Brak | Niewiele | Umiarkowanie | Dużo | Bardzo dużo | |
---|---|---|---|---|---|
Nieprzyzwoity język | |||||
Przemoc / Groza | |||||
Seks | |||||
Nagość / Nieskromność | |||||
Wątki antychrześcijańskie | |||||
Fałszywe doktryny |
Akcja filmu rozgrywa się kilkanaście lat po wydarzeniach z pierwszego „Avatara”. Jake Sully żyje teraz na planecie Pandora jako wódz jednego z klanów, gdzie wychowuje dzieci wraz ze swoją humanoidalną żoną Neytiri. Para ta ma synów, Neteyama i Lo’aka, a także córkę Tuk i adoptowaną Kiri (urodzoną z awatara dr Grace Augustine). Z dziećmi Sullych przyjaźni się ludzki chłopiec o przezwisku Pająk, urodzony na Pandorze syn pułkownika Milesa Quaritcha, którego podczas ewakuacji ludzi z Pandory nie dało się przetransportować na Ziemię ze względu na zbyt młody wiek. Spokojne życie rodziny Jake’a i całego ludu Navi ma się jednak wkrótce skończyć, gdyż ludzie wracają na Pandorę z misją budowy nowej bazy operacyjnej. Celem przybyłej załogi jest przygotować Pandorę do kolonizacji, ponieważ Ziemia umiera. Wśród nowo przybyłych są rekombinanci, których wspomnienia zostały wszczepione w awatary Na’vi. Dowodzi nimi pułkownik Miles Quaritch. Człowiek ten nie tylko pragnie wykonać zadanie, ale przy okazji zemścić się na Jake’u i Neytiri. Świadomy zagrożenia Jake postanawia ochronić rodzinę, podejmując trudną decyzję o opuszczeniu ukochanych lasów Pandory. Rodzina Sullych szukać będzie azylu u klanu Metkayina na wschodnim wybrzeżu Pandory, którego to życie i obyczaje są nierozerwalnie związane z morzem. Pułkownik Quaritch nie zamierza jednak pozostawić uciekinierów w spokoju, imając się coraz bardziej brutalnych metod, by dopiąć swego …
Choć z jednej strony film ten niewątpliwie obfituje w różne pozytywne wartości, to z drugiej strony pokazuje on, w jak najbardziej pozytywnym kontekście, wiele fałszywych, sprzecznych z chrześcijaństwem i wypaczających prawdę o prawdziwym Bogu wierzeń czy ideologii. Na domiar złego nie jest to coś, co w scenariuszu pełni tylko rolę ciekawostki czy ozdobnika, ale raczej stanowi rdzeń tej opowieści. Przechodząc do konkretów, to przede wszystkim wszyscy mieszkańcy Pandory czczą Eywę – boginię nazywaną również Wszechmatką lub Wielką Matką, która, jak wierzą, utrzymuje ekosystem planety w idealnej równowadze. Dokładnie wszystkie pozytywne postaci w tym filmie oddają religijną cześć owej Eywie, również Jake Sully, który jako przybysz z Ziemi, musiał się na ową wiarę „nawrócić”. Pomysł dzikiego plemienia, które czci jakąś Wszechmatkę nie jest oczywiście konceptem stworzonym specjalnie na potrzeby tej fantastycznej opowieści, ale rzeczą wprost zaczerpniętą z pogańskich wierzeń (co więcej był to kult typowy dla mniej rozwiniętych pogańskich społeczności). Warto przy tym zauważyć, że tak pierwszy „Avatar” jaki i jego omawiana druga część silnie odwołują się do mitu ludobójstwa rdzennych mieszkańców obu Ameryk, rzekomo dokonanego przez przybyszów z Europy. Mamy tu więc przeniesione w przyszłość modne współcześnie postrzeganie przeszłości, które zapewne ma się układać w umyśle widza w jedną całość. Tak więc „Indian kontra przybysze z Europy” zastępuje w tym obrazie opozycja – plemiona Pandory kontra Ludzie z Nieba (przybysze z Ziemi). I jakoś tak znowu wychodzi, że reprezentujący chrześcijańską (a przynajmniej postchrześcijańską) cywilizację ludzie są w porównaniu z dzikimi i pogańskimi plemiona wyjątkowo źli i od początku żywią złe zamiary wobec autochtonów. Ci z kolei mają w sercach właściwie tylko dobro, żyją w idealnej symbiozie ze swoimi bliźnimi i przyrodą, i nie atakują jako pierwsi. Tak więc i ta część „Avatara” zdaje się pod płaszczykiem fantastyki utrwalać mit „dobrego dzikusa” kosztem cywilizacji stworzonej na fundamencie chrześcijaństwa.
