Tag Archive: Polskie filmy przedwojenne

  1. Druga młodość

    Leave a Comment Główna bohaterka tego filmu Irena Mohort to żona bogatego przemysłowca, która czuje się zaniedbywana przez swojego wiecznie zapracowanego męża. Odkrywając pierwszy siwy włos na swojej skroni, Irena popada w kryzys wieku średniego, uświadamiając sobie, że jej młodość przeminęła, a dzieci i mąż (jak sądzi) nie potrzebują jej już tak bardzo. W takim stanie ducha poznaje Jerzego, kolegę swojego dorosłego syna Ryszarda. Jerzy oczarowany jej wciąż świeżą urodą bierze ją początkowo za siostrę Ryszarda. Spragniona adoracji Irena szybko odwzajemnia romantyczne uczucia młodego zalotnika. Kiedy romans wychodzi na jaw, pani Mohort opuszcza rodzinę i wraz z kochankiem wyjeżdża do Zakopanego. Jednakże tam Jerzy zakochuje się w młodej dziewczynie – Tamarze … Film ten, często chwalony za wnikliwy portret psychologiczny głównej bohaterki, zasługuje też na pochwałę za swój ogólny moralny wydźwięk. Mimo że produkcja ta opowiada w romantycznym tonie o romansie zamężnej kobiety z kawalerem w wieku jej własnego syna, to trudno powiedzieć, żeby ta „miłosna awantura” była w niej pochwalana. Rozwój wypadków oraz powracający motyw Medei (postać z greckiej mitologi, która pod wpływem miłości do mężczyzny zamordowała własne dzieci), do której w pewien sposób porównywana jest Irena, nie pozostawiają złudzeń co do tego, że porzucenie przez nią męża i synów było fatalnym wyborem. Również samo zakończenie filmu bardzo wzmacnia jego, rzec można, pro-małżeńskie i prorodzinne przesłanie. Istotną zaletą tej produkcji filmowej jest też fakt, iż całkiem sprawnie obrazuje ona pewne problemy czy też nieporozumienia między małżonkami, które tworzą rysy w ich związku i osłabiają jego spójność. Mamy tutaj więc model, w którym mężczyzna przepracowuje się i nie ma czasu dla swojej żony, a jednocześnie jest przekonany, że jest wręcz idealnym mężem, bo dzięki jego pracy żonie „niczego nie brakuje”, gdyż może ona cieszyć się pieniędzmi i prestiżem. Z drugie strony pani Mohort też żyje we własnej „bańce”, w której do rangi najważniejszych rzeczy urasta okazywanie w sposób romantyczny uczuć oraz poczucie bycia uwielbianą oraz adorowaną przez ukochanego mężczyznę. Dodatkowo główna bohaterka, która właśnie wkracza w wiek średni, a w małżeństwo weszła bardzo wcześnie (w wieku 16 lat), musi się również zmierzyć z poczuciem utraty dotychczasowego celu życia, gdyż jej starszy syn niedługo się ożeni, a młodszy też już dorasta. Wbrew pozorom sytuacji nie ułatwia to, że pani Mohort nie musi zmagać się z bardziej prozaicznymi czynnościami gospodyni domu typu sprzątanie czy gotowanie, bo od tego ma służbę. Być może postać ta dobrze obrazuje pewien typ damy z wyższych sfer w okresie międzywojnia – kobiety, której „salonowy blask” już z wolna przygasa, a jednocześnie nie ma ona większych (czy też po prostu innych) ambicji czy życiowych celów niż właśnie bycie kochaną w domu i podziwianą w towarzystwie. Film ten – rzec można – ostrzega zatem przed zamykaniem się w takich bańkach i lekceważeniem potrzeb drugiej strony, a także brakiem szczerości i dialogu w związku małżeńskim. Z tych wszystkich rzeczy, jakby najszybciej zdaje sobie sprawę starszy syn państwa Mohortów, który usiłuje zapobiec rozpadowi małżeństwa rodziców. Stara się on zwłaszcza zwrócić uwagę ojca na coraz gorszy