądanie tego filmu było im pomocne i przydatne, jednak w przypadku osób bardziej libertyńsko nastawionych do życia, niewykluczone, że ów może być dla nich całkiem budujący i przydany. Kto wie, być może, w przypadku takich ludzi, ów film stanie się jednym z przyczynków do przewartościowania i zmiany swego życia na bardziej moralne.

24 stycznia 2016 12:57