Filmy
Egzorcysta papieża

Ocena ogólna:  Dobry ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami (+1)

Tytuł oryginalny
The Pope's Exorcist
Data premiery (świat)
5 kwietnia 2023
Data premiery (Polska)
12 kwietnia 2023
Rok produkcji
2023
Gatunek
Horror
Czas trwania
103 minuty
Reżyseria
Julius Avery
Scenariusz
Michael Petroni, Evan Spiliotopoulos
Obsada
Russell Crowe, Daniel Zovatto, Alex Essoe, Franco Nero, Laurel Marsden, Peter DeSouza Feighoney, Carrie Munro
Kraj
USA/Wielka Brytania/Hiszpania
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Główny egzorcysta Watykanu otrzymuje od papieża kolejne zadanie – ma zbadać w Hiszpanii przypadek opętania kilkuletniego chłopca o imieniu Henry. Demon (czy też demony), które zawładnęły dzieckiem, daje się mocno we znaki nie tylko całej jego rodzinie, ale zagraża (również fizycznie) każdemu, kto znajduje się w starym opactwie. To właśnie miejsce – kościelny budynek, do którego przeprowadziła się matka chłopca wraz z nim i jego nastoletnią siostrą, zdaje się skrywać jakąś mroczną tajemnicę, która przyciąga złe duchy. Dodajmy, że rodzina Henry’ego została już wcześniej mocno doświadczona – ojciec chłopca zginął w tragicznym wypadku (Henry, który był świadkiem tego zdarzenia, od śmierci ojca nie mówi). Matka zaś zdecydowała, pomimo wyraźnej niechęci dzieci do tego pomysłu) o przeprowadzce z USA do Hiszpanii po to, by sprzedać odziedziczony tam po mężu budynek dawnego opactwa. W tej trudnej na różnych poziomach sytuacji pomocą ma być właśnie sławny „egzorcysta papieża”. Zatem po przybyciu na miejsce starszy egzorcysta zabiera się energicznie za zadanie, angażując do pomocy młodego, lokalnego księdza, któremu brak doświadczenia na polu egzorcyzmów …

Tak w skrócie wygląda zawiązanie fabuły w tym filmie. Na początku warto zaznaczyć, że pierwowzór głównego bohatera – o. Gabriele Amorth ( 1925-2016) to oczywiście postać prawdziwa, jednak potraktowana tutaj w dość nonszalancki sposób. Mimo wszystko dla uproszczenia będziemy nazywać głównego bohatera o. Amorthem. Prawdziwy o. Amorth z racji swojej posługi przeżył zapewne niejedną sytuację „jak z horroru”, film zresztą jest inspirowany literaturą tegoż egzorcysty, choć większość pokazanych tu zdarzeń jest zapewne fikcją. Ta fikcyjność może zresztą być dla niektórych widzów (tak jak dla piszącej te słowa) w tym przypadku pewnym rozczarowaniem. Skoro bowiem produkcja ta wykorzystuje, by tak rzec, dane osobowe i tożsamość dość niedawno zmarłego sławnego egzorcysty, to można by się spodziewać, że właśnie po to, aby dać obraz tego, jak w rzeczywistości wygląda posługa katolickiego egzorcysty. Zdaje się bowiem, iż film ten mógłby sporo zyskać, gdyby funkcja egzorcysty watykańskiego została tu ukazana w bardziej realistyczny, mniej komercyjny sposób. Tym bardziej że widowiskowość tego obrazu raczej by na tym nie straciła, gdyż twórcy filmu mogliby bez trudu wykorzystać więcej prawdziwych wspomnień o. Amortha, żeby zbudować „mocne” sceny tego filmu. I w początkowych scenach tej produkcji, wydaje się że mają oni taki zamiar, później jednak produkcja ta skręca mocno w kierunku miksu typowego hollywoodzkiego horroru z komiksem i opowiastką w rodzaju „Kodu Leonarda da Vinci”. Można powiedzieć, że to tylko kwestia gustu, jednakże jest ryzyko, że taka formuła filmu może w oczach części widzów kwestionować powagę egzorcyzmów.