stan matki i skłonić go, by poświęcał jej więcej czasu i uwagi. Niestety zauroczona już kochankiem kobieta odrzuca starania męża. Docenić więc można ten film za mądre podejście do kwestii małżeńskich, które zachęca niejako i mężów i żony do wzniesienia się trochę ponad typowe dla własnej płci widzenie rzeczywistości i spojrzenie na pewne rzeczy z perspektywy współmałżonka. Film ten dobrze obrazuje również niebezpieczeństwo postrzegania miłości małżonków w kategoriach głównie emocjonalnych. Jako wielki błąd przedstawia się tutaj przekonanie, że jeśli w związku nie ma już „romantycznych uniesień”, to nie ma też miłości, i że w takim przypadku osoba, która czuje się niekochana ma prawo odejść. Koniec końców, to mąż Ireny okazuje się mężczyzną, który naprawdę ją kocha, podczas gdy kochanek, porzucając ją, stwierdza, iż jego namiętne uczucie było raczej pożądaniem. To stwierdzenie być może jest zaskakujące dla niego samego, gdyż jeszcze niedawno był przecież szczerze przekonany o tym, że darzy Irenę wielkim uczuciem. Tak więc film ten podkreśla powagę małżeństwa i potrzebę jego nierozerwalności, tym bardziej że pokazuje, jak cudzołóstwo rani nie tylko zdradzanego współmałżonka, ale także całą rodzinę. Jeśli chodzi o zastrzeżenia wobec filmu, to nie przyćmiewają one wprawdzie jego ogólnej bardzo pozytywnej moralnie wymowy, nie mniej warto o nich wspomnieć. Najpoważniejszym z minusów tej produkcji jest bodajże pewien ton lekceważenia wobec osób o „drobnomieszczańskiej moralności”. Chodzi tu zwłaszcza o wyśmiewanie pewnej rozwagi i ostrożności w stosunkach między obiema płciami. Przedstawicielką takiej postawy jest głównie przyszła teściowa starszego syna Mohortów, która nie chce np. żeby jej córka przebywała zbyt długo sam na sam ze swoim narzeczonym. W zestawieniu z nią, niestety, to właśnie trochę zbyt swobodnie zachowująca się i ubrana pani Mohort pokazywana jest z większą sympatią. Da się tutaj wyczuć traktowanie trochę z góry przez twórców filmu kręgów, nazwijmy to, drobnomieszczańskich, z korzyścią dla ówczesnych elit międzywojennej Polski. Można to uznać wręcz za pewien brak konsekwencji w przekazie, bo przecież gdyby pani Mohort była w pewnych kwestiach bardziej „prosta i drobnomieszczańska”, bardziej wystrzegała się sama pokus i starała się nie kusić też mężczyzn swoim strojem czy sposobem bycia, to prawdopodobnie nie zdradziłaby także swojego męża. Za pewną wadę czy może bardziej brak w tym filmie uznać też można pomijanie sfery głębszego życia duchowego bohaterów, co w filmie w dużej części traktującym o grzechu cudzołóstwa jest brakiem dość wyraźnym. Nie dowiemy się tu niestety nic o stosunku głównych postaci do wiary w Boga, czy do Jego przykazań, stąd nie wiemy np. czy dla Ireny cudzołóstwo jest grzechem, który napawa ją wstrętem i lękiem przed wiecznym potępieniem; czy też może nawet takiego pojęcia jak grzech nawet nie uznaje. Z drugiej strony film też nie kwestionuje chrześcijańskich prawd, a raczej skupia się na czysto ludzkim wymiarze przedstawianej historii. Może to mieć współcześnie tę zaletę, iż widz zmuszony będzie przyznać, że nawet nie trzeba odwoływać się do wymiaru religijnego, by uznać cudzołóstwo za wielkie zło. A zatem, z uwzględnieniem powyższych zastrzeżeń, film ten polecamy jako historię o zbrodni, karze i przebaczeniu. Marzena Salwowska /.../
  2. Dwanaście krzeseł

