Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
„Biała wstążka” to kolejne wysoko oceniane przez krytykę filmową (Złota Palma w Cannes) dzieło znanego austriackiego reżysera Michaela Haneke. Film opowiada historię serii dziwnych, brutalnych zdarzeń, które rozegrały się w bliżej nieokreślonej małej miejscowości, gdzieś na północy Niemiec. Historia ta, chociaż rozgrywa się w przededniu I Wojny Światowej, relacjonowana jest po wielu latach z retrospektywy jednego ze świadków owych wydarzeń – miejscowego nauczyciela. Statyczne, nieśpieszne, pozornie pozbawione emocji życie mieszkańców zakłóca ciąg tajemniczych przestępstw. Pierwszą ofiarą nieznanych sprawców pada miejscowy lekarz, który zostaje poważnie ranny po tym, jak jego koń potyka się o linkę rozpiętą ręką nieznanego winowajcy. A to dopiero początek, bowiem kolejnymi ofiarami jeszcze okrutniejszych czynów padną bezbronne dzieci.
Obraz ten, w którym dzieci odgrywają jednocześnie role ofiar i katów, jest zwykle przedstawiany przez recenzentów jako próba odsłonięcia korzeni nazizmu, które to korzenie reżyser odnajduje w nadmiernie surowym i tłamszącym wychowaniu, jakie miało być udziałem przyszłych twórców, aktywistów i zwykłych popleczników tego zbrodniczego systemu. Taka diagnoza źródeł nazizmu wydaje się nie tylko bardzo uproszczona, ale na dodatek, ze względu na osobę reżysera, nieprzekonująca. To przecież nie kto inny, a właśnie Michael Haneke jest autorem „Funny Games”, w którym to filmie młodzi sprawcy przestępstw (jeszcze bardziej brutalnych niż ich nieco młodsi „koledzy” z „Białej wstążki”), to dla odmiany produkt najprawdopodobniej bezstresowego, bardzo permisywistycznego sposobu wychowania.
Powodem jednak negatywnej oceny filmu nie jest, wyżej wspomniana, uproszczona diagnoza źródeł nazizmu, z którą można się zgodzić bądź nie, a prezentowany (czy wręcz narzucany) widzowi stosunek do „tajemnicy nieprawości”, jaką jest zło. Pod względem nasycenia i intensywności epatowania widza złem w obrazach filmowych, Haneke może być nazwany europejskim Tarantino. Oczywiście sposób i styl zachęcania widza do „igraszek z diabłem” jest u tych dwóch twórców całkiem odmienny i, mówiąc na marginesie, ta różnica może wyjaśniać dlaczego pozbawiony masochistycznych skłonności Europejczyk wybiera zwykle kino z pod znaku Hollywood zamiast delektować się rodzimą (zdaniem wielu krytyków bardziej wyszukaną) produkcją. O ile bowiem Tarantino (i jego naśladowcy) zdaje się zachęcać widza do wspólnej zabawy w błocie, to Haneke często zaprasza do nurzania się w tymże z pozycji lekarza rzekomo dla zdrowia pacjenta (widza). Cóż to jednak za lekarz, który nie wierzy, że pacjent może naprawdę wyzdrowieć, ani nawet w to, że stan zwany zdrowiem w ogóle istnieje? Nie jest chyba przypadkiem, że wszystkie postaci, które w „Białej wstążce” z początku sprawiają wrażenie przyzwoitych, porządnych ludzi, szybko pokazują swoje ciemne, odpychające strony. To co w tym filmie z początku jawi się oczom widza jako dobre, okazuje się być tylko bardziej ukrytą formą zła. Awersja, jaką żywi reżyser wobec wszystkiego, co choćby symbolicznie odnosi się do dobra, jest w tym filmie wyraźna, czego dobitnym przykładem jest perwersyjne wykorzystanie motywu tytułowej białej wstążki (która w naturalny sposób kojarzy się z niewinnością). Również pretensjonalne, dołujące, czarno białe kadry filmu nie dopuszczają do sytuacji, by odrobina „kiczowatego” piękna przyrody z bogactwem jej naturalnych kolorów wdarła się do tego świata.
Konkludując, nie ma w tym obrazie miejsca na zwycięstwo nad grzechem, śmiercią i Szatanem. Relację dobra (czy raczej jego karykatury) ze złem w tym filmie można przyrównać do sytuacji słabej poczwarki, zaplątanej w sieć, która spodziewała się, że pewnego dnia przeistoczy się w pięknego motyla, ale zbliżający się już pająk chętnie położy kres jej nadziejom.
Marzena Salwowska
28 lutego 2014 19:21