Jak już pewnie Czytelnik domyśla się z tego przydługiego wstępu, choć film ten ogólnie oceniamy pozytywnie, to trzeba też wysunąć wobec niego kilka bardzo poważnych zastrzeżeń. O tym jednak później. Teraz skupmy się na pozytywach. Pierwszym z tychże jest fakt, że postać kościelnego egzorcysty przedstawiona tutaj została w bardzo pozytywnym świetle. To sprawia, iż nawet pomimo komiksowego przerysowania drugiej części filmu, widz może zacząć się zastanawiać (jeśli do tej pory tego nie czynił) nad wagą i potrzebą tego rodzaju posługi we współczesnym świecie. Zaletą portretowania tej postaci jest fakt, że starszy egzorcysta ukazany jest tu nie jako „odklejeniec”, ale mężczyzna mocno stąpający po ziemi, łączący pewność siebie z pokorą, odwagę z rozsądkiem, powagę i odpowiedzialność z dystansem i poczuciem humoru, miłość do bliźnich i empatię z uzasadnionymi wymaganiami i stawianiem granic we właściwych miejscach. Taki rysunek postaci podkreśla fakt, że posługiwanie egzorcyzmami to „nie przelewki”, a poważne zadanie wymagające mocnego charakteru. Wartościowym elementem jest też wprowadzenie postaci młodego lokalnego księdza, który asystuje w przypadku tego konkretnego opętania starszemu egzorcyście. Jest to człowiek, który ma na swoim sumieniu poważnych grzech, ponadto jest trochę panikarzem. Tak że udział w egzorcyzmach staje się dla niego niejako „okazją” do nawrócenia, a nadto budowania charakteru.

Jedną z zalet tego filmu jest wątek, niestety trochę słabo rozwinięty, w którym o. Amorth ma kłopoty z watykańską komisją kierowaną przez sceptycznie nastawionego kardynała, wątpiącego w realność opętań. Zresztą spośród członków owego grona, tylko jeden staje po stronie egzorcysty. Reszta zdaje się uważać jego posługę za nie tylko zbędną, lecz wręcz szkodliwą. Egzorcyzmy to dla tej komisji najwyraźniej coś, co nie przystaje do naszych czasów, jest reliktem dawnych wieków, nie sprzyja ocieplaniu wizerunku Kościoła, a wręcz go ośmiesza. Zresztą, po co egzorcyzmy, skoro osobowego Zła pewnie nie ma, a Szatan to tak naprawdę figura retoryczna, takie straszydło, które miało trzymać dawniej ciemny lud w jakichś moralnych granicach … tak to mniej więcej wygląda z punktu widzenia „oświeconych” kardynałów z tejże komisji. Wielu czytelników pewnie zdaje sobie sprawę, że tego rodzaju postawy nie są aż taką rzadkością wśród „postępowych” duchownych czy teologów. W filmie jednak jest silny promień nadziei, gdyż mimo że to podejście, sądząc z postawy owej komisji, wydaje się już dominować pośród wyższego duchowieństwa, to jednak przedstawiony tu papież (postać prawdopodobnie wzorowana na Janie Pawle II) staje po stronie reprezentowanej przez o. Amortha.

Jedną z głównych zalet tego obrazu jest też to, że, wprost i bez powątpiewania, mówi o takich sprawach wiary jak Trójca Święta, nasze Odkupienie przez Jezusa Chrystusa, spowiedź i żal za grzechy, odpuszczenie win, modlitwa, czy miłość wobec bliźnich (miłość matki jest tutaj nawet określona jako najbardziej podobna do miłości Bożej). Mocno jest tu też ukazana nienawiść Diabła, jaką żywi on wobec Boga i Jego dzieł, a zwłaszcza człowieka, którego pragnie doprowadzić do wiecznego zatracenia, a przynajmniej udręczyć w miarę swoich możliwości.

Na plus można również zaliczyć wzmiankowanie w tej produkcji o możliwych przyczynach opętania, takich jak zwiększenie podatności na nie przez traumatyczne wydarzenia (być może powiązane z utratą wiary), czy słuchanie pewnych rodzajów muzyki. Zaletą jest też wyraźna reklama książek o. Amortha, dzięki czemu pewnie spora liczba widzów sięgnie po literaturę, w której autor opisuje swoje realne doświadczenia w temacie.

Film ten nie jest, niestety, wolny od poważniejszych wad. Jeśli chodzi o bardziej oczywiste mankamenty tego obrazu, to mamy tu sporą ilość wypowiadanych przez demona wulgaryzmów, również o charakterze bluźnierczym bądź obscenicznym, a także kobiecą nagość ukazaną w dość perwersyjny sposób (ciało pokryte krwią). Ktoś mógłby argumentować, że użycie takich środków było niezbędne dla oddania rzeczywistego charakteru i działania złych duchów … Czy aby na pewno? Na kartach Nowego Testamentu nieraz spotykamy sceny, w których albo sam Jezus Chrystus, albo Jego uczniowie wypędzają demony z opętanych, jednak zawsze jest to pokazane w sposób powściągliwy, bez skupiania się na drastycznych szczegółach, bez przytaczania wulgarnego, obscenicznego i bluźnierczego języka, którym prawdopodobnie już wtedy posługiwały się upadłe anioły. Oczywiście nie oczekujemy aż takiej powściągliwości od tego gatunku filmowego, ale pewne większe opanowanie jednak by się tu przydało.