    Leave a Comment Film ten jest polsko-czechosłowacką adaptacją znanej powieści satyrycznej pod tym samym tytułem (autorstwa Ilji Ilfa i Jewgienija Pietrowa). W tej wersji opowieści o dwunastu krzesłach główny bohater, Ferdynand Suplatko, jest fryzjerem. Po śmierci swojej bardzo bogatej ciotki otrzymuje on spadek, ale okazuje się, że jest to tylko 12 krzeseł. Rozczarowany oddaje je do komisu. Z listu do ciotki, który początkowo zlekceważył, dowiaduje się jednak, że w jednym z krzeseł ukryto 100 tysięcy dolarów. Tymczasem krzesła zostały już sprzedane. Ferdynand postanawia odzyskać spadek. Pomaga mu w tym polski antykwariusz Kamil Klepka, który wcześniej nieświadomie zbył wszystkie krzesła … Ta przedwojenna koprodukcja jest filmem dość krótkim (trwa nieco ponad godzinę) i osadzonym w innych realiach niż powieść. Z tych i pewnie też innych względów (np. cenzura polityczna) historia zaczerpnięta z książki „Dwanaście krzeseł” jest tutaj mocno okrojona, pozbawiona ważnego kontekstu i siłą rzeczy spłycona. Na próżno szukać by tu głębokiej i ciętej satyry społecznej tejże powieści. Nie mniej, produkcja ta ma pewien staroświecki urok kina o specyficznym farsowym stylu. I sprawdza się właśnie jako farsa, w której zgodnie z założeniami gatunku łatwowierni „bohaterowie zostają wciągnięci w serię coraz bardziej nieprawdopodobnych, niewygodnych lub kompromitujących wydarzeń. Sytuacje te najczęściej są spowodowane wadami bohaterów, takimi jak np. próżność, sprzedajność lub chciwość. Wysiłki podejmowane w celu wybrnięcia z sytuacji prowadzą do dalszego zapętlenia i jeszcze większej kompromitacji, aż do momentu, w którym w komicznych punktach kulminacyjnych wady zostają odpowiednio upokarzająco i przykładnie ukarane, po czym następuje względnie szczęśliwe zakończenie”. (źródło https://pl.wikipedia.org/wiki/Farsa). W przypadku bohaterów tego filmu głównymi wadami, które zostają ośmieszone oraz ukarane są chciwość i nieuczciwe kombinatorstwo. Całość kończy się też nawet bardziej pozytywnie, niż można by się spodziewać. Ukryty skarb nie tylko okaże się błogosławieństwem dla najbardziej potrzebujących, ale też główni bohaterowie będą zdolni zaakceptować utratę majątku i cieszyć się dobrem, które z tego wyniknie. Choć nie ma w tym filmie jakichś wyraźnych nawiązań do Bożej Opatrzności, to narzuca się wręcz wrażenie, że to Ona kieruje całym rozwojem zdarzeń. Z wątków pobocznych warto zwrócić uwagę na wyśmianie seansu spirytystycznego, który prowadzi tu wyspecjalizowany w tego rodzaju spektaklach hochsztapler. Wyszydzenie tego modnego podówczas procederu jest oczywiście jednym z atutów filmu. Podsumowując polecamy ten film głównie ze względu na jego jednoznaczny moralnie wydźwięk, zwłaszcza pokazywanie biblijnej prawdy, że najlepszym użytkiem, jaki można zrobić z mamony jest dbanie o uboższych i słabszych. Marzena Salwowska /.../
  3. Biały Murzyn

