Tag Archive: mit Kopciuszka w kinie

  1. Pretty Woman

    Leave a Comment Nowojorski multimilioner Edward Lewis przyjeżdża do Los Angeles w interesach. W mieście tym jest również gościem na przyjęciu u swego prawnika. Znudzony jednak imprezą, szybko opuszcza dom gospodarza, w dodatku jego autem, gubi się jednak w Hollywood i nie wie, jak trafić do hotelu. O drogę pyta jedną z prostytutek z Alei Gwiazd. Dziewczyna, o imieniu Vivian, zgadza się za opłatą pomóc nieznajomemu. Jak można się łatwo domyślać, ta przypadkowa znajomość nie kończy się na niewinnej usłudze wskazania drogi. Edward zaprasza Vivian do hotelu, płaci jej za całą noc, a później wynajmuje na tydzień za 3000 dolarów. Mężczyzna jednakże oprócz usług seksualnych oczekuje od Vivian, że będzie odgrywać rolę jego „dziewczyny” w towarzystwie. By dobrze wypaść w tej roli, Vivian kupuje (na koszt klienta) stosowne ubrania, a nawet pobiera coś w rodzaju lekcji etykiety od życzliwego jej właściciela hotelu. Mamy tu więc czytelny schemat uwspółcześnionej wersji o Kopciuszku. Rzecz zatem kończy się zgodnie z przewidywaniami – „książę” zakochuje się w pogardzanej dziewczynie i, jak sugeruje zakończenie, będą żyć razem długo i szczęśliwie … Film ten jest niestety prawdopodobnie jednym z bardziej szkodliwych w historii kina, choć szkodzenie umysłom młodych kobiet nie było raczej celowym zamiarem jego twórców. Raczej zawinił tutaj brak wyobraźni, połączony z chęcią stworzenia historyjki, która się łatwo sprzeda. W czym leży problem chyba najlepiej ujęła pani Irena Dawid-Olczyk, prezes Fundacji La Strada na spotkaniu z Richardem Gere (filmowy Edward Lewis), który odwiedził Polskę w roku 2019. W rozmowie z aktorem stwierdziła ona, że film ten ma negatywny wpływ na wybory młodych kobiet, które wierzą, że prostytucja jest drogą do sukcesu. Trudno się nie zgodzić z takim stwierdzeniem, kiedy spojrzy się choć przez chwilę uważniej na sposób ukazania prostytucji w tym filmie. Zarabianie na seksie okazuje się dla Vivian istną trampoliną sukcesu – na początku pozwala jej spłacać czynsz (na co rzekomo nie pozwalała praca kelnerki), uniezależnić się finansowo, by w końcu zdobyć „mężczyznę swego życia” i mimochodem też ogromne pieniądze. A wszystko to dzięki prostytucji. Oczywiście zdarza się również w prawdziwym życiu, że nawet bardzo złe moralnie rzeczy mają jakieś dobre skutki, jednakże tu raczej prostytucja nie jest pokazana w tym duchu. To znaczy nie jest ona pokazana jako zła sama w sobie. Widzimy raczej, jak główni bohaterowie w trakcie realizacji „kontraktu” dobrze się bawią, zapewne też szybciej niż w normalnych warunkach zaczynają się wzajemnie poznawać i lubić. Prostytucja więc sama w sobie może jawić się nie jako aż tak zła. Z drugiej zaś strony brak przeciwwagi dla tego obrazka w filmie, niewiele się w nim mówi o mrocznej stronie tego procederu. Nietrudno więc wyobrazić sobie negatywny wpływ tej komedii na jakąś młodą dziewczynę, która ma jeszcze przysłowiowe „siano w głowie” i nie dość „ugruntowane cnoty niewieście”. Gwoli sprawiedliwości film ten poza ewidentnymi wadami ma też pewne zalety, które nieco łagodzą jego negatywną ocenę. Po pierwsze mimo wszystko Vivian ostatecznie decyduje się zerwać z prostytucją. Po drugie słusznie napiętnowany zostaje tu sposób zarobkowania Edwarda, który bezwzględnie wykorzystuje problemy finansowe różnych przedsiębiorstw, przejmując je (nie zawsze uczciwie) po to, by z zyskiem sprzedać te firmy „po kawałku”. W ten sposób zbija on ogromny majątek na ludzkich problemach, niczego nie budując, nie tworząc, nie wnosząc nic pożytecznego do życia innych ludzi. Film ten słusznie więc piętnuje ludzką chciwość i pokazuje pewne zagrożenia kapitalizmu. Pod wpływem Vivian Edward postanawia zmienić ten sposób prowadzenia swoich interesów, co jest oczywiście przykładem pozytywnej zmiany moralnej. W mniejszym stopniu docenić też można fakt, że twórcy filmu aż tak bardzo nie wykorzystywali okazji, jakie stwarzała im tematyka filmu, by zasypywać widza różnymi obscenicznymi scenami czy dialogami. Można powiedzieć, że takich rzeczy jest tutaj – w stosunku do tematu – relatywnie niewiele. Trudno natomiast jednoznacznie pozytywnie ocenić sam „happy end” tego filmu, bo trzeba pamiętać, że Edward jest człowiekiem rozwiedzionym i nie mamy tu bliższych informacji na temat jego małżeństwa (np. czy był to związek cywilny czy kościelny?). Jest więc możliwe, że po wyjściu z prostytucji główna bohaterka wplątuje się tu w stały związek z żonatym mężczyzną, co trudno uznać za naprawdę szczęśliwe zakończenie. Marzena Salwowska /.../