Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Daleko na Wschodzie Śródziemia istniało potężne i bogate królestwo krasnoludów – Erebor. Jego władca, Thror, był posiadaczem ogromnych bogactw na czele z Arcyklejnotem, który uznawał za znak, iż włada on z woli niebios. Im dłużej jednak gromadził bogactwa tym bardziej się od nich uzależniał, tym zazdrośniej strzegł ich, tracąc wszelką radość życia, a w końcu rozum. Wkrótce nadciągnęła kara – napaść straszliwego smoka Smauga, który zagarnął bogactwa, a krasnoludy pozbawił domu i uczynił narodem tułaczy. Po śmierci króla z rąk innego nieprzyjaciela – okrutnego orka, Azoga Plugawego, myśl o powrocie do dawnej ojczyzny i odbudowie potęgi krasnoludów podtrzymywał tylko jego wnuk – Thorin Dębowa Tarcza i garstka jego towarzyszy. Tymczasem w sielankowym Shire żył sobie hobbit Bilbo Baggins – stary kawaler, domator i prawdziwy koneser jedzenia oraz wszelkich życiowych wygód. Nie był on jednak pozbawiony odwagi i sprytu (choć sam początkowo w to nie wierzył). Ze względu na te zalety czarodziej Gandalf (po długich pertraktacjach) namówił go do udziału wyprawie, której celem było odbicie Ereboru z rąk Smauga i przywrócenie krasnoludom ich państwa. Dałoby to bezpieczeństwo całemu Śródziemiu, bo nie dość, że smok był niebezpieczny w pojedynkę, to istniało wielkie prawdopodobieństwo, że stanie się kluczowym sojusznikiem Saurona, władcy ciemności, dążącego do zniewolenia całego świata. Podczas podróży, prócz Smauga, uczestnikom zagrażać mieli więc też inni wrogowie – trolle, gobliny, gigantyczne pająki, dyszący nienawiścią do Thorina Azog, a nade wszystko działający zakulisowo zwierzchnik tych wszystkich potworów – Sauron.
Śmiem twierdzić, że tak na płaszczyźnie stricte artystycznej, jak też moralnej trylogia ta będąca ekranizacją powieści J.R.R. Tolkiena jest jedną z najlepszych produkcji tej dekady. Jednym z głównych punktów jej przekazu jest prawda zgrabnie wyrażona przez francuskie przysłowie, mówiąca, iż pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem. Król Thror był mądrym i powszechnie szanowanym władcą, dopóki swych bogactw używał rozsądnie; kiedy zatracił się w miłości do złota spotkało go szaleństwo i dosięgła kara. Thorin jawi się jako bardzo pozytywna postać, dopóki stara się odzyskać skarby, aby służyły jego ludowi; kiedy po ich zdobyciu zaczyna przedkładać je nad przyjaźń i odmawia pomocy potrzebującym ze spalonego miasta Esgaroth , traci swych lojalnych kompanów i staje na granicy obłędu. Ucieleśnieniem głupoty zawartej w przedkładaniu „mieć” nad „być” jest Smaug, który zagarnia cudze bogactwa tylko po to, by wiekami leżeć na nich bezużytecznie. Bilbo, nadmiernie przywiązany do domowych wygód, wiedzie luksusowe, ale tak naprawdę dość smutne i puste życie; prawdziwy sens nadaje mu dopiero przyjaźń i poświęcenie dla wyższych celów – one to przemieniają go, czyniąc zdolnym również do rozsądniejszego korzystania ze swego majątku, z sercem bardziej otwartym na potrzeby bliźnich. Udało się więc twórcom zarówno przestrzec widza przed materializmem, jak również uniknąć gnostyckiego patrzenia na doczesne dobra niczym na złe ze swej natury.