    Leave a Comment Antoni Sikorski, obiecujący student medycyny, po kilku latach nieobecności w rodzinnym domu przyjeżdża odwiedzić swojego ojca, który jest chłopem i zaufanym sługą miejscowego dziedzica – hrabiego Lipskiego. Spacerując po lesie młody mężczyzna, przypadkowo natrafia na córkę hrabiego Jadwigę, która zraniła się w nogę i udziela jej pomocy. Młoda dziedziczka nie okazuje jednak Antoniemu wdzięczności, traktuje go za to arogancko i z wyraźnym poczuciem wyższości. Mimo takiego traktowania student oczarowany urodą dziewczyny szybko się w niej zakochuje, tym bardziej że jako ulubieniec ojca i ciotki hrabianki ma wiele okazji, by ją widywać. Tymczasem okazuje się, że hrabianka jest już zaręczona z mężczyzną ze swojej sfery i za trzy miesiące ma go poślubić. Ukochany Jadwigi ginie jednak w tragicznym wypadku. Do rozpaczy po tej stracie dochodzi też obawa przed skandalem, dziewczyna jest już bowiem w ciąży z niedoszłym mężem. Hrabianka zamierza popełnić samobójstwo, jednak i tym razem ratuje ją Antoni. Ojciec dziewczyny proponuje głównemu bohaterowi „kontraktowe małżeństwo” z Jadwigą. Antoni odrzuca wynagrodzenie, poślubia jednak hrabiankę z miłości, chcąc ją chronić przed hańbą i po cichu licząc, że jednak odwzajemni ona z czasem jego uczucia. Kiedy jednak i tym razem spotyka się z pogardą ze strony Jadwigi, zapowiada jej, iż nie zgodzi się na unieważnienie małżeństwa, dopóki nie zrozumie ona, jak bardzo go skrzywdziła i sam nie poprosi o tę zgodę. Po tych zdarzeniach Antoni wyjeżdża z rodzinnych stron, by dokończyć studia i rozpocząć błyskotliwą karierę naukową. Jego ścieżki i Jadwigi skrzyżują się jednak jeszcze za kilka lat … Film ten poza specyficznym urokiem przedwojennego kina ma również do zaoferowania współczesnemu widzowi kilka istotnych moralnie zalet. Za pierwszą z nich uznać można „pozytywistyczne zacięcie” tej historii. Otóż jako bardzo wartościowa i zapewne godna naśladowania rzecz jest tu pokazany awans społeczny głównego bohatera, który zawdzięcza on przede wszystkim własnej ciężkiej pracy, zdolnościom i wytrwałości. Ciężka praca dla dobra bliźnich jest pokazana w tym obrazie jako wręcz droga do także osobistego sukcesu. „Strategia” Antoniego Sikorskiego bowiem, który liczy, że wyniosła ukochana w końcu też doceni jego osobę, po kilku latach rzeczywiście okazuje się sukcesem. W czasach silnych podziałów społecznych, związanych często nie tylko ze statusem materialnym, ale także z samym pochodzeniem, a więc z czynnikiem absolutnie niezależnym od osobistej woli, starań czy jakichkolwiek zalet człowieka, ta historia miała prawdopodobnie znacznie głębszy i bardziej aktualny wydźwięk niż ma to dziś. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że film nieświadomie wspiera poczucie wyższości arystokracji. To bowiem (prawdopodobnie) znacznie lepiej wykształcony i bardziej utalentowany, wykonujący niezwykle użyteczną społecznie i na dodatek docenianą pracę Antoni zabiega o względy dziewczyny, która ma nie tylko nieprzyjemny sposób bycia, ale nadto bliska jest uznania za „kobietę upadłą„. Skoro jej jedyną przewagą jest wysokie urodzenie, dające „prawo”, żeby gardzić synem służącego, to łatwo dojść do wniosku, iż w przedwojennej Polsce buta arystokracji musiała być prawdziwym problemem. W filmie jednak ostateczne zwycięstwo nad takim wynoszeniem się ponad bliźnich z racji urodzenia odnosi