Tag Archive: filmy o samurajach

  1. Tron we krwi

    Leave a Comment Historia szekspirowskiego Makbeta przeniesiona w realia feudalnej Japonii. Dwóch samurajów – generał Taketoki Washizu i jego przyjaciel generał Miki wracają przez Pajęczynowy Las ze zwycięskiej kampanii nad wojskami buntowników. W lesie spotykają demoniczną starszą kobietę, która przepowiada im, jaki dokładnie awans spotka każdego z nich w najbliższym czasie oraz to, że Washizu zastąpi swego suwerena księcia i będzie panować na Pajęczynowym Zamku, jego zaś rządy zakończy syn Mikiego, który w końcu przejmie władzę nad księstwem. Washizu opowiada o przepowiedni (której pierwsza część zdążyła się już wypełnić) swojej żonie, Asaji. Ambitna Asaji nakłania męża, by nie cofnął się przed żadną zdradą czy zbrodnią na drodze do przepowiedzianej mu potęgi … Dzieło to zasadniczo wierne europejskiemu pierwowzorowi jest jednocześnie szekspirowskie i japońskie zarazem. Nie ma tutaj jednak mowy o jakiejś kosmopolitycznej papce, ani bowiem to co europejskie, ani to co japońskie nie traci w tej produkcji swego smaku. To ryzykowne na pierwszy rzut oka przeniesienie Makbeta w realia Japonii z przełomu XV/XVI wieku podkreśla uniwersalność sztuki Szekspira, a także to jak bardzo upadła (po grzechu pierworodnym) ludzka natura jest wspólna dla wszystkich nas niezależnie od szerokości geograficznej, czasów, w których żyjemy, czy koloru naszej skóry. Uniwersalna historia Washizu -Makbeta pokazuje, że bynajmniej nie trzeba być człowiekiem z gruntu złym, by w pewnym momencie życia zacząć dopuszczać się naprawdę złych rzeczy. Opowieść ta ukazuje bowiem jak łatwo wykiełkować może ziarno zniszczenia posiane przez demoniczne siły, kiedy człowiek pozwoli mu się w swoim sercu zakorzenić. Posiana w w sercu Washizu myśl, że może zostać księciem, trafia na jego naturalną ambicję i szybko się rozrasta. Ziarno to podlewane jest obficie przez jego żonę. Pierwszym jednak błędem głównego bohatera nie jest nawet to, że słucha złych podszeptów swojej żony, a raczej to, że wpierw wysłuchał słów demonicznej istoty i im zawierzył. To bowiem nie żona Washizu, choć ma taki zły wpływ na męża, jest główną siłą sprawczą, która popycha go do zbrodni. Małżonkowie, skoro już raz zaufali Złu stają się jego marionetkami. Wpadając w zastawioną sprytnie pułapkę, realizują tak naprawdę nie przepowiednie, ale plan Złego. Czyli jak to trafnie podsumowuje jeden z bohaterów: Spełniacie jej (wiedźmy) plan, wierząc, że to proroctwo. Ta klasyczna opowieść pokazuje również, jak wiele nieszczęść bierze się też z niepanowania człowieka nad pragnieniami, namiętnościami czy ambicjami; kiedy człowiek przyznaje sobie „prawo do łamania prawa” w dążeniu do spełnienia i samorealizacji. To bowiem, że cała intryga jest nakręcona niejako przez demoniczne siły, nie zwalnia bynajmniej bohaterów z odpowiedzialności indywidualnej. Podkreśla to symbolika Pajęczynowego Lasu, w którym gubią się Washizu i Miki. Las jest tu najprawdopodobniej symbolem tego co, w ich duszy ukryte, żądz i pragnień, które nie poddane rozumowi i przede wszystkim sumieniu, mogą doprowadzić ich do zguby. To od bohaterów zależy, co dalej zrobią z tym, co odkryli w Pajęczynowym Lesie. Historia Washizu -Makbeta to świetna ilustracja do biblijnej przestrogi z Mądrości Syracha (Syr 7.1): Nie czyń zła, aby cię zło nie pochłonęło. Jeszcze bowiem zanim dojdzie do fizycznej zagłady rodu Washizu, zło, któremu się oddał tenże generał i jego żona pochłania też to, co w nich było dobrego. I tak przykładowo ten dzielny