Tag Archive: Julia Roberts

  1. Erin Brockovich

    Leave a Comment Oparty na faktach film opowiada historię Erin Brockovich, samotnej matki trójki dzieci, która znajduje zatrudnienie w kancelarii adwokackiej Masry & Vititoe jako pomoc biurowa. Pracując tam, dobrowolnie angażuje się ona w sprawę przeciw Hinkley Compressor Station (przedsiębiorstwu należącemu do koncernu Pacific Gas and Electric). Firma ta oskarżane jest  o bezprawne zatruwanie otoczenia chromem i spowodowanie przez to poważnych chorób u setek ludzi. Erin z determinacją zbiera dowody na winę przemysłowców, nie zważa na groźby z ich strony, uświadamia ofiary co do źródła ich przypadłości, namawia pokrzywdzonych do wspólnego dochodzenia roszczeń, pomaga swym zwierzchnikom skonkretyzować żądania w imieniu ich klientów. Odnosi zwycięstwo – koncern ma zapłacić aż 333 mln dolarów odszkodowania, które podzielone zostaje między 600 rodzin. Film ten ma pewne poważne wady, a mianowicie: – przedstawienie bez negatywnego komentarza romansu, który, będąca rozwódką, główna bohaterka przeżywa ze swym sąsiadem, – nadmiar wulgarnej mowy, której zasadniczo nikt tu nie gani i która nie jest używana w kontekście sugerującym niewłaściwość takiego wyrażania się, – obecność jednego obscenicznego żartu, scena, w której Brockovich flirtuje z pewnym mężczyzną przybierając dość prowokującą pozę, a także pewna pobłażliwość dla noszenia nieskromnych strojów, – co najmniej dwuznaczne przedstawienie takich faktów jak jednokrotne użycie przez Erin kłamstwa w dobrej sprawie czy też nadto obcesowe traktowanie przez nią niektórych ludzi. Te wszystkie rzeczy wydają się jednak nie niszczyć pozytywnego przesłania tego dzieła. W swym głównym wątku pokazuje ono bowiem wytrwałą i zwycięską walkę o prawdę i sprawiedliwość. To co urzeka w głównej bohaterce to jej współczucie dla ofiar, bezinteresowność, z jaką dąży do pomocy ludziom zagrożonym działalnością koncernu i wytrwałość, z którą to robi (pomimo szantażu ze strony przedsiębiorców, utarczek z pracodawcami i trudności w porozumieniu się z niektórymi pokrzywdzonymi). Erin brzydzi się oportunizmem, który widzi chociażby u pewnej osoby kryjącej winnych. Myśli ona kategoriami dobra i zła, a nie tego co dla niej opłacalne lub nie (owszem, stara się też o podwyżkę, ale na pewno nie zrobiłaby dla niej wszystkiego). Film zawiera także budujący wątek nawrócenia się na dobrą drogę jednej z osób służących dawniej koncernowi, która dostarcza Erin dowody obciążające pozwanych. Nadto podkreślona jest tu ważna rola rodziny, która motywuje główną bohaterkę do wielu dobrych działań (samo podjęcie przez nią pracy w kancelarii wynika z chęci zapewnienia dzieciom jak najlepszego losu). Twórcy wskazali też na negatywne skutki nadmiernego zaangażowania zawodowego (osłabienie relacji Erin z jej dziećmi) oraz na wartość pomocy bliźniemu (aby Brockovich mogła bez problemów dokończyć prowadzoną sprawę, jej sąsiad i były już wówczas kochanek przejmuje na chwilę opiekę nad jej latoroślami, co akurat można pochwalić). Podsumowując – zachęcam do uważnego obejrzenia tej produkcji, ale z zachowaniem pewnej ostrożności i krytycyzmu. Michał Jedynak /.../
  2. Cudowny chłopak

