Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Film przedstawia historię bitwy pod Wiedniem z 1683 roku oraz pewnych scen z życia głównych bohaterów ówczesnych wydarzeń, szczególnie bł. Marka z Aviano, wezyra Kara Mustafy, cesarza Leopolda I Habsburga i jego rodziny, króla Polski Jana III Sobieskiego i innych dowódców jak księcia Karola Lotaryńskiego. Akcja toczy się zarówno we Włoszech, Imperium Osmańskim, dworze habsburskim, finał zaś następuje podczas oblężenia i odsieczy Wiednia, gdzie polska husaria rozbija wojska muzułmańskie.
Oceniając film z chrześcijańskiego punktu widzenia należy dostrzec bardzo dużą, wręcz ogromną wartość tej produkcji. Najbardziej pozytywnym jej bohaterem jest zakonnik, wspomniany bł. Marek z Aviano. To człowiek rozmodlony, wielkiej pokory, odwagi, miłości bliźniego, przy tym głoszący naukę chrześcijańską „w porę i nie w porę”. Film rozpoczyna się od sceny, gdy tłum ludzi przychodzi do niego po błogosławieństwo, licząc że uczyni on cud. Zakonnik wzywa do modlitwy, wskazuje na Sprawcę cudu – Boga, a nie samego siebie, a wręcz ostro gani ludzi z powodu ich słabej wiary. W innym miejscu ratuje przed samosądem mieszkającego we Włoszech Turka Abula, przy czym próbuje go przywieść do wiary chrześcijańskiej, mówiąc m. in. o „jedynej prawdzie” czy „prawdziwym Bogu”. W rozmowie z Kara Mustafą pragnie ocalić jego duszę, ale też ciało, zachęcając go do odwrotu spod murów Wiednia. W innym miejscu zaproszony na kolację przez cesarza pragnie oddać biednym swoją część posiłku. Inną pozytywnie przedstawioną postacią jest Jan III Sobieski – jako dobry wódz i taktyk, który osobiście bierze udział w szarży, a nawet pomaga w nocy prostym żołnierzom wtaczać armaty na górę Kahlenberg, skąd ma nastąpić zaskakujące dla Turków natarcie. Generalnie trzeba przyznać, że cnoty takie jak pokora, pobożność, odwaga są w tym filmie bardzo docenione, można nawet doszukiwać się sugestii, iż to Bóg chrześcijan jest Bogiem prawdziwym, Stwórcą nieba i ziemi. Z pewnością zaś pokazana jest wyższość chrześcijaństwa nad islamem. Z drugiej strony wady i grzechy są tu w mniej lub bardziej wyraźny sposób ganione, na przykład pycha Leopolda I, który nie zamierza wejść początkowo w sojusz z Janem III Sobieskim, nazywając go „wieśniakiem” czy „barbarzyńcą z krucyfiksem”. W innym miejscu część dowódców nie chce przyznać polskiemu królowi naczelnego dowództwa uzasadniając to faktem iż „nie pochodzi z rodu królewskiego”, chociaż inne przesłanki przemawiają za nim – jest on doświadczonym wodzem, który odniósł już znaczne zwycięstwa nad Turkami jak choćby pod Chocimiem w 1673 roku, a także przyprowadził na pole bitwy 1/3 sił sprzymierzonych, w tym elitarną husarię. Ciężko natomiast doszukać się w tym filmie wątków, które należy oceniać jednoznacznie negatywnie. Pewne wątpliwości budzą nieścisłości historyczne – bł. Marek z Aviano używa krzyża, którego użył po raz pierwszy dopiero Jan Paweł II, a Polacy szarżują z współczesnym godłem naszego kraju. Wydaje się jednak, iż jest to celowy zabieg reżysera, mający na celu odniesienie się do czasów współczesnych, mianowicie na zwrócenie się z apelem do widzów, aby podobnie jak ich przodkowie bronili chrześcijaństwa i cywilizacji europejskiej.
Niestety jednak obok wspomnianych wyżej pozytywnych elementów światopoglądowych znalazły się w tym filmie też bardziej dwuznaczne pod tym względem punkty. Na przykład, w pewnym miejscu główny bohater mówi, iż – w przeciwieństwie do tego co utrzymują muzułmanie – „Bóg nie wymaga uległości”. Jest to przykład dość bezsensownego przeciwstawiania miłości do Boga z okazywaniem Mu uległości, czyli posłuszeństwa. Twórcy omawianej produkcji przypisują te słowa błogosławionemu Markowi z Aviano, jednak trudno uwierzyć, by rzeczywiście tego rodzaju stwierdzenie z jego ust padło i najpewniej mamy tu do czynienia z fantazją autorów filmu na temat możliwych wypowiedzi głównego bohatera.
Powyższe dwuznaczności nie niszczą jednak, ani w zasadniczy sposób nie kaleczą głównego, pozytywnego przesłania filmu na jego moralno i światopoglądowej płaszczyźnie. „Bitwa pod Wiedniem” jest co prawda artystycznie kiepskim dziełem, jednak faworyzuje chrześcijaństwo oraz pewne z tradycyjnych wartości moralnych, dlatego też warto docenić ten obraz.
Filip Palkowski
14 stycznia 2017 12:38