Tag Archive: filmy o psychopatach

  1. American Psycho

    Leave a Comment Główny bohater filmu – Patrick Bateman to wzorcowy przedstawiciel yuppies końca lat 80-tych ubiegłego wieku. Wymuskany, młody profesjonalista z Wall Street, zamieszkujący luksusowy apartament i spotykający się ze stosowną dla siebie „dziewczyną od swobód obywatelskich”. Od podobnie wyglądających, podobnie myślących, przejawiających te same ambicje i bywających w tych samych miejscach kolegów różni go tylko jedno – ogromna żądza mordu, której nie waha się realizować. Na wstępie warto chyba od razu zaznaczyć, że stwierdzenie iż Bateman „nie waha się realizować” swojej żądzy mordu, nie oznacza w tym przypadku, że rzeczywiście dopuścił się on tych zbrodni. Zakończenie filmu pozostawia bowiem widza w niepewności co do tego, czy krwawe mordy miały rzeczywiście miejsce, czy rozgrywały się tylko w wyobraźni bohatera. Właściwie to ta druga opcja wydaje się nawet bardziej prawdopodobna. Nie ma to jednak większego znaczenia dla oceny filmu, gdyż tak czy inaczej, wymyślone, czy też nie, różne perwersyjne pomysły Batemana zostały tu pokazane w sposób zatruwający wyobraźnię. I nie ma co się dziwić, że nie pierwszy już raz w historii kina, stały się one pewną inspiracją do rzeczywistych zbrodni. Myślę, że film ten ma wciąż spory potencjał, by w ludziach jakoś zaburzonych czy zastanawiających się, czy (bądź jak) wkroczyć na ścieżkę zbrodni dodatkowo niszczyć te już nadwątlone bariery, które oddzielają ich od tego kroku. Czynnikiem, który dodatkowo wpływa na niekorzystną ocenę filmu jest fakt, że adaptacja książki zawsze może przyczyniać się do zwiększenia jej poczytności. A sądząc nawet po pobieżnych jej opisach, powieść, na której oparta została ta produkcja, to jeden wielki ściek. Streszczenia tej książki, wskazują bowiem, że mamy tu do czynienia z czymś wyjątkowo plugawym i odrażającym, zarówno jeśli chodzi o ukazywanie krwawej przemocy, jak i seksu (a jedno zazwyczaj łączy się tutaj z drugim). Tak że wydaje się, że ekranizacja tej powieści, choć obfitująca w momenty obsceniczne i tak jest mocno złagodzona. Krótko mówiąc, trudno zrozumieć, że ktoś przy zdrowych zmysłach, uznał, że powieść ta zamiast do spalenia nadaje się do ekranizacji. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak zadać pytanie, czy jest w tym filmie coś pozytywnego, co można by pochwalić? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie jest trudna, ponieważ to, co wydaje się pewną zaletą tej produkcji, jest też po części jej wadą. A chodzi tu mianowicie o wyraźnie satyryczne zacięcie filmu, którego ostrze wymierzone jest w puste, skoncentrowane na wyrafinowanej konsumpcji, pozbawione ideałów młode elity końca lat 80-tych. I choć przedstawione jest tutaj konkretne środowisko w konkretnym czasie, to ta krytyka pozostaje uniwersalna. Pokazuje bowiem, do czego prowadzi bezmyślna pogoń za pieniędzmi i sukcesem, to że konsumpcja różnych dóbr (szeroko pojętych) nie jest w stanie człowieka uszczęśliwić. I że tego rodzaju styl życia może prowadzić do coraz większej wewnętrznej pustki, frustracji i narastającej agresji. Bohater filmu żyje bowiem w świecie, który z jednej strony zachęca do traktowania wszystkiego i wszystkich przedmiotowo, z drugiej oczekuje zewnętrznego dostosowania się do ściśle określonych form zachowania, również pewnej powierzchownej grzeczności i „sympatyczności” w kontakcie z innymi ludźmi. Z jednej strony wymogiem jest nieskazitelna czystość zewnętrzna, z drugiej różne rodzaje moralnego brudu są szeroko akceptowane społecznie (typu zaspakajanie perwersyjnych fantazji z prostytutkami, zażywanie twardych narkotyków, wulgarne i poniżające rozmowy o kobietach w ściśle męskim gronie). Film ten pokazuje, że nie da się z jednej strony pielęgnować w człowieku takich rodzajów zła jak chciwość czy narcystyczne skupienie na sobie, a z drugiej strony oczekiwać, że tak ogólnie będzie on dobrą i życzliwą istotą. Jeśli można coś zarzucić takiej trafności satyry, to jedynie to, że opisywane problemy zdaje się nadmierne łączyć z kapitalizmem, podczas gdy