właśnie dzięki ciężkiej pracy i zaletom charakteru „człowiek z nizin„, gdyż los hrabianki i jej dziecka spocznie dosłownie w jego rękach. Na marginesie warto jednak sprostować, że arystokracja nie jest tu portretowana wyłącznie negatywnie, postawę hrabianki Lipskiej po części równoważą postacie jej ciotki i przede wszystkim ojca. Hrabia Lipski zdaje się bowiem w przeciwieństwie do córki traktować swoje szlachectwo nie jako przywilej, a raczej coś, co dodatkowo zobowiązuje. Widać to chociażby w sprawiedliwym i życzliwym traktowaniu Antoniego, którego studia nadto finansuje. Film ten ma ponadto charakter wyraźnie prorodzinny, czy może ściślej mówiąc promałżeński. Pokazuje on, że nie da się lekko i bez konsekwencji traktować takiego związku kobiety i mężczyzny. W tym przypadku, mimo że tylko jedna ze stron jest zainteresowana zawarciem prawdziwego małżeństwa, a druga liczy na szybkie stwierdzenie nieważności czy też rozwód (jest tu mowa raz o jednym, raz o drugim), to i tak decyzja ta ma dla obojga dalekosiężne konsekwencje. Powagę małżeństwa podkreśla tu też wątek żony profesora, pod którego kierunkiem Antoni prowadzi swoje badania. Ta, dużo młodsza od swojego męża, niewiasta, zadurza się w głównym bohaterze i pragnie wejść z nim w cudzołożną relację. Antoni jednak nie tylko odrzuca jej zaloty, ale też pragnie usunąć się z życia profesora, żeby ułatwić temuż pojednanie z żoną. Dlatego więc nie broni się przed niesprawiedliwymi oskarżeniami w tej sprawie. Szacunek wobec związku małżeńskiego okazuje również zakochana w głównym bohaterze jego asystentka, która mimo własnego cierpienia, przez wzgląd na szczęście Antoniego cieszy się tym, iż wreszcie pojednał się on z Jadwigą i że ich małżeństwo przestanie być fikcją, dzięki czemu też i synek Jadwigi zyska pełną rodzinę. Jeśli chodzi o poważniejsze wątpliwości związane z filmem, to głównie zastawia sposób ujęcia problemu przedmałżeńskiego pożycia Jadwigi z jej narzeczonym, który też jest ojcem jej dziecka. Wydaje się, że jest to wątek niepoddany żadnej krytyce moralnej. Relacja ta jest przedstawiana wyłącznie romantycznie, tak że widz może odnieść wrażenie, iż w samym ich przedślubnym pożyciu nie było czegoś złego. Odbiorca może tutaj łatwo dojść do wniosku, iż jedynym problemem w sytuacji nagłego zgonu narzeczonego Jadwigi nie jest sama grzeszność aktów seksualnych dokonujących się poza małżeństwem, a jedynie nietolerancyjne wówczas wobec samotnych matek społeczeństwo. Tak że niestety nie widać tu żadnej skruchy i żalu z tego powodu ani u Jadwigi, ani u jej narzeczonego (na łożu śmierci). Niemniej jako całość polecamy film zwłaszcza jako pochwałę wytrwałej i bezinteresownej miłości, a także wierności małżeńskiej. Nadto jest to przykład czegoś, o co chyba dość trudno we współczesnym kinie, a mianowicie zdecydowanej przewagi bohaterów pozytywnych nad negatywnymi. Jest tu co najmniej kilka wyrazistych postaci, które, choć nie są idealne i nie zawsze postępują bez zarzutu, to reprezentują różne właściwe moralnie postawy, w życiu kierując się raczej dobrem bliźniego, niż egoizmem. Do takich postaci oprócz głównego bohatera należą jego ojciec, ciotka i ojciec Jadwigi, potem zaś asystentka i profesor. Nie wdając się już w szczegóły ich postępowania, zachęcamy widza do samodzielnego przyjrzenia się tym bohaterom, jak też całemu filmowi. Marzena Salwowska /.../
  4. Doktór Murek

