Leave a Comment
W bardzo niedalekiej przyszłości na świecie rozpoczyna się seria niezwykłych „egzekucji”, dokonywanych na ludziach przez osobliwe pozaziemskie istoty. Przed każdym z takich zdarzeń skazanemu wyrok komunikuje zjawa (nazywana tu aniołem). Owa lewitująca głowa, zwana aniołem, obwieszcza skazańcowi, rzekomo z woli Boga, dokładny dzień i godzinę, w której on/ona umrze i trafi do piekła. W wyznaczonym terminie, o dokładnym czasie, pojawia się trzech pozaziemskich egzekutorów, by dokonać tak zwanej „demonstracji woli Bożej”, najpierw pastwiąc się parę minut nad wybranym grzesznikiem, by w końcu niemal doszczętnie spalić jego/jej ciało. Jedną z pierwszych osób, które usłyszały proroctwo-wyrok jest samotna matka, która w związku z tym otrzymuje też niezwykłą propozycję od organizacji religijnej „Nowa Prawda”. Otóż w zamian za sporą sumę pieniędzy, która ma zabezpieczyć byt jej dzieci, skazana kobieta ma doświadczyć „demonstracji woli Bożej” na oczach milionów widzów. Transmisja z tego wydarzenia ma ogromną oglądalność i przyczynia się do wzrostu popularności i wpływów „Nowej Prawdy”, której charyzmatyczny lider już wiele lat przed pierwszymi „demonstracjami”, zapowiedział te przyszłe wydarzenia. Na znaczeniu zyskuje również inspirowana przez „Nową Prawdę” (ale póki co od niej niezależna) organizacja-bojówka „Grot”, która zajmuje się głównie zastraszaniem (a wkrótce też mordowaniem) różnej maści „heretyków”, którzy w jej oczach w jakiś sposób sprzeciwiają się „Bożym wyrokom”…
Przejdźmy może od razu do wyjaśnienia, dlaczego oceniamy ten, jakby nie było, serial fantasy, jako realnie niebezpieczny, a co najmniej dwuznaczny. Otóż, mówiąc w skrócie, sieje on dodatkowy zamęt w niezwykle ważnych kwestiach, w których i tak już zamętu nie brak w ostatnich czasach. Serial ten porusza bowiem takie kwestie jak Bóg jako Sprawiedliwy Sędzia, istnienie wiecznego piekła, czy też kategoria grzechów śmiertelnych, których zaciągnięcie naraża człowieka na wieczne potępienie. Te współcześnie niemal już zapomniane prawdy, są w serialu poruszane w sposób, który raczej nie skłania do ich poważnego zrozumienia i przyjęcia. Gwoli uczciwości, trzeba przyznać, że twórcy tej produkcji nie przedstawiają ani diakonów, ani wyznawców „Nowej Prawdy” jako tradycyjnie pojmowanych chrześcijan. Pod koniec serialu dowiadujemy się bowiem, że nie wierzą oni w grzech pierworodny i Odkupienie, sami wyraźnie odcinają się też od chrześcijan. Problem w tym, że większość widzów, zwłaszcza młodych, może być głucha na takie rozróżnienia. Bardziej prawdopodobny wydaje się niestety scenariusz, w którym odbiorcy tego serialu połączą sobie w głowach obraz przedstawicieli „Nowej Prawdy” i „Grotu” z tymi nielicznymi chrześcijańskimi nauczycielami, którzy wprost mówią, że Bóg jest również Sprawiedliwym Sędzią, i to ostatecznie na mocy sprawiedliwego wyroku Jezusa Chrystusa zatwardziali grzesznicy trafiają do piekła. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, iż przez ten serial jeszcze bardziej „obrywać się” będzie niewinnym, którzy głoszą trudne prawdy. Serial ten bowiem wpisuje się w narrację, w której najgorszym grzechem jest mówienie o grzechu. Tak się bowiem składa, że zbiorowym czarnym charakterem są tutaj osoby, które mówią o powadze grzechu i odpowiedzialności człowieka za swoje grzeszne wybory. Te właśnie osoby, które chętnie piętnują innych jako grzeszników zasługujących na piekło, same są wyraźnie zdegenerowane i dopuszczają się takich czynów jak okrutne samosądy, poniżanie rodzin „oficjalnych grzeszników”, kłamstwa, manipulacje, a nawet bicie czy próby mordowania niewygodnych świadków. Zasadniczo ta strona jest reprezentowana przez pełnych pychy, żadnych władzy, okrutnych hipokrytów. Nie ma tutaj żadnej przeciwwagi w postaci np. chrześcijan, którzy mówiliby o grzechu i Bożym sądzie głównie z troski o bliźnich i własne dusze. Właściwie to nie ma w tym serialu żadnych innych reprezentantów strony wierzącej, obraz wyznawców „Nowej Prawdy” pozostaje tu więc jedynym obrazem ludzi wierzących w Boga.