ciężka praca w połączeniu z godziwym bogaceniem, nie jest zła sama w sobie, o ile nie traktuje się tych rzeczy jako bożków. Dlaczego jednak to, że film ten jest pełen czarnego humoru, może być jednocześnie jego wadą? Po pierwsze nie powinno się bestialskiego mordowania ludzi pokazywać w sposób rozrywkowy, bo to uwłacza ludzkiej godności. Po drugie takie podejście czyni jednak bardziej strawnym pokazywane zbrodnie, a sam morderca może wydawać się niektórym widzom nawet „cool”. Podsumowując, zdecydowanie odradzamy obejrzenie filmu, a gdyby ktoś miał w swoim posiadaniu przypadkiem książkę o tym samym tytule, to zachęcamy, bo poszedł śladem pierwszych chrześcijan z Efezu (Dz 19,18-19), czyli dosłownie zniszczył ten diabelski pomiot. Marzena Salwowska /.../
  2. Alienista (Serial TV, sezon 1)

    Leave a Comment Serial psychologiczno-kryminalny osadzony w realiach Nowego Jorku końca XIX stulecia. Głównym bohaterem tej produkcji jest dr. Laszlo Kreizler, czyli tytułowy alienista (mianem tym określano przed wykształceniem się psychiatrii jako odrębnej dziedziny medycyny lekarzy specjalizujących się w chorobach psychicznych). Znany ze swoich nowatorskich teorii i trudnego charakteru nie jest on ulubieńcem policji, która mimo to (w osobie nowego szefa policji) decyduje się skorzystać z jego usług, kiedy w mieście dochodzi do serii wyjątkowo okrutnych mordów na dzieciach. Większość ofiar to chłopcy zajmujący się „zawodowo” prostytucją. Doktor Kreizler wierzy, że uda mu się odnaleźć mordercę, jeśli tylko dobrze zrozumie jego motywy działania i sens „rytualnych zbrodni”, których się dopuszcza. Tę wiarę sławnego alienisty kwestionuje większość starej policyjnej kadry, podziela natomiast pierwsza kobieta w nowojorskiej policji – Sara Howard. Poza panną Howard alienistę wspiera też jego przyjaciel, ilustrator John Moore. Serial ten jest istną mieszaniną dobrych ziaren z niskiej jakości czy wręcz szkodliwym zasiewem. Ponieważ po bliższym przyjrzeniu zdaje się jednak przeważać to drugie, jego ocena całościowa jest negatywna. Widać tu przede wszystkim prawie bezkrytyczne podejście twórców tej produkcji do ojców psychoanalizy, których uosobieniem jest doktor Kreizler (jest on nawet z pochodzenia Austriakiem jak Freud). Mimo że diagnozy, które stawia, zdają się pochodzić głównie z jakichś jego własnych doświadczeń, luźnych obserwacji, intuicji i nieocenionego „widzimisię”, to jego swoista charyzma i niezbite przekonanie o własnej racji, intelekcie i naukowości sprawiają, że otoczenie często przyjmuje je niczym prawdy objawione. Serial ten więc uczy widzów przesadnego zaufania do niezweryfikowanych teorii, jeśli tylko mają one pozory naukowości. W fikcji tej (co często niestety również spotyka się w prawdziwym życiu) zadufany w swoją mądrość naukowiec stosuje swoje teorie na pacjentach, co gorsze nawet na dzieciach. Już w początkowych scenach dowiadujemy się tutaj na przykład, że Kreizler przekonał pewną nieszczęsną matkę, że powinna w pełni zaakceptować pragnienie swego syna, by ubierać się i zachowywać jak dziewczynka. Nie zaskakuje też niechęć Alienisty do Boga i religii, wyrażana dość dobitnie. Szczególnie wrogi jest on chrześcijańskiej moralności. Zdaje się zakładać, że to jego dopiero co powstająca nauka jest bardziej uprawniona do określania, co jest dobre, a co złe; co może być akceptowalne społecznie, a co jednak nie. Jest tu wyraźnie w świetle pozytywnym ukazane bałwochwalcze podejście do nauki, od której „nowy człowiek” ma już nie tylko naiwnie oczekiwać rozwiązania wszelkich zagadek i problemów swoich i świata, ale też pouczeń moralnych i jakiejś formy wyzwolenia czy zbawienia. Innym wyraźnie niebezpiecznym i fałszywym poglądem tu lansowanym jest przekonanie, że główne źródła zła (poza religią) to społeczeństwo i rodzina. Zły człowiek jest zaś w istocie tylko skrzywdzonym przez te czynniki dzieckiem. Pomija się tutaj jakby zupełnie kwestię skażenia ludzkiej natury przez grzech pierworodny oraz indywidualnych wyborów ludzkiej woli i odpowiedzialności za nie. Serial ten zawiera też dość wyraziste sceny