    Leave a Comment Film jest ekranizacją prozy jednego z najpoczytniejszych polskich pisarzy -Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (znanego chociażby jako autor „Kariery Nikodema Dyzmy” czy „Znachora”). Głównym bohaterem tej opowieści jest bardzo wykształcony i niezwykle uczciwy wyższy urzędnik w prowincjonalnym mieście, tytułowy doktor Murek. Człowiekowi temu powodzi się nie tylko w pracy, ale też na gruncie prywatnym, gdyż niedługo ma poślubić ukochaną Ninę, pannę z tak zwanego dobrego domu. Całe szczęście dr. Murka pryska jednak jak bańka mydlana za sprawą niejakiego Jazwicza. Ów wpływowy biznesmen po nieudanej próbie skorumpowania głównego bohatera, doprowadza najpierw do zwolnienia uczciwego urzędnika, a później, dzięki swoim znajomościom i hakom na miejscowych prominentów, sprawia, że dr Murek otrzymuje nieoficjalny „wilczy bilet” i nie jest w stanie w swoim mieście znaleźć żadnej pracy, Mocno podłamany główny bohater postanawia szukać lepszych możliwości w Warszawie, licząc, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji uda mu się w stolicy jeszcze odbić od dna i zacząć z Niną nowe życie. Warszawa okazuje się jednak bardzo nieprzyjaznym miejscem, w którym dr Murek popada w dalszą nędzę, złe towarzystwo, traci złudzenia co do ludzi, a także swoje uprzednie silne moralne zasady. Choć z początku próbuje on jeszcze wytrwać w trudnych warunkach i przez ciężką pracę (znacznie poniżej kwalifikacji) zarobić na siebie i swoje nieślubne dziecko, to seria dalszych rozczarowań popychają go na złą drogę, którą będzie odtąd coraz śmielej kroczył … Na początku omawiania tego filmu pragnę zaznaczyć, że będę odnosić się jedynie do filmu, gdyż powieściowego pierwowzoru tej opowieści nie znam, a z tego co mi wiadomo, różni się dość znacznie od ekranizacji, mimo że autor powieści i scenariusza jest w tym przypadku tożsamy. Przechodząc więc do samego filmu, jest to niewątpliwie wartościowe kino o silnym wydźwięku moralnym. Produkcja ta kończy się nawet w ten sposób, że główny bohater na podstawie kolei własnego losu wygłasza otwarcie morały skierowane do widza. W tym dość krótkim obrazie jest zawartych rzeczywiście sporo pożytecznych obserwacji, które zdają się zmierzać do kształtowania w widzu moralnej wytrwałości, wbrew życiowym okolicznościom. Film ten bowiem pokazuje, że nawet kryształowo uczciwy i dobry człowiek może upaść i ulec totalnemu zepsuciu, kiedy ulegnie zwątpieniu w sens zachowywania moralnego ładu. Historia dr Murka przywodzi na myśl biblijne ostrzeżenie: Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł (1Kor 10,12). Przykład głównego bohatera pokazuje, że strzec się przed upadkiem trzeba może szczególnie w trudnych okolicznościach, kiedy wszystko się wali, a zwłaszcza wtedy, kiedy spotyka człowieka niezawiniona krzywda. Okoliczności takie są bowiem też swoistą pokusą do powiedzenia sobie czegoś w rodzaju : „Skoro do tej pory starałem się usilnie postępować dobrze i uczciwie i spotkało mnie coś takiego; to teraz będę postępować, jak mi wygodniej. Teraz, kiedy spotka mnie coś złego, to przynajmniej będzie zasłużone.” Dr Murek zdaje się wpadać w pułapkę takiego właśnie myślenia. Zapomina przy tym, że wszelkie zaburzenia Bożego ładu i powodzenie złoczyńców są tylko czasowe i nie będą trwać wiecznie. By się przekonać o tej prawdzie, nie musi on jednak czekać aż do Sądu Ostatecznego, gdyż w jego przypadku okazuje się, iż gdyby wytrwał na uczciwej drodze, to mógłby cieszyć się pełną rehabilitacją i dostatnim życiem w rodzinnym mieście. Docenić też można bardziej społeczny wymiar filmu, gdyż poddaje on mocnej krytyce stan państwa, w którym bardzo łatwo jest zniszczyć uczciwego człowieka, gdyż wystarczy, że u kilku wpływowych ludzi popadnie on w niełaskę. Nieskazitelna uczciwość i rzetelność w pracy dr. Murka okazują się w tym systemie tylko zawadą, a wysokie wykształcenie i intelekt w nowym życiu w Warszawie nie są zbyt pomocne przy zbieraniu śmieci. Obraz ten piętnuje więc słusznie taki układ społeczny jako patologię. Docenić też można wyraźniej wątek obyczajowy w historii dr. Murka, który wskazuje, że nieład w sferze intymnej często przekłada się też na inne problemy moralne. Nieprzypadkowo bowiem do upadku głównego bohatera w sporej mierze przyczyniają się też kobiety, z którymi wchodzi on w intymną, lecz pozamałżeńską zażyłość. Wreszcie, w dość istotnym wątku filmu, pokazuje się tu bardzo negatywnie międzywojenną fascynację polskiego społeczeństwa różnego rodzaju „jasnowidzami”. Tego rodzaju zjawisko opisywane jest w tej opowieści jako głupota i nowoczesny zabobon, ale bynajmniej nie jakaś rzecz błaha i nieszkodliwa. Kariera dr. Murka na tym polu wiąże się bowiem z bardzo realnym krzywdzeniem klientów, mimo iż jest on tylko hochsztaplerem i nie posługuje się żadnymi ponadnaturalnymi mocami. Podsumowując, zdecydowanie polecamy ten film, zwłaszcza jako przykład kina promującego wytrwałość w dobrych moralnie postawach. Marzena Salwowska /.../
  5. Wrzos

