Filmy
Gdyby ulica Beale umiała mówić

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Tytuł oryginalny
If Beale Street Could Talk
Data premiery (świat)
9 września 2018
Data premiery (Polska)
22 lutego 2019
Rok produkcji
2018
Gatunek
Dramat
Czas trwania
117 minut
Reżyseria
Barry Jenkins
Scenariusz
Barry Jenkins
Obsada
KiKi Layne, Stephan James, Regina King, Colman Domingo, Teyonah Parris, Michael Beach, Aunjanue Ellis, Dave Franco, Diego Luna, Pedro Pascal, Emily Rios, Ed Skrein, Finn Wittrock, Brian Tyree Henry
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Gdy wybierałem się na ten film do kina, to na podstawie przeczytanych wcześniej jego opisów, zakładałem, że będę w stanie ocenić go umiarkowanie pozytywnie na naszym portalu. Ot, sądziłem, że obraz to ten to taka – być może zbyt poprawna polityczna – opowieść o niesprawiedliwie potraktowanym ze względów rasowych młodym człowieku, któremu jego bliscy pomagają oczyścić dobre imię i przywrócić sprawiedliwość. Niestety jednak w miarę oglądania tego filmu moje oczekiwania spotykał coraz większy zawód i ostatecznie doszedłem do wniosku, iż tej produkcji nie możemy dać nawet najniższej z pozytywnych ocen na naszej witrynie, czyli „+1”.

Przede wszystkim, nie do zaakceptowania jest fakt, iż wątek niemoralnego, bo konkubenckiego pożycia dwójki młodych bohaterów jest w tej produkcji bardzo rozbudowany i pokazany tak, by wzbudzał sympatię oraz życzliwość widzów. Dodatkowo krytyka owej niemoralności jest tu pokazana w karykaturalny i mogący rozniecać antychrześcijańskie uczucia sposób. Matka oskarżonego o gwałt czarnego młodzieńca piętnując grzech nierządu jakiego dopuścił się jej syn wraz ze swą ukochaną, powołuje się przy tym na wiarę chrześcijańską, ale jednocześnie wyraża nadzieję, iż poczęte w wyniku owego czynu dziecię zostanie zabite „przez Ducha Świętego”. Ponadto, owa chrześcijańska niewiasta pokazana jest w taki sposób, że można mieć wątpliwości co do tego, czy jest ona psychicznie zrównoważona.

Po drugie, twórcy filmu przekazują nam uskrajnioną i nieroztropną wizję stosunków rasowych, jakie miały panować w USA w latach 70-tych XX wieku. Wszak wszystkie z czarnych postaci tego obrazu, które trafiły do amerykańskich więzień, są w nim pokazane, jako ofiary niesprawiedliwych i fałszywych oskarżeń. Nie kwestionując jednak tego, iż czarni obywatele Stanów Zjednoczonych mogli, a prawdopodobnie ciągle są, częściej skazywani za niepopełnione przez siebie przestępstwa, to zupełnie nierealistyczna jest wizja, w której 100 procent albo choćby zdecydowana większość z nich jest właśnie w ten sposób traktowana. Po prostu trzeba przyjąć do wiadomości fakt, iż Afroamerykanie w USA popełniają różne czyny kryminalne częściej niż osoby rasy białej i taka konstatacja nie jest sama w sobie rasistowska.

Oczywiście film ten ma też swe dobre strony takie jak pokazanie walki o sprawiedliwość czy też niektóre pozytywne odniesienia do Boga i modlitwy. To jednak zdecydowanie – w kontekście wielości pokazanych wyżej problemów z nim związanych – za mało, by chwalić czy doradzać ten obraz.

Mirosław Salwowski

1 marca 2019 12:23