Filmy z rozmachem wynoszą na piedestał rycerskie cnoty takie jak odwaga, lojalność i honor, których przykładów nie brak w rozmaitych (w tym licznych batalistycznych) scenach trylogii. Podkreślono tu też konieczność wierności wobec prawowitego władcy. Krasnoludy walczą bowiem po stronie legalnego następcy tronu przeciw Smaugowi, który jest uzurpatorem. Także będący pozytywną postacią Bard, zwycięzca smoka, wykazuje niechęć do samowolnego przejęcia władzy w swym mieście, mimo że zalicza się do krytyków jego gnuśnego władcy. Doceniona została też gościnność jaką wykazują się elfy przyjmujące krasnoludów w swej siedzibie, Rivendell, mimo wcześniejszych niesnasek między tymi dwoma ludami. Nadto podkreślono tu potrzebę ostrożnego osądzania bliźniego. Początkowo Thorin bowiem nie zgadzał się z wyborem Gandalfa, czyli uczynieniem Bilba jednym z członków kompanii. Uważał bowiem hobbita za fajtłapę, który nie nadaje się na wojownika. Jednak to właśnie Bilbo uratował mu życie, co zmusiło krasnoluda do przyznania, iż popełnił błąd lekceważąc towarzysza.
Inną zaletą filmu jest zaakcentowanie możliwości odkupienia swych win oraz wartości przebaczenia. Ostatecznie Thorin bowiem, mimo, zaznaczonego wyżej, chwilowego upadku spowodowanego nadmiernym przywiązaniem do złota i klejnotów, decyduje się nieść pomoc walczącym z siłami Saurona sojusznikom, a nie bronić bogactw. Choć ponosi w Bitwie Pięciu Armii śmierć, to wyraźnie czuć jego ulgę z powodu zmazania swych grzechów. Przed odejściem jedna się też z hobbitem, któremu wcześniej groził śmiercią za dokonaną przezeń krytykę chciwości krasnoluda. Twórcy wyrazili też przekonanie, że należy być miłosiernym, a wrogów zabijać można tylko w ostateczności – Bilbo okazuje bowiem łaskę i nie korzysta z możliwości podstępnego uśmiercenia, chcącego go wcześniej zabić, stwora Golluma. Również wspomniany Bard nie dopuszcza do samosądu nad złośliwym sługą swego władcy, Alfridem
Filmy mogą uczyć tolerancji dla naturalnych różnic oraz cierpliwego znoszenia niektórych wad bliźniego. W walce ze złem jednoczą się tu różne ludy, które wcześniej nie zawsze żyły ze sobą w zgodzie. Potrzeba „ponadnarodowej” solidarności oraz bezsens sztucznych podziałów ujawniają się w wątku miłości krasnoluda Kiliego i elfki Taurieli, którzy cierpią z powodu niechęci dzielącej ich plemiona. Widać także, że drobne przewinienia towarzyszy nie powinny niweczyć przyjaźni (Bilbo mówi, iż dla swych kompanów jest w stanie znieść niektóre ich wady, na przykład to, że czasem bywają nieco nieokrzesani). Dzieło w jednym ze swych pobocznych wątków (którego bohaterem jest Radagast Bury) zawiera promocję czegoś, co można by nazwać mądrą ekologią. Radagasta cechuje bowiem umiłowanie przyrody, którą broni przed zamachami, ziejącego nienawiścią do wszelkiego istnienia, Saurona. W swym stosunku do zwierząt i roślin czarodziej przypomina, bynajmniej nie skrajnych ekologów, ale św. Franciszka z Asyżu.
