Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Kolejna z odsłon chrześcijańskiej serii filmowej „Bóg nie umarł” zabiera nas tym razem do świata edukacji domowej w USA. Prowadząca taki właśnie model edukacji grupa chrześcijańskich rodzin spotyka się (w filmie) z utrudnieniami ze strony rządowych urzędników, którym nie podobają się religijne treści nauczane w jej ramach. W efekcie czego dostają oni wezwanie do sądu. By zatem walczyć o prawo do wychowywania i kształcenia swych dzieci zgodnie z wyznawaną przez siebie chrześcijańską religią rodzice ci udają się do samego Waszyngtonu, by tam przed Kongresem dowodzić swych racji.
Co do zasadniczego przesłania tego filmu to oczywiście można powiedzieć, że jest ono cenne i słuszne. Rodzice mają w stosunku do władz cywilnych pierwszeństwo, jeśli chodzi o sposób wychowania i kształcenia swych dzieci. Jest to jedno z ich naturalnych praw, które może być ograniczane w drastycznych przypadkach (np. gdyby takie wychowanie i kształcenie naruszało oczywiste normy naturalnej moralności). Póki jednak coś takiego się nie dzieje, póty rodzice powinni być wolno od ingerencji rządu, nawet wówczas, gdy nauczają swych dzieci rzeczy błędnych (np. muzułmański rodzic uczy dzieci, iż Koran był prawdziwym Boskim objawieniem). Tym bardziej zatem należy strzec prawa rodziców do chrześcijańskiego wychowania swych pociech – co jest głównym przesłaniem twórców omawianej produkcji. Inną z zalet tego filmu jest też pokazanie wagi modlitwy, chrześcijańskiej odwagi oraz potrzeby angażowania się chrześcijan w sprawy polityki. Twórcy tej produkcji nie epatują też widzów przemocą, obscenicznością, wulgarnością oraz seksem – gwoli ścisłości to tych rzeczy w tym filmie w zasadzie nie ma.
Można jednak zastanawiać się, czy opowiedzenie o problemie naruszania praw chrześcijańskich rodziców konkretnie w kontekście Stanów Zjednoczonych (jak zrobiono to w tym filmie) jest aby na pewno w pełni właściwe i sprawiedliwe dla rządu tego kraju? Być może piszący poniższe słowa okaże się ignorantem, ale wydaje mi się, że wskazane w filmie problemy (ingerencja rządu w treści nauczane przez rodziców) występują w niektórych państwach europejskich, ale nie w USA. Również kreślony w nim obraz amerykańskiej elity politycznej jako – poza pewnymi wyjątkami – nastawionej bardzo niechętnie wobec chrześcijaństwa wydaje się być mocno przesadzony. I w tym wypadku wizja twórców „Bóg nie umarł: My, Naród” zdaje się znacznie bardziej odpowiadać rzeczywistości europejskiej niż amerykańskiej (a i w przypadku Europy nie jest ona aż tak bardzo ponura). Ponadto, w omawianym obrazie zbyt duży nacisk wydaje się być położony na dowartościowanie czegoś, co można by nazwać „chrześcijańskim liberalizmem”. W filmie tym wiele i pozytywnie mówi się o wolności, jako jednej z zasad amerykańskiego systemu politycznego – jednak chyba w żadnym jego momencie nie rozróżnia się wolności dla dobra od wolności dla zła. Takie de facto stawianie na równi owych wolności jest jednak poważnym błędem. Z nieco mniej istotnych zastrzeżeń jakie można podnieść wobec tego filmu jest też fakt pokazania w nim niezbyt skromnie ubranych chrześcijanek – co może uwiarygadniać i tak już bardzo duży kryzys oraz zamieszanie, jakie panują w tej sferze pośród chrześcijan różnych wyznań.
Mirosław Salwowski
Ps. Powyżej opisany film można legalnie obejrzeć pod następującym linkiem:
https://katoflix.com/film/bog-nie-umarl-4-my-narod