Innym problemem, który stwarza serial, jest sugerowanie bardzo negatywnego obrazu Boga. Wprawdzie i tutaj jest to w pewien sposób z góry osłabiane poważnymi wątpliwościami czy rzeczywiście „demonstracje Bożej woli” mają coś wspólnego z prawdziwą Bożą wolą, to jednak i w tym temacie serial sieje zamęt. Jest tu bowiem przynajmniej sugestia, że Bóg, a może bardziej wiara w Jego nieomylność, opatrzność oraz prawo do ustanawiania praw i ferowania wyroków, to coś dla człowieka i ludzkości wręcz szkodliwego, co powinno się wreszcie odrzucić. W produkcji tej są więc przykładowo stwierdzenia ze strony bardziej pozytywnych bohaterów o tym, że Bóg działa przeciw człowiekowi, w związku z czym należy Go odrzucić, czy też że ludzie sami powinni się zająć swoimi problemami, nie licząc się z Bogiem. Są też sugestie, że Bóg może się mylić, bądź działać na sposób kapryśnego tyrana, który karze ludzi w zasadzie na chybił trafił, zostawiając im jednak jakieś złudzenie sprawiedliwości i wolnej woli, tylko po to by utrzymywać ludzkość w stanie ciągłego strachu i niepewności. Tak pojmowanym niedorzecznym działaniom Boga, to ludzie niejako w tym serialu desperacko próbują nadać sens i znaczenie. Widoczne jest to zwłaszcza w postaci pierwszego prezesa „Nowej Prawdy”, który dwadzieścia lat wcześniej sam otrzymał proroctwo o tym, kiedy umrze i trafi do piekła. Jin-soo Jeong zdając sobie sprawę, iż przynajmniej jak dotąd nie popełnił żadnego grzechu ciężkiego i również pozostali skazańcy są wybierani raczej przypadkowo, postanawia ukryć ten fakt przed światem. Po części dlatego, żeby ludzie nie wpadli w panikę, a po części dlatego, że widzi w tym szansę na moralną odnowę ludzi ze strachu przed piekłem. W głowie młodych widzów łatwo może więc powstać wrażenie, że takie pojęcia jak grzech i piekło, to tylko straszaki wymyślone dla utrzymania jako takiego społecznego ładu.
Serial ten zdaje się też mylić tropy, jeśli chodzi o prawdopodobne współczesne zagrożenia systemami totalitarnymi. To już kolejna produkcja, żeby wspomnieć chociażby „Opowieść podręcznej”, która wtłacza w wyobraźnię widzów wizję teokratycznej dyktatury, której przywódcy w jakiś sposób opierają swoje poglądy na Biblii. Straszenie widzów tak mało prawdopodobnym scenariuszem może być zasłoną dymną dla odwrócenia ich uwagi od czegoś o wiele bardziej prawdopodobnego, czyli wykształcenia się w szeroko pojętym świecie zachodnim lewicowego systemu totalitarnego. Takiego systemu, w którym to właśnie pojęcie grzechu i karzącego zań Boga będzie zakazane. I w tym więc obszarze serial zdaje się również siać zamęt, zamierzony bądź nie.
Jeśli chodzi o zalety serialu, to w jakimś stopniu można go uznać za ostrzeżenie przed różnymi Nowymi Prawdami, czyli ruchami bądź organizacjami religijnymi, które zachowując jakąś część Prawdy Objawionej, jednocześnie ją wypaczając w różnych aspektach. Film może też pokazywać, że nie wszystko, co odwołuje się do autorytetu Boga, nawet jeśli towarzyszą temu niezwykłe znaki, musi rzeczywiście pochodzić od Boga. W tym miejscu przypominają się słowa św. Pawła Apostoła z Listu do Galatów: Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! (Ga 1, 6-8). Z innych wyraźniejszych zalet tej produkcji docenić też można wskazywanie na zagrożenia związane ze środkami masowej komunikacji, takimi jak telewizja czy media społecznościowe. Serial pokazuje, jak łatwo mogą być one wykorzystywane do cynicznych celów, siać dezinformacje, panikę, czy też pogardę i nienawiść wobec wskazanych opinii publicznej wrogów.
Ogólne wrażenie odnośnie wartości serialu jest jednak negatywne. Pozostaje po nim odczucie, że jego twórcy niepotrzebnie igrają z ogniem piekielnym, który to jest kwestią zbyt poważną, by zajmować się nią w nieodpowiedzialny sposób, tym bardziej że serial ten prawdopodobnie trafiać będzie w dużej części do widzów młodych, a więc często takich, których światopogląd dopiero się kształtuje.
Marzena Salwowska
/.../