Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Film ten przedstawia nieco podkoloryzowaną dla potrzeb kina, jednakże opartą na prawdziwych zdarzeniach historię. Autentyczne zdarzenia, na których oparty jest ów obraz, rozegrały się w Meksyku w roku 2014. Wtedy to bowiem, borykający się już z problemami finansowymi dom dziecka o nazwie Casa Hogar, został poważnie zniszczony przez huragan Odile. I trzeba przyznać, że sposób, w jaki dyrektor tego domu, nazywany przez chłopców papą Omarem, wraz z grupą podopiecznych, wyprowadził Casa Hogar z finansowych tarapatów jest niecodzienny. Otóż grupa chłopców wraz ze swoim opiekunem wzięła udział w bardzo prestiżowym konkursie wędkarskim Bisbee’s Black & Blue Fishing Tournament. Wygranie tych zawodów, w których poławia się zwykle ogromne marliny, oznaczało też bardzo wymierną nagrodę pieniężną. Tyle że raczej patrząc na to zdroworozsądkowo, trudno było spodziewać się wygranej w konkursie, w którym startują dziesiątki najlepszych wędkarzy na świecie, po grupie niedoświadczonych dzieci i ich wychowawcy (i to mimo faktu, że kapitan łodzi był profesjonalistą).
Film ten na podstawie spektakularnego incydentu, który zyskał światowy rozgłos, mówi o cudownych zdarzeniach w ludzkim życiu, które czasem dzieją się, kiedy pokładamy naszą ufność w Bogu. Nie są to być może zdarzenia, które wypełniałyby ściśle definicje cudu, czy zostałyby np. oficjalnie uznane w konkretnym procesie kanonizacyjnym. A jednak są one tego rodzaju, że kiedy przytrafiają się człowiekowi, który modlił się o Bożą interwencję w szczególnie trudnej dla siebie sytuacji, to nie ma on raczej wątpliwości, że taka szczególna interwencja stała się jego udziałem i że inaczej nie wyszedłby z tarapatów. Takie jest główne przesłanie tego filmu i takie też świadectwo daje również w prawdziwym życiu Omar Venegas, dyrektor meksykańskiego Casa Hogar, który zwycięstwo w konkursie wprost przypisał szczególnemu działaniu Boga.
„Błękitny cud” to jedna z tych cennych produkcji filmowych, które można polecić całej rodzinie, bez większych obaw, że znudzi starszego bądź młodszego odbiorcę. Mimo bowiem przewidywalności zakończenia, obraz ten ogląda się z przyjemnością, gdyż łączy on w sobie elementy wzruszające, zabawne, wyraziste postacie, czy chociażby znany motyw literacki – zmagania człowieka z wielką rybą z wątkami moralizatorskimi, społecznymi a przede wszystkim religijnymi. Można bowiem powiedzieć, że jest to film wręcz ewangelizacyjny. Widz szybko dowiaduje się, że główny bohater – Omar Venegas jest głęboko wierzącym chrześcijaninem, który wraz z żoną stara się wychować powierzonych sobie chłopców w duchu zaufania do Boga i posłuszeństwa Jego przykazaniom. Widzimy też, że ten model wychowania przynosi dobre owoce, gdy na przykład jeden z chłopców nie tylko przestaje kraść, ale też okazuje obrzydzenie dla planowanego oszustwa „w dobrej sprawie”, inni zaś chłopcy (zwłaszcza najmłodszy uczestnik zawodów) okazują silną wiarę w Bożą pomoc i prowadzenie w trudnej dla nich wszystkich sytuacji.
Niewątpliwą zaletą filmu jest też podkreślanie, że zasadniczym powołaniem w życiu mężczyzny jest ojcostwo, niekoniecznie fizyczne. Temu też służy wprowadzenie fikcyjnej postaci kapitana Wade, który jest jakby przeciwwagą dla wydającego się niemal ideałem ojca głównego bohatera. Kapitan przed wieloma laty zrezygnował z żony i syna (oboje wyjechali do Dallas), przedkładając ponad nich swoją pasję do morza i zmagań z wielkimi rybami. Wade żyje w przekonaniu, że jeśli odniesie znowu wielki sukces, to rodzina do może niego sama wróci. Dopiero osieroceni chłopcy uświadamiają mu, że dzieci wolą mieć na co dzień ojca, na którym mogą polegać niż ciągle nieobecnego, nawet jeśli odnosi wielkie sukcesy w świecie.
Jeśli chodzi o nieco wątpliwe elementy filmu, to można tu wspomnieć o wyeksponowaniu dużego tatuażu w kształcie krzyża w jednej z pierwszych scen, który to ma na swoich plecach główny bohater. Jednak, o ile trudno usprawiedliwić sam proceder takiego trwałego zniekształcania ludzkiego wyglądu, jakim jest tatuowanie, to można zrozumieć domniemane okoliczności i motywy, jakie na pewnym etapie życia kierowały głównym bohaterem, kiedy zdecydował się na taką „ozdobę”. Otóż są w filmie wyraźne sugestie, że przed swoim nawróceniem, prowadził on złe i prawdopodobnie przestępcze życie, typowe dla patologicznego środowiska, z jakiego się wywodził. Częścią tej kultury i naturalnym środkiem wyrazu było zapewne tatuowanie ważnych dla siebie spraw na ciele. Prawdopodobnie więc dla głównego bohatera tatuaż w formie krzyża był odruchowym sposobem wyrazu woli, by jego nawrócenie było trwałe i niezatarte, tak by zawsze nosić na sobie znak Krzyża i z niego się chlubić. Co oczywiście nie oznacza, że zwyczaj tatuowania ludzkiego ciała jest sam w sobie dobry, jego eksponowanie więc w filmie skierowanym też w dużej części do młodzieży, wydaje się kiepskim pomysłem. Ktoś mógłby też podnieść wątpliwości co do faktu podkoloryzowania niektórych rzeczy w tej historii, zwłaszcza wprowadzenia postaci steranego i gburowatego wilka morskiego – kapitana Wade. Ponieważ jednak twórcy filmu nie twierdzą, że jest on wiernym zapisem zdarzeń, to zabieg taki trudno uznać za oszustwo. W dodatku postać kapitana Wade jest całkowicie wymyślona, nie ma tu więc też formy oszczerstwa, w której dla zabawienia widza prawdziwej postaci przypisuje się różne złe cechy i czyny, jakich w rzeczywistości nie popełniła. Nadto, zważywszy, iż cała historia miała miejsce zaledwie parę lat temu i łatwo sprawdzić też, jaki rzeczywiście miała przebieg, to raczej nie istnieje realne ryzyko, by postać kapitana Wade rzutowała negatywnie na prawdziwego kapitana zwycięskiej łodzi, tym bardziej że pomiędzy tym postaciami nie ma większych podobieństw.
Film ten oferuje jeszcze sporo innych lekcji, o których celem uniknięcia zbyt dużej ilości spoilerów nie było tutaj mowy. W zasadzie cały obraz ma ewangelizacyjno – moralizatorskim wydźwięk. Przy czym nie jest ani nudny, ani trudny w odbiorze. Można rzec, że jest to wręcz idealny film do rodzinnego oglądania.
Marzena Salwowska
2 lipca 2021 17:55