    Leave a Comment Ten nominowany do amerykańskiego Oscara film opowiada historię Auggiego, chłopca z brzydką, bo zdeformowaną twarzą. Auggie po tym jak był nauczany przez swych rodziców w domu, zostaje przez nich wysłany do jednej z nowojorskich szkół. Tam będzie musiał on zmierzyć się z różnymi reakcjami swych rówieśników, włączając w nie również niechęć i szyderstwa niektórych spośród nich. Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej nie wahamy się twierdzić, iż „Cudowny chłopak” jest prawdopodobnie jednym z lepszych filmów, które zostały wyprodukowane w ubiegłym (to znaczy 2017) roku. Poza tym bowiem, iż produkcja ta nie eksponuje obsceniczności, przemocy, nieskromności i wulgarności, można ją pochwalić też za to, że w sugestywny i ujmujący sposób odmalowuje obraz kochającej i wzajemnie wspierającej się rodziny. W filmie tym z sympatią i przychylnością zostały też pokazane takie tradycyjne cnoty i wartości jak: przebaczenie, współczucie, serdeczność, obrona słabszych, a także odwaga. Są tu także pewne, może nieliczne, ale jednak obecne nawiązania do religii. Mama Auggiego modli się do Boga o to, by został on dobrze przyjęty przez swych szkolnych rówieśników. W innej zaś scenie jest mowa o Aniołach, które będą chronić i opiekować się chłopcem. Choć nie są to co prawda elementy stricte chrześcijańskie, to i tak warto docenić ich obecność w dobie, gdy w tak wielu filmach krytykuje się lub nawet szydzi z religii i wiary w Boga. Gwoli uczciwości należy jednak też wspomnieć o pewnych bardziej dwuznacznych elementach tego filmu. Otóż, w jednej ze scen Auggi podczas kartkówki daje ściągać swemu koledze i od tegoż epizodu pomiędzy oboma chłopcami zawiązuje się serdeczna więź. Niestety, to oszukańcze działanie nie zostaje zganione i skarcone w omawianym obrazie. W innym z wątków owej produkcji tzw. Halloween pokazany zostaje, jako niewinna i fajna zabawa, co nie odpowiada prawdzie o tym „święcie”, które w rzeczywistości jest celebrowaniem brzydoty, a nawet okultyzmu. Pewien niepokój budzi też obecność w filmie dość dwuznacznie wyglądających pocałunków pomiędzy Olivią, siostrą Auggiego, a jej chłopakiem. Co prawda nie wszystkie z pocałunków dokonywanych w romantycznych relacjach pozamałżeńskich muszą być grzeszne i występne, jednak warto przypomnieć, iż te z nich, w których szuka się seksualnego podniecenia są poważną nieprawością. Wreszcie, jako coś naturalnego w produkcji tej zostaje pokazane to, iż matka z córką oglądają film „Dirty Dancing”. Powinno być jednak jasne, iż tego rodzaju plugawe, bo promujące bezwstyd i nierząd widowiska, nie mogą być aprobowane jako właściwy sposób spędzania wolnego czasu. Powyższe wady i dwuznaczności filmu „Cudowny chłopak” stanowią jednak tylko jego zupełnie poboczne wątki, a nieraz są nawet tylko bardzo krótko trwającymi w nim epizodami. Nie powinny więc one nam przesłaniać zasadniczej, a wspaniałej lekcji moralnej jaką ów obraz nam daje. Mirosław Salwowski /.../
  3. Jedz, módl się, kochaj

    Leave a Comment Film opowiada o Elizabeth Gilbert, trzydziestokilkuletniej „nowoczesnej” kobiecie. Mimo że, ma ona dobrą pracę, męża i duży dom, nie czuje się  szczęśliwa. Rozwodzi się więc ze swym małżonkiem, a następnie udaje się w długą podróż po świecie.  Odwiedza trzy kraje – Włochy, Indie i Indonezję. We Włoszech, przebywa ona ze znajomymi i przyjaciółmi, poznając przy okazji obfitość smaków tamtejszej kuchni. W dwóch ostatnich miejscach – Elizabeth zapoznaje się głęboko z różnymi formami pogańskiej duchowości (hinduizmem, panteizmem i tzw. medytacją transcendentalną). Podczas tej podróży, główna bohaterka wdaje się też w romantyczne związki z mężczyznami, by ostatecznie na trwałe związać się z jednym z nich.  Dodajmy, że ów film został oparty na autobiograficznej powieści autorstwa Elizabeth Gilbert, pod tym samym tytułem. NIEPRZYZWOITY JĘZYK Produkcja ta nie epatuje raczej wulgarnym i nieprzyzwoitym słownictwem.  