Podobnym problemem jest promowanie w filmie panteizmu. W obrazie tym nie brakuje bowiem pozytywnie ukazanych fragmentów, w których boską siłę utożsamia się albo z jakąś większą częścią przyrody (tutaj morzem, czy szerzej wszelką wodą), albo z całą naturą. Tak pojmowana woda jest nawet w Avatarze początkiem i kresem ludzkiego istnienia, a pełne zjednoczenie z nią, aż do zatracenia osobowego „ja”, to rodzaj ostatecznego szczęścia.
Pozytywnie ukazywany jest w tym filmie też spirytyzm, któremu tak indywidualnie jak i jako zbiorowość oddają się mieszkańcy Pandory. Aktywne nawiązywanie kontaktu ze zmarłymi jest w tej produkcji filmowej ukazywane jako rzecz dobra i pożyteczna, będąca nadto formą okazywania miłości i szacunku zmarłym.
Tak jak w przypadku pierwszego „Avatara” rzuca się tu w oczy przede wszystkim dziwaczny wygląd mieszkańców Pandory, którzy wyglądają i często zachowują się jak kocio-ludzkie hybrydy. Na dodatek są oni półnadzy. Taki pomysł sam w sobie wydaje się perwersyjny, w dodatku może widzów oswajać z demonicznymi pomysłami spod znaku transhumanizmu.
Film ten ma też oczywiście wiele autentycznych zalet, za które można go pochwalić. Jest niewątpliwie bardzo prorodzinny. Stara się bowiem promować (na przykładzie Sullych) zdrowy i, rzec można, tradycyjny wzorzec rodziny, w której to mąż jest głową, troszczącą się o bezpieczeństwo całej familii. W rodzinie tej nie ma też mowy o koleżeńskich relacjach pomiędzy rodzicami a dziećmi. Jest tu za to oparta na miłości i odpowiedzialności hierarchia – rodzice kierują dziećmi, najważniejsze decyzje podejmuje mąż, wspierany, a kiedy trzeba również napominany przez żonę. Dzieci nie są też trzymane pod kloszem, ale przygotowywane do dorosłego życia, a także na różne niebezpieczeństwa, które mogą pojawić się w przyszłości. W filmie pozytywnie pokazane jest również włączanie do biologicznej rodziny adoptowanych dzieci. Jedną z zalet tego obrazu jest też promowanie starej mądrości, która mówi o tym, że chcąc żyć w pokoju, musisz jednak szykować się na wojnę. Mieszkańcy Pandory są bowiem pokazani z jednej strony jako pragnący żyć w pokoju, z drugie zaś świetnie wyszkoleni i gotowi w razie potrzeby odeprzeć atak wroga. Zdecydowanie negatywnie są zaś ukazane w tym filmie takie godne potępienia rzeczy jak wszczynanie niesprawiedliwych wojen, chciwość, okrucieństwo, znęcanie się nad jeńcami czy terrorystyczne metody walki. Jest tutaj też wspierane zdrowe podejście to imigracji, gdzie z jednej strony ważna jest gościnność i pomoc bliźniemu w potrzebie, z drugiej akcentuje się konieczność poszanowania przez przybyszów praw gospodarzy. Jedną z niewątpliwych zalet filmu jest też scena, w której nie dochodzi do mordu dzieci, gdyż główny czarny charakter tej opowieści nie jest w stanie zdusić w sobie resztek ludzkich uczuć i wybiera ocalenie własnego syna ponad chęć zemsty na wrogach. Nie brakuje zatem w tym obrazie zalet moralnych, dlatego też jego ocena ogólna jest wyższa od oceny pierwszego „Avatara”.
Podsumowując, choć jest tu wiele niezaprzeczalnie dobrych i pięknych rzeczy, to jednak mamy raczej do czynienia sytuacją zatrutego ciastka, a nie ościstej ryby. Nie da się tu całkiem oddzielić tego co smaczne i pożywne od tego, co niebezpieczne, gdyż trucizna przenika całość potrawy. Dyskusyjne jest bardziej to, czy jest to słabiutka, czy może silna dawka trucizny? Cóż, to już pewnie zależy od odporności organizmu widza. Najbardziej toksyczna będzie ta strawa prawdopodobnie dla dorastających widzów – dzieci i młodzieży. Dlatego na naszym portalu film ten otrzymuje ocenę: Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)
Marzena Salwowska
24 stycznia 2023 11:17