Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Trwa zimna wojna. Amerykański generał Jack Ripper niespodziewanie postanawia przekształcić ją w krwawy konflikt między USA a ZSRR i jego satelitami. Samowolnie wydaje rozkaz lotniczego ataku na Sowietów, licząc że zagrożonym ich zemstą Amerykanom nie pozostanie nic innego jak tylko stanąć do walki. Z załogami wysłanych do boju samolotów nie można się skontaktować, gdyż wymaga to znajomości specjalnego kodu, który zna Ripper, a ten jest nieosiągalny, ukrył się bowiem w swej bazie, z której odpiera ataki rządowych wojsk, chcących go zmusić do posłuszeństwa. Towarzyszący mu pułkownik Lionel Mandrake usiłuje przekonać go do zmiany zdania. Tymczasem wychodzi na jaw, że Sowieci zbudowali potężną maszynę zagłady, która po wykrytym ataku ma się uruchomić automatycznie, niszcząc cały świat.
Ta czarna komedia zdążyła się już, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, doczekać statusu „kultowej”, jest wymieniana na różnych listach najlepszych filmów w historii i uważana za jedną z trafniejszych politycznych satyr. Istotnie ciężko nie docenić jej świetnego, pełnego ciekawych i zabawnych dialogów, scenariusza, w którym zachowano idealną wręcz równowagę między stale rosnącym napięciem a niewymuszonym humorem sytuacyjnym, który, nie rozładowując tego pierwszego i nie przesłaniając wagi podejmowanych przez bohaterów decyzji, jednocześnie śmieszy i pozwala się zrelaksować. Nie sposób też nie wyrazić uznania dla gry aktorów wydających się licytować o to, który zagra lepiej, na czele z Peterem Sellersem, grającym tu w różnych charakteryzacjach aż trzy zapadające w pamięć role (włącznie z tytułową). Wreszcie pochwalić trzeba pieczołowitość, z jaką (dysponując bardzo skąpymi danymi) ekipa filmowa odtworzyła sale narad polityków i wojskowych oraz wnętrze wojskowego samolotu do tego stopnia wiernie, iż zaczęto ją (jak się okazało bezpodstawnie) oskarżać o nielegalne pozyskiwanie informacji.
Jeśli idzie o moralny i światopoglądowy wydźwięk filmu, trzeba przyznać, iż stanowić on może ciekawy głos w dyskusji na temat tak realiów zimnej wojny, jak i pewnych ogólnych prawidłowości w stosunkach międzynarodowych. Nie będąc jakąś pacyfistyczną propagandą, stawia on pod wielkim znakiem zapytania skrajny militaryzm. Choć bowiem z pewnością nie można rzec, że prewencyjne odstraszanie przeciwników za pomocą siły militarnej jest czymś wewnętrznie złym, to warto uważać, by nie popaść przy tym w przesadę, przekonująco odmalowaną w omawianym dziele w celu ostrzeżenia widzów. Prowadzenie zbyt intensywnego wyścigu zbrojeń ukazane jest tu jako, często motywowane jedynie obsesyjnym strachem, podążanie drogą na manowce. Doprowadza ono do stworzenia broni, której niebezpieczeństwo daleko przewyższa wszelkie zagrożenia widziane przez ludzkość, czyli wspomnianej radzieckiej maszyny zagłady. O jej powstaniu zadecydowano wyłącznie na podstawie pogłosek o tym, iż Amerykanie budują podobną broń, czyli innymi słowy w imię ochrony przed zagrożeniem wyimaginowanym stworzono realne. Widać tu też, iż podobne przesadne zbrojenie się uruchamia błędne koło – dowiedziawszy się o owej broni Rosjan, amerykański generał Turgidson wyraża pragnienie posiadania podobnej (co jak można się domyślać sprowokowałoby przeciwnika do dalszego gromadzenia środków zagłady itd.). Twórcy sceptycznie odnieśli się do prób bronienia takich postaw, na czele z tzw. doktryną wzajemnego zagwarantowanego zniszczenia, z pozoru bardzo racjonalną. Doktryna ta, popularna zwłaszcza w czasach powstawania filmu, mówiła, iż najlepszą (o ile nie jedyną) drogą do osiągnięcia pokoju na świecie jest zbudowanie tak wielkiego arsenału broni masowego rażenia, że w razie konfliktu obie strony (a może i cały świat) ulegną zagładzie wskutek jej użycia. Miało to odstraszać myślące racjonalnie rządy mocarstw