W filmie tym występują jednak jeszcze poważniejsze problemy, które nie do końca dają się jakkolwiek usprawiedliwić konwencją tego obrazu. Pierwszą z nich jest utrwalanie i dalsze propagowanie w tym obrazie czarnej legendy świętej Inkwizycji. Scenariusz tej produkcji nie sili się nawet na żadną próbę oddania sprawiedliwości tej wielowiekowej instytucji Kościoła. Jej powstanie przedstawia jako wynik zwiedzenia papieża przez Szatana, przez co sama Inkwizycja ma się jawić jako diabelskie narzędzie. Takie ukazanie świętej Inkwizycji jest jednakże krzywdzące nie tylko dla niej samej, ale rzuca mocny cień na cały Kościół. Można zresztą odnieść wrażenie, że o historycznej Inkwizycji twórcy tego filmu tak naprawdę nie mają pojęcia, a ich wyobrażenia w tym temacie oparte są na pewnej grze. Przypuszczenie to wzmacnia fakt, iż w filmie użyto niewłaściwego godła hiszpańskiej inkwizycji. Zamiast autentycznego (krzyż, gałąź oliwna i miecz) wykorzystano symbol z gry Dragon Age: Inkwizycja. Pomiędzy obiema produkcjami istnieje też pewne podobieństwo fabularne. Zresztą wątek z konkretną ilością demonów, które spadły w określone miejsca i trzeba je unieszkodliwić jak w grze, też wskazuje, skąd twórcy filmu czerpią swoje inspiracje. Takie pomieszanie prawdziwych postaci czy instytucji Kościoła (vide ks. Amorth, święta Inkwizycja) może wprowadzać w umysłach mniej ostrożnych widzów pewne zamieszanie, typowe zresztą dla filmów, które łączą jakąś prawdę historyczną z fantazją. Chodzi tu o taką zbitkę myślową, w której albo wszystko w takim miszmaszu wydaje się prawdą, albo na odwrót – wszystko bierze się za fantazję twórców.

Innym mocno wątpliwym elementem filmu jest pomysł, aby nieradzący sobie z demonem egzorcysta uciekał się do takich środków jak oferowanie siebie jako ofiarę do opętania w zamian za uwolnienie innych osób, a nawet próba samobójstwa celem zakończenia opętania. W tym miejscu warto też wspomnieć, że w ukazywaniu potęgi osobowego Zła obraz ten być może posuwa się już nazbyt daleko. Film ten bowiem niebezpiecznie zbliża się do granicy, w której zamiast ostrzegać przed Diabłem, epatuje jego mocami. A o ile samo ostrzeganie jest dobre, gdyż wzmaga czujność przed realnym niebezpieczeństwem, o tyle straszenie może odbierać odwagę do przeciwstawiania się Diabłu, tak by to on od nas uciekał (Jk 4:7).

Natomiast dwa z czasem pojawiających się krytycznych uwag wobec przedstawienia postaci głównego bohatera wydają się na wyrost. A mianowicie – pijaństwo i kłamstwo. Wprawdzie starszy egzorcysta nosi tu przy sobie ulubiony trunek alkoholowy, który czasem popija, nie ma jednak w filmie sugestii, aby go nadużywał. Może nieco bardziej wątpliwa jest scena, w której o. Amorth przekonuje chorego psychicznie mężczyznę, który wierzy, że jest opętany, aby „jego Legion” wszedł w owo zwierze. Jednakże wydaje się, że egzorcysta raczej dokonuje tu pewnej pozytywnej manipulacji, posługując się jedynie błędnym przekonaniem chorego, niż jakimś rzeczywistym kłamstwem.

Pomimo jednak tych poważnych zastrzeżeń polecamy ten film ze względu na bardzo pozytywne pokazanie w osobie głównego bohatera posługi zaangażowanych osób duchownych. Nadto doceniamy przypominanie, że demony to byty realne i osobowe, zdolne do opętania człowieka. Przede wszystkim zaś cenimy fakt, że ta hollywoodzka produkcja przypomina, iż ostateczne zwycięstwo nad Szatanem dokonało się na Krzyżu i że imię Jezus jest tym na dźwięk, którego drżą ze strachu nawet najpotężniejsze demony, nawet jeśli mocno „kozaczą”.

Marzena Salwowska

28 lutego 2025 10:32