Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Film Feliksa Falka opowiada o Joannie Kurskiej, żyjącej w Krakowie w czasie II wojny światowej kobiecie, decydującej się na przygarnięcie żydowskiej dziewczynki, Róży, której matka została aresztowana przez Niemców, i o której ojcu nie ma żadnych pewnych informacji (być może osadzony został on w getcie). Joanna opiekuje się tym dzieckiem samotnie (jej mąż, żołnierz, dostał się do niemieckiej niewoli). Stara się o zapewnienie dziewczynce godziwych warunków życia i ukrycie jej przed oczami okupantów i potencjalnych donosicieli. Gdy jednak dziewczynka zostaje odkryta przez niemieckiego oficera, Joanna decyduje się na krok, który będzie miał dla niej opłakane konsekwencje.
Moralna ocena tego, bardzo dobrego pod względem artystycznym, filmu nie jest taka łatwa, tak samo jak jego tytułowej bohaterki. Twórcy zresztą chyba nie chcieli by była ona prosta. Świadczy o tym, sformułowane w formie pytania o to kim jest Joanna, hasło na plakacie reklamującym film: „Szalona? Kolaborantka? Święta?”. Jako że główna bohaterka jest na ekranie przez zdecydowaną większość czasu, warto sobie na to pytanie spróbować odpowiedzieć, aby przekonać się czy jej losy mogą nas nauczyć więcej złego czy dobrego.
Myślę, że tak naprawdę do Joanny nie pasuje żadne z powyższych określeń. Nie była ona szalona – ani w medycznym ani też w bardziej przenośnym sensie. Liczne jej posunięcia są nie tylko racjonalne, ale też znamionują jej prawidłowy system wartości, niemający nic wspólnego z szaleństwem, ale właśnie stanowiący nadzieję dla ogarniętego szaleństwem niemoralności świata. Mimo nieobecności męża stać ją na zachowanie hartu ducha, pokorne i sumienne wykonywanie pracy (i to gorzej płatnej i mniej prestiżowej niż ta, którą jako wykształcona osoba posiadała przed wojną). Pozostaje (z zastrzeżeniem, o którym poniżej) wierna swemu mężowi. Cierpliwie czeka na niego, przechowuje pamiątki z nim związane, choć mogłaby je sprzedać. Nadto z narażeniem życia ukrywa Różę, dbając nie tylko o jej bezpieczeństwo i wyżywienie, ale też o edukację i rozrywkę, przez co w niezwykle trudnych czasach zapewnia tej dziewczynce namiastkę prawdziwego dzieciństwa. Główna bohaterka czyni to mimo braku wyrazistszych dobrych przykładów w swoim otoczeniu. Koleżanka z pracy nie przykłada się tak jak ona do swych obowiązków, a do tego lekko mówi o cudzołóstwie, którego dopuszcza się pod nieobecność swego męża (za co zostaje zresztą upomniana przez Joannę). Bliscy Joanny boją się jakiejkolwiek styczności z prześladowanymi Żydami, nie chcą bowiem podzielić ich losu. Owe zalety charakteru Joanny, jej siła potrzebna do prowadzenia prawego życia mimo różnych przeszkód, zdają się mieć swe źródło w religii (w jednej scenie mówi ona, że modli się codziennie, w innej widzimy ją w kościele). Pod wieloma względami Joanna jest zatem dla widza bardzo dobrym przykładem i szalona może być chyba tylko w oczach ludzi oddanych grzechowi i niewidzących w opisanej powyżej postawie bohaterki żadnej wartości i sensu.
Z pewnością Joanna nie jest też kolaborantką – nigdy aktywnie nie pomaga Niemcom w prowadzeniu ich zbrodniczych działań na terenie okupowanej Polski, a oskarżenia o takie poczynania są na nią rzucane niesłusznie wskutek nadinterpretacji pewnych spostrzeżeń jakie czynią w tym filmie przedstawiciele polskiego podziemia (o czym także niżej).