przecież samuraj trzęsie się na widok zjawy, jego niezwykle trzeźwo myśląca dotąd żona traci zdrowe zmysły, a długo wyczekiwany owoc ich związku – dziecko, rodzi się martwe. Niezaprzeczalną wartością tej klasycznej opowieści jest zatem jej przesłanie, że nie da się czynić zła bezkarnie i bez konsekwencji. Jedną z zalet tego filmu, na którą warto też zwrócić baczniejszą uwagę widza, jest sposób, w jaki reżyser pokazuje przemoc, której jest tu zarazem dużo i mało. Dużo poprzez atmosferę obrazu, a także sam fakt, że wiele postaci ginie w nim w brutalny sposób, mało zaś dzięki oględnemu, powściągliwemu sposobowi jej pokazywania. Najlepiej ilustruje to chyba scena, w której główny bohater ginie pod gradem strzał. Sposób pokazania tej śmierci, choć odzwierciedla tragizm postaci i grozę sytuacji, to jednocześnie jest jak najdalszy od makabry. Trudno się oprzeć wręcz wrażeniu, że reżyser celowo zrezygnował z wszelkiego naturalizmu, żeby tej makabry właśnie uniknąć. Ciężko bowiem uwierzyć na przykład w to, że żadna z lecących strzał nie trafiłaby rzeczywiście Washizu w odsłoniętą twarz. Pewnie nie jeden współczesny reżyser, kręcąc podobną scenę, skorzystałby z okazji, żeby uraczyć widza obrazem wypływającego oka czy ogólnie zmasakrowanej głowy. Reżyser tego obrazu nie uległ jednak takiej pokusie, co bardzo mu się chwali. Jeśli chodzi o wątpliwości, jakie może nasuwać film, to wiążą się one z przeniesieniem opowieści Szekspira z gruntu chrześcijańskiej Europy na pogańską ziemię Japonii. Co z jednej strony jest zabiegiem ciekawym i ma pewne zalety, o których była mowa powyżej, z drugiej może trochę rozmydlać chrześcijańskie przesłanie Makbeta. Ten problem widoczny jest zwłaszcza w zamianie trzech wiedźm na jedną. U Szekspira są to ewidentnie czarownice, a więc osoby parające się czarami, które służą diabłu, w zamian otrzymując od niego np. jakieś moce, wiedzę czy umiejętności. U Kurosawy trzy wiedźmy zastąpione są jedną, a właściwie jakimś pogańskim złym duchem (zwanym tu mono-no-ke). Z tym że trzeba pamiętać, iż w wierzeniach pogańskich złe duchy nie są tym, jak je rozumie chrześcijaństwo. Mimo że budzą one również lęk i niechęć u ludzi, to zazwyczaj jednak są one postrzegane jako niezbędny element kosmicznego ładu oraz istoty na swój sposób pożyteczne, bo wypełniające wolę wyższych bóstw. Takie też skojarzenia wywołuje niestety owa mono-no-ke, która na domiar złego kojarzy się z antyczną Mojrą – prządką tkającą ludzkie losy. Taka zmiana może sugerować, że ludźmi i tak rządzi nieubłagane przeznaczenie i Washizu tak naprawdę nie ma wyboru wkraczając na drogę zbrodni. Z drugie strony takiemu rozumieniu całej historii zdaje się przeczyć, chociażby wcześniej przytoczone tu zdanie o tym, że ludzie spełniają plan owej wiedźmy, wierząc niemądrze, że to przeznaczenie. W takim ujęciu są oni jednak wolni w swoich moralnych wyborach i wiele od tych wyborów zależy. Mimo powyższych zastrzeżeń, z pewną ostrożnością polecamy ten japoński obraz, gdyż zasadniczo pozostaje wierny moralnemu przekazowi swego chrześcijańskiego pierwowzoru. Zalecamy jednak, by przefiltrować pewne, pomniejsze pogańskie naleciałości. Marzena Salwowska /.../
  2. 47 roninów