Znajduje się tam około 10 nieprzyzwoitych wyrażeń (w tym jeden raz przywołano imię Jezusa jako wykrzyknik). SEKS W filmie tym nie ma wyraźniejszych scen pokazujących seksualne współżycie.  Jest jednak kilka ujęć sugerujących, iż do takowych czynów rzeczywiście doszło.  W jednym z dialogów znajduje się jasna aluzja seksualna. NAGOŚĆ I NIESKROMNOŚĆ Nie ma tu raczej eksponowania nieskromnych strojów. Jest jedna scena pokazująca męską nagość. PRZEMOC W filmie tym brak jest scen przemocy. Jeden z wątków porusza kwestię bicia żony przez męża (jednak bez pokazywania takowej na płaszczyźnie wizualnej). FAŁSZYWE DOKTRYNY Film ów z ewidentną sympatią pokazuje hinduistyczne pogaństwo, praktyki zeń wynikające (włącznie z czarami i wróżbiarstwem),  oraz wspiera panteistyczną herezję.  To, że główna bohaterka odzyskuje spokój, ponownie dostrzega sens życia i zaczyna wieść szczęśliwe życie, jest tu ściśle powiązane z jej duchowymi poszukiwaniami, które prowadzą ją do praktykowania hinduizmu. W filmie tym padają też typowo panteistyczne deklaracje w rodzaju: „Wszyscy jesteśmy częścią Boga” albo „wszystko jest boskością”. Nie spotykają się one z żadną polemiką ze strony bohaterów filmu, ani też nie są równoważone przez stwierdzenia, które wyrażałyby tradycyjnie chrześcijańskie przekonania w tej kwestii. Omawianej produkcji można też zarzucić promowanie feministycznego poglądu na małżeństwo. Elizabeth rozwodzi się wszak z mężem mimo że, ten nie daje jej ku temu żadnych wyraźniejszych i bardziej konkretnych powodów. On jej nie zdradza, nie bije, nie wyzywa, nie jest pijakiem. Elizabeth nie czuje się jednak szczęśliwa w tym małżeństwie i dlatego postanawia je zakończyć. Później zaś sama angażuje się w cudzołożne związki, by na końcu na trwale związać się z jednym z nowo poznanych mężczyzn. I tym razem cudzołóstwo zostaje pokazane  jako dające szczęście Elizabeth. Można więc śmiało stwierdzić,  iż prócz promocji hinduizmu i panteizmu, film ten deprecjonuje małżeństwo i gloryfikuje cudzołóstwo. STOSUNEK DO CHRZEŚCIJAŃSTWA Niektóre ze scen tego filmu wydają się wyglądać na chrześcijańskie. Mamy tu bowiem dwie sceny, w których bohaterowie modlą się do Boga (nie do hinduistycznych bożków).  Jak już jednak zostało to wskazane wyżej, więcej miejsca produkcja ta poświęca popularyzacji hinduistycznego politeizmu oraz panteistycznych wierzeń. Tak więc te rzadkie i niejasne odniesienia do monoteizmu są rozmywane przez wielość i wyrazistość wątków sprzyjających pogańskim praktykom i wierzeniom. OBECNOŚĆ NIEKTÓRYCH Z WARTOŚCI MORALNYCH Mimo sympatii z jaką w filmie został pokazany rozwód i cudzołóstwo, trzeba przyznać, że ów życzliwe pokazuje też pewne dobre moralnie zachowania. Przede wszystkim widzimy to na końcu omawianego obrazu, kiedy to Elizabeth namawia swych znajomych by wysłali pieniądze samotnej matce z dzieckiem. Na przykładzie jednego z bohaterów widzimy też opłakane skutki pijaństwa – pod wpływem alkoholu powoduje on bowiem wypadek samochodowy, w którym giną jego bliscy. Jednak te pozytywne moralnie elementy owego filmu są poboczne w stosunku do głównych jego wątków, które sprzyjają pewnym niemoralnym zachowaniom oraz fałszywym religiom. PODSUMOWANIE Chociaż na pierwszy rzut oka „Jedz, módl się i kochaj” wydaje się być całkiem niegroźnym, a nawet w miarę pozytywnym filmem, pod tą jego miłą powierzchownością kryje się bardzo duża dawka trucizny w postaci sympatii dla hinduizmu, panteizmu, cudzołóstwa oraz rozwodu. Ten film to dobry przykład na to, jak nawet bez epatowania seksem, krwawą przemocą, wulgarnością, nagością i nieskromnością, można zatruwać ludzkie serca i umysły. /.../