Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Fabuła tego musicalu (jak to często bywa w tym gatunku) jest dość wątła. Streścić ją można w jednym zdaniu: Joe Gideon, światowej sławy choreograf i reżyser umiera. Oczywiście nie tak od razu. Najpierw dowiadujemy się, że jest on pracoholikiem, który zaniedbuje swoją córkę z rozbitego małżeństwa, nadużywa alkoholu i narkotyków, w pozostałym zaś czasie oddaje się rozpuście. Poznajemy też zdradzane przez niego kobiety: byłą żonę, „stałą dziewczynę” i małą Michelle (córka). Tryb życia Gideona doprowadza do tego, że wcześniej niż by chciał, spotyka jeszcze jedną piękną kobietę – Śmierć.
Film ten mógłby być godnym polecenia obrazem człowieka, który zatracił się w grzesznym, destrukcyjnym sposobie życia. Człowieka, który już nie odróżnia, co jest kłamstwem, a co prawdą w jego życiu. Postać ta bardzo przekonująco zagrana przez Roya Scheidera jest w stanie również w widzach budzić podobny wachlarz emocji jak w otoczeniu bohatera, począwszy od wstrętu do współczucia i pewnej sympatii. Pewną zaletą filmu jest też to, iż pokazuje, że można zrealizować w życiu wszystkie swoje marzenia i zachcianki, być tzw. człowiekiem sukcesu, a jednak w obliczu śmierci okazać się człowiekiem przegranym. Jak mówi Pismo św.: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?„(Mt 16:25,10).
Niestety moralna przestroga przed marnowaniem swojego życia przez trwanie w grzechu i kłamstwie, została zaprzepaszczona przez zbyt lekki styl tego filmu. Z samej sceny śmierci, czyli momentu, w którym ostatecznie rozstrzyga się wieczny los człowiek, zrobiona tu została farsa.
Ostatecznie jednak pogrąża ten obraz obfitość elementów nieskromnych czy wręcz obscenicznych. Mam na myśli zwłaszcza sceny z tzw. burleski i scenę układu tanecznego, który prezentowany jest tu jako wielkie artystyczne osiągnięcie głównego bohatera. W układzie tym prawie nadzy tancerze płci obojga symulują orgię, ze scenami zarówno heteroseksualnej, jak i homoseksualnej rozpusty.
Chociaż film ten nie zawiera zasadniczo wątków antychrześcijańskich (wydaje się właściwie religijnie obojętny) to niestety jest tu raz zupełnie bez szacunku potraktowane święte imię Jezus.
Podsumowując, filmowi temu świetnie zrobiłaby cenzura, może wtedy nadawałby się do oglądania.
Marzena Salwowska
19 czerwca 2019 15:38