Tag Archive: Filmy w reżyserii Sidneya Lumeta

  1. Morderstwo w Orient Expressie

    Leave a Comment Film ten jest chyba najbardziej znaną z ekranizacji powieści Agathy Christie. W słynnym pociągu Orient Express jadącym ze Stambułu do Calais dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest amerykański milioner, który przed swoją śmiercią otrzymywał anonimowe pogróżki. Ponieważ pociąg utknął w śnieżnych zaspach, przez co nie można na razie liczyć na pomoc policji, zadanie ustalenia, kto zadał temu człowiekowi 12 ciosów nożem, spoczywa na Herculesie Poirot. Tak się bowiem składa, że ten sławy detektyw właśnie podróżuje Orient Expressem. Poirot bierze się więc do dzieła, przesłuchując grupę pozornie z sobą niezwiązanych pasażerów … Film ten przez większość seansu sprawia całkiem sympatyczne wrażenie. Zasadniczo nie ma w nim różnych wątpliwych elementów takich jak nadmierne eksponowanie przemocy, wulgarny język, nieprzyzwoite dialogi czy obrazy. Jest za to sporo barwnych postaci i dość ciekawa zagadka kryminalna. Można też powiedzieć, że obraz ten dobrze pokazuje spiralę zła – to jak jeden mord popełniony w przeszłości (z chciwości) pociąga za sobą śmierć kolejnych osób, bądź cierpienie na długie lata po. Niestety ten pozytywny potencjał filmu zaprzepaszcza jego zakończenie. W końcowych bowiem scenach Hercules Poirot decyduje się puścić wolno sprawców morderstwa w pociągu, a także zamydlić oczy policji, przedstawiając jej fałszywą wersję rozwiązania tej zagadki kryminalnej. Z emocjonalnego punktu widzenia oczywiście może to być zrozumiałe, gdyż zamordowany milioner okazuje się sam mordercą małego dziecka, które uśmiercił po otrzymaniu okupu. Na dodatek jego czyn spowodował wiele dodatkowych krzywd w życiu osób powiązanych z rodziną ofiary. I te właśnie osoby postanowiły wymierzyć mu niejako karę śmierci, stawiając siebie samych w roli ławy przysięgłych i katów jednocześnie. Film ten może mieć więc dość deprawujący wpływ na widzów, podsycając głęboko zakorzenione, lecz sprzeczne ze Słowem Bożym i nauką Kościoła przekonanie, iż w niektórych wypadkach wolno wymierzać przestępcom karę samowolnie, poza prawem. Uderza to w zdrowy ład społeczny, w którym nawet największemu zbrodniarzowi przysługuje prawo do sprawiedliwego procesu przed bezstronnymi sędziami. Ten negatywny aspekt filmu wzmacnia jeszcze fakt, że wszystkie postaci „dwunastu gniewnych” zostały odmalowane z wyraźną sympatią, co w oczywisty sposób ma skłaniać widza do moralnej akceptacji przestępstwa, którego dopuścili się oni z premedytacją, drobiazgowo je planując. Ów negatywny wydźwięk końcówki filmu osłabia może nieco stwierdzenie Poirot o tym, że będzie musiał żyć z wyrzutami sumienia z powodu swojej decyzji. Jest to jednak dość dwuznaczne przyznanie się do złego moralnie wyboru, bo może też oznaczać coś w rodzaju „poświęcę spokój swojego sumienia dla tej dobrej sprawy.” Wykonanie oraz całe powodzenie spisku na życie dzieciobójcy wiąże się też oczywiście z masą kłamstw, jakich dopuszczają się spiskowcy i również ten grzech zdaje się w pełni usprawiedliwiany. Już na marginesie warto też wspomnieć o dwóch pomniejszych negatywnych wątkach filmu. Pierwszym jest pokazanie z sympatią cudzołożnej pary (zdradzony wcześniej przez żonę mężczyzna zdradza ją z inną kobietą i, póki co, ze względu na toczący się proces o rozwód, ukrywa ten związek). Drugim jest to, że czynny udział w morderstwie bierze też chrześcijańska misjonarka i jest to tak pokazane, iż można odnieść wrażenie, że czyn ten w zrozumiały sposób nie jest dla niej bardziej problematyczny moralnie, co dla pozostałych spiskowców. Podsumowując, mimo pewnych walorów, nie polecamy tej produkcji, gdyż jej przesłanie jest w najlepszym wypadku dwuznaczne moralnie. Marzena Salwowska /.../