Niestety jednak, mimo że pod wieloma względami można główną bohaterkę pochwalić, to świętą (w katolickim rozumieniu) nazwać jej też nie można. Związane jest to z wątkiem, który nie musi nieść jednoznacznie negatywnego przekazu, lecz wprowadza do tego dzieła poważną dwuznaczność. Otóż po odkryciu obecności żydowskiej dziewczynki przez hitlerowskiego majora będącego w gościnie u Joanny, ta (wiedząc, iż doniesie on władzom o tym fakcie oraz domyślając się, że mu się podoba) proponuje mu cudzołóstwo i dokonuje go, w zamian za co zyskuje jego milczenie. Prawdą jest, że robi to ona w dramatycznej, wręcz ekstremalnej sytuacji (przez co jej wina jest pewnie mocno zmniejszona), a o wiele większy grzech popełnia (odmalowany w negatywnych barwach) oficer korzystający z takiej propozycji, niemniej zasada mówiąca, iż cel nie uświęca środków zostaje przez nią w tym momencie pogwałcona. Dwuznaczność tego wątku wzmaga fakt, iż od tej chwili Joanna jest prezentowana właściwie jedynie jako ofiara sytuacji, czego kulminacją jest akt ogolenia jej głowy przez członków podziemia, którzy jej krótką relację z Niemcem wzięli pochopnie za zwykłą kolaborację (co powoduje też odsunięcie się od niej osób najbliższych, w tym matki, a ostatecznie, prawdopodobnie, samobójstwo Joanny). Jednak choć nie ma tu jednoznacznego potępienia czynu głównej bohaterki (przy ewentualnym wskazaniu na jej zredukowane zawinienie) to trzeba przyznać, iż twórcy pokazują, że nawet dokonywane w szczytnym celu cudzołóstwo przynosi jej cierpienie psychiczne, poczucie upokorzenia, nie zaś chwałę i szczęście. Sam zaś wątek potraktowania Joanny przez podziemny sąd i rodzinę w sposób, który zrównywał ze sprzedajnymi kolaborantami prowadzącą dotąd cnotliwe życie niewiastę, której czyn wyniknął z bardzo ciężkiego położenia i nie stanowił nadto ułatwiania okupantom ich „pracy”, może nas uczyć żeby nie zawierzać zanadto poszlakom, nie osądzać pochopnie, aby czasem nie potraktować z nadmierną surowością osoby, której potrzeba w rzeczywistości więcej współczucia i wsparcia niż piętnowania.
Innym problemem filmu są tu wypowiadane nieraz przez Joannę kłamstwa, które mają np. ułatwić utrzymanie w tajemnicy obecności Róży w jej mieszkaniu, ale także pomagają nieco bohaterce w zdobyciu pracy. Choć kłamstwa te nie zmierzają do pokrzywdzenia bliźniego (co zmniejsza ich szkodliwość), to pamiętać trzeba, iż nie są one mimo tego zachowaniem dozwolonym, nie wynika zaś z rozwoju akcji jakaś zauważalna ich krytyka.
Na pochwałę zasługują natomiast użyte tu środki wyrazu – mimo osadzenia akcji w brutalnych czasach przemocy jest tu bardzo mało, pojawia się zaledwie jedno nieprzyzwoite słowo, a choć mamy tu wątek cudzołóstwa, to seks i nagość przedstawiono bardzo oględnie.
Podsumowując – jest to jednak wartościowa produkcja, składająca wyraźny hołd poświęceniu na rzecz bliźniego, pracowitości, a zasadniczo także wierności małżeńskiej. Jeśli zaś chodzi o jej najbardziej dwuznaczny wątek, to nawet jeśli nie znajdziemy tu jednoznacznego poparcia dla absolutnych zasad moralnych, przy odrobinie dobrej woli możemy w nim odnaleźć przestrogę przed krzywdzeniem innych naszymi pochopnymi sądami. Zachęcam więc do obejrzenia tego filmu
i życzę Czytelnikom, aby z Joanny umieli wziąć przykład w wielu dziedzinach życia, a jednocześnie uniknąć błędów zarówno jej, jak i jej krzywdzicieli.
Michał Jedynak
28 maja 2019 10:27