heteroseksualnego nierządu i bardziej oględnie pokazaną prostytucję dziecięcą. Jest w nim też dużo elementów związanych z makabrycznymi mordami, które są tematem serialu. Choć w produkcji tej nie pokazuje się samego aktu zbrodni, to jednak wydaje się ona nadmiernie, w zbytnich szczegółach i bez konieczności dla rozwoju akcji epatować widza zdjęciami i opisami dokonanych zbrodni. Co gorsza, twórcy tego serialu powinni być świadomi, że epatowanie takimi rzeczami, może w niektórych umysłach wzbudzać chęć naśladownictwa. W końcu dowiadujemy się przecież, że morderca dzieci odtwarza wiele szczegółów indiańskich rzezi na osadnikach, którymi był w dzieciństwie często straszony przez rodziców. Serial ten, jak zaznaczyłam na początku, nie jest jednak pozbawiony pewnych wyraźniejszych zalet. Do mocniejszych punków tej produkcji zaliczyć można piętnowanie przymykania oczu na wykorzystywanie dzieci i nastolatków w tzw. seksbiznesie. Zjawisko to jest tu tym bardziej szokujące oraz wyraziście pokazane, że społeczność, która przymyka na nie oczy, ogólnie rzecz biorąc, szczyci się wysokimi standardami moralnymi, a młodej damie nawet nie przystoi użycie słowa „seks”. Elity miasta i duża część policji, pokazane jako kręgi dość skorumpowane, egoistyczne i przeżarte pychą nie przejmują się zjawiskiem dziecięcej prostytucji, tak że nawet działają tu praktycznie bez przeszkód specjalne domy publiczne. Jako wyjaśnienie tej sytuacji wskazuje się w serialu na to, że wykorzystywane dzieci pochodzą z biednych rodzin, czyli z warstwy ludzi, których los i życie, ma w oczach uprzywilejowanych niewielkie i służebne znaczenie. Mówiąc w uproszczeniu, skoro ich „przeznaczeniem” jest służyć bogatszym czy lepiej urodzonym, to mogą też czasem służyć też do zaspakajania perwersyjnych zachcianek, tym bardziej że im się za to płaci, nie mają więc co tak narzekać. Takie wyjaśnienie, dlaczego w niektórych społecznościach czy kręgach to zjawisko może być tolerowane na dużą skalę, wydaje się całkiem sensowne i uniwersalne. Zwrócić też należy pozytywną uwagę na wyraźne dobro, które czynią niektóre postaci tego serialu, czy też usiłują czynić. Niewątpliwym dobrem jest poszukiwanie i schwytanie mordercy. W przypadku jednej z postaci też widać jej wyraźny pozytywny rozwój. Chodzi tu o ilustratora – Johna Moore, który na początku jest pokazany jako nieodpowiedzialny alkoholik, oddający się rozpuście w domach publicznych. Człowiek ten, w dużym stopniu pod wpływem zakochania w dziewczynie o wyższych niż on sam moralnych standardach i ambicjach, wyraźnie zmienia się na lepsze. Walczy ze swoim alkoholizmem, a nadto bierze niejako na siebie odpowiedzialność za jednego z chłopców, którego spotyka podczas śledztwa i stara się go wyciągnąć ze światka prostytucji. Pewną pozytywną przemianę przechodzi też postać tytułowa. Doktor Kreizler z czasem trochę jakby pokornieje i dopuszcza do siebie myśl, że inne osoby też mogą mieć trochę racji. W jednej z końcowej scen przyznaje nawet przed swoim ojcem, że niesprawiedliwie obarczał go odpowiedzialnością za wszystkie swoje złe wybory. Docenić też można to, że zamierza szybko oświadczyć się swojej wybrance (z którą już niestety dopuścił się przedmałżeńskiego pożycia), co w jego towarzystwie może nie być mile widziane, gdyż jest to jego własna służąca, Indianka. Najbardziej pozytywną postacią (choć w końcu też daje się przekonać do pewnego publicznego kłamstwa) jest tutaj jednak zdecydowanie nowy szef policji. Ten młody ojciec rodziny wykazuje iście wiktoriańskie umiłowanie czystości i dobrych obyczajów, jednak pozbawione obłudy, którą odznacza się ukazana tu elita Nowego Jorku. Jest też człowiekiem zdeterminowanym, by jak najlepiej wykonywać swoją pracę i oczekuje tego samego sprawiedliwie od swoich podwładnych, nie tolerując korupcji czy niedbalstwa. W odróżnieniu od swojego poprzednika nie zamierza też wysługiwać się najbogatszym obywatelom miasta. Mimo tych wyraźniejszych zalet, ocena serialu pozostaje jednak negatywna, głównie ze względu na wyraźny tu zasiew fałszywych doktryn i epatowanie makabrą. Marzena Salwowska /.../