    Leave a Comment Film fantasy, oparty jednak na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w XVIII-wiecznej Japonii. Zarówno prawdziwa jak i filmowa historia opowiada o zemście „bezpańskich” samurajów (roninów) za śmierć swojego pana. Zemsta ta dokonana jest na wysoko postawionym urzędniku shoguna – Kirze. W obu przypadkach pomysłodawcą i organizatorem aktu zemsty jest Oishi, a jej sprawcy zostają skazani na śmierć. Chociaż tego rodzaju czyn powinien zostać ukarany powieszeniem, to otrzymują oni prawo do popełnienia rytualnego samobójstwa – seppuku. Elementem dodanym do tej prawdziwej historii, oprócz oczywiście całej fantastyczno-baśniowej otoczki, jest natomiast postać Kaia, wychowanka księcia Asano (za którego śmierć i on będzie się mścił wraz z roninami). Jest to tajemniczy znajda o mieszanym pochodzeniu (pół Japończyk, pół Brytyjczyk), zakochany z wzajemnością w córce Asano. Pogardzany z racji swego pochodzenia przez samurajów Kai jest nie tylko świetnym wojownikiem, ale pomaga też zdobyć roninom broń od tajemniczych leśnych istot, wśród których wychowywał się w dzieciństwie. Film ten jest dość wątpliwy w swoim przekazie, gdyż w wyraźnie pozytywnym świetle pokazuje takie negatywne aspekty feudalnej Japonii jak obowiązek szukania zemsty za śmierć zwierzchnika oraz honorowe samobójstwa. Są tutaj także przychylne nawiązania do fałszywych religii, zwłaszcza koncepcji reinkarnacji. Wyraźny jest również wątek całkowitego oraz bezwzględnego podporządkowania jednostki systemowi i tradycji. Jednakże te właśnie aspekty japońskiej kultury, zwłaszcza z epoki samurajów, które są tak podziwiane w tym filmie, pozostają w jawnej sprzeczności z chrześcijaństwem i nie powinny być widzom stawiane za wzorzec. Jeśli chodzi o zemstę, to wystarczy przypomnieć chociażby słowa z Listu do Rzymian 12,19: Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan. Oczywiście nie wyklucza to szukania sprawiedliwości i dążenia do tego, by zbrodniarze zostali ukarani, jednakże powinno mieć to miejsce w ramach prawa. W filmie zaś mamy chwalony postępek, który zakłada prywatną zemstę, nakazaną tradycją, ale zakazaną już przez obowiązujące prawo i legalnego władcę. Nie do przyjęcia jest też dla nas pochwalanie samobójstwa jako godnej i honorowej śmierci. Bowiem zachwalanie czegoś takiego wydaje się nie tylko pogwałceniem przykazania Nie zabijaj ale także wywyższaniem czegoś po prostu głupiego i śmiesznego – zwyczaju który wynikał z lekceważenia ludzkiego życia. To jakby kpina ze wzorcowej chrześcijańskiej postawy, która wyraża się w słowach Lepiej umrzeć niż zgrzeszyć, gdyż samuraj zobowiązany był raczej umrzeć z własnej ręki niż stracić honor. Można się tylko cieszyć, że podobna mentalność nie wykształciła się u starożytnych Żydów, gdyż po śmierci Mistrza św. Piotr musiałby popełnić samobójstwo jak Judasz. W filmie są też oczywiście pewne pozytywne treści. Na przykładzie Kaia pokazuje się tu np. że rasizm i niesprawiedliwe traktowanie ze względu na samo pochodzenie nie są i nigdy nie były bynajmniej jakąś wyłączną domeną białych. Zaletą tego obrazu jest też przedstawianie magii i okultyzmu w złym świetle, zwłaszcza że najbardziej czarnym charakterem jest tu wiedźma. Na przykładzie owej czarownicy i jej pana są też negatywnie pokazane takie złe rzeczy jak pożądanie władzy za wszelką cenę, pycha i okrucieństwo. Nie mniej film ten ze względu na pozytywne ukazywanie wielu negatywnych aspektów tradycyjnej kultury japońskich samurajów nie jest godny polecenia, zwłaszcza młodszym widzom. Choć można zauważyć, że siłę przekazu w odniesieniu do dorosłych widzów osłabia tu fantastyczno-komiksowa forma filmu. Prawdopodobnie, gdyby twórcy tego obrazu bardziej skupili się na rzeczywistej historii i zrezygnowali z ozdobników, przekaz ten mógłby mieć silniejszą wymowę, przez co jego ocena byłaby jeszcze niższa. Marzena Salwowska /.../