przed rzucaniem się sobie do gardeł. Jak widać w omawianym filmie, myślenie takie ignoruje fakt, iż zawieść może czynnik ludzki (nie każdy działa racjonalnie i myśli o przyszłości ludzkości), jak również technika (której pewne cechy, nawet te uważane za największe zalety, mogą w krytycznym momencie okazać się zgubne). Generał Ripper bowiem nie kieruje się zdrowym „instynktem przetrwania”, lecz chcąc sobie zrekompensować niepowodzenia w życiu seksualnym wierzy w teorie spiskowe mówiące, iż za brak ejakulacji odpowiadają komuniści zatruwający wodę i żywność (co jest nawiązaniem do faktycznie pojawiających się kiedyś plotek) i tak zmotywowany wszczyna wojnę z Sowietami, będącą w zasadzie jego osobistą „foliarską” wendettą. Z kolei Sowieci zawodzą, przekładając ogłoszenie powstania swej broni do czasu nadchodzącego zjazdu Partii, na którym chcą zrobić niespodziankę swemu premierowi, przez co pozbawiają maszynę zagłady wszelkiego pożądanego odstraszającego działania, ośmielają atakujących Amerykanów i doprowadzają do tego, że ci „nacinają się” niespodziewanie na ich zasadzkę. Gwoździem do trumny okazuje się zaś sposób działania wspomnianej maszyny, całkowicie z kolei pozbawiony ludzkiej kontroli (przez co miała być ona bardziej „bezwzględna”), który pozbawia świat szans na uniknięcie kompletnego zniszczenia nawet w sytuacji, gdy zwaśnione strony dogadują się i próbują zapobiec katastrofie. Tak oto obnażona zostaje marność ludzkich wysiłków dążących do zapewnienia pokoju wyłącznie poprzez polityczny realizm i powiększanie swej wojskowej siły, co wydaje się potwierdzać biblijne ostrzeżenia, by nie polegać na swym rozsądku (patrz: Prz 3, 5-6) i nie pokładać ufności w potędze militarnej (patrz: Ps 33).
Warto też zwrócić uwagę na takie pozytywy owej produkcji jak dość nieprzychylne i szydercze ukazanie wyrachowania posuwającego się do używania wewnętrznie złych środków w służbie narodowi, głównie na przykładzie generała Turgidsona, dla którego nie stanowi problemu potencjalna zagłada ok. 20 mln ludzi, w domyśle także niewinnych cywilów, jeśli tylko pozwala ona na uratowanie 150 mln. Film robi też wyraźne i cenne przytyki pod adresem amerykańskich władz, które wzięły pod swe skrzydła i ochroniły przed karą wielu zasłużonych dla nazizmu naukowców, po to by skorzystać z ich wiedzy, co jawi się jako niesprawiedliwość, a może nawet pozostawienie korzenia, z którego ta ideologia w sprzyjających warunkach może odrosnąć. Reprezentantem tej grupy naukowców jest właśnie doktor ukrywający się pod nazwiskiem Strangelove, doradca prezydenta USA, ewidentnie nie mogący się rozstać z przeszłością (np. nazywa głowę państwa Fuhrerem) i proponujący mu, by wobec garstki ocaleńców wdrożyć eugeniczne, przywodzące na myśl znane z III Rzeszy, metody. Z kolei, co trzeba docenić, najbardziej przychylnie przedstawioną postacią, jaśniejącym przykładem cnót, wydaje się w tym dziele być pułkownik Mandrake, wykazujący się rozwagą, odpowiedzialnością, łagodnością, ale i wielką determinacją, by odwieść Rippera od ataku na ZSRR i ocalić w ten sposób świat.
Jeśli chodzi o wątpliwe elementy tego filmu, to należy tu wymienić pewne raczej nieskromne jego elementy, takie jak ukazanie przez chwilę żołnierza przeglądającego „Playboya” (wraz z zawartością tej gazety), zbyt długie ujęcie kobiety w samej bieliźnie oraz kilka wypowiedzi zawierających (dość jednak oględne) seksualne aluzje. Jakby się ktoś uparł może też temu dziełu nadawać na siłę wymowę pacyfistyczną (w potępionym znaczeniu), ale będzie to raczej myślenie życzeniowe, zwłaszcza, że sam Kubrick skrajnym pacyfistą (odrzucającym wojnę jako taką) nie był.
Wobec powyższego zachęcam do (nieco ostrożnego) obejrzenia tego filmu, który choć za oceanem jest niezwykle ceniony, u nas ciągle pozostaje trochę zapomnianym klasykiem kina.
Michał Jedynak
17 marca 2021 09:51