    Leave a Comment

    Zbankrutowany hulaka i bawidamek Andrzej Sanicki otrzymuje od swojego ojca „propozycję nie do odrzucenia” – ten spłaci jego wszystkie długi i umożliwi mu korzystanie ze spadku po matce, jeżeli Andrzej ustatkuje się, poślubiając wskazaną przez rodzica kandydatkę na żonę. Utracjuszowi niezbyt przypada ten pomysł do smaku, jako że od paru lat żyje w wolnym związku z inną kobietą. Upatrzona przez ojca dziewczyna, skromna i bezpretensjonalna „panienka z białego dworku” daleka jest zresztą od jego światowych upodobań.  Sama Kazia również nie jest zachwycona konkurentem do ręki, tym bardziej że jej serce wciąż należy do Stacha, o którym słuch zaginął na Sybirze i uważany jest za zmarłego. Młodzi jednak postanawiają mimo wszystko  pobrać się dla obopólnych korzyści – Andrzej zyska majątek, Kazia wyzwoli się spod władzy złośliwej macochy. Umawiają się jednak, że małżeństwo będzie czystą fikcją i że, z zachowaniem pewnych pozorów, żyć będą nie z sobą a obok siebie …

    Film ten będący adaptacją powieści Marii Rodziewiczówny pod tym samym tytułem ma niewątpliwie pewne wyraźniejsze zalety dydaktyczne, na które warto zwrócić uwagę. Najistotniejsza z nich to pokazanie w negatywnym świetle układu Andrzeja i Kazi, który jest kpiną z Bożej instytucji małżeństwa, stworzonej przecież po to, by służyć ludziom, a nie ich niszczyć. Interesowny układ oparty na kłamstwie i pozorach ponosi tu całkowitą klęskę. Inną zaletą filmu jest to, że przedkłada się tu wyraźnie  pełne poświęcenia życie dla bliźnich nad życie jedynie dla siebie, dla swoich potrzeb, marzeń, miłostek czy zwykłych zachcianek. Pierwszy tryb życia reprezentują tu między innymi Kazia i jej ukochany Stach, drugi zaś hulaka Andrzej i jego cyniczna utrzymanka Celina. Duże znaczenie w filmie ma też służba Kazi na rzecz ubogich mieszkańców Warszawy. Jej poczynania w tym zakresie pokazane są w bardzo pozytywnym świetle, nawet kiedy naraża ona swoje zdrowie i życie, a jako że przez małżeństwo z Andrzejem stała się ona częścią „lepszego towarzystwa”, jej postawa miała zapewne stanowić wzorzec dla zamożnych kobiet, które nadmiar czasu marnotrawiły częstokroć na różne „obowiązki” swojej sfery, typu bywanie na salonach.

    Jeśli chodzi o bardziej wątpliwe elementy filmu, to należy tu powiedzieć przede wszystkim o tym, że, o ile Andrzej uznaje w końcu podłość swego czynu (jak mówi o zawarciu pozorowanego małżeństwa), to nie widać tego w postawie Kazi, co jest tym gorsze, że pokazywana jest tu ona cały czas jako niemal ideał i pewien wzorzec dla widza. Inny wątpliwy element tego obrazu to pokazywanie z pewnym przymrużeniem oka zalotów wobec mężatki.

    Niemniej, polecamy tę klasykę polskiego kina, głównie przez wzgląd na płynący z niego morał, prosty, lecz prawdziwy, który mówi, że z pozoru korzystne układy oparte na kłamstwie i udawaniu mogą zrujnować życie.

    Marzena Salwowska

     

    Ps.  Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.

    Numer konta:

    22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski /.../