W tych filmach sporo elementów łatwo może być interpretowanych w duchu chrześcijańskim. Prawdziwą perełkę stanowi scena, w której Gandalf rozmawia z elfką Galadrielą. Kiedy ta pyta go dlaczego na wyprawę wziął niepozornego hobbita, on wyraża przekonanie, że nie tylko wielka moc może trzymać zło w szachu – są w stanie to uczynić codzienne dobre uczynki zwykłych osób, najprostsza życzliwość i miłość. Można tu wyczuć wyraźne nawiązanie do prawdy o tym, że Bóg posługuje się w swych planach maluczkimi i każdy może osiągnąć świętość dobrze spełniając swe normalne obowiązki. Oderwanie Bilba od wygodnej egzystencji w Shire, dokonane dla szczytnych celów przez czarodzieja, przypomina powoływanie apostołów do ich misji. Jednym z dwóch głównych przeciwników dobrych bohaterów jest smok, nazywany też „bestią”, co przywodzi na myśl określenia
i symbole zła obecne w Apokalipsie św. Jana. Także najniebezpieczniejszy wróg Śródziemia – Sauron – ma w tej produkcji ewidentnie sataniczne rysy – jest istotą duchową, a cechują go pycha, żądza władzy, okrucieństwo, cynizm i przewrotność. Ponadto robi on wszystko, aby pozostać w ukryciu i aby rozmaite złe czyny nie były przypisane jemu. Fakt, że Saurona zmogła Galadriela, która przez samego Tolkiena była przedstawiana jako postać w dużej mierze zainspirowana katolickimi naukami i wyobrażeniami na temat Maryi, może niejako pobudzać widzów do refleksji nad doniosłą rolą Najświętszej Panny w pokonaniu szatana. Na korzyść filmów przemawia także bardzo tradycyjna estetyka, przejawiająca się w łączeniu brzydoty ze złem, a piękna lub przynajmniej normalnego wyglądu – z dobrem.
Nawet przedstawienie w tym filmie magii jest całkiem chrześcijańskie. Ta, którą posługują się pozytywni bohaterowie (przede wszystkim Gandalf), ma typowo baśniowy charakter, bardziej przypomina cuda dokonywane przez proroków niż rzeczywiste czary. Jest tu nawet jedna scena, w której zaklęcia wypowiadane przez czarodzieja zmagającego się z Sauronem, jako żywo przywodzą na myśl egzorcyzmy (są bowiem rozkazami pod adresem Zła, wydawanymi
w celu jego ostatecznego pokonania). Poza tym „dobra magia” jest tu raczej pobocznym elementem, większość konfliktów rozstrzyga konwencjonalna broń – miecze, łuki, topory. Natomiast praktyki bliższe prawdziwym, zakazanym przez Boga, rytom są tu wyraźnie powiązane ze złymi bohaterami (dotyczy to przede wszystkim praktykowanego przez Saurona spirytyzmu, dzięki któremu przywołał on zza grobu swe zmarłe przed wiekami sługi).
Powyższe zalety świecą tym jaśniej, że nie są przysłaniane przez niemal żadne moralne wady. Brak w tych filmach wulgarnej mowy, scen seksu, eksponowania nieskromności w strojach lub słowach (w całej trylogii można dopatrzeć się właściwie tylko jednego krótkiego zdania, które wydaje się zawierać, utrzymaną jednak w delikatnym tonie, nieco nieskromną aluzję). Przemocy jest co prawda dużo, ale nie jest ona pokazana w zbyt szokujący sposób i stanowi raczej tło dla heroicznych wyczynów bohaterów. Pewną usterką jest krótka scena, w której Bilbo kłamie, mówiąc trollom, że krasnoludy są chore więc nie warto ich jeść (co owe stwory zamierzały uczynić). Jednak to nie to kłamstwo, a interwencja Gandalfa, przynosi im ocalenie, a cały ten element jest zaledwie epizodem.
Podsumowując, z całego serca polecam ten wspaniały, wzruszający epos o odwadze, miłości, przyjaźni i poświęceniu. Królują w nim bowiem tradycyjne cnoty, zło jest ukarane, a na trudne pytania moralne, choć przedstawione bez zbędnego „osładzania”, dawane są tu jednoznaczne i mądre odpowiedzi.
Michał Jedynak
5 marca 2022 14:44